Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Zapomniane słowa związane z ubraniami

Właśnie skończyłam czytać „To nie są moje wielbłądy. O modzie w PRLu”. O samej książce na pewno będę jeszcze pisać, ale dzisiaj chciałabym skupić się na czymś innym. Podczas czytania co rusz natykałam się na jakieś archaiczne słowo typu „konfekcja” i zaczęłam myśleć o tym, jak wiele określeń związanych z branżą odzieżową wyszło z użycia. I nie mówię tu o żadnych staropolskich żupanach czy tużurkach, wiele z nich jeszcze kilkanaście lat temu było całkiem powszechnie używanych.

Część wyleciała ze słownika zupełnie niesprawiedliwe – brzmią świetnie i nic lepszego nie pojawiło się na ich miejscu. Poniżej małe zestawienie tego, co przyszło mi do głowy, dorzućcie swoje propozycje, zrobimy wspólnie mały słownik odzieżowych archaizmów.

zapomniane-słowa

 

  • Konfekcja – wspomniane już we wstępie słowo, oznaczające odzież szytą na masową skalę. Autorka „Wielbłądów” wyraźnie dzieli opisywane firmy na te, które robiły modę i te, które robiły konfekcję. Dziś takiego słowa brakuje – ja na przykład w swoich wpisach o sprzątaniu szafy czy kupowaniu t-shirtów o żadnej wielkiej modzie nie piszę, może pora zmienić opis bloga na „Style Digger – konfekcja w stylu slow”?
  • Palto – piękne określenie na zimowy płaszcz, zupełnie już nieużywane.
  • Pelisa – płaszcz zimowy podszyty futrem, najczęściej z futrzanym kołnierzem, słowo do dziś używane przez moją babcię – choć pelisy dawno zamieniła na lekkie i wygodniejsze puchówki.
  • Czółenka – czyli damskie buty na obcasie, z odkrytą górną częścią stopy. Może nie zniknęły zupełnie, ale rzadko kto mówi dziś „potrzebuję czarnych czółenek”.
  • Garsonka – spódnica i pasujący do niej żakiet. Właśnie wyobraziłam sobie minę ekspedientki w sieciówce, kiedy pytam ją o kremową garsonkę.
  • Wiatrówka – ortalionowa kurtka z kapturem, miałam czarno-srebrną, po starszym bracie.
  • Teksasy – czyli dawne określenie na dżinsy, alternatywnie: wycieruchy (piękne!).
  • Spodnium – coś jakby top połączony ze spodniami, dzisiaj powiedzielibyśmy po prostu kombinezon – nuda!
  • Jesionka – ocieplony płaszcz na sezon jesienno-wiosenny. Bardzo romatyczna nazwa.
  • Prochowiec – czyli konkurencja dla niezbyt polskiego trencza. Zdarzyło mi się słyszeć to słowo chyba tylko w starych filmach i piosence „Słynny niebieski prochowiec”.
  • Bliźniak – dzianinowa bluzka, sprzedawana w zestawie w pasującym rozpinanym sweterkiem. Coś strasznego.
  • Podomka – coś w rodzaju fartucha albo szlafroka, jak sama nazwa wskazuje, do noszenia po domu. PRL-owski loungewear.
  • Kangurka – kiedy byłam mała, mówiło się tak na bluzy z kapturem.
  • Półbuty – o ile w męskiej modzie nazwa jeszcze jako tako funkcjonuje, w damskiej spotykam ją bardzo rzadko. Jest zresztą dość zastanawiająca, czy idąc tym tropem możemy nazwać baleriny ćwierćbutami?
  • Pulower – sweter wkładany przez głowę, logiczne!

 


 

To wszystko, co udało mi się wymyślić, ale mocno liczę na Was! Obiecuję też używać słowa „jesionka” przy każdej nadarzającej się okazji, jest fantastyczne.

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

283 thoughts on “Zapomniane słowa związane z ubraniami”

  1. Zdecydowanie SPODNIUM – współcześnie kombinezon, nie słyszałam, żeby ktokolwiek poza moją mamą jeszcze używał tego słowa! Chociaż może nie jest najpiękniejsze, jakoś tak egzotycznie mi brzmi… :D

    1. Ja znam „spodnium” jako damski garnitur – czyli odpowiednik garsonki/kostiumu, tylko ze spodniami. A kombinezon to przecież OWEROL! Pięknie spolszczone „overall” :-)

      „Czółenka” są w większości sklepów internetowych – Zalando, Butyk, to tak na szybko. A „bliźniak” ostatnio odkurzyłam, bo choć nie noszę, to kupiłam lakier do paznokci pt. Twin-Sweater Set :-)

      1. no właśnie właśnie, ja też spodnium znam jako zestaw żakiet + spodnie, czyli damska wersja garnituru… chociaż też jest faktem, że ja prl-u nie doświadczyłam, a swoją znajomość tych archaicznych nieco słówek biorę z burd z lat ’90, które moja mam wciąż w szafie trzyma

    1. Pani Od Kotów

      Rajtuzy to takie grube, z dzianiny w prążki, noszone przez przedszkolaki :) Nosiłam rajtuzy, moi bracia zimą pod spodnie na sanki, zamiast kalesonów, również, ale o tych maminych nikt nie mówił rajtuzy, zawsze były rajstopy.
      Skafander jako określenie puchowej kurtki – w niektórych domach używane do dziś, mnie rozbawiło, gdy po raz pierwszy usłyszałam.
      Do kompletu z garsonką – kostium, czyli podobny zestaw, też dziś byśmy rzekli, że biznesowy, ale ze spodniami zamiast spódnicy.

      1. Kostium i garsonka w oryginale miały spódnice! Z tą różnicą, iż kostium wyewoluował z damskiego stroju sportowego jakim była amazonka (ubranie do jazdy konnej) a garsonka została zaprojektowana przez Coco Chanel.
        W przypadku garsonki możemy mieć zestawienie spódnicy lub sukienki i żakietu pudełkowego. Natomiast przy kostiumie jest to żakiet z klapami i spódnica lub spodnie. :D

        1. Pani Od Kotów

          Aaaa, to wśród dorosłych, których wówczas znałam jako dziecię urodzone w PRL, ale nie bardzo go pamiętające, ktoś coś kiedyś pokręcił i tak zostało. Albo po prostu częściej widywałam kostium ze spodniami i tak mi się utrwaliło w głowie. Dzięki w takim razie za wyjaśnienie :)

    2. Rajtuzy to były rajstopy bez stóp. Takie legginsy, które miały pasek biegnący pod stopą, żeby naciągnąć górę, żeby się nie wypychała na kolanach. Bo rajstopy dla dzieci były robione z wełny i strasznie się rolowały na nogach.

    1. A do tego szwedy – spodnie rozszerzane od samej góry :D Szwedka to wg. mojej mamy taki dzisiejszy bomber jacket :)

  2. czółenka, półbuty – często natykam się na te słowa w nazwach kategorii albo filtrach w e-sklepach z obuwiem:) garsonka, wiatrówka, nawet pulower też nie brzmią dla mnie jakoś przestarzale.

  3. O rany, w życiu bym nie pomyślała, że garsonka, czółenka to archaizmy :D Rozumiem, że prawdopodobnie nie miałaś na myśli całkiem nieznanych już słów, tylko takie, które są rzadziej używane – w tym kontekście pasuje np. podomka – każdy wie co to jest, ale nikt już tak nie mówi. Ale garsonka! Myślę, że połowa starszych pań jak chce być elegancka to wyjmuje z szafy garsonki ;)

    Swoją drogą ja mówiłam zawsze palto na takie ponczo. Najpierw pomyślałam, że to to samo słowo, ale zaraz potem zdałam sobie sprawę, że chyba tylko u mnie w domu ;)

    1. Kangurkę tez znałam jako kurtkę z kapturem wciąganą przez głowę z takim fajnym sznurowaniem pod szyją, może to kwestia regionu? ;)

      1. Ja znałam kangurkę jako kurtkę z kapturem wciąganą przez głowę, a z przodu miała takie duże kieszenie naszywane – na wysokości brzucha. Jak to kangury…

      2. Ja znam kangurkę jako bluzę z kapturem, ale taką z kieszenią na brzuchu – jak u kangura! – do której można wsadzić ręce z dwóch stron.

    2. Masz rację, ale te rzadko używane też powoli odchodzą w zapomnienie. Dla mnie czółenka brzmią strasznie oldschoolowo:) Pewnie duże znaczenie ma też region, jedne słowa są dużo popularniejsze w konkretnym miejscu niż gdzie indziej.

      1. Oj chyba jestem już bardzo stara, bo większość z tych słów używam. Fakt nie posiadam podomki ale wiem co to jest. Ale mam pytanie – jeśli słowa czółenka, garsonka czy półbuty są już poza obiegiem to jak nazywacie te części odzieży?

        1. Czółenka – mówię po prostu buty na obcasie/szpilki (jeśli to szpilki), o garsonce chyba nic nigdy nie powiedziałam, ale np. moja mama na pasującą marynarkę i spódnicę mówi kostium, półbuty – jeśli takie sznurowane, to oxfordy, mokasyny – wiadomo, bardziej pełne to botki (ale czy to jeszcze półbuty?).

          1. Miałybyśmy problem się dogadać. Buty na obcasie to bardzo rozległy termin i wcale nie tożsamy z czółenkami, bo nie wszystkie buty na obcasie mają ten kształt. Mogą też mieć cholewkę lub np sznurowanie czy paseczki a wtedy to nie są czółenka ;-)
            Mogą być na nie wysokiej szpilce tak do 8 cm, mogą być na koturnie czy na słupku a nawet na płaskiej podeszwie (różnią się kształtem noska od balerinek). Buty w kształcie czółenek na bardzo wysokiej szpilce – 10-12 cm też nazywam szpilkami ;)
            Tak przy okazji przypomniały mi się buty które nazywałyśmy- KACZUSZKI lub KACZUCHY – czuli czółenka na obcasiku 2-3 cm w kształcie szpilki.
            Jest też piękna nazwa – GALANTERKI – dawno nie słyszałam by ktoś używał tego terminu.

            Kostium i garsonka to nie to samo. Garsonka składa się z sukienki lub spódnicy i pasującego do niej żakietu. Ma wyraźnie kobiecy wygląd i wywodzi się z damskiej garderoby.

            Kostium to spódnica lub obecnie częściej spodnie i marynarka, rzadziej żakiet ( jeśli już to o bardziej męskim charakterze) Jest pochodną męskiego garnituru. Moja babcia zestaw – spodnie i marynarka nazywała: spodnium, dopiero później termin ten ewoluował i konfekcji damskiej zaczął oznaczać nieroboczy kombinezon.

            Półbuty to buty to buty z cholewka maksymalnie do kostki lub bez cholewki, więc botki ( czyli buty z wysoką cholewką) to już raczej nie półbuty ;-)
            Wiązane półbuty to niekoniecznie oksfordy – mogą być np. derby ( większość botów zwanych oxfordami to właśnie buty typu derby)

            Chyba troszkę już zaczęłam przynudzać, ale ostatnio czytam dużo wpisów na blogach o konfekcji, o rodzaju i nazewnictwie materiałów itd. Jestem bardzo zdziwiona, że musicie pisać notki op rzeczach, które dla pokolenia mojej mamy i chyba jeszcze mojego były oczywistoscią, a współczesne młode dziewczyny muszą odkrywać na nowo. Troszkę też szkoda, że współczesny język tak się zubaża, jest coraz mniej precyzyjny. Wspaniale, że Ty i kilka innych dziewczyn w blogosferze piszecie o tej materii i jest szansa, że wiedza ta mimo wszystko nie zginie lub nie stanie się wiedza niszową.

          2. Półbuty to zapomniane słowo? Wcale nie. Ja na przykład musiałam „wygooglować” jak wyglądają oxfordy – wyglądają jak półbuty :-)

          1. Bonżurka to męska część garderoby, zakładana rano, zamiast marynarki, do chodzenia po domu . W odróżnieniu od szlafroka była krótka i szyta z cienkich, zazwyczaj pikowanych materiałów. Szlafrok zakładano wieczorem, był szyty z ciepłego materiału typu frotte, lub też pikowany. Peniuar to damski odpowiednik bonżurki, zakładano go najczęściej zamiast sukienki. I bonżurka i peniuar miały uchronić spodnią odzież przed zabrudzeniem np. podczas spożywania śniadania i były używane od pocz. XX wieku do II wojny światowej

      2. Czas w modzie nie ma znaczenia. Miejsce nie ma znaczenia.
        Ma natomiast znaczenie, wiedza, doświadczenie oraz chęć używania tego co daje słownik zamiast nowomowy.

  4. Moja babcia odkąd pamiętam określa dżinsy właśnie jako wycieruchy, a mi się to słowo kojarzy ze ścierką ;) Na bluzy z kapturem mówi „kapuza”, niezależnie czy są rozpinane czy wciągane przez głowę. Bliźniak jest straszny, chociaż na starszych paniach dość często go widuję, czasami ta bluzka i sweter są razem zszyte, brr. Bardzo rzadko słyszę „dyplomatka”, została chyba wyparta przez płaszcz, tak samo spodnium zostało zastąpione kombinezonem.

    1. U mnie kapuza to po prostu kaptur :) Może to kwestia regionu, ale kiedy mama upominała mnie „załóż kapuzę na głowę”, zawsze chodziło o kaptur, czy to w kurtce czy bluzie :)

    1. O tym samym myślałam czytając wpis. Może faktycznie zależy to od miejsca zamieszkania. Jestem z Białegostoku i takie słowa jak prochowiec, podomka, półbuty, czółenka, garsonka, wiatrówka, palto, czy pulower nie wzbudziłyby tu chyba sensacji. ;) A mianem kangurka określam nie tyle bluzę z kapturem, ile taką z dużą kieszonką z przodu. :)

  5. Bardzo wiele tych słów dalej jest w użyciu, przynajmniej dla osoby z Krakowa tak jak ja….

    pare lat temu (jakieś 5) pracowałam w markowym (polskim) sklepie obuwniczym w Bielsku Białej słowa jak czółenka i półbuty jak najbardziej są w użyciu przez klientów. Tak samo przez producenta który w ten sposób oznacza opakowania.

    Dlatego większość tych słów aż mnie dziwi że jest na liście!

    ps. rajtuzy to też słowo wciąż używane

      1. W moich stronach rajtuzami nie nazywano rajstop ;-) Rajtuzy były grube o wyraźnym splocie, zazwyczaj noszone były przez dzieci. Rajstopy są/były nylonowe lub z dodatkiem lycry.

        1. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie niewygody i problemów z dobraniem rozmiaru nylonowych rajstop… Ciężko jest dobrać nylonowe pończochy, a weź tu dobierz jeszcze rozmiar tych „gaci” :P Z tego, co kojarzę, nylonowe rajstopy były rzadkością, zaraz pojawiła się lycra i zaczęto tkać inaczej. Dzięki Bogu są jeszcze firmy, które produkują pończochy i nie trzeba męczyć się w rajtach…

  6. zapaska – fartuszek lub fartuch, bez górnej części, przewiązywany w pasie

    a co do wiatrówek, to często były one z zapomnianego już materiału – kreszu :)

      1. agnieszka zając

        ha! Gdy wyszłam za mąż odkryłam, że mój nowo poślubiony ma kresowe dresy! spodnie plus bluza na suwak, srebrno- fioletowe. No szał, mówię wam :D I nie dał mi ich wyrzucić, bo to był jego ” chorobowy dres”- czyli uzywamy w trakcie chorób. Masakra. Po jakimś czasie udalo się i zniknął z domu ten koszmarek :)
        a rajtuzy też znam.
        a katana na kurtkę?
        a pantofle? ( w Krakowie chyba działają jako kapcie/ trepki? )
        a żakiet? ( marynarka)

            1. W Łodzi pantofle to też kapcie, ale za to chyba tylko starsze osoby używają tego określenia na buty wyjściowe, zwłaszcza jakieś szczególnie eleganckie.

          1. U mnie tez sie tak mowilo, a potem ktoregos dnia ze zdziwieniem uslyszalam, jak ktos mowi: „pantofle na wysokim obcasie”. Chodzilo o klasyczne buty na szpilkach.

    1. hahaha kupiłam sobie ostatnio piękne oksfordki, pokazałam mamie na skypie, jej reakcja: 'ooo, trzewiki takie?’
      takie określenie potrafi zabić radość z każdych butów :)

    2. Pantofel to jest w ogóle bardzo ciekawe słowo :-)

      Pierwszy raz spotkałam się z nim przy okazji czytania „Kopciuszka” – szklany pantofelek kojarzy chyba każdy. (Chociaż nie każdy wie, że w oryginalnej wersji był… futrzany). Później lekcje biologii i obserwacja pantofelków pod mikroskopem. Wreszcie językowo – niektórych panów żony trzymają pod pantoflem.

      Ale pamiętam mój szok, kiedy poszłam z koleżanką kupić dla niej „nowe pantofelki”. Myślałam, że chodzi o buty, a ona miała na myśli kapcie! Tymczasem mój osobisty małżonek, pochodzący z Podlasia, pantoflami nazywa swoje buty do garnituru i ogólnie wszelkie sznurowane buty.

  7. Chodziłam do szkoły z konfekcjonowaniem odzieży w nazwie, więc to słowo nie jest dla mnie dziwne w żaden sposób. Podobnie jak reszta przytoczonych przez Ciebie, gdzieś się tam przewija mniej lub bardziej. Podejrzewam jednak, że nasze dzieci nie będą wiedziały czym jest garsonka ;)

    p.s. A do słowniczka dodałabym pepegi. :) Mój ojciec mówił tak na trampki.

  8. Ha! Cudne zestawienie, choć z racji wychowywania się w wielopokoleniowym domu, większość z tych nazw nie brzmi dla mnie archaicznie… ale faktycznie kojarzą się bardziej z dzieciństwem niż z teraźniejszością :)
    Wydaje mi się też, że istota „kangurki” tkwi w tym, że ma ona dużą kieszeń naszytą z przodu. Wtedy nazwa nabiera większego sensu :)

    1. Pullover to po angielsku sweter właśnie :)

      Kangurka u mnie to nie bluza z kapturem, a taka z kieszenią na brzuchu – jak u kangura, tylko otwory z innej strony :D

  9. szmizjerka (sukienka fartuchopodobna;), szwedy (określenie na spodnie o szerokiej nogawce, później spódnico-spodnie), nawet żąkiet wychodzi dziś z użycia.

    1. Szmizjerka nie jest fartuchopodobna, tylko koszulopodobna – ma mankiety, kołnierzyk, kieszenie i wygląda jak przedłużona męska koszula, stąd nazwa (chemise – fr. koszula) :-)

      1. tak, słowo szmizjerka pochodzi od francuskiego chemise, jednak to ostatnie dopiero od niedawna oznacza koszulę taką, jaką ją znamy dziś. oryginalna chemise to rozpinany z przodu strój nocny. szmizjerka wcale nie musi mieć rękawów, wystarczy żeby była rozpinana z przodu ( na modłę koszulową) i miała długość przynajmniej do połowy uda. zwykle posiada kołnierzyk. mnie osobiście kojarzy się z fartuchem (szkolnym, lekarskim, itp)

    2. u mnie nie mówiło się szwedy, tylko dzwony.
      Większość słów używam na co dzień, odechciało mi się używać tych nowych określeń od kiedy moja babcia prawie obraziła się na mnie, że mówię trencz, a nie prochowiec :) A ja chciałam być po prostu nowoczesna… :)
      za to dla mojego taty moje trzewiki na zawsze już będą butami ortopedycznymi, bo są wg niego takie brzydkie :)

        1. Właśnie miałam pisać o szwedach, też znam jako takie szerokie od samej góry. Są jeszcze pumpy! Szerokie od góry i zwężane w nogach takim jakby mankietem. Chciałam porównać do alladyn, ale to nie do końca to samo, bo pumpy nie mają obniżonego kroku.

  10. Mojej mamie dopiero co stuknęła czterdziestka, a używa wielu z tych słów. Przyznaję, że gdy mówiła mi, że żaden płaszcz jej nie pasował, bo wszędzie same prochowce, nie wiedziałam, o co jej chodzi…
    Co do garsonki i wiatrówki to chyba nie znam innych określeń na te części garderoby. :D Podobnie z półbutami. Używam tych słów na co dzień.
    Teksasy za to mnie rozwaliły, bo mam wrażenie, że to trochę wieje kiczem. :D
    Dziękuję Ci za ten post, Asiu, choć myślę, że moja mama nieźle by się uśmiała, czytając go, bo tak jak wspomniałam, używa większości z tych słów.
    Właśnie poszłam do niej podzielić się informacją o tych słowach. I faktycznie jest w szoku. Chociaż obie miałyśmy inne wyjaśnienia słowa spodnium – ja sądziłam, że to spodnie połączone ze spódnicą, a moja mama, że to tak szerokie spodnie, że wyglądają jak spódnica.

  11. Zdecydowanie na wsiach większość z tych słów nadal jest w użyciu. Może w miastach mniej, ale na wielu targowiskach nadal kupuje się garsonki, podomki i jesionki ;)

  12. Kufajka – gruba kurtka albo kamizelka pikowana w pionowe paski – zimowy hit mojej babci, do tej pory jedną ma :) U mnie w domu na wsi na dziecięce tenisowki, szczególnie takie wciagane, a nie wiązane, mowi się szmaciaki, ale to raczej potoczne określenie, nigdzie indziej się z nim do tej pory nie spotkałam.
    P.S. Juz nie mogę doczekać się twojej książki, to będzie pierwszą blogerska książka, która zakupie bez chwili wahania!

  13. Eeej, u mnie „prochowiec” jest nadal w użyciu! Od siebie dorzucam: cichobiegi :) Pamiętam jeszcze z podstawówki słowo: katana- na taką lekką kurtkę o wojskowym kroju, trochę może też w stylu ramoneski.

  14. Dzięki mojej mamie jakiejś połowy tych słów używam na co dzień. Bardzo je lubię, uważam, że z nimi język jest bardziej barwny. Dzisiejsze odpowiedniki tych słów są jak dla mnie nacechowane obojętnością, a gdy słyszę te, które już wyszły z użytku od razu poprawia mi się humor, jest w nich coś pięknego (ogółem to samo czuję do wszystkiego co jest retro lub że tak powiem minione).
    Wracając do „odzieżowych archaizmów” to ostatnio miałam okazję zaznajomić się ze słowem „spencerek”. Jest to krótki płaszcz (długości mniej więcej do bioder) flauszowy z kołnierzem, krój zbliżony do marynarki. Nazwę zawdzięcza sklepowi Marks & Spencer.

      1. Moja mama na buty typu UGG mówi „mukluki” i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to słowo pochodzi z języka Inuitów! A onuce to niestety nie buty, tylko zastępnik skarpet, taki kawał tkaniny do owinięcia stopy :-)

      2. Bo onuce to się zakładało przed założeniem walonek. Takie jakby skarpety, a tak naprawdę kawałki materiału owinięte wokół stopy :) Mój dziadek takie flanelowe miał :) no i na to walonki, żeby nóg „nie uwalać” ;) (czyt. nie ubrudzić) przy pracach gospodarskich

  15. Haha, wiekszosc z tych nazw jest w uzyciu w mojej rodzinie do tej pory :D ja moze dodam: wzuwki lub wsuwki – łapcie, bambosze :)

  16. Dindelek! Nie wiem czy to wymyślone przez moją mamę i jej siostrę, ale tak za dzieciaka pamiętam określano sukienkę na szelkach, coś na styl ogrodniczek! Świetny post!

    1. Od razu skojarzyło mi się ze słowem DRINDL – oznaczającym tradycyjny kobiecy strój ludowy w Niemczech i Austrii, który składa się m.in. z gorsetu i spódnicy, które wyglądają trochę właśnie jak sukienka na szelkach. Więc może to od tego?

    1. hihi no ja też dziwnie się czułam czytając, że to archaizmy. Używam wszystkich tych słów zapisanych w poście. A tych z komentarzy, to chyba gawroszki tylko nie stosuję zbyt często. Jednak apaszka bardziej mi jakoś tak pasuje :) .

  17. Dawno nie słyszałam „fular” ani „gawroszka”. „Pionierki” zostały wyparte przez „trekkingi”. Na szczęście „budrysówka” wraca do łask, a ja bardzo lubię to słowo ( i ładnie uszyte budrysówki też)

  18. Moja zbliżająca się do 60tki mama używa czółenek, spodnium, garsonki i prochowca itp często, więc to dla mnie normalne słowa. W zasadzie jedynie z wymienionych pelisa był dla mnie nowością, aczkolwiek miałabym problem z wymienioną na Fb szmizjerką, więc sugeruję dodać. Ps. Świetny post :)

  19. Część z tych słów jest nadal w użyciu, na pewno garsonka, czółenka (kilka dni temu przeglądałam kategorię pod tą właśnie nazwą na Zalando, więc chyba to nie taki archaizm), podobnie półbuty. Palto to słowo z mojego elementarza, pamiętam jak dziś- pierwsza klasa, poznajemy literę P i wklejamy obrazek z płaszczykiem, który nie wiedzieć czemu podpisany jest „palto”… Jesionka, kojarzy mi się z kryminałami gdzie wrogom życzyło się „drewnianej jesionki” (czyli trumny). Spodnium-byłam święcie przekonana że to zestaw a la garsonka, tyle że ze spodniami.
    Co bym dodała do tej wspaniałej nostalgicznej listy:
    – skafander
    – czeszki/trumniaki
    -peniuar
    – szmizjerka i princeska – zawsze mi się myliło, która jest która
    -narciarki (ależ to było hit)
    – pepegi

      1. Spodnie, z dość elastycznego materiału i „strzemionami” w które się wkładało stopę, żeby nogawka była naprężona. Jeden z koszmarów mody przełomu lat 80/90.

  20. Dodam jeszcze peniuar. czyli rodzaj damskiego, cienkiego, jakby z tiulu szlafroka damskiego. W podstawówce zaś hitem było posiadanie miniówki, czyli bardzo krótkiej spódnicy. Przypomniał mi się też blezer – rozpinana bluza na stójce.

  21. Bardzo sympatyczny post, uwielbiam język polski i wszystkie piękne słowa, o których często zapominamy. W moim mieście przy jednej z głównych ulic mieści się sklep „Konfekcja damska”. Nie mam pojęcia jakim cudem jeszcze nie został zamknięty, nie wydaje mi się, żeby miał jakiekolwiek obroty. W końcu kto dziś potrzebuje garsonek w szkaradnych kolorach? ;)

  22. Skafander! Czyli dzisiejsza puchówka :) Mój dziadziu nie mówi inaczej :) W ogóle dzięki dziadkom i wujostwu, wśród których mam kilkoro krawców i szewców, co rusz to uczę się nowych-starych słów z tej branży, najnowsza „zdobycz” – tyrolki – podobno wujek robił takie nie do zdarcia :)

        1. Moja babcia też skafandrem nazywała kurtkę wiatrówkę. Stój na narty, jedno- lub dwuczesciowy to kombinezon.

          Świetny post Asiu :)

        2. Takie coś to jest anorak.Można dodać jeszcze JUNIORKI-czy je ktoś pamięta?W zamierzchłych czasach PRL-u to były takie ni to tenisówki,ni to adidasy,bardzo brzydkie i toporne(ale wymarzone!).Większości z tych słów używam,znaczenie wszystkich znam,jestem więc bardzo stara…U mnie w domu mówiło się jeszcze pepegi,a teraz to raczej rzadkość

  23. A u mnie rodzice mówią wycirusy (woj śląskie) :D nie teksasy, nie wycierusy, a właśnie wycirusy. Wszystkie wymienione wyżej słowa są w naszym rodzinnym słowniku. Buty wiązane, skórzane za kostkę to trzewiki, faktycznie mówię tak jako jedyna wśród znajomych. Wg mojej mamy spodnium to spodnie i dopasowany do nich żakiet, niekoniecznie eleganckie, moja mama miała spodnium letnie, chyba lniane. Ja jestem fanką dyplomatki i prochowca, często widzę w prochowcach starszych mężczyzn. Mój luby wszelkie moje „narzutki” „kimona” nazywa po swojemu – tuziurek :)

    Teraz pół nocy będę sobie przypominać takie słowa, a przy następnej wizycie u rodziców uruchomi się cała maszyna wspomnień! Fajnie :)

  24. Podomki i wiatrówki używam na co dzień, inne słowa znam, ale faktycznie, zawsze używam innych określeń, bo te brzmią jakoś tak… egzotycznie. :) Świetny wpis!

    Moja mama na puchową kamizelkę mówi „kufajka” :).

  25. A kangurka dalej funkcjonuje – chociaż tu, w Bielsku-Białej :), częściej spotykam się z określeniem „kangurek”, co mnie strasznie zdziwiło, jak się tu przeprowadziłam.

  26. I ta pelisa… Czasem czytam o tym w książkach o latach 20-tych, chociaż pamiętam, że mój dziadek – krawiec – 30 lat temu szył właśnie pelisy. Ale jakie to piękne słowo :).

  27. Hmm, najwyraźniej moje 31 lat to jednak wiek podeszły, żeby nie powiedzieć starczy, bo większość z tych słów znam bardzo dobrze, używam i często słyszę. ;) Palto może rzadziej, ale czółenka? Podomka, wiatrówka, półbuty? Wszystkie te słowa nadal funkcjonują. :) pozdrawiam!

  28. Dyplomatka- klasyczny płaszcz
    Karenina- długi, taliowany płaszcz, dwurzędowy
    Budrysówka- kurtka zapisana na 'kołki’
    Pionierki- lekkie półbuty
    Narciarki- getry ze 'strzemionami’
    Rajtki- rajstopy,krakowski regionalizm
    Princeska- sukienka bez rękawów
    Szmizjerka- sukienko- kamizelka
    Piramidy- koszmarne, jasnobłękitne jeansy

    1. troszke sprostuję: szmizjerka to po prostu rozpinana z przodu suknia, a princeska – sukienka bez rekawów, rozpinana, nakładnaa czesto na jakies bluzki, wylansowana przez którąś z brytyjskich księżniczek. Dyplomatka to faktycznie klasyczny plaszcz, dodam, że prosty i dość krótki, z małym kolnierzem, wpuszczanymi kieszeniami i często krytym, jednorzędowym zapięciem. Była jeszcze sunknia-tuba z lat 50. = obcsła, bez 'taliowania”.

  29. Może jestem dziwna, ale używam większości z tych słów, a jeśli nie używam to przynajmniej często słyszę. W życiu nie powiedziałabym, że są „zapomniane” : D

  30. A moja mama bojkotuje trencze, dzielnie w sklepach pyta o prochowce! „Jesionka” też wciąż mówi, również „półbuty” są u nas w użyciu ;)

    1. Prochowiec to nie tylko trencz. Trencz to fason (z karczkiem, paskiem, dwoma rzedami guzików, klasycznie powinien miec klamry przy mankietach), może być wełniany, płócienny, skorzany itp.. Prochowiec to po prostu płócienny plaszcz, może miec fason trencza, dyplomatki, albo obszernego plaszacza z paskiem.

  31. Jesionka brzmi finezyjnie, nigdy tak na nią nie popatrzyłam (tak jej nie przeczytałam?)!
    Świetnie wstrzeliłaś się z tym wpisem. Jakiś czas temu kupowałam używaną maszynę do szycia. Właściciel powiedział mi na wstępie, że maszyna była wykorzystywana do przemysłowego szycia garsonek. Pół dnia się potem zastanawiałam, o co chodzi. I mogłam się tylko domyślać, że – czymkolwiek są garsonki – na pewno były czerwone, bo w maszynie było mnóstwo czerwonych kłębków nici :)

  32. To moze ktos się pokusi o aktualny slownik konfekcyjny dla osob starszego pokolenia? (czyli – już po dwudziestce… ;-) ) Jak się obecnie mowi na czółenka, półbuty, garsonkę?
    PS. Bliźniaki zawsze wydawały mi sie bardzo eleganckie – w amerykanskich filmach dziewczęta z bogatych domow je nosiły ;-)

  33. o, a ja większości tych słów używam. Półbuty to dla mnie buty na wiązanie, do kostki. Czółenka też funkcjonują. I prochowiec! U mnie w domu zawsze dodajemy poważnym tonem komentarz: „prochowiec – uniwersalne ubranie pośmiertne” choć za Chiny nie wiem, skąd się to wzięło :-) Z pulowerem spotkałam się tylko na Opolszczyźnie. Na moje EMU mama mówi walonki. Używamy też „szmizjerki” czy „wiatrówki”. Ja bardzo lubię, kiedy moja mama rozróżnia materiały ubrań (choć ja tego nie ogarniam). Np. batystowa sukienka. <3
    albo popelinowy płaszcz <3

    1. półbuty to po prostu buty , które nie siegaja do kostki, wsuwane i sznurowane. Na obcasie lub nie. Buty do kostki i powyzej to trzewiki. Czółenka – wsuwane [ółbuty na podwyzszonym obcacsie (od czółna), prochowiec – plaszcz z grubego płótna (może miec fason trencza),. Może dlatego „do trumny” :), że był to najtańszy rodzaj plaszcza… :) pulower był powszechnie uzywany i dalej jest, na pewno w Kielcach, Krakowie i Warszawie , i oznacza sweter wkładany przez głowę, bez golfa (pull over – wynalazek rozpowszechniony przez uwielbiajacych niegdyś dzianiny Brytyjczyków),.

  34. Ja już daruję sobie szczegółowe wyliczanie, ale z powyższej listy nie używam też chyba góra dwóch-trzech słów ;) Głównie dlatego, że dla mojej mamy trencz zawsze będzie prochowcem, a na przykład tusz do rzęs – „spiralką” (a już na pewno nie mascarą!). Mój tata nie umie też się przestawić na dżins, to zawsze jest kurtka z wycierusu albo wycierusy (spodnie). Pomijając wszystkie nazwy własne (typu juniorki, relaksy itp.) mogłabym dodać zelówki, spódnico-spodnie (już od dawna nie widziałam czegoś takiego, ale nosiło się…) albo repasację pończoch :)

    Swoją drogą, u mnie w domu „podomka” to sukienka, którą najczęściej nosi się latem „po domu” – wystarczająco ładna, by można w niej było skoczyć ze śmieciami albo do sklepu, ale generalnie na tyle „niewyjściowa” by nie było szkoda w niej sprzątać, krzątać się po kuchni itd. :)

  35. Moja mama mówi wycierusy na jeansy, mi było kiedyś z tego powodu trochę wstyd, ale jak wydoroślałam to uznałam, że to przecież bardzo fajne słowo i wstyd mi, że kiedyś się wstydziłam. Dla mnie już zawsze jeansy będą wycierusami.:)

    1. Miałam bardzo podobnie, tyle że chodziło o słowo „teksasy”. Moja mama długo nie mogła się przestawić na mówienie o dżinsach. Dziś już tak nie mówi. Jako nastolatka odbierałam to w kategoriach obciachu, ale dziś myślę o tym z sentymentem. Inna zabawna kwestia: oboje moi rodzice uważali kiedyś (z grubsza na przełomie lat 80. i 90.), że dżinsy to strój „niewyjściowy”. Opowiadali mi szczegółowo, skąd się wzięły (na wyrywki znałam historię o gorączce złota i wynalezieniu trwałego materiału na spodnie), i uparcie twierdzili, że ze względu na taki ich rodowód nie należy się w stroju dżinsowym pokazywać w żadnych oficjalnych sytuacjach, nawet w pracy. O ironio, już w połowie lat 90. zmienili zdanie i śmigali w dżinsach nie tylko do pracy, ale i na różne spotkania. No i co ta zmiana systemu zrobiła z porządnymi ludźmi, he, he :-)

  36. pstra matrona

    Kamasze na glany, martensy i buty wojskowe
    Ciapy na kapcie
    Juniorki na trampki
    Getry na legginsy
    Pumpy na alladynki
    Kalita na torbę typu tornister i sam tornister

  37. Też uwielbiam słuchać swoich rodziców, jak mówią o takich „zapomnianych” częściach garderoby jak właśnie: spodnium, szwedka (szyty własnoręcznie bomber jacket, ze ściągaczami z frotowych skarpet), szwedy (szerokie spodnie), aladynki („szczypane” w talii i ze ściągaczem na dole w wersji damskiej, po prostu zwężane w kostce w wersji chłopięcej), estradówki (takie buty na słupku i platformie, a la Abba). Moja babcia nadal na jeansy mówi wycierusy :) Getry to były takie ocieplacze na łydki i kostki.

  38. I znów okazuję się, że jestem niedzisiejsza :D. Używam prawie wszystkich tych słów nacodzień (no może oprócz teksasów, a wycieruchy to u nas wycierusy i to przepiękne słowo jakim jest jesionka obiecuję sobie do słownika przetransportować). Cały poranek siedząc w podomce szukam nowych czółenek czy półbutów – bez skutku niestety. Pozdrawiam Cię ciepło i bardzo się cieszę, że przypominasz naszą piękną polszczyznę modową ;)

  39. Jedynie konfekcja wydawała mi się obcym pojęciem. Niestety jest o wiele więcej pojęć związanych z modą, które wydają nam się obce. Wspaniale jednak byłoby je wszystkie odświeżyć i nie sięgać po zagraniczne określenia! Tak w ogóle to z niecierpliwością czekam na przeczytanie tej książki!

  40. Tylko pelisy (piękne) nie znałam wcześniej, za to kompletnie nie ogarniam połowy współczesnego nazewnictwa odzieży czy butów, szczególnie przy zmieniającej się co sezon modzie;)

  41. Jestem z polnocno – wschodniej czesci Polski i wiekszosci z tych slow wciaz sie uzywa na co dzien. Poza tym raz zdarzylo mi sie uslyszec od rodowitego warszawiaka komplement, ze mam ladne palto :).

  42. Dobra, już nie czytam komentarzy, bo za dużo bym chciała dodać do nich ;-)

    Mam wrażenie, że dużo tych naszych słów zostało zapomnianych, bo wyparły je zagraniczne określenia. Moja babcia mówiła owerol, pulower, kufajka, katana – wbrew pozorom, to ostatnie to nie samurajski miecz, a kamizelka :-) Miała też określenia na rodzaje torebek i pewnie sama złapałaby się za głowę, gdyby przeczytała o dzisiejszych shopperach, cross bagach i innych tote’ach ;-) A nazwy kolorów to w ogóle jest kosmos – mamy nude zamiast cielistego, camel zamiast wielbłądziej wełny, a ostatnio marsalę zamiast wątróbki ;-)

  43. Warszawianki! Łapcie „Złego” Tyrmanda i na wiosenne spacery, śledzić stołeczną elegancję! Tam są takie soczyste opisy garderoby <3 – połączenie lektury z zajęciami w terenie zagwarantuje na pewno niejednej z Was super konfekcyjno-warszawskie przygody ;-)

  44. Skafander – czyli kurtka zimowa, taka bardziej sportowa. Mama ubierała nas w takie kurtki gdy szłyśmy na sanki lub na szaleństwa śniegowe. Ale także do przedszkola, po prostu dla wygody.

  45. Zaraz, zaraz, to tak serio? Nie używa się tych słów? To ja chyba żyję na innej planecie, bo jestem młoda (24), a NIE znana jest mi jedynie Pelisa -dzięki, dowiedziałam się co to jest! Pozostałe nadal słyszę i samej też zdarza mi się wtrącić. Niestety nie rozumiem więc tego posta.

  46. Bardzo fajny wpis. Lubię teksty, które dają nowe życie archaizmom i czasem wydaje mi się, że nic mnie w kwestii słów, które już wyszły z codziennego użycia nie zaskoczy, a tu proszę – nie znałam do tej pory określenia pelisa.
    Drobna uwaga językoznawcza – tużurek nie jest wyrazem staropolskim, a kalką z języka francuskiego (od tout jour – codziennie, każdego dnia).

  47. Pamietam jeszcze spódnicę „plisowankę”. Jak sama nazwa mówi miała plisy, takie zakładki, była rozkloszowana i krótka.

  48. Moja babcia mówi o tenisówkach i trampkach „cichobiegi”, a ja osobiście używam namiętnie słowa „półbuty”, u mnie w domu mówi się też o nich zdrobniale „połówki” :)

  49. Eh, przypomniało mi się dzieciństwo! :) Kangurek, wycierusy (bo tak się u mnie mówiło na dżinsy), wiatrówka…. A z innych ciekawych:
    męskie półbuty- meszty,
    kaptur-kapiszon,
    spodnie- portki,
    kalosze- gumiaki,
    buty (najczęściej zimowe) na grubym, gumowym spodzie, który strukturą przypomina oponę traktora- traktory,
    spodnie ze zwężanymi nogawkami- marchewki/marchewy.

    A pantofle u nas (południowo- wschodnia Polska) to po prostu kapcie.

    1. Przypomniała mi się jeszcze „podwłóczka”, czyli taka koszulka bez rękawów zakładana pod elegancką koszule przez mężczyzn. :)

  50. W sieciówkach zwykle sprzedają dziewczyny młodsze ode mnie, ale gdybyś zapytała o garsonkę kobietę w sklepie z typowymi ubraniami eleganckimi dla dorosłych/starszych kobiet to nie ma mowy, żeby ekspedientka (z reguła kobieta po 40) nie wiedziała, co to jest garsonka. Takie czasy, że w sieciówkach garsonek nie ma ;-) to i nie potrzeba wiedzieć, co to takiego ;)

  51. Ode mnie obuwie z dzieciństwa: trzewiki :) Znienawidzone, bo marzyłam o lakierkach.
    Katana, wspomniana przez kogoś Olgę – jeśli było sie dzieciakiem w latach 90. to ani miecz, ani kamizelka rpzecież, tylko kurtka dżinsowa, hit, must-have i obiekt pożądania.
    Bliźniaki – podzielam, że straszne.
    Wiatrówka – mieliśmy z braćmi 3 identyczne, łososiowe :)
    Palto pamiętam z Elementarza, tego wiadomego z pierwszej klasy. Już wtedy, ponad 25 lat temu, musiałam się domyślać znaczenia. Spodnium poznałam w jakimś zeszycie złotych myśli z lat 80. po jakiejs straszej kuzynce – w latach 90. z inną z kuzyką, rówieśniczką, nie potrafiłyśmy dojść, o co chodzi.
    A znasz może książkę „Zapomniane słowa”? (wydawnictwo Czarne) – nie tylko odzieżowe.

  52. Sporo z tych słów znam z życia codziennego, resztę na przykład z książek Musierowicz.
    No a KONFEKCJA jest stale obecna w domu handlowym Klimczok ;)

  53. Rzeczywiście nie używam większości z podanych w poście wyrażeń, chociaż oczywiście je znam. Moja mama nosi czółenka, półbuty i prochowiec ale o garsonce chyba ostatni raz słyszałam od mojej babci. Wiatrówkę i kangurkę ostatni raz miałam ubraną jako dziecko. Kangurka to była taka dość sztywna kurtka wkładana przez głowę z dużą kieszenią z przodu. Skafander to gruba, raczej sportowa kurtka zimowa-moja babcia też tak mówi do dziś. Chyba nigdy nie słyszałam, żeby ktoś u żyła słowa „jesionka”. Jedynie w książkach. O bliźniaku tez już dawno nie słyszałam, po prostu dlatego, że nikt w moim otoczeniu bliźniaków nie nosi. U mnie w domu jeansy to jeansy, ale u mojego faceta rodzice mówią właśnie „wycierusy”. Pantofle to domowe kapcie, ale takie bardziej eleganckie lub buty na obcasie. Podomka to rodzaj szlafroka lub cienka sukienka noszona „po domu”. Katana to jeansowa kurtka zapinana na guziki. Jakieś 15-20 lat temu bardzo modne były u nas kurtki typu flek i alaska :)

  54. A ja chyba jestem żywcem wyjęta z innej epoki (to pewnie za sprawą mamy i babci :D ), ale w moim codziennym słowniku znajdują się takie słowa jak : półbuty, wiatrówka, garsonka, spodnium, podomka, czółenka, bliźniak i prochowiec :) Liczę 23 lata, mama 45, a babcia 67, więc aż takie starodawne nie jesteśmy :)
    Pozdrawiam gorąco!

  55. Co prawda pobieżnie, ale przejrzałam wszystkie wpisy i nigdzie nie pojawiło się określenie „meszty” :d a moja babcia zawsze tak mówiła na buty, w których chodziło się do kościoła. I nie ważne czy męskie (buty bardziej eleganckie, jak do garnituru) czy damskie (pamiętam buty babci: wkładane, często połyskujące, trochę jakby dzisiejsze mokasyny, ale na delikatnej koturnie/delikatnym koturnie (?)). Swoją drogą świetne są polskie określenia i szkoda, że zastępujemy je innymi.

        1. Mnie się wydaje, że trampki i tenisówki to nie to samo. Trampki mają wyższą podeszwę, a czubki palców są oblane gumą – w tenisówkach tego nie ma. Tenisówki kojarzą mi się z kapciami szkolnymi – „za moich czasów” ;-) (mam 35 lat) to był jedyny rodzaj obuwia akceptowany jako buty na zmianę. Co za czasy!!!

  56. Mój tata kalosze konsekwentnie nazywa gumofilcami. To słowo wydaje mi się tak uroczo paskudne, że rozbawia mnie za każdym razem ;)

  57. Moja mama na kurtke mowi kapot(ka), czy to regionalizm?

    I princeska przyszla mi jeszcze do glowy (to sukienka na szelkach?)

  58. Czółenka, garsonka- używam nadal.
    Spodnium – wspomnienie o mamie …Choć ona nazywała tak damski garnitur.
    Teksasy i farmerki – to wymienne określenia jeansów z mojego rodzinnego domu
    Pulower cały czas nosi mój tato.
    Wiatrówka, ale jeszcze skafander – ta sama kurtka.
    Podoba mi się ten powrót do przeszłości …

  59. Moja babcia na bolerko czy krótki sweterek mówi „jebotko” :D A większość z tych słów powyżej znałam, może spodium i pelisa były mi obce, ale większość słyszałam, a garsonka i czółenka często widzę, że są jeszcze w użyciu.

  60. Można jeszcze przypomnieć BANANÓWĘ,czyli długą,hippisowską spódnicę z klinów,rozszerzaną ku dołowi.Nikt chyba też nie wspominał jeszcze o FONTAZIU(fular pod szyją,był w użyciu jeszcze w latach siedemdziesiątych,nie tylko jako relikt mickiewiczowski).W latach osiemdziesiątych na bluzki z kimonowymi rękawami mówiło się NIETOPERZE.

  61. Może pochodzę z jakiejś zamkniętej kulturowo-społecznie części Warszawy, ale u mnie dalej się wszystkich tych słów używa :)

  62. Kiedyś w latach 50-tych „Przekrój” ogłosił konkurs na przetłumaczenie niemieckiego słowa szlafrok nadeszło 2 tysiące odpowiedzi. Niektóre bardzo zabawne na przykład okryjciałko czy tulipani, ale przetrwało tylko jedno: podomka. Podobny konkurs został przeprowadzony dla krawatu – wygrał zwis męski.

  63. A lakierki? Pamietam, ze w przedszkolu nosilo sie lakierki i rajtuzy. Lakierki, czyli cos jak balerinki, tylko ze blyszczace i czesto z paskiem w poprzek i ozdobkami :)

  64. Kurcze…. większość z tych słów używam cały czas (jestem przed 30-stką) o jesionke i czółenka zazwyczaj proszę w sklepie…. teraz trochę mi głupio. Może nie powinno się już tak mówić…. nigdy nawet o tym nie pomyślałam w sensie, że to przestarzałe słowo, myślałam, że wszyscy tak mówią.

  65. Hmm urodziłam się w 1988 więc nie jestem jakaś stara…. ale nie uważam niektórych słów za 'zapomniane’ w Krakowie wciąż używane są: podomka, wiatrówka, kangurka ( to bluza z kapturem i kieszonką z przodu!!! koniecznie musi być taka kieszonka!), garsonka ( wszystkie panie w ZUSie mają!), jasionka, palto, półbuty, czółenka, pulower .

  66. Przeczytałam chyba wszystkie komentarze (cudne!) i zastanawiam się, czy są jakieś fajne określenia na nakrycia głowy? Pojawił się toczek (chociaż mi się wydaje znany od zawsze, ale może niekoniecznie ;). Do głowy przychodzą mi: cylinder, melonik, jeszcze rogatywka – ale to tylko z harcerstwa, nie mam pojęcia czy kiedykolwiek pojawiała się hmm, cywilnie ;)

    Znacie coś jeszcze? Zaciekawiło mnie to, bo stricte ubrań przewinęło się mnóstwo, butów też, ale czapki (i torebki w sumie też!) wypadają jakoś tak… blado ;)

    1. i jeszcze panama i fedora i furażerka i trilby :) ale nie wiem jak się mówi np. na taki typowo letni, „plażowy” kapelusz z dużym rondem?

  67. I przypomniała mi się jeszcze solejka,czyli plisowana rozkloszowana spódnica(albo sukienka).W ogóle rozkloszowana kiecka to była lejba

    1. Solejka! Tak! Miałam granatową, moja siostra też :) Moja mama mówi „lejbik” lub „lejbiczek” na taką cieplejszą, jesienną, rozkloszowaną kurteczkę – jakiś czas temu znów była na nie moda, tym razem mówiono na nie „grzybki”.

    2. A u mnie w domu „lejba” mówiło się na każde ubranie, które było za luźne, źle dopasowane i ogólnie niezgrabne. Właściwie tego słowa używała tylko moja babcia – mama już nie. Jestem z Łodzi.

  68. W sumie tak czytałam i okazało się, że z 90% słów nadal używam… :D Czółenka, jesionka, wiatrówka, spodnium, garsonka, półbuty – standard!

  69. Ale się staro tutaj czuję!!! Te wszystkie, albo prawie wszystkie słowa u mnie w normalnym użytku niemal codziennym. Dziewczyny, ja nie mam jeszcze(!!) 4 dych. Gdzie ja się uchowałam?

  70. Ciekawe. Ciekawe jest to, że dla mnie te słowa zupełnie nie są zapomniane, części używam na co dzień (kangurka, prochowiec, palto, półbuty czy czółenka) wszystkie poza pelisą i teksasami znam i nie wydają mi się dziwne czy inne.
    Hmm.. nie mówcie, że to już taki wiek czy co, mam tylko 31 lat! Ale lubię i mam frajdę z mówienia po polsku. Korponowomowa też mnie bawi i chętnie jej używam, ale co polski to polski. Mamy całe mnóstwo słów do używania :)

    1. U mnie 'welury’ po prostu, ale „cielaki” też słyszałam. ;D To były zazwyczaj buty marki „Otmęt” i występowały w wielu różnych kolorach.

  71. kulka na mole

    Ale się cieszę, że poruszyłaś temat „zaginionego” słownictwa :-) Mam 36 lat a cały czascużywam sformułowań palto czy jesionka. A nawet jeśli płaszcz jest z tych lżejszych to mówię paltocik.

  72. pamietam z dziecinstwa podomke mamy, blizniaki mialam dwa i je uwielbialam- 15 lat temu :D a polbuty- kto wie, moze powroca do slownika wraz z nadchodzacym trendem na buty inspirowane meskimi?

    1. półbuty moga byc damskie i męskie. To po prostu buty nie sięgajace do kostek (sznurowane lub wsuwane). Półbuty na obcasie to czółenka. Buty do kostek lub nieco wyzej to botki.

  73. Princeska na sukienke bez rekawow pod ktora mozna zalozyc bluzke ,podpinka dopinane ocieplenie kurtki ,pol golf ,butonierka otwor w klapie garnituru kiedys mocowano tam kwiat ,popelina rodzaj plaszcza ,mame spytam ,

    1. „Butonierka” nadal jest jak najbardziej w użyciu, i nadal „montuje” się tam kwiat! Wiadomo, ze względu na specyfikę tego elementu garderoby samo słowo rzadko się pojawia. Niestety, wiele osób nie wie, że butonierka to właśnie otwór w klapie marynarki a nie kieszonka na poszetkę (która, jak właśnie doczytałam, nazywa się „brustasza”. :)

    2. popelina to nie rodzaj płaszxza, tylko płóciennej, bawełnianej, niezbyt sztywnej tkaniny, z której szyto płaszcze, koszule, spódnice. Słynne były zwlaszcza koszule z popeliny, zastępowane pod koniec lat 60. przez modne wtedy koszule „non iron” – z nylonu.

  74. Przypomnialam sobie jeszcze mokasyny zamszowe buty ,halka koszulka czesto z nylonu zakladana pod sukienke ,kopertowka prostokatna torebka wieczorowa noszona w dloni ,raportowka skorzana torba ,musze na spytki mame wziasc

  75. Jestem z Podlasia i to normalne, że mężczyźni w niedzielę chodzą do kościoła w pantoflach – czyli eleganckich butach (derby/oxfordy). Na buty za kostkę powszechnie się mówi trzewiki.
    Mój tato często wspomina o prochowcach i kufajkach (czy fufajkach), ale z jego opowieści nie są to eleganckie ubrania, tylko raczej tanie i robotnicze PRLowskie okrycia. Prochowiec zawsze kojarzył mi się z szaroburym długim workowatym płaszczem, a nie ze stylowym trenczem, a kufajka to zawsze była tania waciana kurteczka.
    Oprócz tego u mnie w domu chodzi się w papuciach, czyli kapciach, a babcia zawsze w dzieciństwie mówiła, żebym posprzątał łaszki (czyli ubrania).
    A słowa dyplomatka dalej się często używa – jest to po prostu rodzaj bardzo eleganckiego płaszcza.
    O szwedkach i wiatrówkach też w sumie często słyszę, wiadomo że pulower to taki sweter, a palto to płaszcz.
    Także to nie są aż takie archaizmy – ale faktem jest, że już wychodzą z użycia.

  76. ostatnio jadąc zauważyłam sklep 'konfekcja damska’ i sama zastanawiałam się kiedy ostatni raz słyszałam tą nazwę.
    a co to jest bliźniak niedawno tłumaczyłam moim koleżankom :D

  77. Haha! Jak zobaczyłam opis postu to od razu kliknęłam! Skojarzyło mi się ze słowami, których używa czasem moja mama, a które z siostrą namiętnie wyśmiewamy (w takim pozytywnym znaczeniu!). :))) „Jup(b?)ka”! Jupka to lekka, zazwyczaj krótka kurtka, często coś do narzucenia na górę. :) Również: „naciepka” – na Górnym Śląsku, nawet nie wiem czy to słowo istnieje w słowniku, czy to nie czasem wytwór używany tylko w języku mówionym? Kolejne słowo to „żabot” – ktoś go jeszcze dzisiaj używa na co dzień (poza moją mamą?;)). Zawsze śmiejemy się z siostrą, że musimy założyć „żupan z żabotem”, wywołuje to naprawdę salwy śmiechu. „Żakiet” też wydaje mi się dosyć przestarzały, teraz kupuje się „marynarki” – przynajmniej w mojej rodzinie. :) Z wymienionych w poście słów widuję na stronach sklepów „półbuty” i „czółenka”, ale w życiu codziennym nie użyłabym ich nigdy. „Kardigan” – czy tego słowa używa się jeszcze? Chyba już jest trochę zapomniane? Mam jeszcze kilka słów na myśli, ale widzę, że zostały wspomniane w komentarzach.

    Bardzo ciekawy temat, wrócę poczytać resztę komentarzy za jakiś czas!

    1. No dobrze, ale jak w takim razie w nowoczesny sposób mówicie na żabot? Rozumiem, że bluzki z żabotem nie są teraz supermodne, ale przecież trafiają się gdzieniegdzie. Żabot to taka ozdoba pod szyją, takie jakby udrapowane plisy, szczególnie białe wyjściowe bluzki pod żakiet (przepraszam – marynarkę ;-) mają żaboty. Jest jakaś inna nazwa na to?

      1. Żabot to żabot!:) Po prostu słowo jest już tak niedzisiejsze i rzadko używane, że gdzieś tam łaskocze z tyłu głowy. Szczerze mówiąc od wielu lat nie widziałam ubrań z żabotem – tzn. w sklepach sieciówkowych. A to co opisujesz – to chyba już nie jest żabot? Żabot jest zwykle przymocowany pod szyją (często był w latach 80-90 odpinany), a taka ozdoba to po prostu plisy? Ja nie znam na to żadnej nazwy., ale z pewnością nie powiedziałabym „żabot”. :)

        1. Czy ja wiem, dla mnie te nieodpinane ozdoby na bluzkach to też żaboty. Tu np. artykuł na ten temat i tego właśnie słowa używa autor: http://www.stylistka.pl/kroj-dnia-zabot/. Nie wiem, być może jestem starsza od Ciebie (35 l.) i stąd różnica zdań :), w każdym razie mnie to słowo zupełnie nie dziwi ani nie śmieszy.

        2. żabot mógł byc przymocowywanym, osobnym, przenosnym żabotem, albo na stałe przyszytym – to po prostu falbaniasta ozdoba bluzki z przodu, zaczynajac od miejsca przy szyi, krótka albo nawet do samego dołu. Dzis widuje sie bluzki zzabotem, bo wróciły do lask w postacvi falbanek z przodu.

    2. słowo kardigan jest uzywane teraz często, bo kardugany ostanio bardzo są modne – to po prostu rozpinany sweter. A pulower to sweter wkładany przez głowę. Teraz, zamiast żabot mówi sie „falbanki przy zapięciu” (bluzka z żabotem) a zamiast „riuszka” – koronka przy kołnierzyku albo mankietach (kołnierz z riuszką, mankiet z riuszką – cienkim paskiem koronki)

  78. Mój dziadek wiosną i latem nosi letnik lub letniczek, czyli albo cienką marynarkę, albo kamizelkę też raczej z cienkiego materiału. Nie wiem, na ile jest to słowo, które wyszło z mody, a na ile było po prostu zawsze rzadko używane, ale lubię je i postanowiłam się podzielić. ;)

  79. Najciekawszym slowem dot.ubran jest sarafan! Bodajze stosowane na Mazurach, ale trzebaby sprawdzic-oznacza taka tunike albo lekka „narzutke”, bierze sie z jakiegos rosyjskiego stroju :)

    1. sarafan to rosyjska suknia w stroju ludowym, bez rekawów, nakladana na bluzkę. Ciekawe, jakie jest pochodzenie tego słowa w rosyjskim… moze tatarskie?

  80. To są archaiczne słowa? Ja rozumiem, ze może młode pokolenie ich nie używa, ale nie zna? Czy „dzisiejsza młodzież” nie rozmawia z rodzicami, ciotka, babcia i nie czyta książek?

  81. Dorzucę swoje trzy grosze do pulowera – u mnie w rodzinie to słowo funkcjonuje w kontekście swetrowej kamizelki wkładanej przez głowę, a nie swetra jako takiego. A raczej funkcjonowało, bo od jakichś co najmniej dziesięciu lat pulowerów nikt z domowników nie nosi ;)

  82. gramnaukulele

    Super pomysł na wpis i świetne komentarze :) To oczywiście nie archaizm, ale dziś rzadko spotyka się okrycia z podpinką… choć w Mango widziała rok temu tak nazwaną kurtkę. Drewniaki/chodaki też całkiem niedawno wróciły do mody. Dawno też nie słyszałam słowa cyckonosz. Mój dziadek miał kufajkę z drelichu. Moja mama czasami jeszcze mówi kamasze na kryte płaskie buty jak trzewiki czy botki, które nosi się w czasie gorszej pogody. Na dzisiejsze spodnie baggy dawniej mówiono chyba pumpy. A w dzieciństwie miałam klapki motylki takie na dwa grube paski, które krzyżowały się i tworzyły jakby skrzydła.

    Sugeruję też usunąć określenie „archaizm”, w większości podałaś wyrazy o niskiej frekwencji. Jestem pewna, że większość tych słów nawet w najnowszych słownikach nie ma kwalifikatora „arch.”.

  83. kurcze… nie mam nawet trzydziestki, a wiekszosc tych slow uzywam na codzien! Nawet na czolenka narzekalam ostatnio >_<. Spodnium zdazylo mi sie jednak ostatnio googlowac.
    Ktos jeszcze uzywa slowa rajtuzy?

    Jako dziecko pamietam w szkole byla moda na spodnie "flaki" (a moze tylko u nas? Takie baaardzo dopasowane, epoka przed leginsowa). Bluza kangurka wprawdzie miala kaptur ale bardziej chodzilo o tą kieszen z przodu w ktora wkladalo sie obje rece z dwoch stron. Inne bluzy raczej nie byly kangurkami.
    Fajny wpis! ^-^

  84. Moja mama mówi, że raz na parę lat (2/3) chodziła z mamą wybrać skafander. I był to taki płaszczyk, ocieplany, często przeciwdeszczowy i z kapturem.

    1. skafander to był był ocieplana, ortalionowa kurtka (niekonmiecznie z kapturem), zwkle co najmniej do bioder, albo nawet do półuda (od skafandrów amerykańskich kosmonautów z załóg Apollo :)

  85. Mam wrażenie, że to słownictwo nie funkcjonuje w Twojej grupie wiekowej. Przepytałam znajomych i bliskich w wieku 35+ do 45 i większość z tych słów używamy na co dzień i nie są niczym dziwnym. Rzeczywiście palto czy jesionka to archaizmy, ale już prochowiec z Zary sama nosze i co roku poszukuje czarnych czółenek.
    A spodnium to nie był kombinezon tylko zestaw marynarka i spodnie.
    Jak widać, każde pokolenie mówi innym językiem…Zresztą nie ważne, czy chcesz kupić garsonkę czy bliźniaczek. Ważne, żebyś nie usłyszała:
    – Proszę panią, pani jest za gruba na te spodnie i jak będą panią kamerować na tej komunii, to będzie nie tego.

  86. Princeska. Takie sukienki nosiłam w przedszkolu, ale nadal bardzo mi się podobają. Mama kupowała mi princeski z polaru i dzinsu na zimę i bawełniane na lato. :) Czułam się jak prawdziwa Princess.

  87. Pamiętam jak na takie tenisówki białe z gumką (dzieciaki malowały je kredą żeby były dłużej białe:) mówiło się „ćwiczki” :) słodkie

  88. Przypomniały mi się jeszcze „ciapy” tak się mówi na Lubelszczyźnie na „kapcie” tudzież krakowskie „laczki”

  89. A czy ktoś zna określenie z lat 90 na zamszowe, wysokie, z trudem wciągane na nogę kozaki jako „koty”? Tak się mówiło w mojej podstawówce (7/8 klasa) i buty te były przedmiotem pożądania wszystkich ówczesnych elegantek:)
    Mówiło się też kiedyś „jezuski” na sandałki na rzemykach.
    A moim prywatnym hitem jest „pederastka”, ha:) Koszmarek jako słowo i jako to, co nosiła kiedyś w ręce z połowa facetów w Polsce, wiecie co to jest:)?

    1. O „kotach” nie słyszałam, a „jezuski” w moich kręgach nazywane były „rzymiankami” (a prywatnie, w rozmowach np. z koleżankami, mówiło się: „te buty, co z nóg robią balerony” ;-) A „pederastka” to oczywiście hit lat 80! Mała saszetka ze skóry na krótkim pasku, który trzymało się w ręce (u większości facetów najczęściej smętnie zwisała okręcona na nadgarstku).

      Z kolei w latach 90. faceci zamienili „pederastki” na „nerki”, które dziś znowu wróciły do łask. Tyle że wtedy nie były tak stylowe jak dzisiejsze. Kojarzę charakterystyczne wykończenie z plastiku wpuszczonego w taki tunel, który z biegiem czasu degradował i ten plastik wyłaził na wierzch. Za to jakie praktyczne były: mieli je chyba wszyscy sprzedawcy na rozmaitych rynkach czy sprzedający towary z łóżek polowych, bo świetnie nadawały się do trzymania pieniędzy. :) Ale to zupełnie inna historia. :)

    2. pederastka – taka prostokątna bura torebeczka zasuwana na suwak, ze sztucznej skóry, z krótkim paskiem w postaci pętelki w jednym z rogów – w latach 70. facetom zwieszało się to z nadgarstka. Ale nie wszyscy nosili, pederastki o nie, bo od razu je zaczeto je wysmiewać i nazywać pederastkami (czyli torebkami dla gejów , bo kiedys gejów tzw. ciemny lud kojarzył głównie z pederastami, czyli tymi, którzy lubią bardzo młodych chłopców)

  90. Świetny post! Przy okazji podpowiadam temat na kolejny w tym nurcie (nie czytuję Twojego bloga regularnie, więc być może taki wpis już był). Otóż uwielbiam nazwy materiałów rodem z PRL, jak i w ogóle różnych tkanin i dzianin, które wyszły z użycia. Peerelowske to dla mnie np. anilana, elana, bistor, ortalion itp., a te inne, których nie używa się dziś na co dzień, to np. batyst, kreton, popelina, krepa, drelich, żorżeta, bukle. Pewnie też odezwą się głosy, że te niektóre z tych nazw są są w użyciu (bo są), ale może nie każdy wie, jak dany materiał wygląda. Przydałby się mały przewodnik po świecie materiałów. :)

  91. Dziękuję za inspirujący wpis, fascynuje mnie świat krawiectwa i mody, ale przytoczone słowa są po prostu bardzo eleganckie i część z nich już używam. :) W weekend mam zamiar sięgnąć po wspomnianą książkę. :)

  92. Bardzo mi się podoba pomysł z tym słownikiem :) Warto go przywrócić, to piękne słowa. wypierane przez różne dziwolągi.
    Proszę jednak o małe, ale ważne poprawki:
    1. kangurka to nie była bluza z kapturem, ale bluza z wielką kieszenią na środku brzucha (z kapturem albo bez), zakładana przez głowę, szyta zazwyczaj z ortalionu albo drelichu, a w latach 90. także z dzianiny. Ta kieszeń była jak u mamy kangurzycy – stąd urocza nazwa kangurka. Bardzo popularna wsród turystów i harcerzy sprzed 30 lat.

    2. prochowiec to po prostu płaszcz z grubego płótna. Mógł mieć fasion trencza, ale takze dyplomatki (jak w latach 60.) albo np. jakiegoś prostego plaszcza z paskiem, a nie o specyficznym kroju trencza z jego karczkiem i podwójnym rzędem guzików. Nawiasem mówiąc, trencz to także wazne słowo w polszczyźnie odzieżowej, od lat 20.

    od siebie proponuję jeszcze dorzucić :
    szwedka – krótka kurteczka z doszytym ściągczowym dołem. ściagaczowymi mankietami i ściagaczowym kołnierzem (trochę jak obecna „bombardierka”)
    dyplomatka – prosty płaszczyk z jednym rzędem guzików i małym kołnierzykiem (pierwotnie męski),
    trumniaki – plastikowe lub gumowe. gładkie, wsuwane pantofle (tanie, łatwo niszczące sie podczas chodzenia , „w sam raz do trumny”)
    tenisówki – płócienne, sznurowane, sportowe buciki na gumowej podeszwie, bardzo prosty fason
    solejka – plisowana spódnica, przy czym plisy przypominały harmionijkę
    princeska – sukienka bez rękawów, zapinana z przodu, często nakladana na jakąs bluzkę, nazwana tak na cześć którejś z brytyjskich księżniczek, która uwielbiała princeski)
    bermudy – spodnie do kolan
    podkoszulka – obecny T-shirst (nie mylić z podkoszulkiem!)
    rzymianki – skórzane buty, sandały, na plaskim obcasie, z rzemykami do obwiżzywania się nimi w kostce
    bananówa – modna w latach 70. spódnica maxi z wygietych na kształt banana kontrastujacych ze sobą pasów.

    Pozdrawiam ciepło:)
    Ala

  93. Kiedys uzywało się zarówbno słowa dżinsy, jak i teksasy. Dżnsy to były te 'prawdziwe” amerykańskie (wranglery i levisy np.). Teksasy to były dzinsy polskiej produkcji, np.szyte przez firmę Odra. Nikt amerykańskich dżinsów nie nazywał teksasami i vice versa.

  94. A ja cały czas korzystam z tych słów :) Dodam, że przy czytaniu tego postu przypomniało mi się słynne słowo mojej mamy: „bieliźniarka” :) czyli samodzielna szafka do przechowywania bielizny. Jak pięknie brzmi *.* Pozdrawiam!

  95. A pamiętacie PEPEGI – określenie na białe tenisówki z Czech (czyli od Pepików)?
    I jeszcze mocno już archaiczne określenie bonżurka (od franc. Bon jour).

  96. Jaki miły wpis! :) Chyba jestem bardzo archaiczną osobą, bo ja wciąż używam wielu z tych słów! No, może nie konfekcja (Choć w miejscowości, w której mieszkam jest sklep „Konfekcja Damska”), ale moja mama zawsze zwraca mi uwagę, kiedy mówię, że założę marynarkę, bo dla kobiet jest żakiet :D I wycieruchy! Ojej, zawsze myślałam, że dzinsy nazywa się tak tylko w jednym regionie Polski ;) Podobnie jak z określeniem „pulower”.
    Czółenka wciąż są w użyciu, nawet są tak opisane buty w sklepach. O prochowcu dużo można poczytać w książce Ines de la Fressange „Paryski Szyk” – w całej książce prochowiec występuje kilka razy, ani razu nie ma słowa trencz! :) W tejże książce pojawia się też słowo „Blezer”, którego ja z kolei też dawno już nie słyszałam.
    W komentarzach pojawiło się też określenie kaptura – kapuza. U mnie była to kapuca, a wynika to z regionu, w którym mieszkałam :D Od regionu zależy też jak nazywamy obuwie domowe, dla mnie będą to laczki, dla Ciebie kapcie, a dla jeszcze kogoś innego papucie :)

  97. Oj, ale kangurka to przez całe moje dzieciństwo i przez wszystkie zaliczone szkoły to była bluza – owszem z kapturem też – czy tez wręcz z KAPISZONEM! – ale istotą KANGURKI była przednia kieszeń, otwarta z boków. Logiczne, mój drogi Watsonie :)

  98. wstega_moebiusa

    To ja tu odgrzebię jeszcze jednego trupka z szafy i zarzucę „pozjazdówkami”. U nas mówiło się tak na takie ocieplane ni to kalosze, ni to pionierki. Zakładało się je na ogół na zimowe wyjścia na spacer/sanki/po nartach :)

  99. Etola. Byłam ostatnio w kilku sieciowkach z tym zapytaniem a obsługa zdziwiona z O błędnym wzrokiem że zmuszam do myślenia co to takiego hehe. Dopiero Pani koło 50 sobie przypomniała hehe

  100. Po przeczytaniu zestawienia nasunęło mi się pytanie, gdzie wychowywała się autorka i czy była sierotą. Bo moim zdaniem każdy, kto miał dziadków i rodziców zna większość tych słów. A wiele z nich również obecnie jest używanych na co dzień, jak choćby palto czy prochowiec. Przecież prochowiec , wiatrówka czy czółenka występują normalnie choćby w Zalando, a kangurka sklepach harcerskich i trekkingowych. Przy okazji,kangurka to szczególny rodzaj kurtki: bez zapięcia z przodu, za to z dużą kieszenią na brzuchu.

  101. Wiem, że wpis stary, ale dodam jeszcze od siebie szlafmycę- czy ktoś tego używa jeszcze?
    Kangurka- nazwa bluzy nie pochodzi od kaptura, choć większość tych bluz go posiada, a od dużej kieszeni z przodu bluzy przypominającej worek u kangurów.

    Poza tym bardzo fajny słownik, u mnie w domu jeszcze sporo tych słów funkcjonuje, a podomkę nawet posiadam i tak nie mam więcej niż 30 lat:)

  102. LEJBICZEK – sweterek ubierany w domu gdy robi sie chlodniej. Oczywiście takze na pole się w nim wychodzi. Tak na pole, jestem z podkarpacia ;)

  103. Spodnium to nie kombinezon, a komplet, zestaw z tego samego materiału uszytych spodni i tuniki, albo spodni i dłuższej kamizelki.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.