Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Hatifnaty #14

zdjęcie pochodzi z mojego Instagrama i jest na nim piękny Żoliborz

Cześć! Dzisiaj mam dla Was kolejną porcję Hatifnatów, dawno ich już nie było! Dajcie koniecznie znać, co Wy przez ten czas odkryliście, udanego wieczoru!

 

„Korzysta niekiedy, zwłaszcza podczas sesji fotograficznych i spotkań z mediami, z przysługującego mu gabinetu, ale zasadniczo mieszka i stołuje się w sklepie pani Lauri Stec, a zasadniczo pracuje – oczywiście w sezonie od późnej wiosny do wczesnej jesieni – w terenie, patrolując miasteczko. Jest doskonale znany mieszkańcom, i wszędzie spotyka się z wyrazami sympatii i poparcia. Stałym obyczajem Stubbsa jest codzienna wizyta, zawsze punktualnie o godzinie 4 po południu, w lokalnej restauracji West Rib Pub, gdzie zjada porcję pieczonych bez soli żeberek, popija wodą z kroplą lub dwiema waleriany – obowiązkowo podawaną w dużym kieliszku do czerwonego wina – i bawi się z zaprzyjaźnionymi złotymi rybkami mieszkającymi w restauracyjnym akwarium. Rybki są spore, mają na imię Finn, Lou i Harriet, a zabawa polega na tym, iż Stubbs staje na brzegu akwarium, dotyka nosem do wody, zaś rybki podpływają i trącają go pyszczkami. Wbrew temu, co można by przypuszczać, Stubbs nigdy nie uczynił najmniejszego gestu wskazującego, że chciałby je upolować, czy choćby o tym pomyślał.”

W końcu – wszyscy zostaniemy kiedyś minimalistami. Najpóźniej w trumnie.*
* Nie dotyczy faraonów.

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

37 thoughts on “Hatifnaty #14”

  1. W „Tajemnicy Sagali” grał chłopak z mojej szkoły, w którym jako dziecko się podkochiwałam :D też uwielbiałam ten serial, ale teraz nie potrafię ocenić, czy to przypadkiem nie był główny powód tego uwielbienia.

    Napaliłam się na to kino samochodowe! Póki co mam w planach plenerowe na Ursynowskiej Kopie Cwila, ale to samochodowe też mnie kusi :) szkoda, że tak daleko.

  2. Rzeczywiście TED o problemie z turystyką może miec problem z targetem. Żargon kulturoznawczy czuć mocno i chyba znowu skończy się na przekonywaniu przekonanego.
    Do tego – myślę – niektóre zarzuty i tezy nie są zbyt przekonujące. Nie wiem, czy Japończyk nazwie Paryż „egoztycznym”, ale w Indiach warzywa egoztyczne w menu restauracyjnym to np. czerwona papryka. Poza tym Lonely Planet wydaje już serię przewodników „For Indian Travellers” i można im postawić takie same zarzuty – indiocentryzmu. Np. większość Indusów szuka za granicą restauracji indyjskich. Zresztą nie wiem, czy to nazywać zarzutem, to jest przecież założenie tej wersji. W Chinach LP produkuje chińskie wersje pisane przez chińskich autorów oczywiście dla chińskich klientów.
    Natomiast co wydaje mi się bardzo „zachodnie” w tej prezentacji, to właśnie takie samobiczowanie się za posiadanie takiego, a nie innego punktu widzenia (z sarkazmem o nieomylnym autorze).
    A na zakończenie polecam prześmieszny fragment czeskiego filmu – bardzo na temat :) : http://www.youtube.com/watch?v=LFrroAcZP38#t=57

  3. W imieniu wszystkich Seryjnych dziękujemy za polecenie. W swoim imieniu dziękuję za ten film ze stuletnimi matkami. Doskonały i skłaniający do myślenia – człowiek czasem zapomina, że bycie matką to robota na całe życie, nie ważne jak dlugie

  4. Oglądałam tylko niektóre seriale dla dzieci z tych opisanych. Moim ulubionym był Gwiezdny Pirat. Tajemnicę Sagali oglądałam czasami, dlatego często nie moglam się polapac gdzie dzieje się akcja. Był też taki serial o dzieciach, które sterowaly jakąś stacją kosmiczna, nie pamiętam nazwy….

  5. Świetne są te Twoje zestawienia, bo każdy znajdzie tu coś dla siebie, tematyka rozstrzelona we wszystkie strony. I też uwielbiałam Tajemnicę Sagali!

  6. Ja mam z post-turystą problem. Trochę to, o czym piszesz – przerost formy nad treścią. Po co komplikować, jeśli można upraszczać..
    „Kto jest narratorem mojej turystycznej wyobraźni?” – serio? ;-)

  7. Widziałam już wcześniej ten filmik o „post-turystyce” i muszę powiedzieć, że bardzo mnie zirytował.

    Kojarzy mi się z wieloma przedstawicielami „slow”, „minimalizmu” czy „zmiany”, którzy zamiast cieszyć się swoimi poglądami patrzą z wyższością tych, którzy ich nie podzielają. Albo nie mają szans podzielać, ze względu na warunki materialne, położenie społeczne, wykształcenie, karierę.

    Oczywiście nie dotyczy to tylko wymienionych ruchów – można je podmienić na dowolne poglądy przesunięte do granic ideologii.

    Przykrą cechą tego wystąpienia jest totalny defetyzm. Brak dobrych rozwiązań – Sienkiewicz nie, Lonely Planet ble (swoją drogą, dla nas był Pascal, LP kojarzy mi się z programem „Six degrees”, który pokazywał fantastyczny sposób poznawania świata poprzez sieć luźnych połączeń między poznawanymi ludźmi), National Geographic też nie, brońboże skrzywieni znajomi – więc co właściwie? Jeśli mamy możliwości i ciekawość – podróżujmy. Czy aż tak wielkie znaczenie ma co nas poderwie z kanapy i zaprowadzi do celu?

    Kwintesencja „europocentryczności”: „Zauważmy, że Japończyk, który jedzie do Paryża, nigdy nie nazwie go egzotycznym”. Nie? Dziwne. Zapewne użyje innego słowa, ale czy to znaczy, że nie będzie się zachwycał i zadziwiał innością, różnicami. Raczej nie powie: o, wy też oddychacie, kochacie, macie zwierzęta, chodzicie po utwardzonej nawierzchni i chowacie przed deszczem, cieszę się że to zobaczyłem. Tak, podróżując poznajemy różnice, oswajamy się z innością, dostrzegamy podobieństwa, nabywamy empatii. Założenie, że nie można celebrować inności jest jednym z najbardziej paraliżujących.

    Może podsumujmy: na wszystko, co robimy, jemy, czujemy, mówimy wpływ ma masa czynników.Truizm. Miejmy tego świadomość, analizujmy to, ale w międzyczasie, cholera, ŻYJMY!

    Przy okazji, chętnie poznam jakieś fajne wystąpienia z polskich konferencji TED. Ma ktoś jakieś rekomendacje?

    1. Jakiś czas temu miałam przyjemność brać udział w dwudniowych warsztatach warsztatach organizowanych przez post-turystę i moim zdaniem zwracają uwagę na bardzo istotny problem. przecież nie chodzi o ty, żeby siedzieć w domu i nie wytykać zza niego nosa, ani żeby nawet nie drgnąć powieką, gdy na wakacjach w tym „egzotycznym” kraju zobaczymy coś odmiennego od naszych codziennych widoków.
      Prawda jest taka, że mamy tendencje do generalizowania i uznawania źródeł jakie są nam dostępne za prawdy absolutne, dlatego warto, żebyśmy zdawali sobie sprawę skąd one pochodzą, w jakim celu są tworzone, czyją wizję świata reprezentują. Mowa tu o tej podróży niematerialnej, która zaczyna się niekiedy o wiele wcześniej niż sam fizyczny wyjazd, to w jaki sposób ją przeżywamy kształtuje to na co naprawdę kupujemy podróżując. Jest wiele metod, którymi turystyka jak każda gałąź przemysłu nami manipuluje, warto przez dywersyfikację źródeł, z których czerpiemy informacje budować pełniejszy obraz,najlepiej uwzględniając w nim lub otwierając się też na perspektywę ludzi, mieszkających w odwiedzanym miejscu. Niestety spostrzeżenia Marysi Złonkiewicz i Pawła Cywińskiego nie są ani trochę przesadzone i nie są przedstawione w postaci luźnych refleksji tylko naukowej prezentacji, bo to wszystko można zbadać, zmierzyć i udowodnić.
      Wbrew pozorom nie mamy tak rozwiniętej wrażliwości, żeby nie posługiwać się tymi narracyjnymi skrótami i stereotypami na co dzień, a co dopiero w podróży, kiedy mamy okazję zweryfikować nasze przekonania, a w rzeczywistości czepiamy się wszystkiego co je potwierdzi, wykaże, że mieliśmy rację. Jeśli uwierzyliśmy biurze podróży oferującemu „egzotyczną przygodę”, czy artykule o „niezwykłych zwyczajach dzikich plemion”, to niełatwo damy sobie wybić tę wizję z głowy. Trochę tylko żałuję, że na konferencji TED było tak mało przykładów ilustrujących to zjawisko. Dlaczego w Afryce są wciąż „ludy”, „plemiona”, „wioski”, a w Europie są ludzie, społeczeństwa, narody, wsie? Dlaczego w programach wycieczek jest nadal „podglądanie codziennego życia ludności w glinianych chatkach, odprawiających tajemnicze ceremonie”? Dlaczego zjawiska takie jak seksturytyka, czy zwiedzanie slumsów ciągle się rozwijają? Dlaczego tak właśnie reklama ma mnie zachęcić do ruszenia się z domu(http://www.youtube.com/watch?v=NOpj-yOZ72w)?
      pozdrawiam k.

      P.S.: Polecam: http://magazynkontakt.pl/rozmowy-przed-odlotem.html
      http://magazynkontakt.pl/brzemie-odmiennosci.html

      1. Zgadzam się, że powinniśmy zastanawiać się nad źródłem wszelkich „własnych” poglądów, założeń, stereotypów jakimi operujemy świadomie lub podświadomie. Nie dotyczy to tylko podróży. Problem, jaki mam z tym wystąpieniem i artykułami, które poleciłaś, polega na tym, że operują dokładnie takimi założeniami, jakie piętnują. „Inni”, „wszyscy”, mają takie to a takie poglądy, oczekują od podróży i spotkanych ludzi tego i tamtego, a lokalni mieszkańcy odbierają to tak, a nie inaczej. Dla mnie to nie „naukowa prezentacja”, tylko silne przekonanie o własnej nieomylności. I próba przywrócenia elitarności podróży.
        To, że turystyka zmienia świat jest bezdyskusyjne. Ale czy nam oceniać, na ile dane społeczności chcą się podporządkować turystom? Sami też to robimy. Pewnie, Bałtyk byłby piękniejszy bez wszechobecnych budek z piwem, lodami i rybką. Ale oglądaliby go tylko okoliczni mieszkańcy na bezrobociu.
        Nadal czekam na dobre alternatywy dla turystyki z Lonely Planet. Agroturystyka? Może dziesięć lat temu, teraz ceny dorównują luksusowym hotelom. Wolontariat? Dla młodych, no i przecież też więcej z niego szkody, niż pożytku. Odwiedzanie rodziny i znajomych? Świetne, pod warunkiem że ma się takowych. Wycieczka autokarowa all inclusive? Żart, nie oberwało się jej tylko dlatego, że wszyscy wiedzą, jaka to żenada pojechać na takową.
        Więc co?

  8. A, na marginesie mojego nadętego postu chciałam jeszcze dopisać, że tekst o fotografii jest bardzo fajny. Noszenie aparatu z filtrem zamiast dekielka jest jednym z najprostszych sposobów na bardziej naturalne fotografowanie. Ja swojej lustrzanki prawie nigdy nie wyłączam, co wcale nie miało tak zabójczego wpływu na żywotność baterii jak przepowiadali mi wszyscy wokół. Zdaję sobie jednak sprawę, że właścicielom drobniejszych aparatów ta rada nie pomoże.
    Autor odwalił też świetną robotę podając linki do nieznanych, a całkiem niezłych, fotografów.
    Tylko link Ci nie działa, wyskakuje 404. Musiałam wyszukać w googlu.

  9. Jak zawsze super! Uwielbiam Twoje haftinaty. Świetna aplikacja ze sprawdzaniem jak starym się jest, ale z mniej znanych seriali uwielbiam „Dawno dawno temu”, w oczekiwaniu na 4 sezon, oglądam wszystko od początku po raz drugi ;)

  10. Och, uwielbiam Grę o tron, a te disneyowskie wersje postaci wydają się naprawdę zabawne i urocze. Nie zmienia to jednak faktu, że chętnie sięgnę też po jakiś mniej znany serial, zwłaszcza, że na piąty sezon GoT trzeba czekać cały rok, a z czwartego został tylko jeden odcinek. :c

  11. A kiedy bedzie test koszulek ? juz sie nie moge doczekac ! i z zakupami tez czekam na wyniki, wiec zlituj sie juz, prosze ;)

  12. Bardzo lubię seriale. Na studiach oglądaliśmy je masowo, całe sezony w jedną noc :) teraz jest już gorzej z czasem, ale kilka produkcji z listy Seryjnych mnie zainteresowało :) Poza tym bardzo fajny artykuł o instagramie i „jak wstawać rano” – bardzo udane hatifnaty. Dziękuję.

  13. Asiu, czy planujesz jakiś wakacyjny wyjazd? I czy masz jakieś marzenia podróżnicze?

    A link do Łukasza Supergana jest super, pozwala trochę zejść na ziemię :)

    Pozdrawiam!

    1. Planuję, planuję, tylko przynajmniej do lipca nie mogę się ruszyć z Polski na dłużej niż kilka dni. Pewnie, chciałabym zobaczyć na przykład Szkocję, drugą część Islandii, Kanadę, Istambuł i wiele innych miejsc.

  14. Polecam bloga (i stronę) malezzjskiej artystki, która tworzy niesamowite dzieła z różnych codziennych rzeczy – np. jedzenia, płatków kwiatów, pałeczek, książek, skarpetek (!), ubrudzonej kawą filiżanki, a nawet piłki! A na blogu zamieszcza filmiki, na których można zobaczyć, jak dzieła te powstawały i czym się zainspirowała. Jest genialna :) . Bloga odkryłam już dawno, ale dopiero teraz wpadłam na to, że można dodać do Twoich Hatifnafów :)

    blog:
    http://www.ohiseered.com
    strona:
    http://www.redhongyi.com

  15. Również chciałabym się podzielić niedawnym odkryciem internetowym – blogerki historyczne! Dziewczyny ubierają się w suknie będące rekonstrukcjami tych dawnych, mają sporą wiedzę o historii mody i sztuki. Poza tym atmosfera na ich blogach przypomina mi dawne blogerskie czasy, tj. ok. 10 lat temu, kiedy wszyscy się znali i komentowali swoje posty :D Dla przykładu: http://domowakostiumologia.blogspot.com/ czy http://americanduchess.blogspot.com/

  16. Asiu, dzięki ci za tego posta! Chyba najbardziej ruszył mnie link, pod którym można było znaleźć różne kampanie społeczne. Jeszcze nie widziałam nic tak kreatywnego jak właśnie te plakaty.

  17. Ania Piwowarczyk

    Na zdjęciu jest rower dokładnie jak mój – tylko w scenerii powinien być krakowski Salwator :) Równie piękny!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.