Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Test t-shirtów – koniec pierwszej rundy

Hej! Po kilku tygodniach testowania bawełnianych t-shirtów mogę już podzielić się swoimi wrażeniami. Wszystkie szczegóły dotyczące samych koszulek, łącznie z cenami, znajdziecie w poście otwierającym testy.

Starałam się je wszystkie nosić i prać tak samo często, zawsze w 40 stopniach, zgodnie z instrukcjami na metkach, bez żadnego dodatkowego wirowania. Po pierwszej rundzie w pralce nie widziałam absolutnie żadnych zmian i z jednej strony, bardzo się ucieszyłam, że nie trafił mi się żaden ewidentny bubel, z drugiej obleciał mnie strach, że aby cokolwiek wykazać po kilku tygodniach, będę musiała nosić i prać te koszulki codziennie. Już po drugim praniu okazało się, jak bardzo naiwne było to myślenie – zaczynam mój opis od największego przegranego, koszulki z ekologicznej (sic!) linii H&M, H&M Concious.


H&M Concious


t2

Aż trudno uwierzyć, że t-shirt z kolekcji reklamowanej jako przyjazna dla środowiska wytrzymał dwa prania. Dwa prania! Gdy wyjęłam go z pralki i wysuszyłam, okazało się, że boczne szwy skręciły się tak mocno, że na dole przesunęły się o jakieś 4 cm od miejsca, w którym kończyć się powinny.

t3

Po kilku kolejnych praniach niezakończony ściągacz przy dekolcie zaczął się strzępić i nieładnie falować. Koszulka wygląda jak krzywa szmatka i jedyne zastosowanie, jakie dla niej znajduję, to wycieranie włosów po kąpieli – podobno lepiej robić to bawełnianą szmatką (!), niż ostrym ręcznikiem.

t4

„Looking good should do good too. That’s what H&M Conscious is all about – it’s our promise to bring you more fashion choices that are good for people, the planet and your wallet.”

To cytat ze strony producenta. Naprawdę, H&M? Naprawdę? Nie neguję pierwszej części – być może warunki zatrudnienia przy tej kolekcji są rzeczywiście lepsze niż te, które zwykle stosują sieciówki. Jeżeli chodzi o dbanie o środowisko, to nawet najbardziej organiczna z organicznych bawełn nie pomoże, kiedy t-shirt po dwóch praniach nadaje się do wyrzucenia i trzeba kupić nowy. Kwestii obietnicy bycia przyjaznym dla portfela nawet nie chce mi się komentować – zapłaciłam za ten t-shirt 29,90, wychodzi więc na to, że jedno założenie kosztowało mnie 15 zł. Właściwie mam tylko jedno słowo podsumowania: greenwashing.

Co najciekawsze, mam w szafie szary, bawełniany top na ramiączkach z innej linii tej marki, H&M Divided, który służy mi zimą jako dodatkowa warstwa pod koszulą od dobrych pięciu czy sześciu sezonów i nic złego się z nim nie dzieje. Poziom jakości zmienia się więc w sklepach nie tylko w czasie, ale zależy też od konkretnej linii, pewnie zdarza się, że i od pojedynczej partii towaru. To czynnik, który bardzo utrudnia przeprowadzanie tego typu amatorskich testów i zawsze warto o nim pamiętać.


Reserved


 

t7

Drugi w kolejce „od najgorszego” jest t-shirt z Reserved. Krzywy szew przy dekolcie pozostał krzywy, boczne się skręciły. Nie tak mocno jak w przypadku koszulki z H&M Concious, ale można wyraźnie zauważyć krzywiznę. Do tego materiał strasznie trudno się prasuje.

t8

Jednych wkurzają brudne buty, innych mechacące się ubrania. Ja nie jestem w stanie przeżyć skręconych szwów. Są dla mnie wyjątkowo niechlujnym widokiem i dyskwalifikują daną rzecz, t-shirt z Reserved też więc zostanie zużyty jako szmatka.


CUBUS


t10

Z męskim t-shirtem z grubej bawełny wiązałam duże nadzieje. Na próżno. Co jest z tymi szwami?! Tutaj skręciły się trochę mniej i po dłuższym czasie, ale jednak. Zastanawiam się z czego wynika ten problem – czytałam, że przyczyną może być złe skrojenie materiału, pewnie jakość samej bawełny też ma znaczenie.

t11

Dodatkowo materiał trochę się poczochrał – nie jestem pewna, czy wyraźnie widać to na zdjęciu, ale wystają z niego malutkie włoski, przez co paski przestały być tak wyraźne i całość nie wygląda już tak dobrze.

t9


COS


COS, młodszy i droższy brat H&M, uratował honor t-shirtów. Materiał, szwy, detale – wszystko wygląda tak samo jak w dniu zakupu. Dam znać, gdyby coś zaczęło się dziać, ale na razie jest idealnie i mogę polecić ten sklep jako bezpieczną t-shirtową bazę. Jest tylko w kilku miastach w Polsce, ale można też zamawiać przez Internet.

t5

t6



Jestem przerażona tym, że trzy z czterech kupionych miesiąc temu koszulek wyglądają naprawdę nędznie. Zastanówcie się nad tym, biorąc pod uwagę skalę, na jaką te ubrania są produkowane – naprawdę wywołuje to u mnie gęsią skórkę.

W następnej rundzie planuję dla odmiany porównanie marek ze średniej półki i tych niedrogich, marketowych. Oby było lepiej!

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

183 thoughts on “Test t-shirtów – koniec pierwszej rundy”

  1. Jej, nigdy nie patrzyłam na szwy na bokach! Aż zacznę się przyglądać czy mam poskręcane czy nie :) A co do tego, że dużo zależy od partii i serii – prawda! Mam koszulkę z COS, która wygląda na strasznie zużytą po kilku praniach, a koszulka z HM kupiona w gimnazjum nadal wygląda dobrze :) więc ciężko podsumować, zależy od tego na co się trafi.

    1. chyba nie zrozumialas co oznacza: zaleznosc od partii ;) chodzi o TEN sam ciuch tj ten sam model ale wyprodukowany np miesiąc pozniej. a ty przytaczasz tu przyklad COS i normalnego h i m – raz, ze to 2 marki, mimo, ze od jednej „matki” – moga uzywac zupelnie roznych materialow, z roznych zrodel itd a 2 – przyrownujesz 2 zupelnie rozne ciuchy – skoro sa z innej marki to i nie mogą byc takie same, ewentualnie podobne.

  2. Asiu, możemy sobie podać rękę – ja też nie jestem w stanie przeżyć skręconych szwów! To coś okropnego, nie czuję się wtedy dobrze i pewnie w T-shircie.

  3. aaa i zapomniałabym! Dobrym rozwiązaniem jest kupowanie rzeczy w ciuchlandzie. Jeśli jakaś koszulka w SH wygląda dobrze, to jest naprawdę spora szansa, że nadal tak będzie wyglądać i nie zmieni swojego wyglądu po kilku praniach ;)

    1. Zamierzałam napisać to samo. Wszystkie t-shirty kupuję w SH i jestem z nich bardzo zadowolona. Zawsze zwracam jednak uwagę na skład.
      Warto zajrzeć do sklepu Topman (odpowiednik Topshopu dla panów)- ich koszulki są dobrej jakości. Przynajmniej te dwie, które ja posiadam.
      Największym szokiem był dla mnie sklep o nazwie Pepco, który kojarzył mi się z chińskim badziewiem. Trzy z pięciu koszulek zakupionych tam przed trzema laty nadal mam i jestem z nich bardzo zadowolona.

      1. Tak! Dokładnie to miałam napisać. Jeśli koszulka z ciucha wygląda jak nowa, to znak, że trochę w niej pochodzę.
        W Pepco kupiłam koszulkę na ramiączkach, do noszenia zimą/wiosną/jesienią itp., kosztowała grosze i jakość mnie, niestety, nie powaliła.
        Ja, kupując koszulkę, zwracam uwagę na jedną rzecz – czy materiał jest prążkowany, czy gładki (nie chodzi mi o wzór, ale o strukturę materiału). Te prążkowane bardzo szybko się rozciągają i zamiast s pasują na xl. Tutaj mówię o rozciąganiu się już w trakcie pierwszego użycia.

  4. Hej,
    te haemowe koszulki i topy divided są nadal tak samo dobre. Ta z L.O.G.G’a rzeczywiście słabo wypadła ale do tej pory nie spotkałam się z żadną ich reklamacją (pracuję w H&M). Jeśli nie wyrzuciłaś paragonu możesz iść z reklamacją, na pewno ją uznają.

  5. A może t-shirty z zalando z linii zalando essentials? Ja mam 3 t-shirty w różnych kolorach i właśnie zamówiłam kolejne. Wprawdzie nie są tanie (59 zł) ale naprawdę wytrzymałe. Pozdrawiam

  6. Mam to samo z topem na ramiączkach – mój ma 10 (!) lat i dopiero po bardzo intensywnym używaniu tej zimy (było zimno a inne podkoszulki jakoś mi się wyeksploatowały, więc niemal codziennie nosiłam i prałam ten z H&M) zaczęły mu się rozciągać ramiączka,
    Z t-shirtami ciekawa sprawa, obstawiałam, że Cubus wygra. Mój chłopak nosi ich t-shirty, te jednobarwne, które częstą są w opcji 2szt za 49.90, czy 59.90. Ma po kilka w tych samych kolorach, kupowane w paromiesięcznych odstępach i nie jestem w stanie stwierdzić, która była pierwszym zakupem. Szwy są nie miejscu, nitki na dole nie wiszą (to moja zmora, czemu dolne brzegi t-shirtów zaczynają mi się pruć?), wykończenia przy szyi się nie rozciągają. Tak więc dziewczynom o figurach wyglądających dobrze w męskich t-shirtach polecam podstawowego męskiego Cubusa. Sama nadal szukam…

  7. Wykręcone szwy mnie również doprowadzają do szału. Szczególnie irytujące staje się to podczas prasowania, kiedy muszę przerobić miesięczną porcję Jego t-shirtów – 90% jest po prostu krzywa, zwłaszcza te z kategorii „po domu”.

    Dostałam ostatnio sukienkę z kolekcji Concious. Widząc, co się stało z Twoją koszulką, chyba będę ją prała ręcznie…

    Aha – polecam pranie codziennych ubrań na 30 stopni :-) Efektywność prania taka sama (na więcej piorę tylko bieliznę, ręczniki, pościel, ciuchy treningowe i/lub wyjątkowo zaplamione), a spora różnica w przyjazności dla środowiska i… rachunkach za prąd :-)

    1. Foster Marine

      dokładnie, poskręcane szwy to udręka przy prasowaniu, ale przede wszystkim składaniu!

      dobrym rozwiązaniem dla panów są t-shirty bez tych pionowych szwów – mój ma kilka takich sztuk z dziedzica pruskiego. ułatwia to w znacznym stopniu sprawę;) bardzo dobrze sprawują się też te kupione w 'skejtszopach’, z bardzo grubej bawełny – po kilku latach wciąż wyglądają dobrze, wszystko na swoim miejscu, zero jakichś skrętów i przekrętów. z kolei nie znoszę t-shirtów z cropp’a czy basiców bodajże z tesco – nie dość, że męczarnia podczas prasowania, to jeszcze zawsze głowię się, jak je złożyć, bo po szwach to nie ma nawet co próbować;)

      1. Dobrą jakość mają koszulki męskie z Review i nawet całkiem niezłe są z Reserved :-) Skate shopy może przydadzą się komu innemu, mojemu mężczyźnie zupełnie nie po drodze z tym stylem.

        Po wyprasowaniu chwytam koszulkę za ramiona, strzepuję, a potem wsadzam w środek gazetę (np. „Haarper’s Bazaar”) i składam równo. Za dużo tego, żeby trzymać na wieszakach ;-)

        1. Foster Marine

          z review ma jedną, niestety słabej jakości nadruk dość szybko przekształcił ją w t-shirt 'do prac domowych’;)

          a 'skejtszopach’ można znaleźć naprawdę fajne tiszerty, niekoniecznie w stylu młodych chłopców;) (polecam supersklep.pl)

          jeśli chodzi o składanie, to po prostu kładę 'klatą’ na desce do prasowania, tak, że boki zwisają sobie swobodnie, rozprasowuję materiał ręką, po czym podnoszę kolejno boki i składam (mam nadzieję, że wiadomo, o co chodzi;)). ale patent 'na haarper’s bazaar’ też dobry!

  8. od dzisiaj oglądam szwy! nigdy nie zwracałam na to uwagi! choć pewnie i teraz nie będzie to dla mnie miało znaczenia przy noszeniu, ale chętnie poobserwuję, jak się zachowują, dla zweryfikowania jakości :)

  9. Skręcenie szwów to wynik braku dekatyzacji tkaniny przed zszyciem. Czyli nie piorą przed zszyciem i włókna są nie skręcone. Dopiero po naszym praniu włókna się skracają i razem z tym całą koszulka. A ja polecam T-shirty z ouletow Vero Mody.

  10. Myślałam, że na pierwszym miejscu będzie Reserved, bo tam w ogóle mają kiepskie jakościowo rzeczy, niektóre od razu są porwane na szwach…ostatnio kupiłam ten t-shirt z h&m tylko biały, jeszcze nie prałam i jestem ciekawa co z nim będzie. A co do marketowych to mam koszulkę z Carefoura za 17zł i na razie po jednym praniu wygląda niezmiennie. Pozdrawiam

  11. Ja najbardziej lubie koszulki z Primarka . Koszt ich wynosi 3 funty i dają się troche ponosić wiadomo nie sa jakies idealne ale za taka cene mysle ze warto :)

  12. Nie możesz reklamować tych ubrań? Ja bym tak zrobiła, szkoda pieniędzy na szmatkę do włosów…

    Mója tata ma szwalnię i twierdzi, że to wina źle skrojonego materiału. Włókna na nowej koszulce muszą się układać POZIOMO, bo jeśli będą wszyte pod jakimkolwiek kątem, szwy na 100% poskręcają się po praniu

    1. Nie mam na pewno rachunku za jedną, resztę chyba faktycznie zareklamuję. No właśnie, ciekawe czemu marki tak robią, skoro na pewno to wiedzą. Pewnie z oszczędności.

      1. Jestem po technologii odzieży, a oprócz tego należę do antyfanów skręconych szwów, więc chętnie się wypowiem :) . Zjawisko może mieć wiele powodów. Pierwsze to nieodpowiedni skok maszyny do szycia (czyli ta odległość między jednym wbiciem igły a drugim) albo nieodpowiednia do danego materiału nitka (i np. na metce temperatura prania wynosi 40 „C – ale dla koszulki, nie koniecznie nitki). Po drugie rzeczywiście tkanina powinna być zawsze wstępnie wyprana przed rozpoczęciem szycia żeby unormować włókna (bawełna wiedzie prym w tej materii= mocno skręcone włókna). Firmy tego nie robią, gdyż koszty prania i suszenia to naprawdę kolosalne kwoty (związane też z gospodarowaniem ściekami, które trzeba neutralizować z zasadowych środków piorących). I najważniejsza, najczęściej spotykana według mnie przyczyna: szycie niezgodne z kierunkiem nitki prostej czyli osnowy. To z kolei podyktowane jest tym, że szycie wyłącznie według tej reguły (oczywiście tak powinno być!) powoduje, że na materiale robi się bardzo duży obszar wypadów wewnętrznych (taki niewykorzystanych, że tak powiem ,,ścinków”). W produkcji masowej, każdy centymetr to złotówki, bardzo, bardzo wiele złotówek. Mieliśmy cały osobny przedmiot na studiach, który uczył nas gospodarowaniem miejscem na obszarze roboczym tkaniny – na tyle jest to ważna kwestia. :) Nie znoszę kiedy szwy się skręcają. Szczególnie kiedy t-shirt bardzo mi się spodobał, a po kilku praniach nadaje się tylko na szmatkę…

  13. No to muszę w takim razie odwiedzić COS, bo inne sprawdzone przez Ciebie marki u mnie wyglądają podobnie.
    I chciałam się nieśmiało przypomnieć na przyszłość ze skarpetkami – ostatnio w stópce z H&M zrobiła mi się dziura w trakcie pierwszego noszenia, na wierzchu i środku stopy…
    Pozdrawiam!

    1. To jak skarpetki (polecam Reserved!), to może i majtki od razu – takie basic, nie chodzi mi o frymuśne koroneczki :-) Od lat mam problem z takimi podstawowymi majtkami… Kiedyś robiłam własne „testy” w H&M i Atlanticu. W tym pierwszym kupiłam pięciopak czarnych i pięciopak białych majtek. Czarne się powyciągały, białe wyglądają dobrze… A to, ile sobie Atlantic woła za swoją bieliznę, zupełnie nie licuje z jej jakością :-/

      1. W kwestii majtek to samo ;) Chociaż ostatnio całkiem zdają u mnie egzamin majtki z H&M – nazywają się na stronie „Majtki hipsters z bawełny” 3-pak, oczywiście nie są wieczne, ale sprawują się lepiej niż poprzednie jakie miałam z H&M i innych sieciówek :)

        1. ja zas polecam kupowac bawelniane figi w pepco a skarpetki rowniez bawełna u chinczyka – to samo co w sieciówkach ale za 1/3 ceny ;) swoja droga mialam kiedys 3jpak nietanich wcale stringow z h&m i po kilku praniach zostały strzępy. to dziwne tym bardziej, ze mam duzo majtek z bazaru np po 2 zl za sztuke i 90% z nich sluzy mi nieprzerwanie od 8 lat wciąż majac sie swietnie, ewentualnie od prania lekko straciła na intensywnosci koloru.

      2. Jestem stałym klientem intimissimi – uzupełniam na nowo garderobę bieliźnianą z linie Natural, zdecydowanie polecam!

        1. Intimissimi kojarzy mi się tylko z wywatowanymi stanikami z fatalną rozmiarówką i trzycyfrowymi cenami. Czyżby mieli jakąś tańszą, basicową linię majtkową? To świetna wiadomość!

    1. Coś w tym jest – z Camieu to jedne z moich trwalszych koszulek. Całkiem dobrze czasami sobie radzą koszulki z F&F, ale to zależy bardzo od jakości materiału, bo za tę samą ceną mają czasami niby ten sam krój a inne składy i grubości materiałów.

      1. Ogólnie chyba ciężko jest znaleźć dobrą jakość w sieciówkach bo jednak są to sklepy nastawione na duży przemiał, gdyby te ciuchy były dobrej jakości to nikt nie musiałby ich tak często wymieniać… a przecież właśnie o to chodzi. Sprawa sprowadza się do tego, że za koszulkę która ma się utrzymać kilka lat trzeba będzie zapłacić te dobrych kilka złotych więcej…

  14. Nie dziwią mnie te wyniki nic a nic :) Kupiłam ostatnio również t-shirt z kolekcji H&M Conscious, i tak jak u Ciebie, dokładnie po dwóch praniach szwy były BARDZO skręcone. Przerażające. W H&M Basic to samo.
    Jeśli chodzi o moje koszulki zakupione stosunkowo niedawno, czyli jakiś rok albo dwa temu, to nadal super wyglądają t-shirty Tom Tailor i Lee. Szwy na swoim miejscu, mogę więc polecić z czystym sumieniem :) Porównywanie odzieży kupionej 10 lat temu nie ma raczej sensu (wtedy była ogólnie lepsza jakość rzeczy, tańsza bawełna – wiele osób chwali ubrania z tamtych czasów), dlatego piszę o tych kupionych niedawno.
    Czekam na następny test z niecierpliwością! :)

  15. Białe, zwykłe bawełniane koszulki kupuję w Cameniue i jestem z nich zadowolona. Najlepiej sprawdza się u mnie granatowo-biały t-shirt w paski z Takko Fashion, który jest tegorocznym hitem garderoby: 11zł, 100%bawełny, chodzę w nim minimum raz w tygodniu od paru miesięcy (3?4?). Nie jest powyginany, nie jest skudłacony, dalej miły w dotyku – ideał.
    Najlepszy zakup t-shirtu (bluzki?) to jedwabna koszulka z krótkim rękawem. Jest w kolorze jasnokremowym, prawie białym, ma namalowane róże kosztowała 89zł, kupiłam ją w Zalando. Od tej pory chce chodzić tylko w takich ubraniach: miłych w dotyku, eleganckich ale w taki codzienny, luźny sposób.

    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na dalsze testy, M

  16. Polecam wypróbować t-shirty z Go Sportu! Mam dwa, czarny i biały, i bardzo je sobie chwalę, co prawda boczne szwy skręciły się po ok. 1 cm w każdej, ale dopiero po roku intensywnego noszenia. Mnie to wprawdzie tak bardzo nie mierzi, trochę irytuje przy prasowaniu, ale z pewnością nie wpływa na komfort noszenia, a i wątpię, by ktokolwiek codziennie obserwował, jak bardzo moje koszulki są powykręcane (choć teraz wiem, że gdybym Cię mijała na ulicy, pewnie byś zauważyła! ;)) Aha, i kosztowały jakieś 19,90.
    Co do koszulek z COSa – też mam dwie, mają ok. 3 lata. Jeden zwykły biały t-shirt, dokładnie ten sam model co Twój w paski, i do tej pory jest w dobrym stanie! Za to druga koszulka, w granatowo-białe paski i z rękawem 3/4, wygląda jakby przeszła małą katorgę – rozciągnięta tak, że sięga mi za tyłek, dziura na łokciu i malutkie dziurki w dżerseju – to wszystko dlatego, że nosiłam ją dosłownie bez ustanku, maltretowałam podczas wypraw w najdalsze zakątki i prałam z dwieście razy – mimo wszystko wciąż ją kocham, teraz tylko jest 'podomką’ ;) No ale cóż, po tych trzech latach muszę teraz zainwestować w nowy breton top, poleca ktoś coś??

    1. Haha, nic się nie bój, nie zabijam ludzi na ulicy wzrokiem z powodu skręconych szwów;) Petit Bateau słynie z podobno bardzo dobrych koszulek w paski, ale mnie jakoś nigdy nie pasowały kroje, no i nie ma ich w Polsce.

  17. Hm, miałam podejrzenia, że skręcone szwy na koszulkach są winą torby czy plecaka noszonych na ramieniu – zawsze „zdarzały się” z prawej strony, czyli tej, o którą torba się ociera itp. w moim przypadku. Ale widzę, że skoro już po pierwszym praniu szwy mogą się skręcić moja teoria chyba upada :) pozdrawiam!

  18. Czekałam na ten post :) Dobrze, że już się pojawił :) Dobrze wiedzieć takie rzeczy i szczerze muszę się przyznać, że nigdy nie zwracałam uwagi podczas noszenia na skręcające się szwy, no chyba że podczas składania t-shirtów i wtedy faktycznie nie ma nic bardziej denerwującego. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną rundę, jedne z ciekawszych postów, jakie kiedykolwiek czytałam :) Style digger mistrzem ;)

  19. Prosiłabym o przemyślenie testów koszulek z C&A oraz z Esotiq (czasami dostępne w większych Rossmannach, czyli nie tylko w Esotiq).

    Nie wiem na ile to prawda, ale mama twierdzi, że koszulka ze 100% bawełny będzie się rozciągać i przez to trwale deformować. A natomiast bawełna z domieszką, np. 5% elastan, będzie trwalsza w formie. Co o tym sądzisz?

    1. Dodatek lycry rzeczywiście sprawia, że odzież się mniej defasonuje ale miałam parę podkoszulek na ramiączkach ze 100% bawełny (z firmy Triumph) i nic takiego się z nimi nie działo. Główną rolę gra chyba jakość bawełny a nie dodatek lycry.

      1. Dokladnie tak, to jakosc bawelny decyduje o wytrzymalosci. Mam kilka t shirtow 100% bawelna z wyzszych polek, kupilam je w second handach w UK i nic sie z nimi nie dzieje po kilkunastu praniach, sa doslownie nie do zdarcia !

    2. Polecam t-shirty z Uniqlo, nie wiem czy w Polsce sa dostepne.
      Moje basicowe t-shity zawsze maja 3-5 % elastene/lycra, to sprawia ze skora nadal oddycha, ale koszulka trzyma ksztalt, moze wystapic w roli bluzki oraz w zasadzie nie trzeba jej prasowac (jesli zadbamy aby ladnie wisiala na sznurku). Ja zawsze susze na lewej stronie, a klamerki przypinam ok 5 cm powyzej dolnego brzegu, zawsze na szwie aby nie zostawic odciskow klamerek. Uwazam tez by nie rozciagac koszulek podczas suszenia. Jesli trzeba plamy spieram recznie, a pozniej juz w pralce piore w niskiej temperaturze. To wszystko sprawia ze moje t-shirty, glownie biale i czarne, wygladaja nadal jak nowe. Troche sie z nimi cackam, ale dobry t-shirt „robi” neutralna baze dla moich apaszek i chust i jesli wyglada tanio i byle jak to efekt jest mizerny. Aha, jestem osoba niska i gdzies wyczytalam, ze dekolt „na serek” wydluza optycznie szyje, jest bardzo elegancki i sciaga oko po pionie, wizualnie wyszczuplajac. Tak wiec upolowalam tez ze trzy takowe t-shirty i sa super. Aha, jeszcze jedna zasada, jakosc sciagacza przy dekolcie a czasem i przy rekawach musi byc nienaganna, inaczej t-shirt wyglada niechlujnie. Teraz prubuje upolowac t-shirt granatowy spelniajacy wszystkie moje kryteria jakosci, ale niestety trafiam tylko na 100% bawelny (H&M oraz M&S), a te odpadaja :( A do Uniqlo to cala wyprawa… Pozdrawiam

  20. też mnie strasznie denerwują poskręcane szwy! Ja już nie jestem w stanie potem wyjść z dimu w takiej koszulce, uważam, że wygląda okropnie. I podobnie jak Ty, mogę polecić ubrania z COSa. To moje odkrycie ostatniego roku. Jakieś 3 miesiące temu kupiłam u nich dwie bluzki, jedna zwykła szara na ramiączkach, druga z rękawem 3/4 w paski. Tanie nie były, bo za 2 bluzki dałam 200 zł, ale stwierdzam, że warto. Noszę je co chwila i póki co, kompletnie nic się z nimi nie stało! W sieciówkach typu h&m, mango, zara itp od dawna nie kupuje już zwykłych koszulek. Ostatnim moim zakupem była zwykła koszulka z nadrukiem z mango. Prałam ją delikatnie, a mimo to po paru (dosłownie!) praniach tak się poskręcała, że aktualnie chodzę w niej tylko po domu, bo wstyd w niej wyjść do ludzi. Z koszulkami z innych tanich sieciówek było podobnie i od tamtej pory przyrzekłam sobie, że nigdy więcej nie dam sie skusić na taką rzecz. Wynika to z prostych obliczeń – nie stać mnie, że zapłacić 50-60 zł za koszulkę i założyć ją pare razy, niestety… ;)

    1. Ja mam mase rzeczy z COSa, takich liczacych po 4 lata i wiecej i nic absolutnie sie z nimi nie dzieje, jedynie w jednej granatowej sukience zbladl kolor ale po tylu latach moge wybaczyc. Koszullk tez maja swietne. A najgorsze t-shirty jakie mialam byly z GAP-a i niedostepnego w Polsce Whistles-nie byly tanie a bardzo szybko zrobily sie szmaty:(

      1. Foster Marine

        elf, dzięki za cynk w sprawie whistles, bo bardzo podobają mi się ich rzeczy. kupiłam póki co tylko torebkę (kocham ją nad życie i jest świetna pod każdym względem), a innym razem zamówiłam kilka rzeczy przez internet, ale w końcu wszystkie odesłałam (za krótkie rękawy, nie ten kolor i tego typu 'problemy’;)) – mimo to bardzo mnie korciło, żeby znowu coś od nich kupić, a po tym komentarzu lekko mi przeszło:)

  21. Dla mnie ostatnio wielkim rozczarowaniem był t-shirt z bynamesakke. Po pierwszym praniu szwy skręcone o jakieś 10 cm (!), co przy fasonie asymetrycznym totalnie popsuło wygląd.
    Za to fankom basicowych pasiaków polecam te z mango : http://tnij.org/rqrj31e
    Nie wiem czy trafiłam na dobrą partię czy co, ale jak na razie koszulki wglądają jakby były prosto ze sklepu :)

    1. Niestety mam podobne doświadczenia z bynamesakke. Tak samo z z resztą jak w przypadku t-shirtów betterfly (przynajmniej tych sprzed 2-3 lat). Tutaj również cena nie idzie w parze z jakością.

      1. Zgadza się – Betterfly idealnie leżą i idealnie się sprawują przez kilka pierwszych prań. Potem wyglądają jak psu z gardła wyjęte :/ Też kupowałam 3 lata temu.

        1. u mnie betterfly wyglądały jak szmata (dosłownie, poskręcane, wyblakłe, zmechacone) PO PIERWSZYM praniu. Reklamowałam, ale mi reklamacji nie przyjęto. Bardzo się do nich zraziłam.

  22. Oj te wykręcające się szwy to makabra. Chociaż dla mnie nie jest to wada dyskwalifikująca daną koszulkę, gdyby tak było musiałabym chyba 2/3 koszulek na ścierki przeznaczyć…. Zazwyczaj po prostu przy prasowaniu staram się je jakoś uformować żeby nie było to aż tak widoczne ;)
    Skąd to się bierze? Jak już ktoś wyżej wspominał jest to wina źle skrojonego materiału.

  23. Świetny test. Mogę trochę powiedzieć o tym, jak to wygląda od drugiej strony, bo często sama szyję swoje koszulki. To, że szwy się skręcają może wynikać z kilku błędów w produkcji – po pierwsze, z nieutrwalenia tkaniny przed uszyciem, w fabryce producenta (nieutrwalony chemicznie lub termicznie materiał może się deformować już po pierwszym praniu), po drugie, ze złego kroju – jeśli było krzywo wycięte, to prędzej czy później wyjdzie to na jaw (a często widoczne jest już w sklepie), po trzecie, z kiepskiej jakości bawełny, która szybko traci elastyczność i robią się worki :) Prawdę mówiąc, samodzielne szycie wcale nie ratuje sytuacji, bo zawsze można trafić na tandetną tkaninę, bez względu na to ile ona kosztuje :) A warunki szycia dla sieciówek są tak tragiczne, że nie ma co się dziwić, że etiopskie, bangladejskie czy chińskie „krawcowe” robią takie buble po 14 godzinach ciągłego szycia. Pozdrawiam!

    1. Wiem właśnie, w ostatnich miesiącach odwiedziłam mnóstwo hurtowni z bawełną, i chociaż skupiałam się raczej na tkaninie, niż dzianinie, to też dało się zauważyć, że wysoka cena materiału wcale nie gwarantuje jego jakości.

  24. Też zdarzyło mi się kilka koszulek z H&M, które przetrwały parę sezonów w przyzwoitym stanie, ale prawdziwym zaskoczeniem były dla mnie T-shirty które na metce mają 'Colours of the world’ – nie wiem co to za marka, dostałam je od Cioci jakieś… 5 lat temu, są z grubszej bawełny, dopasowane i dopiero teraz wyrzuciłam czarną bo trochę sprał się kolor, a w różowej nadal mogłabym śmigać. Cudo!

  25. Skręcające szwy są przerażające! Szkoda, że nie mam COS nigdzie „pod ręką”, 2-3 porządne t-shirty by się przydały… Poczekam jeszcze na wyniki drugiej „bitwy” ;)

  26. Ja też zawsze zwracałam uwagę na skręcone szwy, ale rzecz, która mnie najbardziej irytuje to małe dziurki, które robią się po praniu. Ktoś mi kiedyś powiedział, że to przez to, że zaczepiają się o inne ubrania, np. ich guziki. Znalazłam więc takie rozwiązanie: ciuchy, które po pierwszym praniu zachowują się podejrzanie, przy następnym wkładam do specjalnych siatkowych torebek przeznaczonych do prania delikatnych rzeczy, (kupionych w supermarkecie za niedużą kwotę). Mam wrażenie, że to naprawdę pomaga, chociaż wiem, że w żaden sposób nie usprawiedliwia kiepskiej jskości ubrań.

      1. O, dobrze wiedzieć, że są takie szmatki! Jak ostatnio wyprałam białą narzutę na kanapę z brązowym kocem (nie pytaj czemu) i teraz mam różową narzutę ;)

  27. Już od pewnego czasu zauważyłam, że firmy produkują T-shirty praktycznie na jeden raz :/ ale nie spodziewałam się tego po H&M albo Cubusie… I tak wg mnie najgorsze koszulki są w Croppie i Housie. Wystarczy ją ubrać raz, drugi, trzeci do dżinsów i już wyskakuje dziura :/
    P.S. Czekam na kolejną rundę testu ;)

  28. Długo czekałam na ten post, zagladajac na bloga niemal codziennie, natomiast teraz… jestem zawiedziona. Nie wiem czy to przez oczekiwania (dogłebniejszej analizy) czy naprawde krótki tekst.

  29. COS rządzi także pod względem kolorów – czarny t-shirt kupiony u nich rok temu nie zmienił koru ani trochę. Tak samo bawełna i szwy – nic się nie mechaci, nic się nie skręca. W H&M zaliczyłam tyle koszulkowych porażek, że przestałam tam w ogóle wchodzić, żeby przypadkiem nie paść ofiarą kuszenia ceną, bo w ostatecznym rozrachunku wychodzi drożej niż za porządną rzecz. Spróbuj też może popatrzeć na ofertę polskich marek – fajne dobrze odszyte basici ma np. nenukko.

  30. agnieszka zając

    świetny test, fajny pomysł, bardzo przydatny Skręcone szwy to jakaś masakra! ostatnio skusiłam się na tshirt z Raeala- po 1 praniu poszedł na szmatę. To samo Reserved, Camaieu ( na dodatek się zwęziły , House…o dziwo, czasem da się coś znależć w Sinsayu, mam parę nieskręconych…też w Cubusie są w miarę ok Jak już urodzę, to kupię tshirty w COSie, może będą dobre . A co sądzisz o Massimo Dutti i Camel Active? a Zara?

    1. Do Zary nie zaglądam, bo trafiłam na mnóstwo rzeczy marnej jakości, Massimo wydaje mi się trochę ściemniane, w sensie mam wrażenie, że „ekskluzywność” marki jest pompowana głównie brandingiem, nie faktyczną jakością, a o Camel Active nie mogę nic powiedzieć, bo nigdy nic stamtąd nie miałam.

      1. Foster Marine

        mam podobne zdanie co do massimo. kiedy otworzyli swój pierwszy sklep w trójmieście, lekko się nakręciłam. zresztą moja siostra też. jednak po obejrzeniu tych rzeczy z bliska, stwierdziłam, że nie mam tam czego szukać;) siostra chciała skórzaną torebkę, zakochała się w jednym modelu, ale skuteczne odwiodłam ją od zakupu, pokazując, że skóra już ma rysy itp., a przecież póki co jedynie leży w sklepie – kazałam jej sobie wyobrazić tę torbę po miesiącu czy roku normalnego użytkowania i poskutkowało;)

        1. agnieszka zając

          hmm..weszłam ostatnio do MD, ceny mnie poraziły, tzn. jakby w parze z tą ceną szła jakość lepsza, to by uszły, ale jakością niestety nie poraża…co dziwne, mam teraz tshirty z H&M, z linii Mama, i jakośc jest zdumiewająco dobra! od 5 mies. uzywam naprzemiennie 4 tshirtów, po 1 razie je piorę, czyli ok. raz w tyg są prane, i nie widzę zmiany Szwy na swoim miejscu, kolory niezmienione, szerokość/ długość ok…cena 29 zł./ szt. Nic tylko być w ciąży! :)

      2. mam spodnie z massimo dutti – po roku stały się rozciągnietym workiem (a nosiłam je tylko w sezonie letnim). prędzej wyszłabym w piżamie na ulicę i lepiej by się prezentowała :/

  31. gramnaukulele

    A ma ktoś t-shirty w 100% bawełniane z działu dziecięcego z Zary? Orientuje się ktoś, jest z jakością koszulek z tkaniny lyocell/tencel?

    1. Ja mama kilka rzeczy z linii dla niemowląt i niestety po kilku praniach bawełniane koszulki wyglądają jak psu z gardła wyjęte, nawet uprasowane:(. Co do lyocellu to niestety nie mam doświadczenia,ale byłabym ostrożna. Niestety Zara nie grzeszy jakością:(

  32. Asiu czytam regularnie bloga i jest świetną kopalnią informacji:)
    co do jakości ubrań, widziałam już jeden komentarz na ten temat ale może ktoś jeszcze się wypowie: od czego powstają w ubraniach (najczęściej właśnie w tshirtach -.-) takie małe dziurki? kiedyś myślałam że to może przez koty ;p ale ewidentnie pojawiają się po praniu….

    1. Wyżej ktoś pisał, że prawdopodobnie od zahaczania się o fragmenty innych ubrań, jak guziki i suwaki, i że pomagają specjalne torebki przeznaczone do prania delikatnych rzeczy.

  33. A ja sie zastanawiałam co robię z koszulkami, ze sa takie poskrecane, czy za bardzo obciągam czy jakas krzywa jestem, a to po prostu badziewie jest! dzieki za oświecenie:D Zgodze sie, ze te z sh tzrymaja forme, moich kilka ulubionych i najlepiej „trzymajacych sie” tshirtow, to wlasnie te wygrzebane za kilka zl.

  34. Ja polecam Marc O’Polo. To mój najdroższy t-shirt i aż głupio było mi tyle płacić za zwykły podkoszulek. A potem porównałam trwałość i komfort noszenia. Koszulki H&M musiałabym kupować średnio co kwartał, ta jedna posłuży co najmniej 2-3 lata noszona kilka razy w tygodniu. Wydatek szybko się zwróci. Przypomina podkoszulki produkowane w latach dziewięćdziesiątych, kiedy ubranie spokojnie wytrzymywało kilka lat i kiedy z ciuchów się wyrastało, a nie wyrzucało po jednym praniu.

      1. Mam wiadomość o Marc O’Polo! Co prawda nie dotyczy t-shirtów a spodni, ale chodzi o skręcone szwy ;)
        Nie wiem, śmiać się czy płakać… Otóż śliczne jeansowe boyfriendy po praniu (ręcznie, 30 stopni) straciły „nieco” na urodzie. Szef lewej nogawki jest teraz niemal na środku nogi! Mało tego, moja koleżanka ma te spodnie w innym rozmiarze i stało się dokładnie to samo. Wniosek z tego, że celowo w jakiś specyficzny sposób tną materiał. Dla oszczędności? – „super” ;( Zresztą polityka firmy jest dla mnie nieco pokrętna… Spróbujcie na jakimkolwiek ich ubraniu znaleźć informację, gdzie zostało uszyte! – podpowiem: brak. Panie z obsługi w sklepie wydają się być tym równie zdziwione jak ja, i są nieco zakłopotane gdy się pyta, bo nie znają wytłumaczenia. Metki są wszyte pięknie, a jakże! W spodniach, na przykład, jest wewnętrzna kieszonka a w niej schowana metka, tyle że bez informacji, gdzie te spodnie powstały. Podsumowując, czuję że dałam się nabrać – wydałam grubą sumę na spodnie, których uroda zgasła po pierwszym praniu.

          1. Kurde, wyrzuciłam paragon dość niefrasobliwie, bo pomyślałam – co może się stać ze spodniami takiej marki?! A tu proszę, owszem stało się :/

  35. Mam kilka koszulek z kolekcji Zary z organicznej bawełny, kupionych ponad 4 lata temu. Te czysto białe zszarzały, ale fason i szwy są w stanie idealnym. Ani odrobinę się skręciły, a noszę i piorę od lat. Tak samo koszulki Zara Kids, kupuję i te dla dziewczynek i dla chłopców, szwy i jakość super, a cena 19,90 :).

  36. Szkoda, że rozczarowaniem była linia ekologiczna, bo to może popsuć wizerunek ekologicznym rzeczom. Bardziej bym się skupiła na oczernianiu samego H&M, bo ostatnio polecieli strasznie z jakością i to widać bardzo wyraźnie. Ja w sieciówkach nie kupuję, bo wiem, że w lumpeksie są te same ubrania, a o wiele tańsze. No i w lumpach można zawsze upolować rzeczy z Włoch, albo marki, które produkują rzeczy lepszej jakości. Czasem też można znaleźć second handy typu „rzeczy z Anglii”, a niestety tak jest, że mimo wszystko rzeczy z tych samych sieciówek, ale zagranicznych, okazują się być czasem lepsze, dlatego nie warto kupować rzeczy stworzonych na polski rynek.

  37. Jesteś bardzo wymagająca wobec t-shirtów! :) O ile poskręcane szwy sąirytujące podczas prasowania i składania, to podczas noszenia jest to praktycznie niewidoczne, bo koszulka nie jest przecież taka statyczna, jak np. stanik. Oczywiście pod warunkiem, że nie jest to koszulka ciasno przylegająca do ciała i nie masz szwu na pępku :)

      1. Hmm to chyba nie fobia! Ja też lubię gdy coś jest dobrze wykonane, w końcu za to płacimy i to często nie mało. To smutne, że dziś żeby znaleźć coś wartego swojej ceny człowiek musi przekopać się przez 100 sklepów i nigdy nie może mieć pewności, że gdy wróci po kolejną koszulkę i ona okaże się w porządku. Kilka miesięcy temu pozbyłam się wszystkich t-shirtów z powykręcanymi szwami (zara, pull&bear, mój kiedyś ulubiony h&m, reserved itp.) i zostałam z 4 względnie dobrymi (nike, adidas, zara), więc z niecierpliwością czekam na kolejne testy, bo zaczynam powoli dojrzewać do inwestycji w cos i marc o’ polo.

  38. Chyba mnie zmotywowałaś do patrzenia na szwy, bo nigdy tego nie robiłam, chociaż intuicyjnie zauważałam w części t-shirtów czy bluzek na długi rękaw takie jakby rozszerzanie się na dole – może to też efekt tych szwów? A może po prostu rozciągnięcia?
    Na pewno masz rację, jeśli chodzi o to, że jakość zależy też od partii, od linii – ja mam świetny gatunkowo top na ramiączkach z Cubusa, noszę go już jakiś czas i cały czas wygląda świetnie.
    Tutaj wyszło też na to, że najdroższy t-shirt okazał się najlepszy… Jestem ciekawa, jak będzie z kolejnymi, czekam z niecierpliwością.

  39. Mam swoją, małą teorię odnośnie skręcających się szwów. To, że koszulka wykonana jest z bawełny nie znaczy, że szew też będzie bawełniany. Na Twoim miejscu wyciągnęłabym nitkę ze szwu i podpaliła ją. Jeżeli nitka w trakcie palenia będzie się zmieniać w ładny popiół, to znaczy, że być może jest bawełniana (i moja teoria leży), a jeśli będzie się zwijać w czarną, twardą kulkę, to będzie znaczyło, że jest to sztuczna nitka, która mogła się skurczyć np. podczas prasowania.

    1. gdyby tak bylo to bluzki skrecalyby sie tez w innych miejscach a jakos tak jest, ze ZAWSZE skrecaja sie w tym samym: na dole ;)

  40. Od początku bardzo spodobał mi się Twój pomysł z testowaniem t-shirtów, ponieważ często mówi się o tym, że stanowią one dobrą bazę, bla, bla, bla, jednak problem stanowi znalezienie znalezienie solidnego i porządnie wykonanego.

    Ja ze swojej strony polecam Camaieu. Razem z Mamą kupujemy tam zwykłe t-shirty 100% bawełna od lat, pierzemy je często, nosimy na co dzień i trzymają się rewelacyjnie! Aż sama jestem zszokowana, że kiedy nie mam pomysłu, co na siebie włożyć, to od razu sięgam po mój „stary” T-Shirt z Camaieu :)

    Co do t-shirtów z h&m, posiadam jeden, chyba także z działu divided, bo na pewno nie jest wykonany ze 100% bawełny, ale trzyma się świetnie, a mam go już chyba 2 lata :)

    Moimi nowymi nabytkami są bawełniane t-shirty z Mango i Zary. Jestem ciekawa, jak się spiszą :)

    Pozdrawiam!

    1. Serenissima

      Post sprzed 3 lat, ale nie mogę się powstrzymać: pełna zgoda co do Camaieu. Zniszczyło mi się (lub znudziło) wiele basicowych rzeczy, które nosiłam po 4 i więcej lat, wybrałam się na większe zakupy… i ręce mi opadły. Nie miałam pojęcia, jak bardzo pogorszyła się jakość ubrań. Bawełniane koszulki, przez które można czytać gazetę, wiskozowe bluzki ze szwami przekręconymi już na wieszakach, dżinsy z 25% poliestru i tak dalej. Dopiero w Camaieu trafiłam na porządną, dobrze uszytą bazę. Wszystkie nowo nabyte koszulki i bluzki przeszły już chrzest bojowy w pralce i zdały egzamin śpiewająco. Ponadto mierząc spodnie zauważyłam, że producent zdaje sobie sprawę, że kobiety mają biodra i talię. Zawsze ich lubiłam, ale teraz wszelkie zakupy będę zaczynać od Camaieu, bo zwyczajnie trzymają poziom. Bardzo, bardzo długo wytrzymują też u mnie sweterki, bluzki i koszulki z Mohito, ale tylko te z maksymalnie 25% sztucznych domieszek i bez udziwnień typu surowo wykończony dekolt. Rozczarowałam się za to bardzo Tatuum, a do Zary już od dawna nie chodzę. W H&M za to kupuję już tylko odzież wierzchnią.

  41. Mam dokładnie taki sam t-shirt w paski z COSa co Ty, kupiony w połowie kwietnia, prany może z 5 razy. Denerwuje mnie, że ta biała lamówka wykończeniowa przy szyi faluje, skręca się, tak jakby się rozciągnęła… Może to wina prania gdyż zawsze piorę w 50 st.

  42. COS to naprawde niezla marka, mam od nich wspanialy welniany sweter i szal. Mylse, ze mialam je na sobie okolo 100 razy w tym roku i obie welniane rzeczy wygladaja jak pierwszego dnia po zakupie. Wiem, ze posluza mi jeszcze dlugo :)
    Powodzenia w testowaniu! Bardzo popieram promowanie swiadomych zakupow i inwestowanie w jakosc ubran, a nie ich ilosc, ktora i tak w koncu nas przytloczy i bedzie utrudniac deczyej, co na siebie wlozyc.

  43. Mam dosyć reserved, house, H&M koszulki mają dosłownie na jeden razy. Szwy są poskręcane o dobre 3-5 cm! Z cosa mam sweter z wełny do dziś mi służy. Nie wiem od czego to zależy ale wkurza mnie,że człowiek tyle płaci za koszuli (zwykłe koszulki), a pieniądze wyrzucone jak w błoto (co to za koszulka na 2 razy!). W Zarze nawet nie kupuję wydaje mi się straszną tandetą (trafiłam tam nie raz na ubrania złej jakości i więcej tam nie wrócę). Podoba mi się Twój test, czekam na turę drugą:) A co powiesz Asiu na temat firmy Carry? W swojej ofercie mają wiele bawełnianych koszulek. Kupiłam właśnie jedną i ją testuje zobaczymy jak dalej (po 4 praniach jest jak nowa,szwy na miejscu). Mam do Ciebie inne pytanie ale również związane z odzieżą. Nie wiem czy ludzie na to nie zwracają uwagi czy jak…… Denerwuje mnie,że każdą rzecz jaką kupię w sieciówce jest dziurka (różnej wielkości), która zostaje po zabezpieczeniu czy też po metce. Często taka dziurka zostaje na szwie po boku bądź przy samym dekolcie, na kurtkach zdarzyło mi się,że dziura była na samym środku taka duża. Wkurza mnie,że płacę tyle za ubrania, a dostaję z dziurą! Tak nie powinno być! Czy ktoś w ogóle zwraca na to uwagę?

    1. Ja zwracam i tez mnie to wkurza. Najgorsze jest to ze ekspedientki jak im zwrtócic uwage to wzruszaja ramionami. Nie ich problem, a pisac skargi to koncernow typu HM wydaje mi sie strata czasu

      1. no a co ci ekspedientki moga na to poradzic? zastanow sie. one tam tylko pracuja,wykladaja towar, kasują na kasie,ukladaja itd te klipsy zabezpieczajace to nie ich wymysl. te klipsy na szczescie w wiekszosci przypadkow sa wkladane miedzy włókna materiału, wiec nie dziurawia go tylko włókna rozjezdzja sie na boki i po pierwszym praniu wszystko sie ładnie wyrownuje wiec nie jest to zaden problem. jesli jednak klips przebil material rozrywajac włókna to wystarczy juz przy kasie mocniej pouciągac te miejsce, poszurac po nim paznokciem, jesli jest rozerwane to dziura zamiast sie zejsc to sie powiekszy i wtedy mozna poprosic o wymiane na inny egzemplarz.

    2. Nic nie wiem na temat Carry, al zapamiętam! Dziurki – jakoś nigdy nie zauważyłam, może mam szczęście albo zwyczajnie nie zwracam na to uwagi, tak jak wielu Czytelników nie ruszają krzywe szwy:)

  44. Myślę, że jako doświadczona blogerka modowa powinnaś mieć chociaż blade pojęcie o ciuchach. Szwy się skręcają kiedy dzianina, z której są zrobione nie „odleży” swojego. Można tego unikać rozwieszając koszulki z równo ułożonymi szwami dolnymi lub suszyć na płasko. To chyba nie jest jakiś wielki problem. A wyrzucenie koszulki po dwóch praniach z powodu skręconych szwów jest żenującym objawem braku szacunku dla pieniędzy i środowiska naturalnego. Nie pozdrawiam na koniec.

    1. Rozważny wybór ubrań, które posłużą wiele lat jest dla mnie objawem szacunku dla pieniędzy i środowiska. Za szmatki do okien czy szmatki kuchenne też się płaci :). Bluzki, która wygląda jak szmata wstydziłabym się dać komukolwiek, bo to świadczy o braku szacunku do drugiej osoby.

    2. zagubiony omułek

      jakoś istnieją koszulki, które nie muszą „odleżeć” i szwy im się nie skręcają, chociaż nie suszy ich się na płasko, więc to słaby argument. poza tym ten eksperyment ma za zadanie wyłonić rzeczy dobrej jakości. jakbym miała rozkładać tiszerty po mieszkaniu to by mi podłogi nie starczyło, a wyrównywanie szwów podczas wieszania niewiele daje, wiem z doświadczenia, bo zawsze wieszam rzeczy równo żeby uniknąć stania godzinami nad deską do prasowania.

    3. Czy gdzieś napisałam, że je wyrzucę? I rzuć okiem na komentarze, jest sporo konkurencyjnych teorii a propos przyczyny skręcających się szwów. Nie wiem skąd taka agresja:)

  45. Porównywanie bluzek z różnej grubości bawełny jest równie miarodajne co porównywanie flaneli i jedwabiu. Na Boga, to jest dzianina, nie płótno. Ona pracuje. Rozciąga się. Podczas 40-to minutowego prania też dzieją się z dzianiną różne rzeczy. To tak, jakby żądać, aby kolana w spodniach dresowych się nie wybijały. Post o niczym.

    1. agnieszka zając

      a ja kiedyś reklamowałam spodnie dresowe w Reserved- po godz chodzenia wypchały sie kolana i wg mnie spodnie nie nadawały się do chodzenia. I reklamacja została uznana, pieniadze zwrócili, więc od spodni też można wymagać

    2. Muszę się zgodzić, dla mnie od początku była to misja skazana na niepowodzenie. Rozumiem dobre intencje wskazania marek i linii godnych polecenia, ale nie ma szans na miarodajną ocenę jakości, która też często ulega zmianom. Dla mnie przykłady marek o bardzo niestabilnej jakości to Reserved, Zara, Primark, Orsay, Mango, H&M… Właściwie większość sieciówek. Tam naprawdę zależy, na co się trafi.
      Mnie ciekawiło, co można ocenić po kilku tygodniach użytkowania. No i trafiłam na wydumane problemy. Wędrujące szwy, serio? Cóż, nie jestem osobą, której oczko w rajstopach pod spódnicą do ziemi popsuje humor, a to problem z tej samej kategorii. Test nie wykazał niczego, czego nie dało się przewidzieć przed zakupem.
      Rozumiem, Joanno, że chcesz angażować czytelników i podtrzymać zainteresowanie wielbicielek Twojej „szafiarskiej” strony, ale takie testy to strata czasu. Jak to się wpisuje w filozofię 'slow’?

      1. Co jak się wpisuje? Bo nie wiem czy rozumiem pytanie:) Dla mnie to nie są wydumane problemy, bo sprawiają, że ubranie wygląda – dla mnie – niechlujnie, i zwyczajnie nie chcę go dłużej nosić, tak samo nie nosiłabym podziurawionych rajstop. Ale rozumiem, że ktoś może mieć na to mniejszą wrażliwość. różnych ludzi wkurzają różne rzeczy.

        1. To trochę tak jak nosić brzydką bieliznę – przecież i tak nikt tego nie widzi. Ale ja bym się czuła fatalnie.

  46. Oj, właśnie wyszło na jaw, że jestem okropnym, niestarannym plebsiurem. Nigdy nie zwracam uwagi na te wykręcone szwy. To znaczy, widzę je, ale mi nie przeszkadzają. Lubię ubrania, po których widać,że są długo noszone,przyjazne: potrafię nosić i dziurawe, i spłowiałe [oczywiście wtedy, kiedy spłowieją,podrą się czy „wynoszą” zgodnie z moją wewnętrzną estetyką ). Te, które Ty pokazałaś na zdjęciach, kwalifikowałyby się jeszcze u mnie „brand new – nieoswojone”. Jacyż ludzie potrafią być różni ;)

    1. Uff, już myślałam, że jestem najgorszym lumpem. Też lubię, kiedy czas odciśnie swoje piętno na ubraniu. Łączą się z tym wspomnienia. Denerwują mnie oczywiście wypadki, plamy, czy też rzeczy niszczące się zbyt szybko – z tego powodu odrzucam wiskozę, bo choć to bardzo kuszące włókno, często nie jest w stanie przeżyć drugiego prania. Natomiast bawełniane tiszerty, wełniane żakiety, jedwabne spódnice – potrafię nosić latami. A przez 'latami’ mam na myśli 5-8 lat, nie 2.

  47. Najlepsze bluzki, jakie kiedykolwiek miałam, kupiłam w Promod. Jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Często kupowałam też podkoszulki w Diverse,bo zwykłe, proste, dopasowane, w różnych kolorach, a do tego tanie. Jednak po roku noszenia wyglądają na lekko znoszone. Mam też parę dobrych podkoszulków z Carry. W H&M niestety albo trafiam na cudo, z którym się nic nie dzieje, albo na koszulkę, która od razu nadaje się do wyrzucenia. Z kolei największy problem jaki mam z podkoszulkami, to to, że po dłuższym czasie używania, oczywiście regularnie piorąc, na białych T-shirtach pojawiają się żółte plamy pod pachami (od potu, dezodorantu). Ma ktoś jakieś domowe sposoby jak sobie z tym poradzić?

    1. Foster Marine

      generalnie, pachy trzeba wyprać w rękach przed wrzuceniem do pralki. podobno dobry jest ocet, ale ja lepsze rezultaty notuję używając domolu (o takiego: http://www.rossnet.pl/GalleryImages/Photos2/09-01-14/thumb31_9654000.png) + aktualnie używanego płynu do prania i po prostu szorując do upadłego;) jeśli plamy są duże, mocno wżarte, to dopiero po kilku albo nawet i więcej praniach znikają, dlatego obecnie stosuję taktykę 'lepiej zapobiegać niż leczyć’;) aha! i nie wolno takich plam prasować, bo się bardziej 'wżerają’, podobno:)

      1. Ja probowalam juz wszytskiego, zeby zolte plamy wywabic, ale nic tak naprawde nei dziala, a bialych koszulek mam mnostwo, i probowalam chyba naprawde wszytskiego.
        Jedyne co dziala to zmiana dezodorantu, na taki bez dodatku aluminium.
        Pot+aluminium=zolta plama

        1. Ja od razu po wypsikaniu się antyperspirantem nie zakładam ubrań, tylko jeszcze kilka minut chodzę w szlafroku czy piżamie i nie mam problemu z plamami pod pachami :)

          1. No tak, ale to nie ma z tym nic wspolnego,
            bo jak sie pozadnie spocisz, i pot przenika do materialu pod pachami, to automatycznie miesza sie z nalozonym dezodorantem, i wtedy to nie ma znaczenia kiedy ubralas koszulke.

    2. Kupuję szare mydło do zapierania. Pocieram na mokro plamę na chwilę zastawiam i wrzucam do pralki. Sprawdzone na wielu plamach i skarpetkach ;)

  48. Pomysł świetny, test bardzo pomocny, wszystko super, ale jak czytam, że t-shirty po kilku praniach ubrania posłużą za szmatki, to jestem naprawdę zdziwiona- przecież to nie są zniszczone ubrania, po prostu nie do końca Ci pasują pod kilkoma względami. Oczywiście, że każdy robi z ubraniami, co chce, ale dobrej jakości szmatki można kupić w każdym Lidlu czy w Tesco, a ładne, bawełniane t-shirty na pewno się komuś przydadzą. Ja mam zasadę, że jeśli mi coś do końca nie pasuje w ubraniu (a zdarza się to czasami, bo, jak udowodniłaś, bawełna bawełnie i szew szwowi nierówny), to zbieram takie do jednej torby i zanoszę do domu dziecka. Przydają się tam :)

    1. Też co jakiś czas oddaję nienoszone ubrania osobom, które mogą ich potrzebować, ale staram się, żeby były w dobrym stanie. W tym przypadku wybrałam takie rozwiązanie i szmatek do włosów kupować nie muszę:)

  49. Sprawdziałam swoje „wiekowe” koszulki. Większość ma poprzesuwane szwy. Myślałam, że to ja jestem temu winna,że źle piorę lub źle rozwieszam. Jeśli chodzi o H&M to mam jedną starą koszulkę która jest wciąż w stanie niemal idealnym i to jest LOGG. Szwy nienaruszone mam w 3 koszulkach firmy PROMOD.

  50. Ja przestałam kupować w Reserved, bo każdy (!) t-shirt czy top po pewnym czasie był poskręcany. I tak, jest to kwestia krojenia materiału, ale nie wiem, dlaczego tylko z rzeczami z tego sklepu mam taki problem, przecież fabryki szyją dla różnych firm jednocześnie…

    1. Widocznie reserved zaopatruje się w jednej hurtowni (jest stale ich klientem) stąd ta jakość…. Też przestałam tak kupować ze względu na to,że nawet piżama po 3 praniach ma poskręcane szwy. Ceny mają niskie ale co z tego jak na 3 razy podliczając wychodzi drogo. Nie stać mnie na koszulkę na 3 max razy! Reserved nie polecam nikomu.

  51. sądziłam, że może rzeczywiście warto zainwestować w coś polskiego, droższego i niby dobrego, dlatego kupiłam zwykły biały t shirt od Michała Szulca, z serii 'sale’, nieco tańszej niż jego standardowa. Po pierwszym praniu szwy skręciły się chyba o 5 cm, po założeniu koszulki, jeden ze szwów mam prawie przy pępku, dramat! czuję się w niej fatalnie i przestałam nosić, a dałam za nią 90 zł na Mostrami… w dodatku czytając gazetę, na dole koszulki zostało mi trochę tuszu drukarskiego, nie chce zejść nawet traktowane vanishem. także cena i metka „made in Poland” niestety nie zawsze gwarantują dobrą jakość…

    1. Reklamuj. Poskręcane szwy to wada towaru. Jeśli nie uznają reklamacji, zawsze możesz zwrócić się do miejskiego rzecznika konsumentów. To zwykle załatwia sprawę.

  52. Najlepsze koszulki jakie mam są to koszulki Friut of the loom, z grubszej bawełny, nie są takie szmatkowate i prześwitujące jakie są w sieciówkach, kupione na próbę za 5 zł sztuka na allegro- mam je rok i są idealne, szwy proste, zero zmechacenia, blaknięcia koloru.
    Niestety nie pamiętam sprzedawcy :(

  53. Na podstawie jednego egzemplarza wnioskować o całej linii, ba, całym „koszulkowym asortymencie” danej firmy? Zdajesz sobie sprawę, jaka jest wartość takiego testu? Krzywe szwy jako kwestia życia i śmierci biednej koszulki? Naprawdę? :)

  54. Mam identyczny Tshirt z Cos i juz pierwszym praniu szwy sie skrecily- dodam, ze pralam w cyklu 'delikatne’. Natomiast ten z logg oddałam do sklepu po kilku praniach- nie nadawał sie do użytku (szwy na pępku i dziurki). Jak dla mnie całkiem niezłe wypada Gap, ale tylko damskie koszulki, męskie sa z bardzo cienkiej bawełny. Moje ulubione- szary i biały trzymają sie super. Męskie niezłe topy sa w M&S linia Blue Harbour i North Coast.

  55. W dziewiarstwie swetrowym bywa tak – mówię o swetrach robionych ręcznie – że szwy skręcają się, gdy przędza jest bardzo mocno skręcona. Co prawda robię swetry na okrągłych drutach i bez szwów, ale jednak przy niektórych włóczkach widać, że linia oczek, która powinna być pionowa, skręca się w bok. Myślę, że może to być jakiś trop w śledzeniu przyczyny skręcania bawełny, w końcu zasady mechaniczne są tu te same, tylko w drobniejszej skali (splot jest identyczny). Z drugiej strony dzianina robiona z mocno skręconej przędzy jest (powinna być) trwalsza, co jest intuicyjnie zrozumiałe – mocniej trzyma się bardzo mocno skręcona nitka niż luźne pasma. Być może producenci wolą szyć z czegoś takiego, kierując się mocnym skrętem włókien. Tak sobie gdybam. :)

  56. Ta nierówność marki H&M jest niestety widoczna gołym okiem. Dawno tam nic nie kupiłam, czasem zaglądam i widzę te poskręcane, pomarszczone szwy już na wieszakach, o tego denerwujące mnie jeszcze bardziej zwisające smętnie nitki – to już jest wyraźna oznaka niechlujstwa. Z drugiej strony sama mam ze dwie rzeczy stamtąd, które służą mi od lat.
    Mam nadzieję, że w swoich kolejnych zestawieniach uda się wyłowić niekwestionowanego faworyta!

  57. Przyjrzałam się swoim t-shirtom. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi ale skręcony szew pojawia się głównie z lewej strony, tam gdzie wszyta jest metka.

  58. Ja miałam podobnie z t-shirtami z h&m – rozeszły się po kilku razach – kosztowały chyba coś koło 20 zł, ale i tak reklamowałam…Pamiętam, że kiedyś Top Secret miał świetne t-shirty – jeden, sprzed chyba 6 lat mam do dziś i NIC się z nim nie dzieje, teraz niestety często tam wchodzę i od razu wychodzę, bo mam wrażenie, że sklep jest pusty.

    1. Dziękuję Ci za link reportaż mnie zszokował, obejrzałam też film, przerażające w jakich warunkach tam ludzie pracują i żyją i tutaj Asiu nasuwa mi się myśl jak my europejczycy żyjemy i jaka jest nasza mentalność. Żałuje,że nie mieszkasz w Krakowie chętnie bym z Tobą porozmawiała i zobaczyła czy na prawdę „slow fashion”, o którym tak piszesz to odzwierciedla się w rzeczywistości. Nie mam możliwości spotkania się z Tobą więc napiszę tutaj co mnie zdenerwowało w Twoim teście. Przede wszystkim droga Asiu jedynie co zapamiętałam po przeczytaniu Twojej recenzji z testów T-shirtów to jedno zdanie „Koszulka wygląda jak krzywa szmatka i jedyne zastosowanie, jakie dla niej znajduję, to wycieranie włosów po kąpieli – podobno lepiej robić to bawełnianą szmatką (!), niż ostrym ręcznikiem.” i męczyło mnie to kilka dni, dziś po przeczytaniu reportażu oraz obejrzeniu filmu stwierdziłam,że muszę Ci to napisać. Słuchaj szanuję Twoje zdanie i z uwagą czytam Twojego bloga ale nie mogę zrozumieć jak osoba promująca „slow fashion” pisze o „bawełnianej szmatce” i o zastosowaniu koszulki do wycierania włosów. Pozostał nie smak i rozczarowanie….. Masz miesiąc tą koszulkę i już masz zastosowanie jej jako szmatkę? Wiesz mam ubrania, które mają po 10 lat i dalej jest mi ich szkoda na „szmatkę” jak się nie nadają do chodzenia to chodzę w nich po domu bądź do spania czasami jak są dziurki to zszyje dopiero jak się materiał sam od siebie pruje i rozchodzi to wtedy idzie na szmatkę, a nie ubranie po miesiącu! Piszesz tutaj o tym nam czytelniczkom pomyśl proszę przez chwilę, że nie jedna z nas by koszulkę, którą nazwałaś „szmatką” przygarnęła. Uwierz mi nie wszystkim dziewczynom będą przeszkadzały skręcane szwy. Rozumiem nie chcesz oddawać do domu dziecka, bo stwierdziłaś,że nie jest w dobrym stanie ok. Ale są inne drogi oddania takiej koszulki. Widziałam miałaś konto na vinted wstaw tam koszulkę napisz,że się szwy poskręcały i zaznacz do oddania, gwarantuję Ci,że wiele dziewczyn się do Ciebie odezwie i zapłaci za koszt wysyłki przy czym koszulkę oddasz za darmo. Czy to nie jest dobry pomysł? Osobiście wstyd byłoby mi pisać,że koszula posłużyła mi za szmatkę do włosów. Po prostu w głowie mi się to nie mieści. Wiesz obejrzałam film i przeraziło mnie jaka jest różnica w mentalności ludzi Ty kupujesz koszulkę za około 30zł po miesiącu używasz jej jako szmatki, a kobieta np w takim Bangladeszu musiała siedzieć nad tą koszulką i szyć ją dla Ciebie zarabiając na tym 40groszy (pomyśl ile pracy w to włożyła, jak została wykorzystana przez bogatych ludzi rządzących branżą odzieżową) mi po prostu szkoda byłoby i moich pieniędzy 30zł na koszulkę jak i pracy kobiety i takiej koszulki nie wzięłabym na szmatkę. Rozumiem,że mogą Cię denerwować szwy ale są inne rozwiązania niż szmatka chociażby wspomniany przeze mnie vinted.pl. Powiem Ci szczerze po tym jednym zdaniu straciłaś w moich oczach, wiesz Twój blog był inny ale po tym zdaniu niczym się nie różni od blogu Kasi Tusk, która ma pusto w głowie, a pieniądze wydaje na prawo i lewo. Ale tam przynajmniej nie przeczytałam nigdy,że koszulka idzie na szmatkę. A tutaj takie słowa padły i to boli czytelnika (to tak jakbyś nie miała do nas szacunku). Nie podobają mi się również reklamy w jakich brałaś udział (miałam Cię za osobę wręcz uciekającą od takich kampanii i promującą własny styl, własne „slow fashion”) , a tu nagle reklama śnieżki, tymbarka, lidl, orange (to już było kompletnie nie taktowne). Żadna reklama mi się nie podobała, wręcz była nie naturalna, zero w tym Ciebie tej Asi, którą każda z nas zna i chciałabym czytać tutaj sensowne treści. Asiu uwierz nikogo z czytelniczek nie obchodzi ani farba śnieżka ani sieć orange my tutaj wchodzi dla Ciebie, dla naturalnej Asi i szukamy inspiracji ciesząc się,że jest osoba młoda,która czerpie z życia i wybiera to co najlepsze, „slow fashion” był właśnie taką ścieżką, którą czytelnik mógł wędrować. Rozumiem,że musisz utrzymywać jakoś bloga, a wszystko kosztuje i reklamy są potrzebne ale jeżeli już chcesz reklamy to proszę nie sieć orange, która nie ma nic wspólnego z modą tylko wybierz rozsądną kampanię chociażby ubrań szytych z bawełny w Polsce. Każda z nas na pewno poczytałaby z chęcią taką reklamę. Wkurzyło mnie jeszcze jedno przy filmiku sieci orange Twoja wypowiedź to nie naturalna Ty, a to co sieć orange Ci kazała powiedzieć. No i właśnie Asiu tego nie mogę zrozumieć. Promujesz styl taki, a za pieniądze mówisz to co Ci sieć orange każe to na prawdę nie w porządku w stosunku do czytelników. Nie robisz reklamy markom ubrań, a sieci komórkowej czy farbie śnieżce, tak? Czym różni się sieć orange od ubrań? Powiem Ci niczym się nie różnią baaa nawet łączy ich to samo jak od potencjalnego klienta wyciągnąć jak najwięcej z portfela oraz jak za pomocą reklamy dotrzeć do odbiorcy i skusić na produkt. To,że sieć orange dała Ci sprzęt do rozdania w konkursie to nic innego jak reklama właśnie w ten sposób robią reklamę i Ty jako osoba promująca styl „slow fashion” doskonale to wiesz więc nie powinnaś tak nas czytelników w ten sposób wykorzystywać,bo czytelnika trzeba szanować skoro nie lubisz wciskania kitu w ubraniach to wiesz,że wciskanie kitu przez sieci niczym się od siebie nie różni. Jest mi przykro,że z Twojego tekstu w głowie zostało mi zdanie o przeznaczeniu koszulki na szmatkę do włosów. Test sam w sobie to świetny pomysł ale nie spodziewałam się takiej wypowiedzi. Przepraszam za ilość tekstu ale musiałam napisać Ci co leży mi na sercu. Mam nadzieję,że Twój blog będzie inspiracją, a nie kolejną stroną od której będę uciekała. Pozdrawiam,

      A

      1. rece opadaja jak sie czyta takie wypociny…… nie uzywaj slowa MY czytelniczki. mow za siebie bo ja sie pod tym co piszesz zupelnie nie podpisuje. udzial w relamie firm szyjacych z bawelny w polsce? heheheh wez dziewczyno zejdz na ziemie! myslisz, ze takowe firmy wala do blogerek drzwiami i oknami? ocknij sie bo bredzisz takie bzdury, ze czytac sie nie da. blog jest asi praca a praca jest po to by zarabiac min na utrzymanie, nikt nikogo nie zmusza by cokolwiek kupowac z przedstawianych tu firm, kazdy myslacy czlowiek wie, ze reklamy musza byc bo sa zrodlem dochodu i nie wazne czego one dotycza. a jesli chcesz swoje ubrania cerowac, łatac i nosic po 100 lat to rob tak, ale nie oczekuj, ze inni beda robic tak samo. czyli co, nie moze uzyc koszulki na szmate tylko ma ja oddac a sama ma isc specjalnie kupic kolejna szmatke do wlosow wydajac na nia kolejne pieniadze? to bedzie bardziej slow? hehehehe logika iscie logiczna :/ to jest jej blog, jej zycie i ma prawo koszulką, ktora po praniu stała sie szmatą, wycierac nawet muszle klozetowa. myslisz, ze na vinted koszulka trafi do potrzebujacej osoby? taaaa, jasne. a ta pani z fabryki szyjacej „szmatke” nie bedzie miala lepszego zycia tylko dlatego, ze bedziemy mniej ciuchow kupowac. to nie jest wina firm, ktore szyja tam ciuchy za bezcen tylko rządu w danych krajach i szefostwa. to gora zgarnia kokosy placac swoim pracownikom nędzne grosze a rząd pozwala na takie procedery. firmy szyjące tam tylko wpasowaly swoje potrzeby w ich rynek. nawet gdyby firma X placila 2 razy wiecej za szycie ciuchow to ta kasa i tak nie trafi do krawcowych, wszystko zgadną szefowie szwalni. pracownicy zawsze dostaną minimum.

      2. Cześć A! Przykro mi, że tak się czujesz, nie chciałam nikogo urazić. I jeszcze raz – dla mnie koszulka jest nie do noszenia, czuję się w niej niechlujnie, ale nie każę nikomu wyrzucać t-shirtów ze skręconymi szwami. Ja wolę chodzić w ubraniach dobrej jakości, które mimo noszenia nie tracą na wyglądzie, to dla mnie jest slow fashion. Dlatego staram się rozpoznać żródła dobrych jakościowo rzeczy, m.in. w tym teście.

        Pozdrowienia!

  59. Jedyną niezawodną jak dotąd koszulką bawełnianą [ale nie 100%] jest koszulka z Queens. Zielona z nadrukiem – po wieeeelu praniach nadal taka jak nowa. Zauważyłam jednak inną – niż te wymienione w poście przypadłość dotyczącą podkoszulek typu tank top – takich przy ciele – ilekroć kupię zestaw czarna + szary melanż – zawsze ta czarna się podwija, a szara nosi idealnie. Ten sam producent, ten sam materiał, ten sam sklep. Nie rozumiem skąd taka różnica.

  60. Przejrzalam swoje ulubione t-shirty i wiekszosc z tych ktore zostaly w szafie (po czystce!) jest z Uniqlo. Dla mnie ta marka zdecydowanie wygrwa jesli chodzi o rodzaj bawelny, fason oraz sciegi. Tak wiec jeszcze raz polecam, bo nikt sie nie odniosl do mojego komentarza powyzej:) Sprawdzilam ze w Polsce mozna je kupic on-line, podobno rozmiarowka jest lekko zawyzona, ale ja nie mam tego odczucia. Hm, japonska jakosc:)) Ale nie wiem gdzie sa produkowane. Pozdrawiam

  61. Uniqlo, japonska sieciowka, ale produkowane w Chinach, jak wszystko ;/ Jeszcze raz je poogladalam i niektore sa ku zaskoczeniu 100% cotton, a mimo to fajnie wygladaja, niektore to super fine cotton. Gdy widze t-shirt 100% cotton z Marc&Spencer to one juz przed praniem wygladaja na porozciagane. Nadal walkuje tu ten temat t-shirtow, sorry, ale odkad stalam sie swiadomym konsumentem lubie wiedziec za co place…

  62. Sama jestem załamana jakością ciuchów w sieciówkach. W bluzkach z Mohito po 2 praniu porobiły mi sie dziurki, ze szwami było ok, ale co z tego jak i tak już się nie nadawały. A krzywe szwy mam w co drugim t-shirtcie ;/

  63. Drogie czytelniczki,
    Z racji, że „siedzę” trochę w marketingu i transporcie podzielę się z Wami dwoma ważnymi faktami.
    Pomyślicie, że co mój transport ma teraz wspólnego z ubraniowymi sieciówkami – otóż bardzo wiele, ale o tym za chwilę.

    1. Pamiętacie starego, dobrego Reserved’a? Świetna jakość, wysokiej klasy materiały, przystępne ceny i sklepy w wybranych miejscach a nie na każdym kroku. Co stało się później? Bawełna podrożała, spadła jakość a ceny pozostały te same. Reserved stał się wielkim potentatem. Powstało Mohito, niedawno Sinsay. Dodajcie do tego jeszcze Cropp i House, co otrzymacie? Firmę LPP – odzieżowego giganta, co prawda polskiego ale jednak wielki koncern. Koncern, który moim zdaniem poszedł w zdecydowaną stronę ilości, a nie jakości. Nie powiem wam czy 100% ubrań produkowane jest w Chinach (pamiętajcie, że „jak Chińczykowi dobrze zapłacisz to i dobrze uszyje”) ale wiem natomiast jak wygląda linia produkcyjna i jak odbywa się transport wewnętrzny samego towaru a prościej mówiąc co się dzieje z Waszą koszulką od momentu powstania. Najprościej rzecz ujmując, takie koszulki masowo „trzaskane” są jedna za drugą, jadą później taśmociągiem, kolejno z wykorzystaniem automatyki magazynowej rzucane są na odpowiednie stanowiska gdzie automaty je składają, wrzucają dezynfekują żeby przetrwały transport do kraju docelowego, kolejny pakuje je w folie. Wiecie co w tym jest najdroższe? Sama ta nazwijmy to „aparatura”, te automaty, ta linia po co aby wyprodukować koszulkę wartą kilka centów.

    2. Sieć Inditex (czyli Zara, Massimo Dutti, Pull&Bear, Bershka, Oysho, Stradivarius…) czyli kolejny koncern. W przypadku Zary (chyba całego Intidexu ale tego w 100% nie wiem) jest tak, że producent „trzaska” miliony koszulek w kolorze białym w różnych korajach ale od lat tych samych. W momencie kiedy jakiś kolor staje się być „na topie” białe koszulki natychmiastowo zostają przefarbowane na ten obowiązujący w danym sezonie i natychmiast pojawiają się w sklepach. Sprytne co? Tylko uwierzcie mi, z pewnością nie warte 169 zł za koszulkę jak to jest w MD.

    Jak widzicie główni potentaci to koncerny sprytnie ukryte pod kilkoma markami a więc i jedna jakość..

    PS. A wiecie co się dzieje z odrzutami Zary? Kiedyś w Pepco przymierzając sweterek zahaczyłam o metkę tą wszytą na karku z tyłu i przekręciła się na 2 stronę. Wiecie co było pod naprasowaną-jakąś-tam-marką-dla-Pepco? Domyślcie się same.

    Rozważnych zakupów dziewczyny :)

    1. no wiesz co, ja od 5 lat ubieram sie w 95% w lumpeksach a mimo to wiem co nalezy do LPP i Inditexu wiec chyba osoby ubierajace sie w markach tych firm wiedza to tym bardziej ;) dzis pierwszy raz od 5 lat kupilam koszulki w 3 sklepach LPP,kazda bawełniana, kazda zupelnie inna, inny splot, inna miękkosc, grubosc itd wiec nie wiadomo jak to bedzie z jakoscia.

  64. juliakonieczna

    szkoda, że tak wyszło… ale cóż taka prawda! ubrania w dzisiejszych sieciówkach to generalnie szmatki i nic więcej… trudno znaleźć coś porządnego… uwielbiam COS i akurat ich ubraniom ufam jeszcze się nie zawiodłam :)

  65. świetny pomysł, chcę więcej! też mam wręcz obsesję na punkcie jakości: płacę, wymagam i mam święte prawo otrzymać pełnowartościowy produkt. zresztą kupuję praktycznie tylko w lumpeksach, bo praktyki koncernów są mi generalnie niemiłe. tiszert warty dolara sprzedawany za stówę? nope, podziękuję.

  66. Witaj Asiu!
    Gdy ostatnio prasowałam swój ulubiony biały T-shirt przypomniał mi się Twój test i stwierdziłam,że muszę Ci polecić pewną firmę.Mianowicie jest to firma 365 sunshine. Swoją koszulkę kupiłam latem 2011 roku w lumpeksie,który rzeczy sprowadza ze Skandynawii,ale choć nie miała metek,to jej stan był idealny.Biel aż biła po oczach,bawełna grubsza,nie prześwitująca.Koszulka mimo częstego noszenia już 4 rok,prania zawsze w 60 stopniach,nadal wygląda świetnie-szwy w ogóle nie się nie poprzekręcały,nie rozciągnęła się,dekolt również,jedynie biel trochę zszarzała,ale wybielanie w proszku Dzidziuś do białego pomogło.Także jeśli będziesz miała kiedykolwiek styczność z tą firmą to bardzo polecam!
    Pozdrawiam
    Olga

  67. Ja odkąd doczytałam, skąd bierze się skręcanie szwów po praniu, nie mam już z tym problemu. Już w sklepie widać, czy to się stanie, po włóknach. Jeśli nie idą idealnie równolegle względem szwów, tylko pod kątem, to szwy na pewno się skręcą, nie ma więc sensu kupować. W ten sposób odpadło wiele koszulek w sieciówkach. Wcześniej, gdy nie wiedziałam, jak to rozpoznać, reklamowałam takie koszulki i zawsze dostawałam pieniądze z powrotem. Takie koszulki nie nadają się do noszenia (dla mnie), a dzięki temu producent miał sygnał, że nie opłaca się „oszczędnie” kroić materiał.

  68. Przejrzałam swoje tiszerty, żaden nie ma przekreconych szwów, tak jak na zdjęciach powyżej! Może to wina prania? Ja piorę w programie 'zimna woda’, ewentualnie w 30 stopniach, bez wirowanie, a potem koszulkę kilkukrotnie silnie strzepuje.

    Na marginesie moj najlepszy tiszert kupiłam w lumpeksie, marki Esprit. Mam go 9 lat, wizualnie średnio mi sie podobał, dlatego przez trzy lata ćwiczyłam w nim na wuefie w liceum, potem używałam go na siłowni, aerobiku, po domu, spałam w nim, biegałam, moj ukochany tiszert, przemiły dla skory. Przez 9 lat był dosłownie setki razy prany (przyjmując same liceum: dwa razy w tygodniu, przez trzy lata, to juz ponad 200). Pare dni temu, podczas rozwieszania prania, mama z nostalgią stwierdziła, ze sztuczne włókna jednak niezniszczalne są (jest gładki jak sportowa koszulka poliestrowa). Z ciekawości pierwszy raz spojrzałam na skład, kurde, rozumiem poliester i lycra, rozumiem Esprit (jeżeli chodzi o basici cudo), ale tyle lat i materiał idealny, gładki, zero zmechaceń, miły jak świeżo kupiona wiskoza? Na metce widniało 96 procent bawełny. Byłam w szoku.

  69. Ten test to doskonały pomysł! Ostatnio kupiłam kilka klasycznych koszulek na ramiączkach i po miesiącu zastanawiałam się, czy ktoś mi nie podmienił prania w pralni!
    Skręcone szwy, zmechacona bawełna, a w te bardziej rozciągliwe i elastyczne miały mnóstwo syntetycznych niteczek, które popękały i wystawały z materiału jak futerko… Koszmar.

  70. Pingback: Szanowny Producencie Odzieży dla dzieci ... [LIST OTWARTY] | szczesliva

  71. dopiero trafiłam na twojego bloga! super pomysł z tym testem może wreszcie ludzie otworzą oczy! ja już w ogóle nie kupuje w sieciówkach. wole wydac więcej kasy ale chociaż miec dobrej jakosci rzecz na wiecej niz kilka pran. ostatnio kupuje na targach modowych lubie takie marki jak: cheeky chick czy szarabluza ich rzeczy są wrecz niezniszalne.

  72. Ja się na COSie strasznie zawiodłam. Myślałam, że skoro są tak wychwalani, to naprawdę jakość ich ubrań powali. Wybrałam się po t-shirt, byłam zachwycona kolorami, krojem, miękkością materiału… Szkoda tylko, że materiał zaczął się rozłazić po 4 praniach. Po prostu pękać, jak najgorsza szmata z przeceny z Primarka.

  73. Hej! Czekam z niecierpliwością na drugą część testu, i trzecią! Przezywam ostatnio jakiś okres załamywania się jakością ubrań wiszących na wieszakach a w kraju w którym mieszkam secondhandy są prawie nieistniejące! Bardzo bardzo ładnie proszę o dalsze testy! pozdr

  74. Pingback: Porządki w szafie i kilka postanowień

  75. według mnie wszystko tkwi w „made in…”. Ze wszystkich posiadanych T-Shirtów tylko te wyprodukowane w europie, przeważnie w turcji, dobrze się trzymają. Prawda jest taka, że wszystkie chińskie i indyjskie ciuchy, których jest większość w sieciówkach sa beznadziejnej jakości. Polecam patrzeć na to gdzie został wyprodukowany ciuch

  76. Hej! Niedawno trafiłam na Twojego bloga i filozofię slow fashion. Trafiło na idealny moment w moim życiu – ustabilizowana życiowo i finansowo, we własnym mieszkaniu, w którym wystarczyło miejsca na wszystko oprócz… dużych szaf ;) Dojrzałam więc do decyzji, że trzeba zmienić podejście do ubrań i zmniejszyć ich ilość i zwiększyć jakość, zamiast upychać w domu dodatkowe szafy. Wprawdzie remanent szafy jeszcze przede mną, ale planuję go na najbliższy weekend.
    Czy planujesz dalsze testy? Basicowe t-shirty są podstawą szafy, więc warto wiedzieć gdzie kupować, żeby wystarczyły 3-4, zamiast 15 ;)

  77. Mam pytanie. A czy ktos pomyslal, aby zlozyc reklmacje? Nie wiem, czy za wade uznaja skrecone szwy (chociaz powinni), ale wystrzepione sciagacze na pewno. Moze gdy ludzie zaczna reklamowac wadliwe towary to firmy zaczna nas traktowac powaznie. Czesto czytam, ze na zachodzie te same rzeczy, w tych samych firmach sa lepszej jakosci. Moze to dlatego, ze tacy Niemcy czy inni Szwedzi nie pozwola sie robic w szare jajo?

  78. Koszulki Reserved to jakaś tragedia. Mechacą się, szwy się skręcają a to co najgorsze i zdarzyło się parę razy, koszulki po praniu stają się krótkie i mega szerokie! Zrobiłam reklamację takiej jednej bluzki, wymieniono mi na inną bo zwrot gotówki z jakiegoś powodu był niemożliwy i z zamienniczką stało się dokładnie to samo. Od tamtej pory nic tam nie kupuję.
    Natomiast uwielbiam tshirty i bluzki z Greenpoint. Dobra cena, mięsista bawełna z niewielką domieszką elastanu, nic się nie wyciąga, nie skręca, nie kurczy ani nie mechaci. Niektóre koszulki mam od paru lat i są nadal ok. Jedyne co mogę zarzucić to blaknięcie po jakimś czasie.

  79. Ja ostatnio myślałam, że oszaleję po zakupie basic tshirts z Zary….Nie polecam i już nigdy nie kupię tam ani jednej bluzki. Wszystkie trzy po pierwszym praniu już nie nadają się do noszenia. Za to są świetne do czyszczenia butów :P

  80. Jeśli chodzi o zwykłe tshirty, to jak dla mnie prym wiedzie Camaieu. Kupiłam biały tshirt ze 100% bawełny, miękki, niegniotliwy, dobrze uszyty z równymi szwami za dzikie 19,99 zł ze dwa lata temu. Ćwiczyłam w nim, tańczyłam, sprzątałam mieszkanie, jeździł ze mną, przeżył przeprowadzkę i należy do mojej bazy (ja lubię ubrania, które mogę zdjąć z suszarki i bez prasowania założyć). Wczoraj kupiłam drugi, dokładnie taki sam. Przy porównaniu – wyglądają identycznie :) Kolor nadal jest biały, szwy się nie skręciły (a ja dostaję cholery przy prasowaniu, jak są krzywe), nic się nie mechaci, jest mięciutki w dotyku i szał^^ Och i w przeciwieństwie do np. Tshirtu z H&Mu, mogę pod niego założyć kolorowy stanik.

  81. polecam sprawdzic c&a – super t-shirt w cenie 19,90 z seri basics clockhouse. co sezon inne kolory. ja do pracy mam już stado czarnych, a na codzien czerwien, granat i biale. 95% bawełna. Z pewnością nie przekręcą się szwy;)

  82. Dziękuję za ciekawy wpis. Bardzo pomocne spostrzeżenia. Właśnie zaczynam moją przygodę z szyciem i dowiedziałam się, że to właśnie odpowiednie skrojenie materiału jest kluczowym momentem – trzeba brać pod uwagę kierunek ( wątek – osnowa ). Prawdopodobnie krojenie na skos jest powodem późniejszych skręceń materiału. Po tym odkryciu zaczęłam się zastanawiać czy takie poskręcane t-shirty można by zareklamować? Chyba spróbuję :)

  83. ESPRIT i Tom Tailor to też jeden syf. Już po pierwszym praniu powykręcane szwy. Redskins po 3 latach prania nadal prościutki tak jak na początku. Ot wychodzą pseudo premium marki. Cena z kosmosu, jakość ze śmietnika. Dlatego stać ich na powierzchnie handlowe w drogich galeriach.

  84. Pingback: Kameralne inspiracje – czerwiec | Kameralna

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.