Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

21 rzeczy, za które jestem wdzięczna mojej mamie

Jesteśmy jakoś tak dziwnie urządzeni, że często zupełnie nie pamiętamy o rzeczach, które powinniśmy doceniać najmocniej. I po to właśnie mamy święta, takie jak Dzień Mamy – żeby przypominały nam o tym, co potrafi w codziennym pędzie umknąć. 

Ja postanowiłam wykorzystać dzisiejszą okazję nie tylko do spędzenia czasu z mamą i przejrzenia wspólnie setek zdjęć, ale i zebrania listy rzeczy, za które jestem jej wdzięczna. To na pewno nie jest kompletny spis, a tylko naiwna próba – jestem pewna, że jest mnóstwo rzeczy, których nie potrafię sobie w tym momencie uświadomić, a na pewno docenię je w przyszłości.

To jedziemy! Jestem mamie wdzięczna za to:

  • Że nauczyła mnie na własnym przykładzie, jak ważne jest zdrowe jedzenie – moja mama ma fantastyczną figurę i odkąd pamiętam, bardzo dbała o to, co je. A nawyki wyniesione z domu są niesamowicie silne.

mama3

  • Że kiedy miesiąc temu miałam atak paniki, bo nic mi tego dnia nie wychodziło, jedyne spodnie, jakie przywiozłam ze sobą do domu, skurczyły się w praniu, czekało mnie wystąpienie przed 200-osobową widownią w Krakowie, na które zupełnie nie czułam się przygotowana, i zaczęłam płakać, że nie chcę być dorosła(!) i na pewno nie dam rady, po prostu wsiadła w samochód i mnie zawiozła. Mimo, że miała swoje plany. W skrócie: że zawsze mnie wspiera, nawet kiedy jestem nie do wytrzymania.
  • Że zawsze wie, gdzie leżą moje rzeczy.
  • Że uwierzyła w mój pomysł na Lunaby i wspiera mnie na każdym kroku, czasem pracując do późna w nocy, czasem wstając o świcie i przejeżdżając setki kilometrów.

mama6

moja mama i synek Anity vel Aife na sesji Lunaby w Polnej Zdrój – fot. Anita

  • Że zawsze mogę wrócić do domu i będzie na mnie czekać ulubiona pomidorowa. Nawet z Chrupkiem, którego podstawowym celem staje się wtedy upolowanie ukochanego kota mamy.
  • Że zawsze, ale to zawsze mogę na nią liczyć, i na każdy problem znajdzie się rada.
  • Że jest najwierniejszą Czytelniczką mojego bloga i czasem nawet komentuje („A potem się dziwisz, że jesteś chora!”).
  • Że uratowała mnie przed niezliczonymi problemami w szkole, chociażby szukając ze mną w ciemnościach jarzębiny na lekcję plastyki (bo przypomniało mi się późnym wieczorem) czy pokazując na mandarynkach i cukierkach, o co chodzi z ceną brutto i netto.
  • Że przetrzymała czas, w którym byłam nastolatką.
  • Że mimo, że jak zwykle miała buty na obcasie, przebiegła ze mną sprintem pół Londynu, żebym mogła zdążyć na ceremonię wręczenia dyplomów. I że umożliwiła mi wymarzone studia.
  • Że ma świetny gust, jeżeli chodzi o ubrania, i mogłam się od niej uczyć.
  • Że zawoziła mnie na niezliczone ilości treningów, zajęć dodatkowych i korepetycji – a mnie wydawało się to całkowicie naturalne.
  • Że zwykle ma rację – nawet, jeśli ja długo tego nie dostrzegam.
  • Że zawsze wspiera moje decyzje i pozwala mi żyć tak, jak chcę.
  • Chyba, że chodzi o zafarbowanie włosów na rudo.
  • Które i tak zafarbowałam i żałowałam przez następne trzy lata.
  • Że cierpliwie odpowiada na milion moich pytań – a zaczęłam je zadawać w wieku trzech lat i nigdy nie przestałam.

mama5

Jak to nie ma deseru?

  • Że pozwoliła nam mieć psy i koty, którymi oczywiście nigdy nie zajmowaliśmy się w takim stopniu, jak obiecywaliśmy, i większość obowiązków spadała na nią.
  • Że nauczyła mnie, jak ważne jest dbanie o najbliższych.
  • Że zawsze jest chętna towarzyszyć mi w najdziwniejszych czynnościach, od ustawiania się o świcie w kolejce po najmodniejsze ciastko w Londynie, bo bieg na Połoninę Wetlińską, żeby zdążyć na zachód słońca, po całym dniu wędrówki.

mama8

  • Że nauczyła mnie, że wcale nie trzeba dużo mówić, żeby wyrazić uczucia.
  • Że coraz częściej odkrywam w sobie cechy, w których jestem do niej bardzo podobna, i zawsze wtedy uśmiecham się z zadowoleniem.

mama1

  • Że z nami jest i wytrzymuje z całą moją niezorganizowaną rodziną, która bez jej pomocy rozsypałaby się na kawałki, ginąc po stertą nieupranych skarpetek i niezapłaconych rachunków.

 

Za co Wy jesteście wdzięczne swoim mamom? Może warto im to powiedzieć – jak nie dziś, to w dowolny inny dzień?

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

36 thoughts on “21 rzeczy, za które jestem wdzięczna mojej mamie”

  1. Jejku dużo bym znalzała wdzięczności. Jedno ciekawszych: rozwiązywanie moich miesięcznych (znudziły się!) dredów przez 8 godzin i uratowanie przed ścinką na łyso :)

  2. Zazdroszczę Ci, bo jak czytam te „21 rzeczy”, to uświadamiam sobie, że ze wszystkim musiałam radzić sobie sama. Jednak z Mamą mam naprawdę dobry kontakt, czuję się odpowiedzialna za moją Mamę i to chyba jest najważniejsze :)

    1. Kurcze, dzięki za ten komentarz! Ja jak czytam takie teksty to mam w głowie 21 sytuacji, kiedy mama była antywsparciem, ale uświadomiłaś mi, że przecież mimo to mamy dobry kontakt i możemy na siebie liczyć (jednak), i to jest najważniejsze, jak piszesz. Dzięki!

      1. Najważniejsze, aby „choroby” nie przenosić dalej ;) Paradoksalnie wymuszona samodzielność od najmłodszych lat ukształtowała mój charakter, chociaż czasami popadałam w tarapaty, z których nikt mnie nie wyciągał, a nierzadko dodatkowo podcinał skrzydła. Najważniejsze jest to, że mimo wszystko doszłam tam gdzie chciałam i żyję w zgodzie ze sobą i z Mamą oczywiście. Pozdrawiam :)

  3. Trochę mniej, niż 21 punktów, ale jestem wdzięczna mojej mamie za:

    1) nauczenie mnie, że nie można się poddawać po pierwszym niepowodzeniu (sama próbowała dostać się kilka razy na wymarzoną specjalizację i próbowała do skutku)
    2) pokazanie mi, że można realizować swoje plany, mimo że „życie” staje na drodze i że w każdym wieku można zmienić kierunek kariery oraz odkrywać nowe hobby
    3) wspieranie mojej pasji podróżowania i podróżowanie razem ze mną
    4) wspieranie moich planów, ale i przywoływanie do porządku, kiedy za bardzo bujam w chmurach
    6) wytrzymywanie wszystkich nastoletnich i nienastoletnich humorów i dołków
    7) zarażenie pasją czytania, pokazanie wielu ciekawych autorów i przeczytanie „Pana Tadeusza” na głos, gdy stwierdziłam, że nie mam mowy, żebym sama z siebie go przeczytała;)
    8) za to, że pozwalała mi dokonywać własnych wyborów i dawała dużo swobody, nawet kiedy zdarzało mi się robić głupie rzeczy.

  4. Jestem wdzięczna mojej Mamie przede wszystkim za to, że wszystkie swoje dzieci (a trochę ich ma) kocha, wspiera i żartuje z nich tak samo!

  5. Cholernie zazdroszczę. Ja przez moją toksyczną matkę musiałam w końcu po wielu latach wylądować na terapii i jedyne, za co mogę jej podziękować, to że trzyma się z daleka ode mnie.

  6. Mamy chyba mają to do siebie, ze nie wiadomo jak by były zmęczone, zawsze pójdą z nami, pomogę i wezmą udział w najbardziej szalonym pomyśle.

  7. Pięknie to wszystko ujęłaś i wydaje mi się, że wiele mam ma sporo wspólnych cech.
    Ja przede wszystkim jestem wdzięczna mojej mamie za to, że zawsze stoi za mną murem, wspiera mnie, pomaga, znajdzie najdziwniejsze rozwiązania, byleby mi pomóc. Poza tym jest świetnie zorganizowana, gospodarna i pamięta o tym, o czym ja zapominam.

  8. Ja niestety nie miałam możliwości spędzenia Dnia Matki ze swoją rodzicielką, ponieważ przebywa za granicą. To był dla mnie smutny dzień, ale nie zmieniło to mojej wdzięczności do mamy za to, że była ze mną przez całe życie, wychowała mnie i starała się ze wszystkich sił, aby zapewnić mi dobrobyt.

    http://blogwspodnicy.blogspot.com/

  9. Joanno, wpis piękny, a mama to jednak niedoceniany „wynalazek”:)

    Chyba coś się stało z responsywnością strony, od kilku wpisów nie dostosowuje się do ekranów urządzeń mobilnych:))

    Pozdrawiam ciepło:) ewa

      1. Joanno, mam iPhona i zazwyczaj na nim Cię czytam. Do niedawna strona była responsywna, pięknie dostosowywała się do szerokości wyświetlacza. Ostatnich kilka wpisów, po ich rozwinięciu, zajmuje mi tylko połowę szerokości wyświetlacza po lewej stronie. By przeczytać, trzeba powiększać:)

  10. Moja Mama zawsze miała problem z moim niejedzeniem ;) Byłam chuda jak szkapa, miałam początki anemii, i nie chciałam jeść. Potrafiłam płakać nad talerzem zupy, o czym pisałam zresztą w swoim poście o wspomnieniach z dzieciństwa ;) Szczerze podziwiam moją Mamę, że wytrwała ten dlugi okres i miała cierpliwość do upartej jak osioł córki-niejadka :)

  11. Doskonale rozumiem Twoją mamę w sprawie farbowania włosów na rudo. Wybijałam już to jednej koleżance z głowy (niestety też bezskutecznie). Nie rozumiem, jak można wymyślić sobie, że będzie nam w tym kolorze do twarzy. Niestety rudy pasuje tylko osobom, które się z nim urodziły. Pozostałe osoby wyglądają w nim, w najlepszym przypadku, o 5 lat starzej i po prostu tandetnie. Przepraszam, ale musiałam to z siebie wyrzucić (na wypadek, gdyby któraś z Twoich czytelniczek jeszcze miała takie myśli o farbowaniu na rudo) ! :)

    Pozdrawiam Ciebie i Twoją wspaniałą mamę!

  12. jezu, piękną masz tą mamę! i faktycznie – gust do ubrań na szóstkę, zakochałam się w tym jak wygląda na ostatnim zdjęciu! obstawiam, że minęły od czasu, kiedy ta fotka została zrobiona, prawie dwie dekady, a ja dziś, w 2015, dążę do tego, by ubierać się dokładnie tak jak ona – lepszej definicji ponadczasowego stylu nie da się znaleźć!

  13. „Że zawsze wspiera moje decyzje i pozwala mi być żyć tak, jak chcę.” – oj jak Ci tego zazdroszczę. I zrobię wszystko, żeby dać to moim dzieciom, jak je kiedyś będę miała. :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.