Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Weekend w Beskidzie Wyspowym

Zawsze, kiedy spaceruję po piaskowych wydmach nad rzeką w zupełnie nieznanej miejscowości, w której mieszka moja babcia, zastanawiam się ile jeszcze takich pięknych, tajnych miejscówek kryje Polska. Pewnie mnóstwo i cieszę się bardzo, że tego lata będę miała okazję kilka z nich odkryć.

W ubiegły weekend razem z moim chłopakiem wybrałam się na mały wyjazd w Beskid Wyspowy. Szymek jeździł na rowerze, ja leniuchowałam, czytałam i spacerowałam.

Jeszcze zanim dojechaliśmy na miejsce, zdążyłam pozachwycać się starymi domami. Niestety, często toną wśród obrzydliwych budynków rodem z wczesnych lat dziewięćdziesiątych, dodatkowo obklejonych koszmarnymi reklamami. Aż trudno uwierzyć, że ktoś wydał na to zgodę, zwłaszcza jeżeli pomyśli się o górskich wioskach chociażby w Tyrolu.

Processed with VSCOcam with m5 preset

dom przy cmentarzu w Kasince Małej

Processed with VSCOcam with f2 preset

przy drodze do Mszany Dolnej – wewnątrz wykuszu  lukarny na pewno jest super parapet do czytania

Bazę mieliśmy pod Śnieżnicą, bo tam właśnie jeździł Szymek. Ja spędziłam piątkowe popołudnie na leżaku na szczycie, pijąc herbatę i czytając Dziennik 1954 Tyrmanda.

Processed with VSCOcam with f2 preset

Równie przyjemne było schodzenie zupełnie pustą (nie licząc rumianków) trasą narciarską.

Processed with VSCOcam with f2 preset

Zrobiłam też parę wycieczek samochodowych po okolicy i pozachwycałam się widokami.

Processed with VSCOcam with m3 preset

Na koniec postanowiłam zdobyć któryś ze szczytów. Wszystkie wyglądały bardzo łagodnie i w końcu padło na polecony przez jedną z Czytelniczek Luboń Wielki, zauroczyło mnie wypatrzone na jakimś zdjęciu chude i wysokie schronisko. Podjechałam na Przełęcz Glisne, zostawiłam samochód i rozpoczęłam spacer czerwonym szlakiem.

Processed with VSCOcam with f2 preset

Przez pierwsze kilkanaście minut maszerowałam lekko pod górkę przez naprawdę urokliwą łąkę, po drodze mijając jedynie zdziwione krowy.

Processed with VSCOcam with g3 preset

Szybko się jednak okazało, że szlak wydaje się tak niewinny tylko na początku. Zaraz po przekroczeniu linii drzew zobaczyłam naprawdę strome, kamieniste podejście – nie dość, że ledwo dawałam radę, to jeszcze co chwilę musiałam pomagać sobie rękami, raniąc sobie palce o ostre kamienie.

Processed with VSCOcam with f2 preset

Nigdy w życiu nie spodziewałabym się tak wymagającej trasy pod tak małą górkę – od razu przypomniała mi się wspinaczka na peruwiańską Macchu Picchu Mountain, równie stromą i kamienistą. Tutaj dodatkowo nikt mnie nie motywował („chodź i przestań marudzić!”), nie miałam się też do kogo odezwać, więc wszystkie moje myśli dotyczyły tego, jak bardzo mi się nie chce. Udało mi się jednak sobie wytłumaczyć, że skoro góra jest taka mała, a trasa taka stroma, to raz dwa powinnam być na górze. I faktycznie, po czterdziestu pięciu minutach zza drzew wyłoniło się schronisko o nietypowym kształcie.

Processed with VSCOcam with f2 preset

Zamówiłam polecone mi przez pana za barem pierogi ruskie.Intensywny wysiłek i pół godziny oczekiwania sprawiły, że były to jedne z lepszych pierogów, jakie jadłam. No i ten widok!

Processed with VSCOcam with t1 preset

Na koniec weekendu czekała na mnie jeszcze jedna niespodzianka: bliskie spotkanie z owcami! Od razu stanęła mi przed oczami wyprawa na Islandię sprzed kilku lat i mrożąca krew w żyłach konfrontacja na drodze.

Processed with VSCOcam with t1 presetowce

Żałuję, że nie miałam więcej czasu na odkrywanie. Pociesza mnie za to perspektywa kolejnego polskiego tripu – w przyszłym tygodniu wybieram się na Podkarpacie, atrakcji w programie jest mnóstwo, więc na pewno będę zdawać relację!

 


Nudzi Ci się w podróży? Mam idealne rozwiązanie!

[sc name=”Banner”]

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

56 thoughts on “Weekend w Beskidzie Wyspowym”

  1. Strasznie lubię to, że lubisz zwiedzać Polskę! Tak tu ładnie i tyle do zobaczenia, a my ciągle jeździmy tylko za granicę.

  2. Och, jak zazdroszczę Ci tego weekendu! Mimo, że nie jestem fanką gór i wycieczek górskich, to jakoś tak po przeczytaniu tej relacji nabrałam ochoty na to by zmęczyć się porządnie w imię pięknego górskiego widoku.

    ;)

  3. Lubię podróże po Polsce. Choć teraz nie mam zbyt wielu okazji ją zwiedzać, to naprawdę doceniam tę różnorodność, którą nasz kraj oferuje. My z moim mężem bardzo lubimy wyprawy szlakiem starych zamków i Pałaców. Z takiego klucza świetnie zwiedza się Dolny Śląsk i Jurę.

    1. Bo chciałabym jeszcze trochę pożyć;) Szymek jeździ z góry na dół po jakichś kamieniach, korzeniach i skoczniach, tzn downhill, a ja nie mam ani specjalnej ochoty, ani umiejętności, ani sprzętu:)

      1. Znam ten ból, też mam chłopaka co jeździ po górach ;) czasami jak wreszcie wyjdziemy na rower na taką „spokojną przejażdżkę” to nie mogę za nim nadążyć. Choć w sumie zawsze jest wesoło na takich rowerowych wyprawach… ostatnio przeprawiam się przez mały strumień :D

  4. Coś jest w tym jedzeniu w schroniskach górskich – ja zjadłam najlepszego pączka w moim życiu w schronisku na Stogu Izerskim. Było przeraźliwie zimno, padał deszcz, byłam wkurzona i zmęczona po wspinaczce (wcale nie takiej wymagającej), a dostałam świeżutkiego, gorącego jeszcze pączka, który był tak pyszny, że naprawdę nigdy wcześniej (i później) już takiego nie zjadłam! Do tego była co prawda „herbata ze szmaty”, ale pączek uratował całą sytuację :)

  5. Polska jest super. ja zawsze w sezonie rowerowym uciekam z Warszawy na weekendy eksplorować mniej oczywiste kierunki. polecam Podlasie – szlak tatarski, szlak staro-cerkiewny, zapomniane gminy żydowskie. uwielbiam i kolekcjonuje też uzdrowiska, bo bardzo lubię architekturę starych kurortów i parków zdrojowych. Nałęczów to punkt obowiązkowy !

  6. Sama nie przepadam za górami ponieważ podczas wspinaczki nienawidzę całego świata a później jestem tak zmęczona że nie mam nawet siły patrzeć na to co wokół mnie.

  7. Zwiedzając piękny świat, nie można zapominać o Polsce! Realizuję plan odwiedzenia wszystkich obiektów UNESCO w Polsce, potem będą wszystkie Parki Narodowe ;) I chcę też odwiedzać mniej znane góry (czyli inne niż Tatry…) – Twoja propozycja wydaje się świetna!

  8. Wspaniałe widoki. Naprawdę zazdroszczę. Jeśli ogólnie interesuje Ciebie zwiedzanie różnych regionów Polski, to polecam Kruszyniany. Można tam odkryć zupełnie inne oblicze naszego kraju. Kultura tatarska, wspaniałe cerkwie, meczety i niesamowita architektura. Warto tam się wybrać :)

      1. Tak, koniecznie wpisz na swoją listę „do odwiedzenia” Kruszyniany i Bohoniki. Dziś podano w radio, że ktoś zdewastował tatarski cmentarz i meczet w Kruszynianach, malując na ścianie świnię :( Polecam także Supraśl w tamtych okolicach z niesamowitym wprost muzeum ikon (nowoczesne, świetnie pomyślane, z klimatem).

    1. W tych okolicach jest też Zaborek (pensjonat zrobiony w skansenie – cudny, robią tam co roku plenery malarskie) i Garbarka (święta góra prawosławia). Chociaż dla mnie pięknie jest nawet w moich rodzinnych stronach, czyli w samym sercu Górnego Śląska – wbrew powszechnej opinii, jest tam sporo zachwycających przyrodniczo miejsc, w tym mój ukochany rezerwat buków :-)

  9. Twój Szymek tak rekreacyjnie rowerem, czy jakieś górskie maratony się szykują? :D Widzę po zdjęciach, że świetne miejsce na odpoczynek. Ostatnio byłam w Górach Stołowych, ale nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak Bieszczady i stwierdziłam, że jak góry, to Bieszczady właśnie. Choć powietrze w każdych górach cudownie świeże. :)

    1. Downhillowo:) Ja właśnie średnio Góry Stołowe pamiętam, bo byłam tam lata temu na wycieczce szkolnej, a ciągnie mnie do nich ta atmosfera tajemnicy:) Bieszczady muszę koniecznie i solidnie nadrobić!

  10. Ja w Bieszczadach zakochałam się dwa lata temu. Z lubym zatrzymaliśmy się w Bandrowie pod Ustrzykami Dolnymi. To była nasza baza wypadowa i codziennie rano jeździliśmy w inne miejsce. Jedne z fajniejszych wakacji. :) Gdy wracaliśmy z naszych wojaży to często mijaliśmy takie stare wysokie drzewo, na którym siedziało nawet kilkanaście bocianów. Super widok, gdy wszystkie na raz wbijały się w powietrze (co robiły za każdym razem, gdy próbowałam im zrobić zdjęcie ;)).

    Jeśli chodzi o nasz pstrokaty polski krajobraz to bardzo polecam książkę Filipa Springera „Wanna z kolumnadą”. Jest to zbiór kilku, naprawdę świetnych felietonów, które się czyta raz-dwa.

    PS. Takie okna w dachu to są lukarny. Wykusz jest zawieszony na ścianie. :)

    1. Ale cudnie! Na książkę kiedyś się czaiłam, ale zupełnie o niej zapomniałam, dzięki!

      Lukarny – dzięki! Chciałam napisać „wieżyczka”, ale jakoś mi nie pasowało, przypomniało mi się, że takie coś się chyba nazywa „wykusz”, wpisałam w Google Images i faktycznie były takie podobne, to dałam wykusz:D Zaraz zmienię!

  11. Są to akurat rejony w których mieszka moja babcia i rodzina mojego Połówka :) Mam sentyment do tych łąk i lasów, które niestety ustępują miejsca coraz to nowym domom. Co nie zmienia faktu, że jest pięknie i tak sielsko.

  12. Ale pięknie, przez tego posta jeszcze bardziej nie mogę się doczekać planowanego wyjazdu w góry :) Niestety coraz więcej miejsc zamienia się w turystyczne koszmarki obklejone reklamami i budkami z kiełbasą, bardzo to smutne :( Szkoda, że ludzie nie mają wyobraźni, bo coraz więcej osób ucieka na wakacje za granicę, chociażby na Słowację, gdzie bardziej dbają o swoją przyrodę. Ja z polskich miejsc polecam sejneńszczyznę – przepiękne pagórkowate tereny i czyste jeziora, przy których można spotkać tylko krowy ;) I Dolny Śląsk też ciekawy.

  13. Pięknie! Dla takich widoków warto żyć :) Tak jak i Ciebie, cieszą mnie napotkane owce, kwiaty czy też kaczki za balkonem, które lubią obserwować ulicę. Dużo osób w moim otoczeniu nie czerpie przyjemności z takich zwykłych otaczających nas rzeczy :( Miło, że i Ty zwracasz na to uwagę :) A sam opis górki przypomina mi wyprawy z Tatą i Wujkiem na grzyby. Zawsze obieramy jedną górkę w Wiśle, która na pierwszym etapie jest niesamowicie stroma, no a w ręce jest jeszcze kosz, który utrudnia wchodzenie.. Frajda jest jak już znajdziemy się na szczycie i mamy tę świadomość, że dalej to już tylko z górki – dosłownie i w przenośni :) Niestety w tym roku część górki nie będzie do przejścia, ze względu na już nie takie młode i małe drzewa (już w tamtym roku o mało co butów nie pogubiłam, jak się chciałam wydostać z choinek) i będziemy musieli zmieniać ulubioną trasę :(

    Pozdrawiam serdecznie,
    Natalia

      1. Jejku, jaka szkoda… Może ktoś się orientuje czy można gdzieś taki jeszcze dorwać? Idealny jest…

        Ile wtedy kosztował? Może już Ci się znudził i mogłabym go odkupić? ;)

  14. Ooo, polskie góry! Fajnie, że wypad Wam się udał. Klimatyczne zdjęcia, fajnie oddają urok Beskidów (które uwielbiam). Trochę zazdroszczę samotnej wycieczki i swobody, te u mnie z racji dwójki maluchów mocno ograniczone – ale w miarę możliwości też się ruszamy (po bliższych i dalszych okolicach Lyonu), w końcu od czego jest przyczepka rowerowa, nosidło i chusta:) Pozdrawiam!

  15. Zauroczył mnie w tym wpisie ten wspólny/osobny wypad. Wiele par męczy się razem na wyjazdach bo ma różny pomysł na spędzanie czasu – fakt że umieliście wyjechać razem ale spędzić czas osobno – strasznie mi się to podoba – oboje macie fajne wspomnienia, wypad wspólny był a nikt nie czuje, że spędził czas inaczej niż chciał. No i kocham cię za fragment o tym jak bardzo ci się nie chce iść pod górę – ja zawsze strasznie marudzę jak idę i cieszę się jak jestem na górze. A i jeszcze jedno – zdjęcia strasznie zachęcając by rzucić wszystko i jechać

  16. Nie wiem czy słyszałaś historię schroniska na Luboniu. Zapamiętałam ją jako mała dziewczynka, będąc na wycieczce z przewodnikiem beskidzkim. Otóż schronisko było zagrożone podczas drugiej II wojny światowej, Niemcy chcieli je podpalić, ale… „Gdy na Luboń Wielki przybyli Niemcy z rozkazem spalenia schroniska, Karolina Kaleciakowa mężnie stanęła, z niemowlęciem na ręce, przed dowódcą oddziału. przekupiła hitlerowców… butelką wódki, perswadując, że to dom jej rodziny. Niemcy odstąpili, ale później usiłowali zniszczyć schronisko wystrzeliwując pocisk od strony Zarytego”. Jest to chyba jedno z nielicznych schronisk, może nawet jedyne, które nie ucierpiało podczas wojny. Nie chcę skłamać, bo nawet nie wiem dokładnie, ale w każdym razie jest to niesamowite schronisko z niesamowitą historią :)

  17. Piękne widoki! Uwielbiam Beskid Wyspowy. Gdy miałam naście lat, spędzałam tam mnóstwo czasu. Mam nadzieję, że niedługo też będę mogła wyruszyć w trasę :-)

  18. Joasiu,

    Jeśli znajdziesz chwilę wolnego czasu podczas wyprawy na Podkarpacie, koniecznie odwiedź Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie (robią tam prawdziwe szklane cuda – ozdobne i użytkowe) i położony nieopodal stary Kościół w Haczowie ( wybudowany w XIV w, bez użycia nawet 1 gwoździa i wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO). Polecam i pozdrawiam serdecznie :)

  19. Pozdrowienia dla Twojego Chłopaka! Czytam Twojego bloga prawie od początku ale jego pasja jest mi blizsza. Kazdy letni weekend spedzam z rowerem w górach. Aczkolwiek nie w bike parkach. Luboń też już rowerowo zaliczony!

  20. lezaca na sofie

    to nie rumianki, to margeryki, ale na tym zdjeciu ze zbozem to wlasnie rumianki.
    Tak jak Ty przekonalam sie do Kindla i zabieram zawsze ze soba, nigdy nie brakuje mi czytania
    ( nie mozna jednak zapomniec kabelka!)
    pozdrawiam

  21. Z ogromną przyjemnością przeczytałam ten wpis, bo piszesz o moich rodzinnych stronach! Odkąd skończyłam 8 lat wyjście na Luboń jest stałym elementem wpisującym się w mojej rodzinie jako otwarcie wakacji :) Idąc na Luboń 'testujemy’ kondycję, żeby sprawdzić czy możemy startować w inne szczyty Beskidu Wyspowego.

  22. Piękny krajobraz. Ja do tej pory zachwycam się miejscowością w której się wychowałam. Jej urok doceniłam dopiero kilka lat temu. Jak jestem w domu to wychodzę często na wycieczki, każda trasa jest inna. To niesamowite!

  23. Wspaniale jest tak wyjechać na swego rodzaju odludzie. I to jeszcze odludzie w górach! Bajka ;) Chociaż dla mnie takie wyjazdy w miejsca mało uczęszczane przez turystów nie mogą być też za długie, bo tracą swój urok i zamieniają się w męczarnie.
    Hahah, zachciało mi się śmiać, gdy napisałaś: „raz dwa powinnam być na górze. I faktycznie, po czterdziestu pięciu minutach” Pomyślałam, że raz dwa oznacza góra kilkanaście minut ;) Ale najwidoczniej nie ma tak dobrze.
    Czekam na kolejne relacje :)
    A, no i oczywiście widoki są piękne! Wcale nie trzeba jechać na Sycylię czy udać się do Norwegii, aby móc podziwiać widoki zapierające dech w piersiach :)

  24. o jak cudnie! w Kasince Małej spędzałam każde wakacje mojego dzieciństw :))) niedawno zapragnęłam wrócić tam, zobaczyć co się zmieniło bo to już lata temu, fajnie, że napisałaś – trochę mnie to dodatkowo zmotywuje :)

  25. Jeszcze nie doczytalam posta, a juz wiedzialam, ze odpisze jakas wzmianka o Islandii, bo wlasnie zwiedzilam fjordy zachodnie i pagorki z Twoich zdjec wydaja mi sie takie malutkie:-) U mnie oczywiscie owce biegaja wszedzie nawet po stromych 500m zboczach i jesli Joasiu planujesz jeszcze do nas wrocic, to zachodni polwysep jest najpiekniejszym miejscem na Islandii, nauczyl mnie jeszcze wiekszej pokory dlo sil natury i zrozumienia rdzennej ludosci i isalndzkich korzeni. Bardzo polecam, bo wiem, ze uwielbiasz dzika przyrode i piekne widoki, islandzkie pozdrowienia

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.