W lutym ominęłam odkrycia miesiąca, bo jakoś nic mnie nie zachwyciło, za to w marcowej edycji mam mnóstwo fajnych rzeczy do podzielenia się. Jeśli Wy też przeczytaliście, zobaczyliście albo generalnie odkryliście coś ciekawego, koniecznie dajcie znać.
Książki
„Rzeczowo o modzie męskiej” Michał Kędziora – Mr.Vintage wysłał mi swoją książkę z dedykacją już ponad rok temu, a ją po wstępnym przejrzeniu gdzieś ją zawieruszyłam. Przy wiosennych porządkach odnalazłam ją schowaną za książkami na półce, przeczytałam jeszcze raz i bardzo Wam polecam. Najbardziej nada się oczywiście jako prezent dla męża, chłopaka czy taty, ale kobiety też mogą znaleźć tam wiele przydatnych wskazówek – dużo informacji o materiałach, porady jak dbać o zegarek czy jak kupić naprawdę ciepłą puchową kurtkę. Swoją drogą, czy życie nie byłoby prostsze gdyby moda damska miała konkretne zasady i wytyczne, jak klasyczna moda męska?
„Tomboy Style” Lizzie Garrett Mettler – nie lubię albumów. Ma to chyba źródło w moich czasach szkolnych, kiedy na zakończenie roku, za dobre stopnie czy sprawowanie, dostawało się nagrodę ogromne książki typu „Architektura Rzymu” albo „Zwierzęta sawanny”. Potem stawiało się je na półce i…tyle. Chyba nigdy nie zdarzyło mi się żadnej choćby przejrzeć. Teraz też nie kupuję książek, w których przeważają obrazki (nuda!), do czytania podchodzę bardzo przyziemnie i kompletnie nieromantycznie, i denerwują mnie niewygodne, ciężkie okładki. Zupełnie nie mam potrzeby kolekcjonowania.
Skąd więc u mnie Tomboy Style? Wydaje mi się, że podesłała mi ją kiedyś krakowska księgarnio-kawiarnia Massolit, a ja starym zwyczajem odłożyłam ją na półkę. Wpadła mi w rękę przy wiosennych porządkach i spędziłam z nią miłe popołudnie. Jest w niej kilka króciutkich opisów i mnóstwo świetnych zdjęć bardziej i mniej znanych „chłopczyc”, ikon stylu tomboy. To bliska mi estetyka, większość strojów mogłabym na siebie założyć. Sama bym tej książki nie kupiła, ale polecam Wam ją przejrzeć w księgarni czy bibliotece. Piszę o niej także dlatego, że odkryłam dzięki niej bloga autorki, na którym znalazłam kolejne pokłady świetnych zdjęć i ubrań.
Seriale
Girls – „Dziewczyny” w którymś momencie trochę mnie znudziły, ale z okazji startu nowego sezonu odrobiłam zaległe odcinki i obejrzałam nowe. I znów mi się podoba! Nowe postaci wniosły sporo świeżości, mam też wrażenie, że środek ciężkości trochę przeniósł się z Hanny na resztę bohaterów, a fabuła zrobiła się bardziej realistyczna. No i po Gossip Girl strasznie tęsknię za serialami o młodych ludziach w Nowym Jorku, więc Dziewczyny trochę tę dziurę łatają.
Fortitude – na pierwszy odcinek Fortitude trafiłam przypadkiem w telewizji i momentalnie się wciągnęłam. To serial kryminalny (a ja nawet kryminałów za bardzo nie lubię!), dziejący się w nieistniejącym miasteczku gdzieś pod kołem podbiegunowym. Od razu przyszło mi do głowy po pierwsze Twin Peaks, po drugie Fargo. Oprócz świetnie zapowiadającej historii ma też fantastyczne zdjęcia i mnóstwo stylowych wnętrz.
Wataha – dzięki HBO GO w końcu udało mi się obejrzeć serial, przy którego promocji pracowałam latem, zbierając bieszczadzkie historie. Obejrzałam całość prawie za jednym zamachem. Trudno mi być obiektywną, bo mam emocjonalny stosunek do całego przedsięwzięcia, ale mimo nieco drętwych momentami dialogów bardzo mi się podobał – do tego stopnia, że zachciało mi się rzucić wszystko i razem z Chrupkiem zatrudnić się w straży granicznej w Bieszczadach. Dużo pięknych widoków!
Youtube
Ask GaryV Show – Gary Vaynerchuk, charyzmatyczny ekspert od social mediów (pisałam jakiś czas temu o jego książce), prowadzi program, w którym odpowiada na pytania swoich followersów. Oprócz wielu biznesowych wskazówek, które można tam podłapać, łatwo jest zarazić się jego niesamowitą energią. Włączam go sobie często przy śniadaniu, żeby pozytywnie się naładować na cały dzień.
Inne
Lusterko Merry Meet Me – pięknie zdobione lustro, które dostałam w prezencie od Anity, kiedy widziałyśmy się w listopadzie. Sprawiła mi nim ogromną radość, nie da się nie uśmiechnąć, kiedy nakłada się tusz na rzęsy naprzeciwko jelenich rogów. Korzystam z przyjemnością i podpatruję kolejne piękne przedmioty, które wychodzą spod ręki taty Anity w ich jeleniogórskiej pracowni.
Startuje mój newsletter! – uwielbiam newslettery, zawsze wyczekuję z niecierpliwością na przykład na ten od Garance Dore. Wydają mi się wyjątkowo osobistą formą kontaktu, bardzo lubię podglądać co tam słychać od kuchni u lubianych blogerów czy autorów. Nie zawsze nadążam też z przeczytaniem wszystkich wpisów, a newslettery zwykle ładnie wszystko wyszczególniają.
Możecie zapisać się tutaj:
Mam nadzieję, że uda mi się z nim ruszyć jeszcze w tym miesiącu. A jeśli macie jakieś swoje ulubione newslettery, albo takie, które wyjątkowo Wam się podobają wizualnie, podzielcie się proszę, chętnie się dopiszę i zainspiruję. Dzięki, udanego wieczoru!
32 thoughts on “Marcowe odkrycia miesiąca i newsletter”
Bomba, czekam na newsletter!
Newsletter to także moje odkrycie w blogowaniu. Założyłam go jeszcze trochę na wyrost, bo zaledwie po 5 miesiącach pisania, ale dziś uważam to za świetną decyzję, która się cały czas zwraca. To jest jak drugie (podziemne) życie bloga! I bardzo miły sposoób na tworzenie relacji z Czytelnikami. Pozdrawiam Cię!
Ostatnio odkryłam newslettery i z przyjemnością zapisuję się na te z ulubionych blogów. Jak ja mogłam bez tego funkcjonować? Będę czekać na Twój. Niecierpliwie! :)
Asia, nie wiem, czy to niedopatrzenie, czy po prostu już Ci to nie przeszkadza, ale przy zapisaniu się na newsletter pojawia się Twoj adres ;) także daję znać, gdyby to był wypadek, pozdrawiam serdecznie :)
To nie mój adres, to adres zarejestrowania działalności – musi tam być wg prawa, jeszcze to sprawdzę:) Ale dziękuję!
Witaj, dzięki Tobie mam zajęcie na wieczór :) Bardzo rzadko polecasz muzykę, dlaczego? I czy newsletter ma jakąś przewagę nad feedly?
Bo jestem strasznym nudziarzem i słucham w kółko tego samego:) Newsletter przychodzi na maila, więc to zupełnie inna sprawa, no i nie informuje tylko o nowych wpisach (chyba, że ktoś tak chce), tylko pojawiają się w nim też dodatkowe treści, osobiste notki, konkursy, zniżki i co tylko sobie autor wymyśli.
Fajnie, że postanowiłaś stworzyć newsletter. Ja go wysyłam już od ponad roku i jestem z niego baaaaardzo zadowolona :) Jedynym newsletterem ładnym wizualnie i godnym polecenia jest moim zdaniem newsletter Niebałaganki.
Lecę się zapisać w takim razie, dzięki wielkie:)
Aww! ♥ Dzięki Dorota :)
Zapisana na newsletter;) staram się je ograniczać, ale twojego nie chciałabym przegapić;) pokochałam twój blog od pierwszego wejrzenia;)
Ja ci polecam:
Filmy to avatar nie każdy go lubi ale ja go uwielbiam.
Seriale to konieczne do obejrzenia są przyjaciółki (już 5 sezonów).
I jeśli nie probowalas to body lotions.
To lusterko jest bardziej niż genialne.
– „Rzeczowo o modzie męskiej” kupiłam mojemu tacie na urodziny i jestem w szoku jak poważnie ją potraktował, także przyznaję trafia do odbiorcy :) Szukałam teraz czegoś w podobnym stylu dla mody damskiej i jak na razie najbardziej spodobała mi się książka Radzki. Czekam też z niecierpliwością na premierę Twojej książki! :)
– Wataha bardzo przypadła mi do gustu, ten klimat Bieszczad rozwala na łopatki. Szczerze liczę na kontynuację serialu, bo to zakończenie mało mnie satysfakcjonuje.
– A lusterko genialne, szaleję na jego punkcie od pierwszego zdjęcia z nim, które wrzuciłaś na instagram :))
Joanno, MUSISZ OBEJRZEĆ BROAD CITY – to dopiero są wariatki z Nowego Jorku! Serial ma dosyć dosadny humor, ale perfekcyjnie oddaje prawdziwe ZWYKŁE życie ludzi po 20-tce. A zwykłe nie znaczy tu nudne :)
To lusterko marzy mi się po nocach, a jeszcze bardziej toaletka z jelenimi rogami. Szkoda, że nie mam jej gdzie wstawić :(
Jeżeli chodzi o seriale, to raczej nie polecam ich na każdym kroku, ale absolutny wyjątek robię dla Hannibala. O ile filmy o nim nie przypadły mi do gustu, o tyle serial pana Fullera to jest po prostu kosmos. Nie wiem jakimi innymi słowami go określić jak po prostu…piękny. Każda scena jest przemyślana, Wydaje mi się, że nie ma tam nawet przypadkowo zestawionych kolorów. Pierwszy raz spotkałam się z tak dopracowaną wizją twórców. Do tego jak na tematykę serialu to wcale nie ma tam hektolitrów krwi i nawet w miejscach zbrodni można dostrzec coś w rodzaju piękna. I jeszcze te przecudne ujęcia jesiennych lasów, niesamowite stylizacje i wyraziste postaci… Z resztą co ja się będę rozpisywać, kilka mega pozytywnych wpisów u Zwierza i wstęp do grona najulubieńszych seriali powinien mówić sam za siebie.
Bardzo polecam serial „Shameless”.
W mojej opinii bardzo dobrze czyta się cotygodniowe „listy” od Agaty Dutkowskiej z Latającej Szkoły: http://www.latajacaszkola.pl/ . Polecam też dla biznesu – mnóstwo cennych wskazówek! Pozdrawiam:)
Już zapisuję się na newsletter i naprawdę cieszę się, że blog ożywił się ostatnio w ten sposób. Nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawia mi czytanie Twoich postów. Chyba w końcu się skuszę na popołudnie z „Girls”. „Fortitude” uwielbiam! Co do mebli Anity, to mnie ostatnio zachwyciła przepiękna toaletka. Aż żałuję, że nie mieszkam w Polsce.
Serial Girls bardzo lubię, ale też w pewnym momencie mnie znudził. Jednak trzeba przyznać, że najnowszy sezon jest bardzo udany i ciekawy :)
A ja generuję sobie nastrój pozytywny, rześki i wiosenny za pomocą lektury „Zrób sobie raj” Mariusza Szczygła, a słucham przy tym https://www.youtube.com/watch?v=Ivc4ScMpEOE :)
Pozdrawiam świątecznie
Eliza
Polecam serial Hindsight – baardzo lekki i przyjemny, akcja dzieje się w Nowym Jorku w latach 90tych. Fabuła może wydawać się odrobinę zakręcona, ale warto, do tego pełen pakiet hitów sprzed 20lat ;)
http://www.imdb.com/title/tt3597470/
Muszę się zabrać za „Dziewczyny” już tyle dobrego słyszałam o tym serialu!
„Rzeczowo o modzie męskiej” to książka do której sama chętnie zaglądam, szukając porad związanych z kolorystyką, do domu przyniósł ja mój narzeczony, za co jestem mu ogromnie wdzieczna, bo nie wiem czy sama siegnelabym po nia w ksiegarni :)
Newsletter bardzo fajny pomysł!
Pozdrawiam i zapraszam,
http://striveforperfectionblog.blogspot.com/2015/04/czarno-biae-sukienki-niedziela.html
Myślę, że „Rzeczowo o modzie męskiej” należy do lektur obowiązkowych każdej żony, matki czy po prostu dbającej o swojego mężczyznę kobiety ;) Nie oszukujmy się, ale większość panów, udając się na zakupy, zabiera ze sobą damską towarzyszkę, która powinna umieć im dobrze doradzić. Pamiętam, że kiedy mój Łukasz planował zakup pierwszego poważnego garnituru (tzn. takiego z własnej woli i chęci, a nie tego jedynego, na maturę, studniówkę, pogrzeby i wesela ;) ), bardzo starannie przestudiowałam całego bloga Macaroni Tomato i jeszcze kilka innych. Dzięki temu byłam w stanie spojrzeć na wszystko trochę bardziej fachowym okiem, a garnitur, na który się w końcu zdecydował leży perfekcyjnie i zachęcił go do „poważniejszej” mody niż bluza z kapturem ;)
Cieszy mnie Twoja pozytywna opinia o „Tomboy style”, bo przyznam, że kiedyś wpadł mi w oko i zastanawiałam się nad kupnem. W przeciwieństwie do Ciebie uwielbiam albumy, od dziecka kocham tę formę!
Z seriali „Fortitude” brzmi ciekawie, koniecznie muszę się przyjrzeć. Sama aktualnie ograniczam się do dwóch moich ukochanych – „The Good Wife” i „Justified”, które jak dla mnie są bezkonkurencyjne :)
Ask GaryV Show – Dzięki za polecenie, właśnie oglądam i już się wkręciłam ;)
A jego mimika twarzy mnie rozwala!
linki do ciekawych serialowych propozycji zawsze kolekcjonuje i zbieram an czarna godzine gdy juz skonczy sie wszystko co ogladamy, wiec te tez dodaje do listy do obejrzenia :) a do newslettera zapisze sie z przyjemnoscia!
„Od razu przyszło mi do głowy po pierwsze Twin Peaks, po drugie Fargo.” lepszej rekomendacji by do mnie trafić być nie mogło, wieczorem zaczynam oglądać Fortitude :D
Fajnie, że zdecydowałaś się na newsletter. Mi najbardziej z polskich newsletterów podobają się: Olfaktorii (który zresztą był dla mnie inspiracją do stworzenia własnego, uświadomił mi, że newsletter wcale nie musi być nudny :)), Old Fashioned Girl (bo zawsze wprawia mnie w dobry humor) i Pawła Tkaczyka :)
Och, dzięki :) Ja Cię też <3
Moim odkryciem jest „Kolorowy trening antystresowy”, na prawdę można się odstresować i zrelaksować ale też po prostu kolorować dla przyjemności – świetna alternatywa dla tych, którym brak weny czy po prostu talentu lecz nie brak ochoty do narysowania/namalowania czegoś :-)
Ja lubię newsletter Andrzeja Tucholskiego! Taki bardzo kumpelski! :)