Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Jak przetrwać upał? Miniporadnik wampira.

Są ludzie, którzy doskonale znoszą upały. Ja nie jestem tym człowiekiem. Mimo że bardzo lubię lato i zapach kremu z filtrem kojarzy mi się z samymi miłymi chwilami, często jest mi trudno wytrzymać wysokie temperatury. Gdyby ktoś chciał mnie ukarać, powinien mnie wysłać na wakacje i kazać się opalać na plaży. Przez te dwadzieścia kilka lat nauczyłam się jednak jakoś sobie radzić i chciałam Wam dzisiaj sprzedać kilka moich sposobów na przeżycie lata w mieście.

 

  • Nakrycie głowy – zwykle słyszymy tą radę w formie nakazu od mam i babć i, jak zawsze, mamy i babcie mają rację. Ja najczęściej wybieram słomkowy kapelusz i to dla mnie punkt obowiązkowy letniego stroju. Już po krótkim czasie spędzonym na słońcu z gołą głową czuję się jak zombie, po kilku godzinach bankowo rozboli mnie głowa, a w skrajnych przypadkach kończy się to regularną chorobą, wymiotami i innymi okropieństwami. Kapelusz pozwala mi też uniknąć noszenia okularów przeciwsłonecznych, których bardzo nie lubię – mam wrażenie, że nic przez nie nie widzę.
  • Luźne ubrania z przewiewnych materiałów – nie mogę wyjść z podziwu, kiedy na ulicy mijam dziewczyny ubrane w obcisłe, gumiate sukienki czy siatkowe bluzki. Ja bym się w tym ugotowała. Nie lubię też, jak słońce świeci mi na ramiona, bo mimo ochrony szybko się przypalam, nie jestem fanką metody „im więcej odkryję, tym mi będzie chłodniej”. Moje podstawowe letnie zestawy to dżinsowe szorty + męska, bawełniana koszula zawiązana na dole, ogrodniczki + bawełniany t-shirt czy rozkloszowana sukienka z krótkim rękawem. Właśnie odkryłam też, że wczoraj miałam na sobie dokładnie ten sam zestaw, co latem 2008 roku – te same spodenki, ta sama koszula, tylko teraz noszę ją zawiązaną, i ten sam zegarek.
  • Dobre buty – lato, obok zimy, to taka pora roku, w której naprawdę wychodzi jakość butów. Nie ma co katować stóp sztuczną skórą czy innym plastikiem, bo naprawdę boleśnie do odczujemy. Ja noszę skórzane sandały, trampki i mokasyny, ale mam tak wrażliwe na otarcia stopy (pewnie część z Was zna ten problem, obcierają mnie nawet emu, kapcie i japonki), że na dłuższe chodzenie w upale najlepiej nadają się espadryle albo adidasy + porządne skarpetki. O problemie obcierających butów i jak temu zaradzić pisałam szerszej tutaj.
  • Krem BB zamiast podkładu – bardzo nie lubię uczucia mocnego makijażu na twarzy, kiedy robi się ciepło, a nie zawsze mam ochotę chodzić zupełnie niepomalowana. Latem odstawiam więc w kąt podkład i przestawiam się na krem BB. Testowałam ich kilka, zawsze azjatyckich firm, bo te produkowane przez znane u nas marki z prawdziwymi kremami BB nie mają podobno wiele wspólnego. Od kilku sezonów stanęło na Skin79 Diamond The Prestige BB Cream. Pisałam już o nim nie raz, pięknie rozświetla cerę i idealnie pasuje do jasnego koloru mojej skóry.
  • Rower! Nie ma lepszego środka transportu na lato. Mieszkam w centrum, więc poruszanie się rowerem jest zdecydowanie najszybsze. Nie muszę gnieść się w zatłoczonych autobusach, ani odczekiwać długich minut męczarni, zanim zacznie działać klimatyzacja w samochodzie. Nie jest gorąco, bo przy szybszej jeździe nawet w największy zaduch tworzymy sobie lekki wiaterek. No i rower jest tani, zwłaszcza jeżeli zdecydujemy się na używany. Nawet takich rowerów warto jest jednak dobrze pilnować i zainwestować w naprawdę solidne zapięcie (u-lock) – ostatnio niestety miałam okazję sama się o tym przekonać. Jeżeli zastanawiacie się nad zakupem roweru, po prostu spróbujcie – gwarantuję, że nie będziecie już chcieli wsiąść do tramwaju.
  • Wachlarz! Lata temu napisała o nim Harel, spróbowałam od razu i od tamtej pory z przyjemnością się co sezon wachluję, czy to czytając na tarasie, czy siedząc w pociągu. Wachlarze są lekkie i, po złożeniu, prawie nie zajmują miejsca w torbie. Do tego są bardzo eleganckie, a w letnim morzu gołych klat i plastikowych klapków każdy przejaw elegancji jest na wagę złota. Ja mam wersję wykonaną z drzewa sandałowego, która dodatkowo pięknie pachnie.

Dajcie znać, co wy robicie, aby przetrwać wysokie temperatury – ja jestem takim temperaturowym mięczakiem, że wypróbuję nawet najdziwniejsze sposoby. Zauważyłam też, że bardzo pomaga zerwanie z narzekaniem – mam wrażenie, że z każdym „ale dzisiaj upał” robi się o trzy stopnie cieplej.

PS Testowe t-shirty właśnie przechodzą ostatnie pranie, wyniki będą na dniach – wiele osób o to pyta, więc nie chciałam Was trzymać w niepewności:)

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

80 thoughts on “Jak przetrwać upał? Miniporadnik wampira.”

  1. Jejku, odbieram upały dokładnie tak jak Ty! „Super, przyjemnie, jest cieplutko, słonecznie, ale ja sobie na to popatrzę z boku, z cieniu” – prawdopodobnie najczęściej wypowiadane przeze mnie zdanie w ciągu takiego gorąca. I tak często spotyka się ono z wielkim zdziwieniem moich towarzyszy :D. Ale poza tym lato to jedyny moment kiedy chodzę po domu boso i nie jest mi zimno w nogi. Więc jakieś plusy są!

  2. Super metody, od niedawna też noszę kapelusze słomkowe i jestem bardzo zadowolona, chociaż kiedyś myślałam że przez nakrycia głowy, głowa tylko się nagrzewa, a to nieprawda!

    Z moich metod polecam picie gorących herbat, w przeciwieństwie do zimnych napojów nie obniżają w sztuczny sposób temperatury ciała, przez co jeszcze bardziej odczuwamy skwar na dworze.

    I arbuz jako przekąska!

    1. Ja swój dostałam w prezencie, tata mi przywiózł z jakiejś podróży, ale Harel pisała, że są w Muji. Na pewno można je też znaleźć w wielu sklepach internetowych.

  3. Dużo, dużo zimnych płynów. Może to nie najzdrowsze na gardło, ale pomaga się ochłodzić. Obowiązkowo kawa mrożona i prysznic co chwilę (jeśli jestem w domu), lub schładzanie się pod natryskami na mieście (u nas teraz są wszędzie: w kawiarniach, restauracjach, innych knajpach, w zoo i na ulicach).

      1. Herbata miętowa rzeczywiście jest super, ale ci, którzy cierpią na niskie ciśnienie, powinni jej unikać, zwłaszcza podczas upałów. Poza tym część jej energetyzującego efektu bierze się też ze sporej dawki cukru, co jednak na dłuższą metę może raczej nie być zbawienne – wiadomo, że podczas upałów każdy dodatkowy kg tłuszczyku czuć bardziej ;)

        1. Woda w temperaturze pokojowej z truskawkami*/arbuzem*/ miętą/melisą jest pyszna i zdrowa, bo dobrze nawadnia na upał. * owoce przed dorzuceniem do wody trzymam w lodówce, albo zamrażarce, wtedy napój jest chłodny, ale nie za zimny dla gardła :)

        2. Jako niskociśnieniowiec zapytuję, czemu? Czy ona jeszcze bardziej ciśnienie obniża czy to o jakieś inne dolegliwości jeszcze chodzi? Bo czasem mi się zdarza wypić i do tej pory nie narzekam. Ale takie zalewane ziółka bez cukru.

    1. Jak już ktoś wspomniał: zimne napoje dają tylko złudne wrażenie i można sobie przeziębić gardło. Organizm, żeby przetworzyć zimny napój czy też posiłek musi go „podgrzać” do temperatury panującej wewnątrz ciała a tym samym podgrzewa całe ciało ;-) Znacznie lepiej jest pić napoje w temp. pokojowej lub ciepłe.
      Pomaga też spryskiwanie mgiełka lub wodą tych miejsc, gdzie naczynia krwionośne są blisko skóry, np. zagięcia kolan i łokci.
      Pozdrawiam!

  4. Wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale ja… zamykam okna. I zasuwam rolety. Dzięki temu nie wpuszczam gorącego powietrza do mieszkania i ograniczam też nagrzewanie. A na ciało świetny jest po prostu spryskiwacz z wodą. Taką zwykłą, przefiltrowaną, z odrobiną wody z kwiatu pomarańczy albo różanej – bo nie wierzę w dobrodziejstwa termalnych ;-)

    Wachlarz zawsze biorę ze sobą na wakacje, zwłaszcza do miast z metrem. Błyskawicznie słabnę w takiej duchocie, wachlowanie mi pomaga!

  5. Ze wszystkimi punktami się zgodzę, poza 2… Po pierwsze, bez okularów przeciwsłonecznych nie wyjdę z domu. Jako krótkowidz odkryłam je dosyć późno. Od wakacji, kiedy zamówiłam sobie fotochromy cudownie wyleczyłam się z niechęci do słońca. Moja druga wątpliwość dotyczy kremów BB – o co chodzi w tym fenomenie? Szczególnie nie jestem w stanie zrozumieć, jak miałabym w tak ograniczonej bazie kolorystycznej znaleźć coś dla siebie. Pozostanę przy skąpym nakładaniu normalnego podkładu.
    Dodam jeszcze do punktu o nakryciach głowy, że polecam różne eksperymenty z chustami. W skrajny upał opaska kapelusza się poci i rujnuje włosy, a szale są bardzo uniwersalne – mogą być zarówno cięższe, jak i lekkie, luźne i przewiewne.
    Oby dopisała nam pogoda tego lata, ale niech nie przesadza!

    1. Małgosiu, jako, że ja też używam azjatyckiego BB (Missha), i to przez cały rok, więc odpowiem Ci z mojego doświadczenia. Ja mam wrażenie, że krem BB zupełnie stapia się ze skórą, i pod względem koloru i konsystencji, dając bardziej naturalny efekt. Jeśli chodzi jednak o kolor, to rzeczywiście, są one zwykle jasne (szczególnie te azjatyckie) ale pewna różnorodność odcieni istnieje wśród wielu oferujących je marek. Ja, w porównaniu do podkładu, kremu BB nie czuję na skórze, nie mam wrażenia 'warstwy’. Szczególnie przy wysokich temperaturach, gdy skóra się poci, jakby 'spod’ podkładu wychodzą takie mini kropelki potu, czego nie zauważam przy BB – po prostu skóra z nim 'pozostaje sobą’.
      Ale oczywiście podkład też podkładowi nie równy, a niektórzy narzekają, że BB zapycha im skórę i pojawiają się wypryski.

    2. Kremy BB/CC są naprawdę świetne latem, zwłaszcza w weekendy, gdy nie chcesz męczyć skóry podkładem, a mimo to wolisz poprawić koloryt cery. Ja używam kremu CC z firmy Stila. Mają szeroką gamę kolorystyczną i są lekkie. No i „magiczne” – wyciskasz z tubki zielony krem, a jak zaczynasz rozsmarowywać to kolor zmienia się i wtapia w skórę. Przyznam szczerze, że tym bajerem mnie kupili :)

  6. No proszę, ja mam zupelnie inne odczucia. Mimo, że kilka lat temu kupiłam sobie kapelusz to w ogóle z niego nie korzystam, bo moja głowa strasznie się wtedy nagrzewa a po zdjęciu nakrycia głowy włosy są mokre. Natomiast uwielbiam okulary p. słoneczne i chodzę w nich przez cały rok. Może to kwestia tego, że mieszkam nad morzem i wyjątkiem są bezwietrzne dni, albo mojej raczej południowej urody a więc ciemnych włosów i oliwkowej karnacji. Natomiast zdecydowanie podpisuję się pod luźnymi wieloma warstwami mimo, że niektórzy patrzą na mnie jak na szaleńca, kiedy narzucam na siebie dodatkową warstwę byleby zwiewną i zakrywającą przed słońcem.
    No a co do wachlarza to od gimnazjum kiedy jeden zakupiłam kiedy tylko robi się ciepło staje się on obowiązkowym wyposażeniem torebki. Ludzie w autobusach zawsze obdażają mnie zazdrosnym wzrokiem :D
    Natomiast cały czas mam problemy z kremami z filtrem. Szczerze ich nienawidzę. Pozostawiają wrażenie lepkości na cały dzień, a ostatnią rzeczą jaką chcę poczuć w gorący dzień to to, że jestem lepka niczym landrynka zostawiona na słońcu :(

    1. Foster Marine

      julia to moja zaginiona siostra od upałów;)

      również mam awersję do kapeluszy z identycznych powodów, za to okulary przeciwsłoneczne noszę praktycznie na okrągło. zdumiewa mnie, że dużo osób dziwnie się patrzy na mnie zimą – przecież wtedy słońce daje na maksa!

      chyba rok temu, vislav pozostawił na tym blogu komentarz, że nie liczy się, czy materiał jest naturalny czy sztuczny, ale jego splot (?) – w sensie, że najważniejsze, żeby był przewiewny. dało mi to do myślenia, i w tegoroczne upały zakładałam na siebie koszule z rękawem 3/4, ale bardzo lekkie i przewiewne. w efekcie wcale się nie pociłam, a jedynie wzbudzałam podejrzenia pań w obcisłych śliskich topach na ramiączkach;)

      a kremy z filtrem brzydzą mnie od dziecka. szczególnie, kiedy patrzę na moich nieunikających słońca, ale niestosujących filtrów sześćdziesięcioletnich rodziców i ich w zasadzie gładkie buzie:)

      1. filtry nie maja dzialania tylko przeciwzmarszczkowego ale rowniez przeciwpoparzeniowe. ja mam tak upierdliwa skore, ze przypalam sie w najmniej oczekiwanym momencie, moze sie to zdarzyc juz po 15 min przebywania na sloncu tak wiec obowiazkowo smaruje filtrem te miejsca, ktore wiem, ze najczesiej sie przypiekaja czyli czolo tuz przy linii wlosow, przedzialek we wlosach!, nos, kark i szyje, uda tuz nad kolanami, rece miedzy dlonia a łokciem – wierznia czesc.

  7. Wachlarz to super sprawa, ale śmieszne są czasami reakcje niektórych ludzi, którzy patrzą się na ciebie jakbyś z księżyca spadła :D Super sprawą jest też woda termalna – małe opakowanie do torebki naprawdę działa cuda. Nie rozmaże ci toto makijażu, jak zwykła woda, a przyjemnie odświeży i nawilży twarz. No i podstawowa podstawa – dużo, duuużo wody!

  8. Hmm… Z upałami mam podobnie. Z butami, rowerem i wachlarzem też. Gorzej z sukienkami, jakoś ciężko natrafić w sklepie właśnie na taką z krótkim rękawkiem, choć zapewne nie szukałam dokładnie. Jeśli chodzi o talk do stóp, to wypróbuj koniecznie, naprawdę działa. A zamiast kremów BB może minerały? Sama zakochałam się w nich tej wiosny/tego lata. Cudo, jakbym nic nie miała na twarzy, a jednocześnie koloryt wyrównany, a z dodatkiem mineralnego korektora to już w ogóle super. Natomiast nie umiem się przekonać do kapeluszy. Mam ich całkiem sporo, bo bardzo mi się podobają i jestem cieniolubna, ale mam wrażenie, że moja głowa pod nimi strasznie się poci, nie znoszę tego uczucia, a i włosy mogłabym wówczas myć 2 razy dziennie :) A jeśli okulary przeciwsłoneczne, to tylko od optyka i najlepiej z brązowymi, nie czarnymi szkłami. W takich zdecydowanie widać lepiej. Bez nich nie wyobrażam sobie wyjść na słońce! A jak już gdzieś wyruszam, lubię mieć przy sobie nawilżane chusteczki dla niemowląt – jak już popłyniesz, można się przetrzeć :) Tylko tu trzeba uważać na te wszystkie „klejące”, bo inaczej efekt „po” może być gorszy jak „przed”. Nie chcę robić „reklamy”, ale można takie znaleźć ;)

    1. hej, a możesz zdradzić jakich minerałów używasz? Też się przymierzałam, ale ceny odstraszają, szczególnie jeśli to kwestia prób i testów.

        1. W sumie nie wiem, czy dobrze, że podałam markę – czy mogłam 'zareklamować” to raz, dwa w ogóle polecić Tobie konkretne, to w końcu bardzo indywidualna sprawa. Mojej cerze odpowiada bardzo, a kolor udało mi się wybrać za pierwszym podejściem. Na ich stronie można tez zamówić mniejsze, niepełnowymiarowe opakowanie i po prostu przekonać się, czy taka formula się u Ciebie sprawdzi. Wydaje mi się, że kwestia koloru jest tu w sumie prostsza sprawą niż „podpasowanie”, a tego nie da się sprawdzić inaczej, jak osobiście testując.

  9. To ja dodam coś od siebie, a raczej od radia: super orzezwienie dla osob pracujacych za biurkiem może dać ręcznik zamoczony w zimnej wodzie. Wyciskamy go, zwijamy w rulonik, kładziemy pod biurkiem, zdejmujemy buty i ewentualnie skarpetki i kładziemy stopy :) podobno przywraca chęć do życia!

  10. Z niecierpliwością czekam na kolejny post z t-shirtami :D
    Świetny pomysł, ciekawią mnie takie wpisy, a Ty dodatkowo niesamowicie piszesz! :)

  11. Dokładnie wiem, co czujesz:) mam taki mini-sposób na te szalone temperatury i to „piękne słońce”, mianowicie, myślę o zimie. Czadowy, prosty maksymalnie tani i naprawdę działa! Wystarczy, że pomyślisz jak wychodzisz z domu i mrozi ci policzki, zdejmujesz rękawiczki I kostnieją ci palce i ten ogólny chłód.. jak wracam z przystanku do domu, tak, oczywiście mam drogę pełną słońca, ZERO cienia, to człowiek wymyśla najbardziej dziwne sposoby:)

  12. Tak, wachlarz koniecznie! Warto sobie przywieźć np. z Hiszpanii i przy okazji to jest świetny prezent z podróży.
    Co do innych sposobów: mam wrażenie, że w Polsce nie docenia się, ile może zdziałać dobry sufitowy wiatrak (koniecznie sufitowy i dosyć duży)! Naprawdę do 35 stopni wiatrak jest idealny: zdrowszy i bardziej eko niż klimatyzacja.

  13. Pingback: Jak na lato. Medea, upał i hiszpańskie wachlarze w Méridzie

  14. Kocham cię! Tak bardzo!
    Lato to moja znienawidzona pora roku, zwłaszcza od paru lat, gdzie upały potrafią sięgać 35 stopni (czasami nie mogę zasnąć z gorąca O_o). W dodatku mi jest wiecznie gorąco. „Upał” zaczyna się u mnie gdzieś przy 24 stopiach, poniżej jest znośnie, a komfortowo przy 12-15, więc na lato najchętniej wyjechałabym na Alaskę ;D
    Dużo z tych punktów już stosuję, ale np. z kapeluszem mam problem – co robisz, żeby nie spadał? U mnie wystarczy mały wietrzyk, żeby odleciał 3 metry dalej (nawet jeśli jest na gumce) :o

    1. Też Was kocham i rozumiem;D ja uwielbiam zimę a wakacje najchętniej spędzam w zimnych krajach ;) wiele razy zastanawiałam się z czego wynika to, że jedni ciepło uwielbiają a inni nienawidzą (podobnie z zimnem) i moje podejrzenie pada na podstawową temperaturę ciała, wydaje mi się że my zimnolubni mamy ją niższą niż inni ludzie i w upale jest nam przez to cieplej (większa różnica temperatur) a zimą znośniej (mniejsza różnica). Nie wiem ile w tym prawdy ale musi być jakies wytłumaczenie
      Moje sposoby na upały to przede wszystkim mieszkanie w zimnym mieszkaniu – najchętniej rogowe na stronę północ/wschód; wietrzenie w nocy i zamykanie okien i zasuwanie rolet na cały dzień.
      Ubrania tylko z batystu- bawełnianego lub wiskozowego, z zakrytymi ramionami – są chłodne i przewiewne.
      Makijaż mineralny – mój podkład z annabelle minerals nie spływa nawet w najgorszym upale
      poza tym wiadomo woda i częste chłodne prysznice

      trzymajcie się, połowa lata już za nami ;)

  15. A ja kocham lato :) Chociaż upały i duchota też potrafią mi dopiec…
    Zgadzam sie całkowicie z tym co napisałaś o butach. Nie ma nic gorszego, niż takie sztuczne sandały w upalny dzień. Mam jedne takie z czarnej sztucznej skóry i doskonale pamiętam jak mi stopy pewnego letniego dnia odparzyły…. Pierwszy i ostatni raz założyłam je wtedy w upalny dzień ;)
    W kapeluszach ani innych nakryciach głowy nie chodzę, ale okulary słoneczne zawsze mam. Odkąd kupiłam dwa lata temu awiatorki z polaryzacją to się z nimi nie rozstaję.
    Co do makijażu polecam wypróbować minerały :) Sama używam cały rok mineralnych podkładów (i nie tylko podkładów), są bardzo lekkie na skórze, nie czuć, że mamy coś na twarzy.

  16. zamiast talku na stopy świetnie sprawdzają się dezodoranty do stóp, które w składzie mają talk.
    a propos dużych ilości wody – moim odkryciem są butelki bobble, z filtrem węglowym, na kranówkę. nie trzeba latać z wielką butelką wody, bo praktycznie wszędzie (no, w miastach, wykluczam wycieczki na łono natury) są przecież krany. a na krótkie trasy można napełnić do połowy i mniej dźwigać :)

  17. Mieszkam we Włoszech. W mieszkaniu mam aktualnie 29 stopni… Oczywiście rolety i okna zamknięte, ale mieszkam „tuż pod dachem”, więc tak czy owak mieszkanie nagrzewa się bardzo. Włoszki, w większości, chodzą właśnie „zakryte”. Po „negliżu” można poznać głównie turystki, nie przystosowane do klimatu ;) Poza tym zauważyłam, że większość letnich sukienek jest wykonana z innych materiałów, bardziej lekkich i przewiewnych. Ja sama wszędzie chodzę z wachlarzem. Dużo piję, głównie wodę z cytryną. Muszę pomyśleć o tej butelce bobble, ponieważ w Rzymie prawie na każdej ulicy są ujęcia wody. I oczywiście wszędzie też są pyszne gelato ;) więc w czasie takich upałów przestawiam się na lodową dietę ;)

  18. Nie ma nic gorszego na upał jak plastikowe buty i poliestrowa sukienka. Dzięki za pomysł z wachlarzem, mam taki z japońskiej wycieczki ale przywiozłam go bardziej jako pamiątkę niż praktyczną rzecz – czyli straszliwe marnotrawstwo. Tego lata na pewno każę mu zapracować na te wygodne miejsce w mojej szufladzie.

  19. Jejku, ja w upały to chodzę jak zombie. Nienawidze upałów, leżenie na plaży to kara a nie odpoczynek :-) Obecnie w mieszkaniu mam 3 wielkie wiatraki „chodzące” niemal 24 h/dobę. Moje zwierzaki też nienawidzą upałów. Kot cały dzien spędza w szafce pod zlewem.

    Jak sobie radzę poza wiatrakami?
    1. Górną część ciała odziewam w białą przewiewną koszulę z długim rękawem; odkryłam ten cudowny sposób dopiero w tym roku, ale polecam każdemu! Chłodniej niż w bluzce na ramiączka!
    2. Dół to spodenki
    3. Buty: crocsy baleriny z takim wycięciem na palcach, niby plastik ale przetestowane w zeszłoroczne upały i chyba nie ma nic lepszego :-) Albo coversy, tu również stopa ma się dobrze. Próbowałam nosić sandały skórzane ale w upały mnie ścierają.
    4. Makijaż, eh tu nie znalazłam dobrego rozwiązania; nie wiem jak ty możesz używać BB w upały, ze mnie spływają szybciej niż normalny podkład; jak na razie używam minerałów, ale raczej nie są trwałe.

    Mam Joasiu do ciebie parę pytań technicznych, związanych z obsługą twojego bloga.
    Jak można obserwować komentarze? Skąd mam wiedzieć, czy odpisałaś na mój komentarz?
    Jak można obserwować bloga? Do tej pory po prostu raz na jakiś czas wchodziłam na niego z przeglądarki i w ten sposób wiedziałam, że jest nowy post. Wolałabym jednak prostsze rozwiązanie ;-)

  20. Jestem teraz w Szkocji i temat upałów mnie raczej nie dotyczy, mam za to inną uwagę: dążę do ustabilizowania mojego stylu na tyle, by po sześciu latach wciąż miec ochotę założyć te same zestawy! Myślę, że to dobrze świadczy o osobie i jej stylu.

  21. „nie jestem fanką metody „im więcej odkryję, tym mi będzie chłodniej” – ja też. Opalam się mimowolnie i bezproblemowo (czego nie lubię, bo potem jest nierówno, np. opalone stopy od mokasynów), więc do nie kwestia wrażliwości skóry, a po prostu poczucia, że w cienkiej i przewiewnej, ale zasłaniającej koszuli jest mi chłodniej.
    Kremy BB i kremy z filtrem niestety czuję, że mam na twarzy i mam wrażenie, że spływają, kiedy się spocę, to bardzo nieprzyjemne. Nie lubię czuć,że coś na twarzy mam, więc zostaję przy minerałach. Wiem, że od niedostatecznej ochrony skóra się starzeje – trudno, przeżyję to. A może komuś się przyda patent z minerałami. Przy upałach potrafią spływać i się ważyć, ale jeśli wymieszać z odrobiną tlenku cynku lub dwutlenku tytanu (filtry UV ze sklepu z półproduktami kosmetycznymi), podkład trzyma się długo i jest zupełnie niewidoczny.

  22. Ja znoszę upały bardzo dobrze i zawsze przy pytaniu: wolisz jak jest super zimno czy super gorąco – wybieram tę drugą wersję :)
    niemniej jednak trzeba przyznać, że lato w mieście bywa naprawdę trudne, gdy do temperatury dochodzi jeszcze zaduch i powietrze wydaje się oblepiać całe ciało ;)
    Obiema rękami podpisuję się pod tym co piszesz o rowerze – teraz już nie wyobrażam sobie siebie bez niego, a jeszcze parę lat temu było zupełnie inaczej. A co do stroju – też powtarzam ze przewiewność ubrań nie jest ściśle związana z ich powierzchnią kwadratową. a takie mega rozgogolone osoby spotkane np. w kolejce w sklepie wydzielają z siebie często gorszy zapach niż ktoś o normalnym, ale przewiewnym stroju.
    Ostatnio przymierzyłam pewien kapelusz, zupełnie nie letni, ale moja głowa tak świetnie w nim wyglądała, że zapragnęłam chodzić częściej w kapeluszach! Może skuszę się na słomkowy :)

  23. Asiu mam do Ciebie pytanie odnośnie butów na upały. W pracy, gdzie podczas upałów panuje temperatura 30 + muszę nosić czarne zakryte buty na płaskiej podeszwie, muszą być też wygodne ponieważ dużo chodzę. Czy mogłabyś mi polecić jakieś buty, które spełniają powyższe kryteria i nadają się do pracy w takiej temperaturze?
    Z góry dziękuję.

  24. Komunikacja miejska latem to dla mnie kara. W ogóle, upały to dla mnie kara. Jeszcze drobna rada dla studentów – polecam uczyć się w bibliotece, tam jest chłodniej, sprawdzone ;)

  25. Mam podobne odczucia dotyczące używania podkładu w upalne dni. Też jestem „wampirem” i podkład stosowany w chłodniejsze dni spływa ze mnie latem. Czy mogłabyś podać więcej szczegółów dotyczących polecanego przez Ciebie kremu BB? Gdzie można kupić ten kosmetyk? Znalazłam tylko jedną drogerię internetową. Jak dobrać odcień jeśli nie można go wypróbować?

  26. Rower jest doskonały na lato – nie wsiada się do samochodu nagrzanego jak piekarnik, a jadąc sami robimy sobie orzeźwiający wietrzyk. No i te sukienki w kwiatki lub groszki są takie romantyczne, gdy delikatnie powiewają… ;)

  27. Len i jedwab! Temat w sam raz dla tego bloga, który podbija temat jakości ciuchów. W upały to ważne jak nigdy! Od dwóch lat wytrzymuję upały np. w koszulkach (t-shirtach) – len 100 procent. Wypatrzone wśród morza poliestru w Zarze. Bardzo dobra inwestycja. Krój luźny. Len naprawdę doskonale absorbuje pot i jest super przewiewny. Bawełna przylepia mi się do ciała i nasiąknięta potem (ble, ble, fu!) robi się ciężka i taka „obca”. Len wcale. Żegnajcie wielkie mokre plamy, żegnaj, wątpliwy zapachu!
    I żadne tam odkryte ciałko. Długie lniane spodnie. Długa jedwabna spódnica (gdy faluje przy chodzeniu, działa jak wachlarz na nogi). Ideałem – luźna sukienka jedwabna lub lniana.
    To pisałam ja, dziecko mrozów, umierająca każdorazowo w temperaturze powyżej 25 stopni, używająca kremu z filtrem 50+, co roku sparzona na różowo jak świnka i od gorąca dostająca popękania naczynek na nogach – więc powyższe porady sprawdzone w naprawdę ciężkim przypadku.

  28. W upały najchętniej nie wychodziłabym poza zasięg bryzy prosto od mojego wiatraka, więc może w tym roku skuszę się na wachlarz. Niektóre wyglądają bardzo stylowo, mogłabym się z jakimś zaprzyjaźnić :)

  29. hmmm troche to sie kupy nie trzyma co piszesz o ciuchach, mowisz ze lubisz przewiewne tkaniny a na starej fotce ze spodenkami i koszula masz jeansowe portki prawie do kolan. jeans chocby najcienszy nie jest przewiewny a ten twoj na ten mega cieniutki nie wyglada.

  30. Ja noszę zawsze przy sobie małą butelkę z wodą niegazowaną i smaruję twarz wysokim filtrem SPF 50. Gdy jestem w domu zasłaniam okna i je zamykam, by gorące powietrze nie wpadało do środka. Jestem typem ciepłolubnym i zdecydowanie wolę letnie upały, od zimy.

  31. Ja również nie przepadam za okularami przeciwsłonecznymi. Oprócz tego, że mam wrażenie, że nic nie widzę, to bardzo utrudniają kontakt wzrokowy, który jest dla mnie bardzo istotny. Polubiłam za to kapelusze i ostatnio niemal się z nimi nie rozstaję :)

  32. Hej :)) często lubię czytać twój blog:)) mam pytanie gdzie można kupić ten krem BB? W jakiej drogerii w Krakowie?

  33. Prosta i podstawowa sprawa- butelka wody zawsze przy sobie! Zadne kolorowe soki, drinki, gazowane wody. Po prostu mineralna. W zeszlym roku w upale, przy okropnej wilgotnosci przechodzilam caly Nowy Jork w kilka dni- zadnego zmeczenia jesli 'nawadniacie’ sie od srodka :)

    http://www.allnnothing.com

  34. Dla mnie sposobem na upały jest butelka wody :) ona zawsze pomaga, nie tylko w gaszeniu pragnienia ale i w przemyciu rąk czy czoła w upalny dzień. Kolejnym must have są okulary. Nie ważne jakie byle by nie mrużyć oczu :) Najnowszym nabytkiem w mojej torebce jest wiatraczek na baterie. Nic nie muszę robić a wiaterek mnie chłodzi i daje żyć :)

  35. Twoje sposoby są genialne i sprawdzają się zarówno w domu, jak i na wyjeździe. Dorzucam do nich jeszcze chłodną (ale nie zimną) wodę z pokrojonym ogórkiem lub melonem! Kiedy na dworze upał a trzeba 'jakoś’ wyglądać przydadzą się także papierki matujące do twarzy (temperatury nie zmniejszą, ale twarz przestanie się świecić, a to już +10 do dobrego wyglądu).

  36. Zdecydowanie świeża mięta z lodem w…kubku termicznym. Tak samo dobrze zatrzymuje ciepło, jak i zimno i w niejednej sytuacji ten orzeźwiający napój mnie uratował :-)

  37. Przede wszystkim dieta. Małe, lekkie posiłki, w moim przypadku też rzadkie, co 4-5 godzin. Gotowane warzywa, lekkie zupy, sałatki. Wystrzegam się wszystkiego, co rozgrzewa: czerwonego mięsa, imbiru, czosnku :((( i co zalega w żołądku. To moja najważniejsza zasada na przetrwanie upałów. A, i jeszcze jedna dziwaczna: często myję stopy. Zauważyłam, że z przykurzonymi stopami jest mi gorąco. No i schłodzenie ich kilka razy dziennie samo w sobie pomaga. Pozdrawiam!

  38. Ty nie lubisz okularów przeciwsłonecznych, a ja noszę dwie pary na raz! ;) Korekcyjne a na to specjalne nakładki przeciwsłoneczne, ale nie takie oldskulowe szybki na klips tylko takie pełne z zausznikami :) Uwielbiam je! :)

  39. Dla mnie największym odkryciem było coś co poleciła mi koleżanka, która długo siedziała w Indiach – maść Vick Vaporub. Do kupienia w prawie każdej aptece, smarujesz sobie nadgarstki, zagłębienia łokci, szyję, taką minimalną ilością jak perfumy, i wtedy największy upał nie jest straszny. Tylko trzeba uważać bo na długo zostawia takie tłuste ślady, więc nie ma co ani nakładać go za dużo ani do długiego rękawa.

  40. O, znalazłam bratnią duszę od upałów i nieprzyjemności związanych z przegrzaniem (po wrześniowym tygodniu w Turcji, kiedy moją główną atrakcją były migreny i nudności, już więcej się na południe w lecie nie wybiorę)!

    Mam jeszcze dwa sposoby dla szczęściarzy pracujących z domu:
    – mokry ręcznik na głowę
    – stopy do miednicy z wodą (znowu babcia ma rację).
    Jeżeli siedzimy w pracy lub na uczelni warto raz na jakiś czas włożyć nadgarstki pod zimną, bieżącą wodę.
    Cały organizm wychłodzony i nie przesuszony klimą: ekonomicznie i ekologicznie. Polecam.

  41. Na prawdę nie wiem jak można chodzić w kapeluszu, temperatura mojej głowy sięga wtedy milion stopni, włosy spocone – jak raz założysz to nie da się go zdjąć. Za to okulary noszę cały rok, a latem tym bardziej, że swiayłowstrętem nie ma żartów, oczy łzawią a ludzi patrzą co mi jest. Polecam bardzo mój sposób na festiwale – zraszacz do kwiatów, można się pryskać cały dzień i chodzić, można tak też poznawać ludzi i wyrywać chłopaków podczas gorących tańców, chwila przyjemnego orzeźwienia

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.