Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Konkurs Skoda Auto Muzyka – do zgarnięcia 5 iPodów Shuffle

Cześć! Dzisiaj startuje konkurs, który razem z ekipą Skoda Auto Muzyka przygotowałam dla Czytelników bloga, wspominałam o nim w poście o starcie kampanii. Z wymyślonego przez siebie zadania konkursowego jestem wyjątkowo dumna i nie mogę doczekać się Waszych odpowiedzi!

 

No to tak: wyobraźcie sobie, że Wasza podróż przez życie jest filmem drogi. Jaką jedną piosenkę wybralibyście sobie jako podkład muzyczny?

 

skoda2

Odpowiedź, zawierającą nazwę piosenki, uzasadnienie, i link pod którym można jej odsłuchać, napiszcie w komentarzu. Jest pięć iPodów, nagrodzę więc pięć osób.

Konkurs „Podróżniczy soundtrack życia” trwa do 23.03, czyli do końca niedzieli. Regulamin znajdziecie tutaj, wyniki pojawią się do 27.03. Nie zapomnijcie zostawić swojego imienia i adresu mailowego, pod którym można się z Wami skontaktować. Trzymam kciuki, powodzenia!


 

WYNIKI

Przeczytałam mnóstwo pięknych historii, odsłuchałam równie wiele świetnych piosenek i naprawdę trudno było mi wybrać tylko pięć osób. W takich momentach zawsze jestem niesamowicie wdzięczna za to, jak świetnych mam Czytelników. Poniżej lista osób, których uzasadnienia najbardziej mnie ujęły, ze zwycięzcami skontaktuję się również mailowo. Bardzo Wam wszystkim dziękuję za udział i poświęcony czas, zgłoszenia czytałam z prawdziwą przyjemnością.

iPody otrzymują:

Chantel i „We might be dead tomorrow”

Magda i „Wakacyjna przygoda z metafizycznym morałem”

Agata i „The boys of summer”

Olga i „Garden of love”

Ola i „Spiegel im Spiegel”

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

526 thoughts on “Konkurs Skoda Auto Muzyka – do zgarnięcia 5 iPodów Shuffle”

      1. Bez wahania wybrałam: Mark Ronson feat. Amy Winehouse – Valerie ft. Amy Winehouse. (link: http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=4HLY1NTe04M)
        Uzasadnienie brzmi bardzo prosto – piosenka towarzyszy mi od momentu powrotu z Barcelony, w której przez jakiś czas mieszkalam, i która wynagrodzila mnie wielkim zauroczeniem w pewnej uroczej studentce mody, Monici, która niestety nie była w stanie odwzajemnić moich uczuć (z prostej przyczyny: brak zainteresowania kobietami). Od tamtego momentu mieszkałam też we Francji, gdzie miałam inne historie miłosne – tak samo niezbyt udane! Wydaje mi się zatem, że gdyby moje życie było filmem drogi (a biorąc pod uwagę jak często się przeprowadzam – całkiem taki film przypomina!) wybrałabym Valerie – Amy Winehouse, bo chociaż historie są różne, nadal utrzymuję pogodę ducha i jestem wesoła, tak samo jak melodia we wspominanej piosence. Wszystkie te retoryczne pytania w niej padające bardzo kojażą mi się z mnóstwem historii i ludzi, któych poznałam, i z którymi się zaprzyjaźniłam, ale po kolejnej przeporwadzce pozostało mi tylko myśleć o tym, co u nich słychać. Tytułowa Valerie to dla mnie wszyscy moi przyjaciele rozproszeni po wszystkich krajach. Żwawo hasam przez życie, ale czasami… Well, Sometimes I go out, by myself, and I look across the water…

    1. niesamowite

      Mój typ to kawałek grupy Myslovitz pod zaskakującym tytułem „Myslovitz”.
      http://www.youtube.com/watch?v=ucLMq-A33mQ

      Ważne: wersja a capella, tylko 46 sekund.

      Staram się by w moim życiu było jak w tej piosence:
      rano rozganiam dłonią chmury, by horyzont był czysty
      codziennie chcę zobaczyć coś nowego
      choćby to było moje własne biurko od spodu, gdy upadnie długopis.
      Na mojej ścieżce nie potrzebuję gitar, perkusji i widowiskowych teledysków.

      W tej piosence, jak w drodze, na prawdę mniej znaczy więcej.

      Basia

  1. Wybór jest bardzo prosty. Liczę na piekielnie długie i gorące życie, więc piosenka AC/DC – highway to hell jest najbardziej odpowiednia do tej podróży.

  2. jedna piosenka to za mało na całe życie :) ale! trzymając się szczęśliwych chwil to będzie to Crystal Fighters – Follow. Co tu dużo pisać/mówić/opowiadać – gra mi to w duszy w najważniejszych/ najlepszych ( czyli chyba wszystkich…) momentach – wygrane bilety na Coke Live Music Festival i oczywiście ONI tam i TA piosenka! podróż do Brazylii i TA piosenka przy lądowaniu! codzienna pobudka i TA piosenka w uszach i duszy i od razu pojawia się tyyyyle energii, że króliczek Energizer’a może tylko pozazdrościć :) i to chyba tyle. Dziękuję, to mówiłam ja, Anulalalala! :)
    https://www.youtube.com/watch?v=d9n7DMqbwgU

  3. Wax Tailor – Que Sera
    To jest jedna z tym piosenek, które niezmiennie przez wiele wiele lat wywołują w tobie emocje, czasem pozytywne, czasem negatywne. To piosenka, która była przy mnie zarówno w najgorszych jak i najlepszych momentach mojego życia. W pewien sposób mój muzyczny przyjaciel :) Jak tylko przeczytałam konkursowe pytanie (a nigdy nie brałam udziału w żadnym konkursie) od razu wiedziałam, jaki link wkleję. Mam nadzieję, że może ktoś jej posłucha i poczuje te mocje, swoje emocje – na swój sposób.
    https://www.youtube.com/watch?v=7I18_VNjX3g

  4. piosenką do mojego filmu drogi to Mela Koteluk „Działać bez działania” a dlaczego? Mądry i prawdziwy tekst który mobilizuje mnie każdego dnia do działania! Gdy przychodzi gorszy dzień, zwątpienie, brak odwagi w siebie i w to co mnie otacza dookoła… zawsze ta piosenka podnosi mnie na duchu. „…Nie wolno Ci się bać, wszystko ma swój czas, Ty jesteś początkiem do każdego celu…”
    https://www.youtube.com/watch?v=2_66jEp10Fc

        1. Asiu!
          Nie muszę sobie wyobrażać, niedalej jak w piątek jechałam pociągiem z Warszawy (do Sosnowca) i miałam włączoną muzę na playerze. I tak się bezmyślnie gapiąc w mijane drzewa, tory, miasta, miasteczka, horyzont przyłapałam się na tym, jak idealnie współgra z tym widokiem „Seven devils” – jedna z moich ulubionych piosenek Florence. Byłam tak pod wrażeniem, że wyjęłam telefon i zaczęłam nagrywać filmiki z tym, co widzę za oknem w rytm 'diabłów’. Po prostu poczułam, że muszę się tą inspiracją podzielić. Ot, taka potrzeba chwili. No i mam ten film! Także zapraszam Ciebie do obejrzenia. I czytelników Styledigger również, o ile ich hobby pociągowym jest także gapienie się przez okno i słuchanie muzyki :)))
          Ilona
          http://youtu.be/4TMI6mJZiA8

  5. W długą podróż, czasami powolną czasami w pośpiechu zabieram 'Metamorphosis 2′ Philipa Glass’a. Nigdzie nie myśli się intensywniej o życiu niż w podróży właśnie. A najlepiej myśli mi się przy Metamorphosis 2, która kojarzy mi się z wolnością, zupełnie jak droga, której końca nie widać. I link do rzeczonego utworu – https://www.youtube.com/watch?v=crPqaCgeGLA.

  6. ChocoMonster

    Gdybym miała wybrać podróżniczy soundtrack to byłaby to zdecydowanie piosenka Mumford and Sons „The Cave”.
    Zdarza mi się słuchanie jednej i tej samej piosenki w kółko, ale to do „The Cave” zawsze wracam. Słysząc początek mam ciarki na całym ciele, uśmiech pojawia się na mojej twarzy i odpływają wszelkie negatywne emocje. Jeżeli jestem wkurzona czy zestresowana wystarczy kilka odtworzeń i czuję się lepiej :) Moim zdaniem „zalatuje” trochę na country, którego o dziwo nigdy nie cierpiałam, a w tym wykonaniu uwielbiam. Motyw podróży pojawia się także w teledysku, co tylko przemawia za słusznością mojego wyboru :)

    link: https://www.youtube.com/watch?v=fNy8llTLvuA

    Aneta, mejl: chocolattemonster@gmail.com

  7. Moją filmową podróż przez życie dopełniłabym piosenką Pharrell’a Williams’a – Happy.
    Jest to najbardziej pozytywny i roztańczony utwór jaki znam, w całości odzwierciedla moje życie i nie nudzi się nawet po 20 krotnym odsłuchaniu :)
    Link do tego 24 godzinnego teledysku znajduje się tutaj: http://24hoursofhappy.com/.

  8. Piosenką, która byłaby świetnym, wręcz idealnym podkładem muzycznym do mojego życia, jest „I wish I could tell you” Chlöe Howl. Słucham jej ostatnio bardzo często. Jej tekst opowiada historię mojego życia, historię miłości – trudnej, wielkiej, ale i bardzo toksycznej. Opowiada o związku, z którego nie potrafię się wyrwać, o facecie, o którym nie potrafię zapomnieć. Byliśmy ze sobą pięć lat, rozstawaliśmy się dziesiątki razy. Wieczna walka serca z rozsądkiem.
    Minęło 10 miesięcy, odkąd widzieliśmy się po raz ostatni. Spotkaliśmy się niedawno. Wszystkie emocje wróciły.

    Nie możemy być razem, a nie potrafimy żyć bez siebie. Chciałabym poczuć coś do kogoś innego. Cokolwiek. Próbowałam. Nie wychodziło. Zawsze wracałam do niego, a on do mnie.
    Tekst tej piosenki jest dokładnie tym, co chciałabym mu powiedzieć. Wyraża cały mój ból i tęsknotę. Słuchając jej, mam przed oczami piękne i trudne momenty. Widzę, jak trzyma mnie za rękę i jak moja dłoń ląduje na jego policzku. Widzę, jak moja twarz odbija się w jego oczach i jak odwraca się na pięcie i bez słowa wychodzi, trzaskając drzwiami.

    Mogłabym spróbować jeszcze raz. Zrezygnować ze wszystkiego. Ale czasami trzeba zawalczyć o samą siebie, choć druga osoba jest najważniejsza. Czasami trzeba ruszyć dalej. Zrobić coś dla siebie. Żeby poczuć się lepiej.

    O tym jest ta piosenka. O to właśnie walczę dla siebie od pewnego czasu. Żeby wydostać się z tej sinusoidy miłości, żeby przestać narażać siebie na emocjonalną huśtawkę, zabawę uczuciami i ból.

    Piosenkę można przesłuchać tutaj.

  9. Baba O’Riley – The Who
    Dlaczego? Spokojny, klawiszowy wstęp i zaskakujące wejście perkusji rozpoczynające świetny i nieoczywisty wokal. Piosenka o wolności i optymistyczna mimo przykrego ,,teenage wasteland”. A podczas tekstu ,,Sally, take my hand
    We’ll travel south cross land” widzę auto pędzące po szerokich autostradach na pustkowiach południowych stanów.
    https://www.youtube.com/watch?v=x2KRpRMSu4g

  10. Trans Siberian Orchestra Christmas Eve Sarajevo – https://www.youtube.com/watch?v=MHioIlbnS_A
    Życie po prostu, z całym niezwykłym bagażem emocji, sytuacji, okoliczności … lęk, radość, porażka, szczęście, spokój, dobroć, zło, przyjaciele, nieprzyjaciele, nienawiść, miłość … dobre zakończenie? chciałabym! niby banalne, a jednak Jedyne Niepowtarzalne Wyłącznie Moje Życie!

  11. Gdybym mogła to jako podkład muzyczny do mojego życia wybrałabym piosenkę „Always Look On The Bright Side Of Life” napisaną przez Erica Idle, użytą w filmie „Żywot Briana” (http://www.youtube.com/watch?v=WlBiLNN1NhQ).
    Dlaczego akurat ta piosenka? Przypominałaby mi ona, że w gorszych chwilach nie ma sensu się załamywać, tylko iść dalej z podniesioną głową; że na końcu każdego tunelu jest jakieś światełko; że po każdej burzy wychodzi słońce. Poza tym sama melodia tej piosenki brzmi pozytywnie i sprawia, że na moją twarz wkrada się uśmiech, a z uśmiechem łatwiej i przyjemniej idzie się przez życie. :)

  12. Imagine Dragons – On top of the world – Już teraz ten kawałek służy mi za energetyczny kopniak gdy jadę gdziekolwiek :D Daje mnóstwo pozytywnej energii bo kojarzy mi się z wakacjami i niezapomnianymi ludźmi których do tej pory poznałam. To taki kawałek pełen słońca, uśmiechów i energii który mogę sobie odtwarzać kiedy mam zarówno te gorsze jak i te lepsze chwile. Gdyby można było go podłożyć pod zwiastun filmowy mojego życia podkreśliło by to tylko jak jest niesamowite (bo takie jest!). Słuchając go mam też wrażenie że mogę wszystko (np. wygrać iPoda :D) i że życie jest piękne! Miłego słuchania :) https://www.youtube.com/watch?v=w5tWYmIOWGk

    Ewelina
    P.S. ewelina.dul7@wp.pl

  13. Beatles- Here Comes The Sun
    Każda droga rodzi się z chęci do stworzenia, czy znalezienia czegoś nowego, lepszego, piękniejszego. Każdy dzień jest podróżą, którą musimy odbyć w pełni sił, z uśmiechem na twarzy. Zdarzają się dziury na drodze, korki, niespodziewane zmiany trasy. Ale nie można zawrócić, trzeba jechać dalej do miejsca gdzie szczęśliwi usiądziemy na masce samochodu i powiemy here comes the sun.

  14. Nie wiem w którym dokładnie momencie to się zaczęło, ale bardzo często czuję się jak aktorka musicalu. Mam bardzo plastyczną wyobraźnię, kocham kino, wokalnie występowałam na paru scenach i nie robię tego celowo, ale… moje życie na film przerabiam bardzo często, może nawet zbyt.

    Pytanie jaka piosenka miałaby towarzyszyć mi na tym etapie podróży przez życie zadałam sobie dwa tygodnie temu i… nakręciłam w godzinę krótki film oraz zaśpiewałam do niego piosenkę: cover francuskiej wokalistki Emily Loizeau pt. „Garden of love”. Melodia – tak jak ja – melancholijna i sentymentalna.

    Do posłuchania (i pooglądania) zapraszam tu: http://youtu.be/sLKtO64v3_8

    Pozdrowienia!
    Olga Pokrywka

  15. Chris Isaak – Wicked Game
    http://www.youtube.com/watch?v=UAOxCqSxRD0

    Słońce, upał, ja i moja druga połowa. Jedziemy autostradą, a wiatr rozwiewa nam włosy. Jesteśmy piękni, młodzi i właśnie rzuciliśmy studia żeby uciec na koniec świata i rozpocząć zupełnie nowe życie. Jesteśmy wolni, niezależni, jeszcze nie wiemy co będziemy robić, na razie śpimy pod gołym niebem, ale jest nam dobrze. Żyjemy chwilą.

  16. Niewątpliwie Soko- We might be dead tomorrow: http://www.youtube.com/watch?v=bEAPZBRkwho
    Nieważne czy bym maszerowała leśną drogą upajając się zapachem mokrego mchu, czy siedziała w mieszkaniu na 8mym piętrze i obserwowała zachodzące słońce, lub tętniące nocą miasto, czy jechała samochodem, w słoneczny dzień delektując się rozpościerającą się przede mną drogą (kojarzącą mi się z możliwościami jakie daje podróżowanie i zmienianie miejsca zamieszkania), zawsze ta piosenka mnie ukoi, i zawsze przy jej dźwiękach dostrzegam piękno otaczającej mnie rzeczywistości. A tekst, swoją drogą bardzo do mnie przemawia:
    But if you’re not ready for love
    How can you be ready for life?
    (…) Let’s love now
    'Cause soon enough we’ll die

  17. Queen – We are the champions. Wybrałam tą piosenke jako soundtrack mojego życia, ponieważ jej tekst ukazuje, że pomimo przeciwności losu należy iść przez życie dalej. Wszyscy jesteśmy zwycięzcami jeśli tylko w to uwierzymy i będziemy szli przez życie mając swe wartości i cele.
    http://m.youtube.com/watch?v=hSTivVclQQ0

  18. Jedynym i oczywistym dla mnie wyborem byłaby piosenka:
    Buzu Squat „Nasze Przebudzenie”.
    Powody są dwa.
    Po pierwsze jest to chyba jedyna piosenka, która od wielu lat gości na mojej – ciągle zmieniającej się – playliście, niezależnie od nastroju, okoliczności, pory dnia i wszelkich innych czynników. Za każdym razem puls przyspiesza tak samo, słuchając od pierwszych do ostatnich dźwięków, od pierwszego do ostatniego słowa.
    Po drugie natomiast, tekst piosenki opowiada – przynajmniej ja tak to czuję – właśnie o drodze przez życie. Daje dużo drogocennych wskazówek, które staram się stosować, utożsamiając się z naturą, walcząc z przeciwnościami i daje niezwykłą motywację do doskonalenia siebie. Kiedy zamykam oczy słuchając „Naszego Przebudzenia”, widzę wyraźnie pulsującą od słońca ziemię i siebie – za jakieś 50 lat, myślącą „dobrze przeżyłam swoje życie i jestem dumna z tego, kim jestem”.

    http://www.youtube.com/watch?v=zYMHFSc7Tsg

  19. ojej, trudny wybór ! DROGA – pierwsze skojarzenie jakaś piosenka Davida Lyncha! potem pomyślałam o Bowie i jego „we can be heroes just for one day”, gdy ją słyszę widzę przed oczyma autostradę, samochód z szyberdachem i rozwiane włosy na wietrze.
    w końcu jednak padło na Only Real – Cadillac Girl
    piosenka, która nie może się znudzić! Cudowny akcent tego uroczego rudzielca no i te gitary (polecam) słowa piosenki „Drive by stars (..)” juz nie wspominając o tytule idealnie wpisują się w konkursowy temat.

    https://soundcloud.com/lianamachado/only-real-cadillac-girl

  20. https://www.youtube.com/watch?v=rjFaenf1T-Y
    Edward Sharpe & The Magnetic Zeros – Home

    Przez ponad pół roku jeździłam autostopem przez po Europie z plecakiem mieszczącym dobytek mojego życia a ważącym prawie tyle, co ja. Ta piosenka to jedna z tych, które puszczałam sobie w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach, a która natychmiast poprawiała mi humor. Chyba żadna piosenka nigdy nie będzie mi się tak dobrze kojarzyć :)

  21. https://www.youtube.com/watch?v=bPi0_fQcP3w
    Gdybym kiedykolwiek stanęła przed wyborem ścieżki dźwiękowej do filmu o mnie, najchętniej współpracowałabym z Nickiem Cavem. Pozwałam sobie zamiast jednej piosenki wrzucić link do całego (mojego ulubionego) albumu Nicka i Bad Seedsów, ale pierwszą piosenką jaką usłyszysz po jego otworzeniu będzie „As I sat sadly by her side”. Piękną, liryczną historię śpiewa Nick, chociaż w sumie nie chciałabym, żeby moje życie wyglądało jak w jego utworach (ponure bym miała wtedy życie ;).
    Pozdrawiam!

  22. Jest jedna taka piosenka, która chodzi za mną przez większość mojego życia. Gusty muzyczne od podstawówki zmieniały mi się kilkakrotnie (swoją drogą minęło już mnóstwo czasu), a i tak nadal uwielbiam piosenkę od Wheatus pt.: „Teenage Dirtbag” (link! http://www.youtube.com/watch?v=FC3y9llDXuM ) Nie wiem ile miałam dokładnie, gdy pierwszy raz to zobaczyłam, ale pamiętam, że kanały muzyczne mieliśmy tylko z satelity i wszystkie były niemieckie (tak samo jak moje ukochane bajki, do dzisiaj kocham Sponge Boba w tej wersji językowej – SPONGE BOB SCHWAMMKOPF!). Angielskiego nie znałam wtedy wogóle, a listy przebojów na MTV były małym świętem dla całej rodziny, ale zachwyciłam się wtedy i do dzisiaj ta piosenka kojarzy mi się z domem i zawsze lubię do niej wracać. I chyba też przez tę piosenkę wierzę w dobre zakończenie i w każdej sytuacji szukam pozytywnego zakończenia. Na marginesie nadmienię, że była to chyba pierwsza zagraniczna piosenka, którą nieudolnie podśpiewywałam to tu, to tam. Zawsze miałam ją w pamięci i bardzo się ucieszyłam, gdy w końcu udało mi się zlokalizować nazwę zespołu i piosenki. Gdyby miał powstać soundtrack mojego życia, ta piosenka byłaby pierwsza na liście!

  23. Klaudia Czerniak

    Ben Folds – The Luckiest
    http://www.youtube.com/watch?v=_latgzoqoSE&list=FLhiOlSSOjZ0rfgbWGkAI-yQ&index=13

    Piosenka pochodzi z fantastycznego filmu pt. „About time”. Kto nie widział koniecznie musi nadrobić :) Piosenka jest przepiękna, ma także bardzo wdzięczny tytuł. Zycie jest największym darem jaki człowiek mógł dostać i zarazem największym szczęściem. Tutyl tej pięknej piosenki uświadamia mi, ze jestem najszczęśliwsza bo po prostu żyje. Tekst piosenki jest o milosci, ktora w życiu odgrywa także istotna role. Szczęście i milosc to recepta na idealne zycie i dlatego wlasnie ta piosenka została przeze mnie wybrana jako podkład muzyczny do mojej podróży przez zycie.

  24. Rodriguez – I Wonder

    Zdecydowanie byłby to Rodriguez z „I Wonder”. Droga ma to do siebie, że składa się z tego do czego się zmierza, ale też z tego co się opuszcza. Życie jest pełne miejsc, osób, które czasami wypada/trzeba zostawić na sobą, jednak niektórych nie zapomni się nigdy. Myśli się co robią, czy znalazły to czego szukały, czy są szczęśliwe i z jakiego powodu… :)

    pozdrawiam!

  25. „Banana Pancakes” Jacka Johnsona, dlatego że jest bardzo lekka i przyjemna, pozwala oderwać się od szybkiego i stresującego życia, a przede wszystkim jest o genialnych naleśnikach bananowych! :D Z takim soundtrackiem byłabym zawsze szczęśliwa i potrafiłabym doceniać drobne rzeczy. To taki pozytywny emocjonalny kop na każdy gorszy dzień :)

    https://www.youtube.com/watch?v=6Graa_Vm5eA

    Pozdrawiam,
    Kasia

  26. Ciężko było mi wybrać jedną piosenkę, ale stawiam na genialny soundtrack z filmu The Broken Circle Breakdown
    https://www.youtube.com/watch?v=XRcAZ33yw8s

    a dlaczego?
    Uwielbiam Belgię, zakochałam się w niej kiedy odbyłam podróż do mojej siostry. Film w „Kręgu miłości” i muzyka bluegrass od razu kojarzy mi się z nią. Dwoje kochanków którzy idą z muzyką przez życie, pokazuje że nie zawsze bywa łatwo. Fenomenalna ścieżka dźwiękowa, muzyka country sprawiają, że mam ochotę odejść w zapomnienie i czuć przeszywający dreszcz za każdym razem kiedy wcisnę „play” w youtube. Czuję także miłość, która pcha do przodu i nie pozwala się zatrzymać. The Boy Who Wouldn’t Hoe Corn, to smutna metafora życia, ale jednak z nutką optymizmu. Najważniejsze jest w życiu robić to co się kocha, to co sprawia nam radość i pcha do przodu. Każdy może „zasiać swoją kukurydzę” i podjąć decyzję co dalej z nią zrobi. Ja swoją „zasiałam” – nie poddaję się i czuję miłość, która sprawia, że kwitnę i chcę sięgać „szczytów” razem z piękną muzyką w tle.

  27. Happy – Pharrell Williams; http://www.youtube.com/watch?v=y6Sxv-sUYtM&feature=kp
    Moja życiowa wędrówka zawsze przebiegała tanecznym krokiem, a nie da się ukryć, że ta piosenka zmusza nawet największych przeciwników tańca do podrygiwania. Do tego piosenka jest o szczęściu, a to priorytet każdego z nas, do bycia usatysfakcjonowanym z tego co robimy. Ja jestem zadowolona z mojego życia i mam nadzieje że to się nie zmieni.

  28. Blondie – One way or another
    http://www.youtube.com/watch?v=4nQ9PlLW4Gc
    Serwus,
    według mnie najlepszym soundtrackiem byłaby piosenka One way or another, oczywiście w wykonaniu Blondie. W życiu dążymy do różnych rzeczy: chcemy znaleźć miłość, szczęście, chcemy zrobić karierę itp.. Realizujemy siebie w różny sposób, szukając wciąż nowych dróg i rozwiązań, by w końcu dostać to o czym marzymy. Dlatego ta piosenka jest zdecydowanie idealna i mówi o tym, a dzięki swojej energii nakręca do działania.

  29. https://www.youtube.com/watch?v=XRlSFmSuNx4

    Bo nie ma to jak pozytywne myślenie! Bez względu na to czy mam 20 czy 60 lat, w głowie chciałabym słyszeć dźwięk tych słów:
    „You can never be forever
    Good together
    Young and clever
    You can never be forever
    But keep it up
    Don’t ever stop
    Through night and day
    The words to say are:

    I’m So lucky lucky
    I’m So lucky lucky
    I’m So lovely lovely „

  30. Kiedyś ktoś mnie zapytał: gdybyś musiała wybrać tylko jedną piosenkę, którą miałabyś słuchać w kółko, to jaki utwór by to był.
    Moja odpowiedź to U2 „Beautiful day” http://youtu.be/co6WMzDOh1o
    Swego czasu, gdy rano brat jechał do pracy, a mnie odwoził do szkoły to „Beautiful day” była ustawiony jako pierwszy utwór, który startował wraz z dźwiękiem silnika. Jechaliśmy w milczeniu zapatrzenie przed siebie, każde z oczekiwaniem na to co przyniesie nam ten nowy dzień.
    Od tamtego czasu minęło 17 lat, a ja dalej mogę w kółko jej słuchać. Nawet teraz jak pisze ten komentarz :).
    Każdą część utworu mogłabym przypisać do różnych fragmentów mojego życia i ułożyć w całość. Ona chyba mi się nigdy nie znudzi.
    Nastraja mnie na branie głębokiego oddechu i wyciskania z każdej minuty życia ile się da.

    1. Nie 17 lat temu a około 14, ale sens wypowiedzi ten sam, matematyka się kłania :)
      To jeden z tych postów gdzie komentarze wywołują tyle emocji. Powoli przesłuchuję sobie utwory, które wrzucają inni. Niesamowite doświadczenie.

  31. Film drogi musi zacząć się dramatycznie, smutno. Wybrałabym Franka Blacka i jego 'Cold Heart of Stone’, country balladę o zdradzieckiej miłości, która boli bardziej niż gdy ucieka od nas ukochany pies.

    I to dramatyczne zdanie: 'jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować…nie dzwoń’. Widzę siebie przemierzającą w cadillacu pustynię.

    https://www.youtube.com/watch?v=Ff6UsanP5E4

  32. Bez zastanowienia: Eddie Vedder-Hard Sun. Dlaczego akurat ta? Bo kojarzy mi się z pięknym życiem, spokojem, z wolnością. Z beztroską, uwolnieniem od problemów, akceptacją tego, na co nie mamy wpływu – o tym właśnie mówi sam tekst. O tym, by iść zawsze swoją drogą, nie tą narzuconą przez innych. Dla mnie taka akceptacja jest gwarantem spełnionego życia. Słucham tego utworu zawsze w podróży, najlepiej w miejscu nieograniczonej przestrzeni gdzieś poza miastem, i zawsze wprowadza mnie w spokojny, pozytywny nastrój.

    Link: http://www.youtube.com/watch?v=1ED2PZIYSEs

  33. Nie jestem z Warszawy, ale jestem Słowianką i tej nuty powracającej do korzeni nie mogłoby zabraknąć w soundtracku do filmu mojego życia. Jest powolny, senny, trochę duszny, jak powietrze w PKP, ale od czasu do czasu z powiewem świeżego powietrza, dolatującego przez uchylone okno. Powoli, do przodu, bardzo sentymentalnie. Nie torami, nie po dziurawej drodze, ale pieszo, w górę i w dół. Ścieżką, albo bez ścieżki. Z odciskami na stopach, jak pielgrzymka do miejsca, w którym można mieć nadzieję, że znajdzie się odpowiedź. Dużo słońca, dużo kurzu, dużo zieleni i pełno jabłek w sadach.

    – Ewa :)

    David Bowie „Warszawa” https://www.youtube.com/watch?v=9Gy94N_mcWs

  34. https://www.youtube.com/watch?v=O2UqRN4EgwI Electrelane, moja miłość. Wybrałam tę piosenkę, bo mówi o polskim mieście i o cichych skromnych marzeniach. Zawsze jak jej słucham widzę to okno pociągu, za którym przewijają się lasy, fabryki, brudne miasta i wiejskie drogi. Jest równie wesoła, jak smutna, jak to nasze nędzne życie.

  35. http://www.youtube.com/watch?v=HgzGwKwLmgM

    Don’t stop me now – Queen

    Wybieram tę piosenkę, ponieważ nic mnie zatrzyma, nigdy. A przy tym zamierzam się świetnie bawić. Mam określone, mniej-więcej, cele, do których chciałabym dojść, a potem… iść jeszcze dalej, bo może za rogiem czai się coś jeszcze ciekawszego. Mimo wielu upadków, niepowodzeń ta piosenka zawsze mnie podnosi na duchu i sprawia, że nawet z najgorszej sytuacji potrafię znaleźć wyjście :). Nikt mnie nie zatrzyma, zwłaszcza teraz, gdy pędzę w nieznane.

  36. Melodia pochodzi z filmu The Notebook. A ja chciałabym ją słyszeć każdego dnia w swoim filmie życia, bo jest po prostu piękna. Obudzić się, owinąć w ciepły koc, z kubkiem gorącej kawy wyjść na werandę, oddychać rześkim powietrzem i łapać promienie porannego słońca. Egzystować tak subtelnie i niewymuszenie jak płynie ta melodia. Nie pędzić w swej podróży życia, lecz je czuć i smakować.. powoli..
    http://www.youtube.com/watch?v=2iO8wQ9PZZg

  37. The Cinematic Orchestra Arrival of the Birds & Transformation https://www.youtube.com/watch?v=MqoANESQ4cQ&feature=kp

    dla czego ta piosenke a w zasadzie muzyka ? Bo dla mnie jest na przemian, smutna, radosna, wyniosła i spokojna. I takie właśnie jest prawdziwe życie :) odnajduję w tej muzyce wszystkie emocje i humory. Słucham jej jak się cieszę i jak płaczę, kiedy muszę się uspokoić albo dać sobie zastrzyk pozytywnej energii :)

  38. Długo się zastanawiałam, jaką piosenkę najlepiej dopasować do mojego życia, co było trudne, jako że jeszcze tyle przede mną. Tyle zarówno dobrego i złego, ale przede wszystkim nieznanego. W końcu przypomniałam sobie o jednej z moich ukochanych piosenek i wszystko stało się takie oczywiste. Cudowna, prosta muzyka, ale przede wszystkim słowa, które nie są o moim życiu, ale o wartościach, które uważam za najważniejsze i którymi staram się kierować. Czy jest coś ważniejszego i piękniejszego niż żyć z całych sił, kiedy dobry Bóg trzyma cię za rękę, a chwila, która trwa, może być twoją najpiękniejszą?
    Dżem – Do Kołyski
    https://www.youtube.com/watch?v=DWH6Sgic0fk

  39. Joni Mitchell – „Both sides now” – https://www.youtube.com/watch?v=aCnf46boC3I

    Melancholijna piosenka dojrzałej już kobiety, która z niezwykłą mądrością i pokorą patrzy na swoje życie i swoją historię. Pełen nostalgii, ogromnie przejmujący kawałek, który towarzyszy mi od wielu lat i do którego niezmiennie wracam.

  40. https://www.youtube.com/watch?v=YnX_SZ8ODcU
    ta piosenka ma w sobie nostalgie przemijania ale w jakiś przewrotny, nie taki smutny (żeby nie powiedzieć wesoły) sposób. Człowiek sobie myśli coś w stylu „no cóż zrobić, nic nie poradzę, usiądę sobie w kąciku i poczekam na śmierć”. piosenka jest z filmu „Nakarmić kruki”

  41. Pharrell Williams – Happy
    Zdecydowanie szczęście jest najpotrzebniejszą rzeczą w życiu, biez niego ani rusz! Idąc moją drogą życiową z taką piosenką na sto procent byłabym bardzo „happy” ;), bo jak można się nie uśmiechać słuchając jej? Ona jako mój soundtrack życiowy nigdy nie pozwoliłaby mi na smutki, i wszystko brałabym na luzie.
    http://www.youtube.com/watch?v=y6Sxv-sUYtM

  42. The Mars Volta – Miranda that ghost just isn’t holy anymore
    http://www.youtube.com/watch?v=F5oF0wtq5uE (Utwór na albumie jest dłuższy, ale ja wklejam tu jego krótką wersję.)
    Ten utwór jest jednym z najważniejszych w moim życiu. Powodów jest wiele.
    Początek jest nieco niepokojący, a ja bardzo lubię to napięcie, jakie tworzy.
    Uwielbiam głos wokalisty i muzykę która, moim zdaniem, jest po prostu perfekcyjna i wszystko to, razem z tekstem, tworzy małe arcydzieło. Lubię czuć emocje, jakie wywołuje we mnie. Czuję, że w jakiś sposób mnie określa. Nosi w sobie wiele wspomnień.
    Kojarzy mi się z miłością mojego życia, bo to dzięki Niemu poznałam ten utwór.
    Zawsze słucham go na słuchawkach podczas wszystkich podróży. Towarzyszy mi w drodze przez życie od kilku lat.
    Ponadto zespół jest związany z Ameryką Południową, a ten obszar geograficzny jest bliski moim zainteresowaniom, ponieważ studiuję hispanistykę i marzę, żeby kiedyś tam pojechać. Nie mam żadnych wątpliwości, że ten utwór jest TYM jedynym.

  43. Pewien urugwajski wykonwaca podbił moje serce niezwykłą acz bardzo prostą piosenką, która według mnie idealnie oddaje charakter 'życia w drodze’. To Martin Buscaglia – Ir y Volvere e Ir https://www.youtube.com/watch?v=LWmU7ZDW3Lc
    Ir y volvere e ir.. czyli wyruszam w drogę ale zawsze wracam. Oddalam się, ale sercem i duchem jestem blisko. Być może domu, bliskich.. a może jednak zupełnie czegoś innego. Nowego lądu, który okazuje się że od zawsze był moim domem. Tak to interpretuje. Życie w drodze to poszukiwanie. Już początek utworu inspiruje – „it’s a long wild ride”. A poza tym Urugwaj dodatkowo rozpala wyobraźnię, pampa, pampa, droga, horyzont.. piękne, czyste niebo.
    Pozdrawiam! :)

  44. To może trochę przykre, ale wydaje mi się, że piosenką, która opisuje moje życie jest 'Stuck in a moment’ U2 ( w końcu Bono napisał ją po samobójstwie swojego przyjaciela). Wydaje mi się, że do tej pory właśnie tak jak to opisuje Bono w piosence tkwiłam w miejscu i życie mnie trochę przerastało. Ale myślę, że przyszedł moment, żeby powiedzieć temu dość. W końcu 'It’s just a moment, this time will pass’. Najbardziej w tej piosence podoba mi się, że są tam jakby dwa głosy, dwie historie. Bono śpiewa z perspektywy człowieka, który wiele już przeżył i nie boi się ludzi czy życia. Jest silny. Chce pomóc swojemu przyjacielowi, ale tak naprawdę wie, że tylko on sam może sobie pomóc. Chyba każdy z nas przeżywa straszne chwile i ciężkie okresy, ale po tych kryzysach trzeba się podnosić. I wydaje mi się, a przynajmniej mam nadzieję, że ja właśnie to robię i, że za jakiś czas będę mogła śpiewać głosem Bono. :)
    https://www.youtube.com/watch?v=emFUtuotHL4

  45. Podkład muzyczny do mojego życia teraz: My name is wind
    http://www.youtube.com/watch?v=3RFamm2M21I

    Wiatr przynosi zmiany. Czasem niepokoi. Czasem daje wytchnienie od upału. Innym razem niszczy wszystko co napotka. Czasem tylko muśnie. Innym razem powala największe drzewa. Ma wiele pięknych imion. Fen. Samum. Sirocco. Meltemi…
    Zawsze gna dalej. Nikt i nic nie jest w stanie go powstrzymać, uwięzić, powstrzymać. Sam decyduje kiedy przestać.
    Odkrycie, że mam na imię wiatr przyniosło nagłe uspokojenie w moim życiu.

  46. Duke Dumont feat. Jax Jones – I Got U
    Jeśli moje życie miałoby być filmem drogi, to przy tej piosence mogę jechać na koniec świata i jeszcze dalej. Dzięki niej przenoszę się na egzotyczną wyspę, czuję chęć odkrywania nieznanego, wiatr we włosach i przygodę w powietrzu. To wszystko sprawia, że chciałabym, żeby ta droga nigdy się nie skończyła…

    http://www.youtube.com/watch?v=h3smNzpIngQ

  47. Marie-Edwige

    Gloria Gaynor – I will survive
    https://www.youtube.com/watch?v=Tth-8wA3PdY

    Dlaczego? Bo potrafi mnie zmotywować nawet do zmycia naczyń :D.
    Coś jest takiego w tej melodii, tym głosie i tekście (choć – zaznaczam – niekoniecznie całkiem dosłownie); jakaś taka moc i siła, które każą wziąć się w garść, być szczęśliwą i robić fajne rzeczy, nawet w dzień największej ponurości.
    Chciałabym, żeby moje życie było tak ładne i pełne charakteru.

  48. Kiedy przeczytałam pytanie konkursowe od razu pojawiła mi się w głowie piosenka. Taka, którą mogłabym słuchać podczas wyjazdów z przyjaciółmi czy rodziną non stop. Przed oczami pojawia mi się rozgrzana od słońca droga, letnie kapelusze i uśmiech ludzi, z którymi najlepiej spędzać wolne w czasie podróży chwile. Beztroska i pewność, że mimo że jesteś w drodze, gdzieś daleko od domu, to jest z tobą ktoś kto świetnie ci go zastępuje.

    'We laugh until we think we’ll die,
    Barefoot on a summer night
    Nothin’ new is sweeter than with you’

    'Home’ Edward Sharpe & The Magnetic Zeros https://www.youtube.com/watch?v=rjFaenf1T-Y

    Kontakt: totallbooknerd7@gmail.com

    Pozdrawiam, Klaudia :*

  49. Fast Car – Tracy Chapman
    http://www.youtube.com/watch?v=uTIB10eQnA0

    Ta piosenka jest dla mnie piosenką drogi, ponieważ opowiada o kobiecie znajdującej się w punkcie zwrotnym swojego życia, próbującej zmienić coś na lepsze poprzez zostawienie całego dotychczasowego życia za sobą i symboliczny nowy początek. Podróż jest tu odniesieniem dosłownym („fast car”) oraz metaforycznym – próbą wyrwania się z dotychczasowego schematu, nierokującego na przyszłość i przytłaczającego. Szczególnie podoba mi się w tym utworze jego stan zawieszenia i wydźwięk emocjonalny – dojrzałość i pragmatyczność młodej kobiety, mówiącej bez bez żalu o swoich doświadczeniach i na przekór wszystkiemu mającej nadzieję na lepsze jutro. Potrafi wyciągnąć mnie z największego doła.

  50. https://www.youtube.com/watch?v=xem6DoA52Uo

    Glen Hansard feat. Marketa Irglova (ONCE) – Falling Slowly. Ta piosenka zdecydowanie byłaby sondtrackiem mojego życia. Dlaczego? Bardzo dużo czasu zajęło mi zrozumienie, czego w życiu pragnę i kim tak naprawdę chcę być. Dążyłam do czegoś, nie potrafiąc nawet tego nazwać, a kiedy wreszcie do tego dotarłam, udało mi się nazwać moje dotąd anonimowe pragnienie. Nazywa się Marta. Jest dla mnie wszystkim. Kiedy patrzę na nią mam podobne dreszcze, gdy słyszę jak Glen i Marketa wyśpiewują wszystkie emocje świata w refrenie.

  51. Wiem, że może nie jest to najlepsza czy najbardziej zaskakująca odpowiedź, ale z pewnością wybrałabym piosenkę Hopeless Wanderer zespołu Mumford&Sons. Towarzyszą mi oni od jakichś trzech lat, a ich płytę kupiłam i za każdym razem słucham podczas dłuższych podróży samochodem. https://www.youtube.com/watch?v=9ptM0B4tcWM
    Myślę, że w tej piosence jest wszystko, co odzwierciedla życie – melodia ma swoje „wzloty i upadki”, raz jest wolniej, raz szybciej, taka namiastka codzienności, która jednak zaskakuje. Ale co się najbardziej liczy – to pasja w głosie Marcusa i tekst, który śpiewa. Na przykład: 'Don’t let your heart grow cold’. Moim zdaniem o to właśnie chodzi, by serce zawsze było gorące, pomimo miliona drobnych rzeczy, które lodowatym prysznicem codziennie na nas spadają, i gdyby moje życie było filmem drogi – to na końcu stałabym na szczycie jakiejś wysokiej góry, z wiatrem szarpiącym moje ubrania i rozwiewającym włosy, i nuciłabym bym pod nosem 'I will learn to love the skies I’m under’.

  52. Brodacz Edward Sharpe & The Magnetic Zeros – Home. Link: https:/ /www.youtube.com/watch?v=4306i99LMXo
    Bo czymże jest podróż, kiedy nie masz miejsca, w które zawsze wracasz…

  53. Asia, tak przeglądam komentarze i całkiem ciekawa top lista się tworzy, przy niektórych dałabym nawet znaczek 'like it’. :)

    Awolnation – Kill Your Heroes https://www.youtube.com/watch?v=Q_H77Ledl_I
    Nie był to ciężki wybór, bo piosenka jest wręcz napisana pod każdy dzień mojego życia. Zawsze staram się iść tam, gdzie się boję (prawie życiowe motto: never let your fear decide your fate!). Nowe wyzwania i adrenalina, a przy tym pasja i ograniczenie narzekania na swój los. Jejku, raz dostanę po twarzy, drugi raz złamię nogę, ale przy trzecim uświadamiam sobie, że to mnie kształtuje i było warto! I w tym momencie słowa piosenki: no need to worry cause everybody will die! :)
    I żeby nie było, że jestem taka mądra i w ogóle, to tą piosenką 'ktoś inny’ uświadomił mi, że muszę ruszyć tyłek z łóżka i zacząć walczyć o siebie, ale nie tylko dla siebie.

    Pozdrawiam i powodzenia! :)

  54. Absolutnie i niezaprzeczalnie Modjo – Lady http://www.youtube.com/watch?v=HzpCcNdhy5w
    Ta piosenka towarzyszyła mi w tylu wspaniałych momentach (wszak ma już 14 lat!), a nigdy mi się nie nudzi, przywołuje tyle niesamowitych chwil. Na początek rodzinne, wakacyjne wyprawy na Słowację, skwar, upał, jazda ciasnym autem przez tyle kilometrów, wszystkie przygody na miejscu z rodzeństwem i kuzynami, jazda na rolkach wokół cmentarza, zjeżdżanie z najbardziej stromych zjeżdżalni do basenu, odkrywanie nowych miejsc, oglądanie gwiazd na bezchmurnym niebie. Zawsze, gdzieś w tle, towarzyszyła nam ta piosenka. Kolejno, wszystkie obozy. Kajaki i rowery w Augustowie. Piosenka była ze mną, najpierw nagrana na kasecie w walkmanie, później odtwarzaczu cd i ostatecznie (już mniej oldschoolowo) na telefonie. Podróżnicze obozy – Włochy i Grecja, od razu wracają wspomnienia. Usłyszeć ten utwór na dyskotece na plaży? Nawet teraz mam gęsią skórkę. Wszystkie wyprawy w polskie góry i nad morze. Playlista puszczona w pociągu, zawsze na niej jest Lady. Cudowne chwile, w podróży życia do Tunezji. Ostatecznie, nie mogło do tego nie dojść, piosenka była i jest moim dzwonkiem w telefonie. Aż żal odbierać. Marzę, by spacerować przez Tokyo, Singapur, Mexyk, Nowy York, San Francisco, Pragę, Paryż, czy każde inne miejsce, do którego chciałabym się wybrać, ze słuchawkami na uszach, słysząc ten, a nie inny utwór. Daje mi energię, przywołuje niesamowite chwile, w moment pojawia się na mojej twarzy uśmiech, żadna inna piosenka nie mogłaby być lepszym wyborem:)

  55. Circlesquare – Dancers
    https://www.youtube.com/watch?v=VseWA1f6D1o
    Niby nie dzieje się nic, życie sączy się powoli. A ja wciąż czuję niedosyt i głód nowych zdarzeń. Tańczę w rytm dyktowany przez coś, przez kogoś. A może to mój własny rytm? I własnie tu – w tańcu, między krokami, słowami i melodią – dzieje się moje życie. Tańczę sama, z innymi, do rytmu i bez rytmu. Tworzę swoją własną drogę przez życie.

    1. Tak z ciekawości… Jakiej nadziei? „the dreams in which I’m dying are the best I’ve ever had”? Moim zdaniem to jest najsmutniejsza piosenka świata, nie dająca żadnej nadziei…

  56. The White Stripes- I Just Don’t Know What to Do With Myself

    Delikatny początek i coraz ostrzejsze granie zmierzające ku końcowi. Tak, gdybym była bohaterką filmu i miała wybrać muzykę opisującą moje poczynania, to zdecydowanie byłaby to ta melodia. Bez zbędnej ideologii , bez głębokiego tekstu. Proste zdanie wciąż powtarzane.

  57. https://www.youtube.com/watch?v=VULq9WffLDM
    Wg mnie to jest ścieżka filmowa, która bezbłędnie i w uniwersalny sposób komentuje złożoność ludzkiego życia. To bardzo trafny komentarz nie tylko dla mojego przypadku. W piękny, może troszkę pompatyczny sposób, ten utwór koncentruje się na tym, czy jesteśmy w stanie dostrzec sens tego co nas spotka. Tyle z przekazu, który mi dostarczają te niezwykłe dźwięki. Magiczny kawałek!

  58. https://www.youtube.com/watch?v=GhMUiWD_jBc

    Moim utworem byłby kawałek Bill Evans Trio „Alice in Wonderland”. Bardzo często słuchałam tego utworu: gdy wybierałam studia, gdy je zmieniałem na te wymarzone, gdy leciałam na cudownego Erasmusa (tak, był to jeden z utworów wgrywanych do każdego odtwarzacza, telefonu itd;). Dodatkowo wiele sytuacji w moim życiu było tak niespodziewanych/nie do przewidzenia, że na myśl przychodzi mi tytułowa Alicja, wpadająca do króliczej nory i jej przygody w Krainie Czarów. Poza wszystkim- byłoby to piękne tło do filmu ze mną w roli głównej, jazzowy kawałek ze swoja lekkością oraz… brakiem tekstu, co pozwala na głębszy odbiór utworu w moim odczuciu. Miłego słuchania:)

  59. „Wędrówką życie jest człowieka” https://www.youtube.com/watch?v=mEPE7QFIobk ze wspaniałym tekstem Edwarda Stachury w interpretacji Starego Dobrego Małżeństwa. Piosenka, która daje nadzieję, że co by się nie działo zawsze dam radę. Ponadto tysiące pięknych wspomnień: iskry z ogniska, my wokół śpiewający między innymi tą piosenkę, wpatrzeni w słońce zachodzące nad górami :)

  60. The Verve- Bitter Sweet Symphony
    http://www.youtube.com/watch?v=1lyu1KKwC74&feature=kp&hd=1
    Wybrałam tą piosenkę, ponieważ kojarzy mi się z wolnością, szczęściem, beztroską- w życiu coraz rzadziej mamy okazję na chwilę opisywane przez te słowa, a sądzę, że utwór pozwala mi na chwilę się zapomnieć, porzucić to nad czym skupiam się na codzień i realizuje w oparciu o konieczności szarego życia. Staram się czasem zatrzymać, rozmarzyć, zrobić coś co mnie uszczęśliwi- pomimo natłoku zajęć, nie zawszę staram się uczestniczyć w tym szaleństwie i pędzie i pewnie dlatego piosenka The Verve odzwierciedlałaby moje życie jako film. :)

  61. The seed (2.0) – The Roots
    Ta piosenka towarzyszy mi od dawna i zabieram ją w każdą podróż. Jest idealna na ten moment, gdy wyglądam przez okno autokaru lub samochodu i wiem, że właśnie zaczyna się moja „najlepsza w życiu wyprawa”. Dlaczego ta piosenka? Kontrowersyjny, na pierwszy rzut oka, tekst mówi przecież o rynku muzycznym. Dla mnie liczy się energia tej piosenki. Gdy razem z the roots wyśpiewuje kolejne wersy – wiem, że zawędruje wszędzie gdzie chce. I o tym właśnie jest ten tekst „I don’t ask for much but enough room to spread my wings | And a world fittin’ to know my name.”

    Do tego jest to jedyna piosenka, którą śpiewam na cały głos niezależnie od okoliczności :)

    https://www.youtube.com/watch?v=ojC0mg2hJCc&feature=kp

  62. Myślę, że na chwilę obecną byłaby to piosenka Beyonce – Pretty Hurts. Tekst i teledysk tworzą ze sobą piękną całość. Beyonce śpiewa o tym, jak sam tytuł wskazuje, że piękno boli, że perfekcja w tych czasach jest chorobą ludzkości. Według mnie nie ma nic gorszego, niż za wszelką cenę dążyć do doskonałości. Niestety większości z nas bardzo cieżko jest to zrozumieć ;) Ja osobiście, słuchając tej piosenki, idąc ze słuchawkami w uszach nabieram pewności siebie i UWIELBIAM to uczucie! :)

    piosenkę można przesłuchać i obejrzeć wraz z teledyskiem tutaj:
    http://www.dailymotion.com/video/x190k8m_beyonce-pretty-hurts-official-video-hd-720p_music

    (zachęcam do przeczytania całego tekstu!:))

    mkrupa95@gmail.com
    pozdrawiam, Monika :)

  63. http://www.youtube.com/watch?v=AWGqoCNbsvM – „Bubbly” Colbie Caillat
    Piosenkę pierwszy raz usłyszałam podczas lotu samolotem do Włoch ze słuchawek siedzącego obok pasażera. Młody mulat, słuchał jej na tyle głośno, że i do mnie dobiegały jej dźwięki. Teraz tę piosenkę utożsamiam z mile spędzonym czasem, dniami wypełnionymi śmiechem i słońcem. Jej spokojna, harmonijna linia melodyczna działa na mnie kojąco., przynosi na myśl miłe chwile, wspomienia i moim zdaniem świetnie nadawałby się na wypełnienie mojego życiowego filmu drogi.

    Marta
    gorilllaz@interia.pl

  64. W momencie kiedy wyobraziłam sobie, że moje życie to film drogi w głowie pojawiła się jedna piosenka: Queen „Don’t stop me now” https://www.youtube.com/watch?v=HgzGwKwLmgM
    Czasami wyobrażam sobie pustą drogę (nie jest ona w Polsce, bo nie widzę dziur :P) i siebie, w samochodzie, w głośnikach ta piosenka i jadę jak najdalej. Jest ciepły, słoneczny dzień. Otwarte okna, obowiązkowy zimny łokieć :P Zostawiam problemy za sobą, wszystko co mnie trapi i męczy, ludzi którzy wiecznie czegoś ode mnie chcą, ludzi którzy cały czas czegoś ode mnie wymagają … i po prostu jadę w nieznane, gdzie mnie oczy poniosą i jak długo zechcę. Telefon wyłączony. Tylko ja, samochód (demon prędkości – 140 km/h z górki!) i podróż w nieznane. A kiedy z rozmyślań wracam do rzeczywistości to zastanawiam się czy odważyłabym się wyruszyć na taką wyprawę (ewentualnie przyprawę, jak to mawiał Kubuś Puchatek). Mam nadzieję, że kiedyś się przekonam, czy mam dość śmiałości, by wyrwać się ze schematu i zrobić coś nieoczekiwanego :)
    Pozdrawiam,
    Kaja (kajami[at]poczta.fm)

  65. Wybrałabym piosenkę Beyonce – I was here. Kocham tekst tej piosenki, który odzwierciedla moje życie. Zawsze, gdy jej słucham, mam ciarki na całym ciele i uśmiech na twarzy.

    Słuchając jej właśnie teraz, mam przed oczami klatki z mojego dotychczasowego życia :) Uśmiecham się, bo wiem, że mogłam komuś podarować moją miłość, moje serce, uszczęśliwić kogoś, pomóc komuś, obdarować dobrym słowem. Robić wszystko i nigdy niczego nie żałować! Tych dobrych, jak i złych rzeczy. Iść ciągle przed siebie z podniesionym czołem. Wierzę, że czeka mnie jeszcze daleka droga, pełna przygód i wrażeń :) Chcę przejść ją będąc dobrym człowiekiem. Dobrym dla innych i siebie. Dobro zawsze wraca :)

    Staram się żyć tak, aby kiedyś (mam nadzieję, że nie będzie to szybko :)), kiedy moja życiowa podróż dobiegnie jednak końca, ślad po mnie, moich czynach, moich słowach pozostanie. Jakaś cząstka mnie zachowa się w sercach i umysłach ludzi, których kocham i których spotkam na drodze :)

    Uważam, że mimo swojej spokojnej melodii, piosenka, którą wybrałam jako „podróżniczy soundtrack życia”, jest bardzo wesoła i wywołuje uśmiech na twarzy :) Uczucie spełnienia, bycia kochanym i potrzebnym, to chyba jedne z najwspanialszych uczuć, nieprawda? :)

    Miłego słuchania :)
    https://www.youtube.com/watch?v=i41qWJ6QjPI

  66. Jestem przekonana, że moją podróż przez życie idealnie uzupełniłby muzycznie kawałek Massive Attack – Angel. Jest w nim wszystko: delikatność przemijającego czasu, niecierpliwość tego co się wydarzy i nieco tajemniczy klimat całej podróży. Tekst wprawdzie o miłości, ale to przecież jeden a aspektów naszego życia i to bardzo ważny. Melancholia i drapieżność tego utworu uzupełniają się i doskonale pasują do mojego życia. Polecam:)
    http://www.youtube.com/watch?v=hbe3CQamF8k

  67. Zawsze pytam mojego chłopaka „Hej, jak nazywa się ta moja ulubiona piosenka „alabama”? Oficjalny autor i tytuł: Edward Sharpe and the Magnetic Zeros – Home.
    Kiedy ją słyszę to poprawia mi się humor, niezależnie od tego co by się działo. Kiedy jej słucham, czuję, że jest beztrosko, ciepło, są wakacje, a ja gdzieś zmierzam i czuję się szczęśliwa. To idealny podkład do mojego życia!
    A posłuchać ją można tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=4306i99LMXo

  68. Survivir „Eye of the tiger”
    https://www.youtube.com/watch?v=btPJPFnesV4

    Bez dwóch zdań ten kawałek!! Żużel to sport, któremu jestem oddana całym sercem. Oglądam mecze nie tylko u siebie w mieście, ale jeżdżę też na wyjazdy. Od kwietnia do września jestem praktycznie cały czas w drodze, wszystkie weekendy to speedway. Modowe skandale, Jacyków, Anja Rubik, Chodakowska, blogerskie nowości odzieżowe.. schodzą na drugi plan ;) (tak jestem kibicem-blogerką ;)))
    Jadąc na mecze ze swoją drużyną żużlową zawsze słucham(y) tego w aucie, Z-A-W-S-Z-E. To taki amulet prawie, talizman, piosenka na szczęście, no musi się naszym udać!!
    Bez zająknięcia wymieniam ten kawałek, bo jest energetyczny i przede wszystkim zagrzewa do walki a tego nam w żużlu trzeba, nie bez powodu wybrał go nawet Rocky Balboa! ;)
    W zeszłym sezonie byłam na 26 meczach, znam tekst na pamięć:D
    i chyba mentalnie dalej ciągle jestem gdzieś tam w tych latach ’90… ;)

  69. varsovie monika brodka

    „życie jest jak jazda na rowerze, aby utrzymać równowagę musisz ciągle przeć naprzód”

    czasami przez nadmiar szarości można zapomnieć o tym, że słońce świeci tak przyjemnie,
    moje życie trwa dwadzieścia lat i przeszło już przez kilka poważnych i smutnych doświadczeń,
    ale wciąż wyczekuję słońca, wtedy wsiadam na rower, nie dotykam ziemi, dlatego to takie fajne, wierzę w to, że będzie dobrze

    http://www.youtube.com/watch?v=NlSm_JL1das&list=WL0CF9B9B9AF425D49

  70. twór Fall Out Boy – Chicago is two years ago.
    Dlaczego? Bo moja podróż przez życie to (S/s)tany i te uczuciowe i te na mapie.
    Moje życie ma rytm taki jak ten utwór, żywiołowy, szybki ale czasem zwalniamy na chwilę, aby powrócić z jeszcze większym hukiem.
    Chyba w życiu każdego byliśmy uczuciowo źli, zawiedzeni, byliśmy w jakiś miejscach a wiedzieliśmy, że powinniśmy być w domu, ale brnęliśmy w to dalej. A ile to razy miałem „serce na rękawie” :)
    Ale mimo wszystko przede mną wizja tego wymarzonego Chicago gdzie pali się dla nas jakieś światło.
    No i pewnie stoi ten Pickup u sąsiadów, pewnie nie skoda, ale zawsze!
    /But there’s a light on in Chicago
    and i know i should be home
    all the colors of the street signs..
    they remind me of the pickup truck out in front of your neighbor’s house/
    https://www.youtube.com/watch?v=awksqKEqT84

  71. Nie było to łatwe, lecz …
    Coldplay – Viva La Vida
    Piosenka towarzyszy mi na prawdę od ładnych paru lat w różnych momentach, nie raz wyciągając mnie z dołka. Jest bardzo żywiołowa, dodaje mi energii. Poza tym czuję, że odnosi się do każdego aspektu mojego życia. Przez jego przewrotność na wierze skończywszy. I to niezwyciężone „oooo” , zawsze jest okazją żeby się trochę wydrzeć ! :)

    http://www.youtube.com/watch?v=9ldOuVuas1c

    W linku wersja koncertowa. Moim zdaniem wspaniale pokazuje emocje jakie wywołuje w ludziach ten utwór.

  72. Tak po dłuższym zastanowieniu się , wybrała bym piosenkę „Think” Aretha Franklin.
    Słowa dobrze odzwierciedlają moją zasadę życiową, nie warto się zmieniać dla nikogo, tylko żyć po swojemu, i staram się uskutecznić tą regułę w życiu. Cóż, mój byt na tej ziemi jest spokojny i melodyjny, acz nie nudne, jak ta piosenka. Uważam, że dobrze by wkomponowało się w całą podróż :)
    A po za tym głos Arethy nastawia mnie pozytywnie i ten refren! Aż chce się wstać i śpiewać razem z nią , nie zważając na to jak strasznie fałszuję! :D

  73. The Tallest Man on Earth – You’re Going Back
    https://www.youtube.com/watch?v=BqXnzqB1sik
    Jak wybrać tą jedyną, kiedy słucha się tak wiele (w końcu serce, tfu ucho – nie sługa). Wybór ograniczyłam do tych ponad 744 utworów zapisanych w loved tracks na last.fm. Kierowałam się zasadniczo trzema kryteriami: tekst, wspomnienia, jakie przywołuje dany utwór i dreszcze. Dzięki temu ostatniemu aspektowi, odsianych zostało 80% pozycji z listy. Już chciałam zdecydować się na jakieś moje smęty, ale zaraz przypomniałam sobie – Hej, ja mam z tą piosenką iść przez życie, a nie wybrać najbardziej łzawy utwór świata. Poza tym, do smętów kiepsko się chodzi. A że dodatkowo niezły ze mnie człowiek demolka, to piosenka powinna jakoś odzwierciedlać tę cechę (postrzeganą przeze mnie jako zaletę), charakteru. Koniec końców, przez życie nie idzie się samemu. W mojej drodze od ponad dziesięciu lat towarzyszy mi dwójka tych samych ludzi. Razem tworzymy wybuchowy tercet – złożony z kompletnie skrajnych charakterów i silnych osobowości. Jednak pomimo tego, jak i burz, które są za nami, nadal chcę unosić się z nimi na łzach i płakać ze śmiechu. Cała nasza trójka równie mocno kocha tę piosenkę, napisaną ku pamięci zmarłego przyjaciela Kristiana Matssona. A po raz pierwszy, jak i samego wokalistę, usłyszeliśmy ją wspólnie na off festiwalu. I to wspomnienie, przy takim akompaniamencie, w towarzystwie moich przyjaciół, może prowadzić mnie nawet na koniec świata.

  74. Muzycznym podkładem do mojego życia byłby utwór Tracy Chapman – ,Fast Car’
    https://www.youtube.com/watch?v=Orv_F2HV4gk
    Ciągłe przeprowadzki, ucieczki, nieustająca potrzeba zmian, zbieranie sił na dalszą podróż, pozostawianie za sobą smutnej przeszłości i szukanie upragnionego miejsca gdzie w końcu nie będę czuła że moje życie powinno być gdzieś indziej. Poszukiwanie szczęścia na które zasługuję chociaż z winy niskiej samooceny ciężko jest mi to przyznać.
    Ten utwór jak życie zbudowany jest z powolnych scen życia codziennego przedstawionych w zwrotkach oraz pędzących refrenów przy których sceny z mojej przeszłości mijane są w pędzie jak światła przy przejeżdżaniu przez tunel. Na słowach ‘be someone, be someone, be someone’ tunel się kończy, nad drogą rozpościera się gwieździste niebo a w powietrzu czuć wolność i nadzieję.

  75. Druga część siódmej symfonii Beethovena – https://www.youtube.com/watch?v=4uOxOgm5jQ4
    Mimo, że zazwyczaj sięgam po lżejszą literaturę muzyczną, to jeśli miałabym przyrównać swoje życie do jednego 'utworu’, wybrałabym bez wahania właśnie ten fragment symfonii Beethovena. Bo jakie ma być życie, jak nie doniosłe, ale zarazem bogate we wszystkie możliwe barwy? Chwilami błogie i ciche, by za moment uderzyć z całą mocą nie zawsze pozytywnych doznań. To zabawne, jak wiele udało się kompozytorowi zawrzeć w tak krótkim fragmencie, od spokoju narodzin, przez naprzemienne czasy burz i słodkiej sielanki, aż do kulminacji niepozbawionej ech wszelkich życiowych doświadczeń, kulminacji, która w końcu jest pełnym powagi wyciszeniem w nicość… Niech nikogo nie zniechęci, że utwór napisał koleś, który żył ponad dwieście lat temu. Ta muzyka jest ponadczasowa.

  76. Shannon LaBrie – Calls me Home

    Pomimo wszystkich ważnych spraw, problemów, życiowych zakrętów, wzlotów i upadków, prób usamodzielnienia się i odważnych decyzji ta piosenka przypomina mi, że moje miejsce jest w domu. To tu mogę odetchnąć i zresetować swój umysł. Wszystkie poszukiwania kończą się właśnie tutaj. Choćby nie wiem jak daleko, zawsze będę chciała z tej mojej podróży przez życie wrócić do miejsca gdzie wszystko miało swój początek.

    Link do piosenki: http://m.youtube.com/watch?v=j85iLHc7bC8

  77. A ja w swoim filmie nie chciałabym podróżować sama… Wzięłabym pod rękę kogoś kto ” zmienia moje nogi w spaghetti” i w rymie piosenki Thirteen Thirtyfive przemierzałabym senne uliczki budzących się do życia miast, poszukując tego jedynego miejsca, które pojawiłoby się na ekranie zaraz przed napisami końcowymi. :]

    Dillon- Thirteen Thirtyfive
    https://www.youtube.com/watch?v=BDsuR22GQPQ

  78. Nie wiem dlaczego film drogi kojarzy się z długą, spokojną pełną refleksji podróżą….błąd!
    Życie jak droga, pełne zakrętów, zwrotów akcji, niespodzianek a jednak cały czas pędzimy do przodu, często ścigając się z przeciwnościami losu podejmując decyzję których nie możemy cofnąć.
    Żyjemy szybko i intensywnie kusząc los lub w zawieszeniu nie wiedząc co zrobić ze swoim życiem
    Ile razy mówiliśmy „dziś jest ten dzień w którym zmieni się wszystko!” ?
    TO JEST WŁAŚNIE TA PIOSENKA KTÓRA OPISUJE MOJĄ DROGĘ
    Aż chce się wykrzyczeć refren:

    A thousand times I tempted fate
    A thousand times I played this game
    A thousand times that I have said
    Today, today, today

    Whoah, oh oh oh oh
    Whoah, oh oh oh

    Thirty Seconds To Mars – Up In The Air
    http://www.youtube.com/watch?v=y9uSyICrtow

  79. Nine Inch Nails – The Day The World Went Away (Still)

    https://www.youtube.com/watch?v=y7fsHtkNU7w

    To moje wschody słońca. Codziennie w drodze do pracy witam tym utworem dzień. Podobno smutny, powinnam wybrać na drogę życia coś wesołego, ale to właśnie ten utwór wygrywa z całą muzyką, której słucham codziennie godzinami. Pierwszy raz usłyszałam go w trakcie długiej podróży samochodem z przyjaciółmi. Lato, chyba ok 5 nad ranem, wszyscy spali, to był ten jeden jedyny wschód słońca, który zadecydował o innych na resztę życia. I tak od 6 lat, to się nie zmieni, jestem tego pewna.

  80. „Safe and sound” Capital Cities, bo to ulubiona szczęśliwa piosenka moja i mojej przyjaciółki, a nie wyobrażam sobie mojego filmu drogi bez niej. Jechałybyśmy autem, tańczyłybyśmy w fotelach i darłybyśmy się w niebogłosy, podkręcając głośność „na maksa”, żeby nie było słychać jak fałszujemy , zawsze tak robimy :) A poza tym to radosna piosenka, a mój film drogi nie może być przecież smutny!

    https://www.youtube.com/watch?v=47dtFZ8CFo8

  81. U2 'Stuck in a moment’
    Piosenka od której zaczęła się moja miłość do U2 i Bono wieeeele lat temu- śpiewał ją ktoś w programie prowadzonym przez Zbigniewa Wodeckiego „Droga do Gwiazd” czy jakoś tak. Miałam 8 lat i wpadłam jak śliwka w kompot ;) Jako dzieciak kochałam samą piosenkę- jej melodię i głos Bono , Pod koniec podstawówki przygotowywałam tłumaczenie tej piosenki na lekcję angielskiego zorientowałam się jak mądry tekst zwiera ten utwór. Jeszcze później zaczęłam czytać o samych członkach U2 o ich pracy humanitarnej, o pomocy w Afryce. Może to zabrzmi naiwnie, ale wtedy ich twórczość zyskała dla mnie jeszcze większe znaczenie….
    Jednak tematem jest droga życia jako podróż…. a dla mnie podkład muzyczny to nie tylko chwytliwa melodia nadająca tempo naszej podróży, ale także słowa. Te mają i pokrzepić i przypomnieć o pięknie życia… Dlatego piosenka U2, mimo wielu innych równie ukochanych, pasuje idealnie jako moja osobista odpowiedź na Twoje pytanie :)
    Poniżej frazy, które szczególnie oddają emocje, towarzyszące mi w podróży

    I’m not afraid of anything in this world
    You gotta stand up straight carry your own weight
    You’ve got to get yourself together you’ve got stuck in a moment
    And now you can’t get out of it
    I listen through your ears, through your eyes I can see
    And you are such a fool to worry like you do
    I know it’s tough and you can never get enough of what you don’t really need now
    And if the night runs over and if the day won’t last
    It’s just a moment This time will pass

    https://www.youtube.com/watch?v=emFUtuotHL4

    Mam nadzieję, że nie zanudziłam nikogo na śmierć ;p

  82. Eddie Vedder „Guaranteed”
    https://www.youtube.com/watch?v=2mA-Xn2Dx-s

    Kiedy odczytałam zadanie konkursowe, ten kawałek automatycznie pojawiła się w mojej głowie. Dlaczego właśnie ten? Chyba idealnie oddaje sposób, w jaki patrzę na świat. Z utworu tego bije ogromny spokój – wsłuchując się w jego dźwięki przychodzi mi do głowy mnóstwo skojarzeń! Obserwowanie, eksplorowanie i smakowanie świata, błądzenie na różnych szlakach, by znaleźć coś czego znaleźć się nie da, budowanie siebie z małych kawałków codzienności – każdej napotkanej osoby, odwiedzonego miejsca, zasłyszanego dźwięku :) Ale też mimo takiej „podróży” jest tu miejsce dla tej jednej osoby, która będzie potrafiła zatrzymać cię w domu :)

  83. Low Roar – Friends Make Garbage.

    To mój wybór; to piosenka, która mogłaby towarzyszyć mi w tle każdego dnia. Nieustannie. Moje życie traktuję jak podróż, a każdy nowy etap i doświadczenie, to przystanek na którym zatrzymuję swój pojazd. Poznaję zakątki, odkrywam nowe miejsca, zbieram mapy, a czasem jadę w nieznane. Smakuję, doświadczam, eksperymentuję, próbuję – w eterze kojący głos i piękne słowa. Robię tak jak śpiewa wokalista: „Aimlessly, no direction or timeline”. Trafia w punkt. ;-)
    https://www.youtube.com/watch?v=RboZtRh3WY4

  84. http://www.youtube.com/watch?v=rQqwG_rQx7A
    The Pointer Sisters – I’m so excited

    Bardzo kocham swojego narzeczonego i odkąd z nim jestem nie myślę, co było wcześniej i wiem, że on będzie przy mnie zawsze, dlatego jestem podekscytowana każdym nowym dniem i nie mogę się doczekać, co wymyślimy, gdy się spotkamy.
    I want to love you, Feel you,
    wrap myself around you
    I want to squeeze you, please you
    No, I just can’t get enough

    Pozdrawiam Cię serdecznie!

  85. Faktycznie trudny wybór, ale stwierdziłam, że wybiorę taką, która faktycznie do mnie trafia zarówno pod względem linii melodycznej, jak i tekstu. Zack Hemsey – The Way. (http://www.youtube.com/watch?v=Nco7qfrPG7I#t=147)

    Idealnie odzwierciedla to, co dostrzegam w życiu – tę drugą jej warstwę, coś głębszego, co nie każdy da radę zauważyć. Może nie jestem bohaterką, nie walczę ze złem, jak tu sugeruje tekst, ale jednak fantastycznie się tego słucha i kiedy mija się nocą las albo ukryte w ciemności domy… jest klimat. A przy tym daje siłę, aby obstawać przy swoim, przy swojej drodze.
    I cóż, kto wie, co czeka mnie za zakrętem?

  86. Muzycznym podkładem do mojego życia byłby utwór Tracy Chapman – ‘Fast Car’
    https://www.youtube.com/watch?v=Orv_F2HV4gk
    Ciągłe przeprowadzki, ucieczki, nieustająca potrzeba zmian, zbieranie sił na dalszą podróż, pozostawianie za sobą smutnej przeszłości i szukanie upragnionego miejsca gdzie w końcu nie będę czuła że moje życie powinno być gdzieś indziej. Poszukiwanie szczęścia na które zasługuję chociaż z winy niskiej samooceny ciężko jest mi to przyznać.
    Ten utwór jak życie zbudowany jest z powolnych scen życia codziennego przedstawionych w zwrotkach oraz pędzących refrenów przy których sceny z mojej przeszłości mijane są w pędzie jak światła przy przejeżdżaniu przez tunel. Na słowach ‘be someone, be someone, be someone’ tunel się kończy, nad drogą rozpościera się gwieździste niebo a w powietrzu czuć wolność i nadzieję.

  87. Ktoś już mnie uprzedził, co do wyboru utworu, jednak mam nieco odmienne uzasadnienie :)
    https://www.youtube.com/watch?v=1lyu1KKwC74
    The Verve – Bitter Sweet Symphony
    Nie wyobrażam sobie by cokolwiek innego mogło być soundtrackiem do mojego życia. Gdybym miała możliwość streszczenia go do długości czterech minut, byłby to obraz mnie biegnącej, nieustannie potykającej i czasami szybciej, czasami wolniej podnoszącej się z ziemi. Śmiejącej się z tego, ze mogę podziwiać świat z poziomu chodnika i z tego jak śmiesznie wyglądają wtedy ludzie nade mną. Wiecznie zachwyconej życiem, rozglądającej się dookoła z uśmiechem na twarzy i mającej łzy w oczach z powodu ludzi, których mijałabym po drodze. Łzy szczęścia na widok osób, które jak towarzysze biegnącego Forresta Gumpa, byliby ze mną dopóki nie zakończyłabym swojej drogi. Łzy smutku z powodu osób, które zostały gdzieś w tyle. Utwór ten przypomina mi zawsze, że nic nie jest czarne lub białe. A samo życie, właśnie dzięki temu piękne. Melancholijne, uciążliwe, zapierające dech w piersiach, wolne, szybkie, kolorowe, szare, przecież mamy w nim wszystko. Czasem słodkie, a innym razem gorzkie. A w tych najpiękniejszych chwilach, kiedy czuję, ze żyję, jak gorzka czekolada. A wszystko co nas otacza, wspomnienia, ludzie, widoki, to tylko melodie, które przez całe nasze życie próbuję ułożyć w jedną symfonię. Dlatego właśnie wybrałabym ten utwór. 'Cause it’s a bittersweet symphony, this life. :)

  88. ’Freedom’ z filmu 'Django: http://www.youtube.com/watch?v=_bdOTUocn5w

    To jest piosenka, którą w wakacje włączałam codziennie rano, wsiadając do samochodu po pięciogodzinnym przerzucaniu skrzynek i układaniu towarów w supermarkecie we Francji. Zrzucałam polar (przy zamrażarkach było tak zimno!) i jechałam prosto w podnoszący się upał, w pachnące solą i rozgrzanym piaskiem morskie powietrze. Śmiałam się wtedy z tego porównania do Django zrzucającego kajdany (pracę wspominam całkiem dobrze), ale 'Freedom’ jest niezłym soundtrackiem do życia. Zawsze wtedy, kiedy jest pod górę, kiedy boli albo nie mam sił, ale trzeba zacisnąć zęby i iść dalej, mogłabym słyszeć tę piosenkę. Pod koniec każdego biegu, kiedy nogi już odmawiają posłuszeństwa, po każdym dziesięciogodzinnym dniu na uczelni. Wtedy, kiedy zdaję spędzający sen z powiek egzamin, kiedy wygrywam i jestem najlepsza. Kiedy biegnę polną drogą w stronę plaży albo lasu i rośnie we mnie ekscytacja i taka ogromna radość. Życie jest właśnie jak ta piosenka – drobne potyczki z codziennością wymagające wielkiej siły, ciągłe podnoszenie się, otrzepywanie kolan i uparte dążenie do bycia szczęśliwym, chociaż nie jest łatwo.

  89. Agnieszka J.

    Jeśli napiszę, że Hall & Oates „You Make My Dreams (Come True)” ktoś może powiedzieć , że suchar. Ale jak przypomni sobie film „500 dni miłości” i scenę, w której ten numer się pojawił – nabiera nowego znaczenia…i naprawdę może „zrobić” nasz dzień :)
    Dowód pod linkiem :
    https://www.youtube.com/watch?v=8tJoIaXZ0rw

  90. Evelina Dzikie Serce

    http://www.youtube.com/watch?v=RUvz0XHDK2I
    Rebelheart – Ilgas kelias (czyli długa droga) – piosenka śpiewana w języku bałtyckim (litewski),
    Mam nadzieję, że przede mną jeszcze długa droga i wiele rzeczy do zrobienia :) (..) gdy droga dobiegnie końca, będziemy razem(..)
    G C D Am G
    Ilgas kelias tarp trumpų naktų,
    G C D Am G
    Ilgas kelias, bet man vėl neramu.
    G C D D Am
    Dvelkia naktys virpančiu šalčiu,
    Am C D G
    Aš norėčiau priglust prie tavųjų pečių.

    Aš miegočiau tavo glėbyje
    Ir sapnuočiau mudu danguje.
    Bet keliauju aš kažkur toli,
    Kur dingai, miela, šiam ilgam kely?

    Priedainis:
    G D Am C G(G D) Am C D
    Su tavim kartu, būt su tavim kartu,
    C D
    Prie tavęs prisiglausti.
    G D Am C G
    Man labai sunku, kur tu pradingai?
    C D
    Pradingai…

    Tingios naktys, žvaigždės danguje,
    Pasiilgau būt tavo glėbyje.
    Keistos mintys sukasi ratu,
    Kelias pasibaigs, ir mudu būsim kartu.

  91. Piosenkę podesłał mi znajomy z dopiskiem „Na pewno Ci się spodoba”. Spodobała, nawet bardzo. Uświadomiłam sobie wtedy, że życie to fantastyczna podróż, podczas której poznajemy niesamowitych ludzi, którzy znają nas na tyle, że potrafią odgadnąć nasze gusta. Wtedy po raz pierwszy oczarowała mnie ta piosenka. Towarzyszy mi stale, jest jedną z najczęściej odtwarzanych. Jest to jedna z tych piosenek, które są odpowiednie zarówno na gorsze jak i lepsze momenty. Za każdym razem, ten prosty przecież tekst, przypomina mi o radości, tej prostej radości z życia, której świadomość często nam umyka. A przecież tak łatwo się śmiać jak dziecko.
    Plastyczny obraz powtarzalności pór roku łatwo przyrównać do zmienności sytuacji życiowych, ludzkich nastrojów. Cykliczność pewnych zjawisk, odradzanie się wiosny zrównane z wybuchem radości, daje nadzieję i otuchę. Taka jest dla mnie ta piosenka, może nadinterpretuję, przeinaczam, ale jej energetyczna moc zawsze wprawia mnie w dobry nastrój, dodaje energii- mam ochotę wykrzykiwać z Grace słowa refrenu i niemal to robię! Po zimie nadchodzi wiosna, po smutkach radość- to takie straszne truizmy, ale niektórym i tak trudno w to uwierzyć.

    „So I will laugh and dance
    And watch the children sing
    And I will have a chance
    Of finding joy in everything!”

    Piosenka to oczywiście „Seasons”Grace Slick
    https://www.youtube.com/watch?v=MrZKZlJV4S8

  92. Rozpędź się co sił, chwyć barierki, wdrap się na dach i biegnij przeskakując kolejne wagony,
    tylko po to by stanąć na skraju lokomotywy z rozpostartymi szeroko ramionami i wtłoczyć w nozdrza nadchodzące powietrze.
    Blask wschodzącego na horyzoncie słońca zamieni kropelki potu na czole w iskrzące się drobinki szaleństwa,
    łopot rozpiętej koszuli zagłuszy stukot kół, a wiatr we włosach rozwieje spalone wspomnienia.

    Wtędy będziesz mógł powiedzieć, że jesteś w drodze.

    Curtis Stigers & The Forest Rangers – This Life
    http://www.youtube.com/watch?v=dmjoLi2S5rc

  93. Edward Sharpe and the Magnetic Zeros – Home https://www.youtube.com/watch?v=4306i99LMXo
    Lato, znajomi, wiatr we włosach, zachodzące słońce i ta piosenka. Wracaliśmy samochodem, z głośników leciała playlista z ipada mojej koleżanki. Było bardzo super! Usłyszałam ją wtedy po raz pierwszy, chciałam nawet zgrać sobie te wszystkie fajne utwory, jednak wyleciało mi to z głowy. Potem, już nie pamiętałam słów i melodii, jedynie „ooo” więc głupio mi się było nawet pytać. Jednak ciągle wspominając wakacje, miałam gdzieś w głowie tę naszą podróż, atmosferę i muzykę.
    Któregoś razu, już wczesną zimą, inna koleżanka, wstawiła jeszcze innej znajomej piosenkę na ścianie na facebooku i zupełnie nieświadomie co mnie czeka, puściłam melodię. Och!!:) Od tamtej pory to jeden z moich ulubionych zespołów, a piosenka spokojnie mogłaby lecieć w kółko do końca świata! Lato, wiatr we włosach, podróż itd.:)

  94. „Sen” Edyty Bartosiewicz

    http://www.youtube.com/watch?v=e29Iml5SzwU

    Tak jak w słowach piosenki „..Nie ma nic, nie ma mnie. /Niby bezpiecznie,/ale wcale nie jest dobrze w moim… śnie.” Czasem życie wymyka się spod kontroli, czasem nie wszystko układa się tak, jak bym tego chciała. To nie zawsze jest złe, ale jednak gdy misternie utkany plan się rozsypuję, przynajmniej na początku, przynajmniej przez kilka pierwszych chwil, czuję się niepewnie, jakbym stąpała po grząskim gruncie. Właśnie wtedy „budzi mnie wiatr- wiatr niesie strach”.

    Nie zawsze jednak jest tak niepokojąco, czasem „Budzi mnie deszcz – deszcz tuli mnie./
    Budzi mnie blask najgorętszych dni.” Wówczas czuję, że mogę wszystko, rozpędzam się z myślami, marzeniami, rozpędzam się z pragnieniami , a wtedy „Zachłanna i zła wciąż więcej chcę.”

    A jak w spotkaniu z rzeczywistością okazuje się, że wszystkiego mieć nie można, popadam w skrajność i dochodzę do wniosku, że już „Nie ma nic, nie ma mnie.” A stąd już tylko krok do stwierdzenia, że to wszystko to tylko sen, nic więcej; a w dodatku taki, w którym „niby bezpiecznie(..) niby cudownie, ale wcale nie jest dobrze(..)”.

    I chociaż czasem „ten sen przeraża mnie”, innym razem „ten sen zawstydza mnie”, wciąż „ to jest mój sen”.

  95. Wybranie jednej piosenki pod film na motywach mojego życia jest absolutnie niemożliwy. W soundtracku umieściłabym wiele piosenek, które przez lata haczyły o mnie w różnych chwilach. Gdy jednak głębiej się zastanowię, jest coś, co wiąże wszystkie etapy mojej podróży. Moi przyjaciele. Którzy, tak się szczęśliwie złożyło, byli, są i wiem, że będą ze mną w każdej trudnej, ale również w każdej szczęśliwej godzinie. Nie podróżuję więc sama. Jest taka piosenka, która mówi wszystko, o życiu dla drugiego człowieka. Prosto i z uczuciem. If I needed you – Don Williams &Emmy Lou Harris. Piękna. http://www.youtube.com/watch?v=QHoAg-LlVVM

    Osobiście uważam, że w muzyce nie potrzeba słów. Sama melodia porusza najgłębsze struny duszy, a to najbardziej osobiste przeżycie, ponad tekst napisany przez artystę. Jest więc w muzyce cos tak wspaniałego, co podłożyłabym pod napisy końcowe. Czyste piękno dźwięku, bez słów, a jednak o wszystkim i zrozumiała dla każdego. Oto Bobby Mcferrin – Common threads http://www.youtube.com/watch?v=Ju69Ty6ndgs

  96. Joni Mitchell – Both Sides Now
    https://www.youtube.com/watch?v=5tWRAVXeao0
    (koniecznie ta wersja!)

    Jest to jedna z tych piosenek do których powracam co jakiś czas.
    Połączenie tych nie do końca optymistycznych słów i lekkiego brzemienia gitary powoduje, że mimo wszystko jest ona na swój sposób energetyzująca. Wiem na pewno, że idealnie pasuje do mnie na tę chwilę.

  97. Moja odpowiedź na konkursowe pytanie jest wypadkową wielu bardzo luźnych skojarzeń, które doprowadziły mnie do dość zaskakującej dla mnie samej pozycji muzycznej. A wybór padł na kawałek „Z tylu chmur” Piotra Bukartyka.

    Jest to piosenka, która nie towarzyszy mi na mojej drodze życia często, bo odkąd pierwszy raz ją usłyszałam (2011 r., Przystanek Woodstock), spotykamy się średnio raz w roku – właśnie na Woodstocku. Niemniej jednak spotkania te są zawsze bardzo intensywne i szalenie emocjonalne. Przypominają mi o rzeczach często zapomnianych w ferworze codzienności – przede wszystkim, że niezależnie od tego, dokąd mnie życie zaprowadzi i jak bardzo pokrętna będzie to droga, to najważniejsze jest, że nie kroczę nią sama. Towarzystwa dotrzymuje mi mój chłopak, żeby było zabawniej, poznany właśnie w 2011 r. na Woodstocku, w blisko siedmiuset tysięcznym tłumie, na 2 godziny przed pierwszym zetknięciem się z wybranym przeze mnie kawałkiem :) I wracamy tam teraz w każde lato razem, żeby naładować się pozytywną atmosferą miejsca, przybić piątki i wymienić się uśmiechami z tymi wszystkimi pięknymi ludźmi.

    Chciałabym bardzo, żeby moje życie było jak te wszystkie festiwale – beztrosko piękne i kolorowe, ale to ta nie działa, dlatego cieszę się, że chociaż raz w roku moja droga kieruje mnie tam, gdzie uczyłam się tego, jak to jest być spełnionym człowiekiem. Przez spełnienie rozumiem umiejętność czerpania radości z małych rzeczy :)

    Te moje sentymentalne usposobienie kazało mi wybrać właśnie ten kawałek na soundtrack życia, ale jest w tym wszystkim coś jeszcze – sama piosenka w swojej prostocie jest absolutnie genialna.

    „Bo choć jedno nad nami niebo,
    Każdy co innego widzi w nim.
    I z tylu chmur ponad głową
    Czarną Ty, a ja różową wybrałbym.”

    W samo sedno!

    A tu namiary: http://www.youtube.com/watch?v=t621Xq-d3N0
    (w Internecie krążą też nagrania ze wspólnego, pożegnalnego, festiwalowego śpiewania, polecam!)

  98. Marek Grechuta – Dni, których nie znamy
    http://www.youtube.com/watch?v=TUjAWNdOMkQ
    W linku wersja Plateau, którą uwielbiam, bo kojarzy mi się z moim pierwszym w życiu Woodstockiem i pierwszym koncertem na tym festiwalu. Pamiętam doskonale tłum ludzi pod sceną, wszechobecny kurz i tę niesamowitą atmosferę, którą doskonale opisują słowa: „miłość, przyjaźń, muzyka”. Pan kolejarz odgwizdujący start festiwalu: „Siedemnasty Przystanek Woodstock, odjazd!” i zaraz na scenie Plateau i goście (m.in. Marek Jackowski) z Projektem Grechuta i między innymi ta piosenka. Endorfiny w żyłach krążyły jak szalone, nade mną błękitne niebo, dookoła mnie fantastyczni ludzie, czego chcieć więcej? Później, późną nocą Projekt Grechuta dawał drugi koncert, tym razem akustyczny w namiocie ASP i drugi raz było mi dane usłyszeć tę piosenkę, tym razem w zupełnie innej scenerii: ciepła sierpniowa noc, garstka ludzi w namiocie, zespół na scenie i namacalna wręcz magia tamtej nocy. Ten nocny koncert był zdecydowanie jednym z najlepszych, na jakim dane mi było być. Kilka dni po Woodstocku piosenka „Dni, których nie znamy” towarzyszyła mi w najdłuższej mojej podróży pociągiem – z Włocławka do Bielska Białej, dziewięć godzin w drodze. Mimo tego, że podróż była męcząca, okrutnie bolała mnie rozcięta na festiwalu ręka, to i tak całą drogę się uśmiechałam, słuchając piosenek Grechuty, wspominając Woodstock i ciesząc się na czekające mnie fantastyczne wakacje Bielsku!
    W odniesieniu do życia, to każdy kto choć raz wsłuchał się w tekst „Dni, których nie znamy” wie, że jest on pewnego rodzaju przepisem na życie.

  99. The Black Keys- Money Maker. Nie do końca poważnie, bo opowiada o kobiecie lekkich obyczajów. :) Tytul kojarzy mi się z pociągiem do pieniądza, który prawie jak popęd seksualny nakręca świat. A i ma fajny riff czy to coś na gitarze, wciągające, sprawia, że piosenka się nie nudzi i łatwo wpada w ucho. Pozdrawiam.
    http://youtu.be/u4G3F2GN6uw

  100. A ja w moim filmie nie chciałabym występować sama… W podróż wzięłabym pod rękę kogoś, kto
    ” zmienia moje nogi w spaghetti” i w rytmie piosenki Thirteen Thirtyfive przemierzałabym senne uliczki budzących się do życia miast, poszukując tego jedynego miejsca, które pojawi się na ekranie zaraz przed napisami końcowymi. ;]

    Dillon- Thirteen Thirtyfive
    https://www.youtube.com/watch?v=BDsuR22GQPQ

  101. https://www.youtube.com/watch?v=1_xwnb3cymc
    The Faces „Ooh La la” – bo jeśli moje życie ma być filmem to tylko w reżyserii Wesa Andersona.
    Plus podróż przez życie zdecydowanie preferuję odbyć w trybie dynamiczno-hopsającym. No i przecież każdemu co jakiś czas zdarza się pomyśleć „I wish that I knew what I know now when I was younger”, to się chyba przez całe życie nie zmienia.

    1. A w ogóle to tak sobie teraz pomyślałam, że super by było gdyby Wes Anderson faktycznie wyreżyserował moją podróż przez życie, bo byłoby to równoznaczne z tym, że moim ziomkiem jest Bill Murray ;D

  102. Akira Soundtrack – Kaneda’s Theme

    Kawałek wydaje mi się dziki, swoją drogą pochodzi z troszkę zwariowanego anime. Uderzenia w bambusowe rurki nasuwają mi na myśl ulewę, taką z wielkimi kroplami deszczu, a że uwielbiam wodę i dziką przyrodę, to zdecydowanie muzyka dla mnie. :D Swoją drogą od dawna wracam do tego utworu i mimo upływu czasu nadal wyzwala we mnie mnóstwo energii.

    http://www.youtube.com/watch?v=G-wv4pFodIQ
    Tu można zobaczyć instrumenty (niestety dźwięk kiepsko nagramy) -> http://www.youtube.com/watch?v=K-pko0vruGo

    PS: Powodzenia w wybieraniu. Kilka godzin od opublikowania posta, 164 komentarze, każda piosenka trwa ok 3 min.. Samego słuchania już masz ok 8 godzin, a do tego jeszcze przeczytać opisy. OMG!!!

  103. Edward Sharpe & The Magnetic Zeros – Home
    Długie, upalne noce przegadane z winem i otwartymi głowami przy akompaniamencie świerszczy. Jazda bez celu z oknami otwartymi na oścież, przez które wpada powietrze wtłaczające oddech z powrotem do wnętrza. Wysoka trawa, która łaskocze gołe kolana podczas biegu. Słońce, które, masz wrażenie, wypala ci na nosie piegi i sprawia, że robi się „złociście” w środku. Nocne spacery po opustoszałym mieście, które oddycha z ulgą po upalnym dniu. Jego ramię, które owija cię jak kokon i sprawia, że chciałabyś się z niego nigdy nie uwolnić. Cud wyboru i wolność nieznanego.
    To zaledwie ułamek tego, czym jest dla mnie ta piosenka. Kojarzy mi się z tym, czym było moje życie jak i z tym, jakie, mam nadzieję, będzie.
    https://www.youtube.com/watch?v=DHEOF_rcND8

  104. Piosenką, która nadawałaby rytm mojej podróży byłby utwór Rad Racer, w wykonaniu Work Drugs. Niestety to jeden z tych kawałków, dla określenia których nie wiadomo, czy lepiej użyć po prostu „uroczy”, „niedoceniany”, czy „nieznany”. A dlaczego on?

    http://www.youtube.com/watch?v=PsgBy3MOtEw

    Bo chciałbym, by tak jak w Rad Racerze- tytułowej grze, znanej z automatów lat osiemdziesiątych- moje życie pędziło w zawrotnym tempie, cały czas w jasno wyznaczonym kierunku i niemal zupełnie bez używania hamulców. A przeszkodami na mojej trasie były wyłącznie dwa razy wolniejsze samochody i zakręty, które dla wprawionego kierowcy nie stanowią już żadnego problemu.

    Oprócz tego- to po prostu szalenie wakacyjny kawałek i dobrze byłoby się przy nim bujać. Choćby i całe życie!

  105. Utwór Djákninn zespołu Sólstafir.

    Wybrane z sentymentu dla smętnych dźwięków, dobrych wokali i myśli o Islandii.

    Już wiem, że zatrzyma się ze mną na dłużej. Poznany stosunkowo niedawno, ale od razu zapadł w pamięć.
    Żeby kawałek był naprawdę wartościowy, musi nieść za sobą jakiś ładunek emocjonalny, musi dotrzeć do słuchacza. I w tym przypadku Djákninn sprawdza się doskonale. Niezrozumiały język, który swobodnie pozwoli Ci delektować się pięknem samych dźwięków – jest. Przejmujący śpiew wokalisty – jest. Nadprogramowa długość (spokojnie ponad 10 minut) – jest.
    Sólstafir stworzył utwór, który może równie dobrze robić za swojego rodzaju metaforę życia.
    Bo czymże jest życie, jeśli nie pasmem wielu niezrozumiałych słów, sytuacji, których uczymy się latami, krzycząc przy tym, wyjąc wręcz, raz za razem? I właśnie w tym krzyku, tych emocjach, jest jakaś nadzieja. Za każdym razem, gdy załączam ten utwór, wyłączam się, wyciszam. Delektuję kolejną podróżą, małą czy też wielką.
    „(…) it is a journey that matters, in the end” – Ernest Hemingway

    http://www.youtube.com/watch?v=9c8inqYAESo

  106. Wybrałabym sigur rós – rafstraumur, bo to moja taka trochę piosenka drogi. Zabieram ją ze sobą wszędzie: na długie spacery przy zachodzącym na purpurowo słońcu, na deszczową podróż rozklekotanym PKS-em po dziurawej drodze przez las, do jazdy samochodem w ciemną, gęstą noc, do pociągu wyruszającego o świcie w nieznane jako towarzyszkę w pustym przedziale. Przywodzi mi na myśl podekscytowanie, oczekiwanie na coś nowego i pcha do przodu. Bo chyba właśnie o to chodzi, prawda? Żeby się nie zatrzymywać.
    http://www.youtube.com/watch?v=9zpG51GGr3A&feature=kp
    (cała płyta jest w podobnym klimacie, więc polecam gorąco!)
    Karolina, lafeegrise@gmail.com

  107. The Kinks – This Time Tomorrow
    https://www.youtube.com/watch?v=AtNP5U_Khd0
    Kto wie co czeka nas jutro, co będziemy robić o tej porze?
    W piosence obserwujemy świat z okien samolotu, a może to świat patrzy na nas…Ta inna perspektywa sprawia, że to co duże i ważne staje się małe i mniej istotne. Jesteśmy w ciągłym ruchu, nie wiemy co będziemy robić następnego dnia, ale jedno jest pewna – nasza podróż nas zmienia i pozwala spojrzeć na rzeczy, które nas spotykają z innej strony.
    Z pewnością te właśnie piosenkę wybrałabym jako podkład do mojego osobistego filmu drogi.

  108. Kiedy trwała moda na „Przyjaciół” byłam trochę za młoda, żeby się nimi zachwycać. Załapałam się za to idealnie na „Jak poznałem waszą matkę” i chociaż teraz z niecierpliwością wyczekuję zakończenia, to zdecydowanie stało się to jednym z „moich” seriali. Trochę jako guilty pleasure, trochę na poważnie, na pewno nauczył mnie jednego – nie ma jazdy samochodem bez The Proclaimers i „500 miles”. A że akcja mojego filmu drogi toczy się głównie na trasach warszawskich autobusów, to tam podryguję w jej rytm. Czasem nawet nie wiadomo, czy to podrygi, czy dziura w ulicy.
    Polecam, Time Lord approved: http://www.youtube.com/watch?v=FPKgPB80jNA

  109. http://www.youtube.com/watch?v=wqIaqtRDiS4

    Tam, gdzie nie sięga wzrok. Głównie dlatego, że jestem młoda. Chcę być też na tyle odważna by spełniać swoje marzenia i postawione sobie wyzwania i cele życiowe ( a ta piosenka niesamowicie wspiera mnie w chwilach zwątpienia).. „W chmurach gdzieś tkwi Twój szczyt, odważ się i idź”.

  110. Moje życie filmem drogi? W takim razie podkład muzyczny musi być optymistyczny, ładujący pozytywną energią! http://www.youtube.com/watch?v=1jISH8jAi-M i mimo, że Nosowska z takimi klimatami się nie kojarzy, to jej piosenka 'O lesie’ zawsze poprawia mi humor i działa na mnie lepiej niż piernikowe lody w grudniu [no dobra, porównywalnie dobrze! ;)]. A ten las, to ten stan w życiu, wyznaczony cel, do którego uparcie dążę. I kiedy bywa ciężko, kiedy tracę wiarę i wydaje mi się, że może to jednak nie ma sensu, to zawsze wtedy pojawia mi się w głowie 'porzuć miasto i chodź! (…) słyszysz jak woła – chodź!’ i od razu przypominam sobie, jak piękny będzie ten mój las, kiedy w końcu do niego dojdę. I nie dam sobie wmówić, że moje marzenia są nierealne, bo ja po prostu wiem, że warto właśnie rzucić to wszystko i, choćby małymi kroczkami, iść na szczyt. O tak, to jest właśnie ten moment w filmie, w którym główna bohaterka z rozwianymi włosami zdaje sobie sprawę z tego, że może wszystko!

    'musisz tu przyjść, musisz tu przyjść, musisz tu przyjść, musisz tu przyjść’

    Zuzanna – zuzia_trafna@wp.pl

  111. Chciałabym, aby takim podkładem muzycznym była piosenka Edward Sharpe & The Magnetic Zeros – Home. Życie do takiej melodii musi być pełne miłości, szczęścia i ciepła! A poza tym jest to piosenka mojego związku. I ciągle potrafi poprawić mi humor. Hooome, Let me go hoooooome…. Nawet teraz się uśmiecham :)
    https://www.youtube.com/watch?v=DHEOF_rcND8

  112. ’Terra’ Juliana Lyncha, ponieważ mając plecak na plecach, słysząc ją i po prostu idąc przed siebie czuję, że żyję

  113. ciężko podać jedną piosenkę, utwór, dzieło. gdybym jednak miała podać soundtrack do mojego życia to będzie to preludium deszczowe Chopina.
    http://www.youtube.com/watch?v=SoteyAXuEKY
    wiem, że to smutna i nieco melancholijna melodia – i bez słów, ale wydaje mi się, że wszystko co mnie otacza jest przeładowane słowami – mnóstwo książek, wierszy i wszystkie tysiące mądrych rozmów w nocy. A przecież moje życie jako film drogi to pierwsze kroki przy pianinie, a potem harce przy tym pianinie z siostrą (tata wciąż grał), potem harcerskie włóczęgi, marzenia o złapaniu stopa i podróży po Francji, przechodzone rodziną i znajomymi trasy po górach, długie trasy samochodowe z tatą, włóczenie się po nowych miastach z nowymi przyjaciółmi na studiach, spontaniczne trasy rowerowe i tak wciąż… oczywiście jeszcze milion innych historii, jak wtedy, gdy spalił się nam samochód pod Grójcem i wracaliśmy sześć razy dłużej do domu – padał deszcz, jakimś cudem trafiliśmy na końcówkę Heya podczas godzinnej przesiadki w Kielcach i wtedy tak na prawdę poznałam mojego tatę, gdy szukałam najbliższej mi osoby po całej Polsce, gdy z obecnym narzeczonym – wtedy nowo poznanym chłopakiem wędrowaliśmy przez warszawską starówkę i padał deszcz…
    deszcz zawsze zmieniał mi plany, obiecywał tęczę, towarzyszył w długich wycieczkach, a smutne preludium deszczowe wycisza… tak, aby deszcz był obietnicą najlepszych chwil.

  114. Gdybym mogła wybrać jedną piosenkę która mialaby być soundtrackiem do mojego życia to byłoby to zdecydowanie wykonana przez Robbiego Williamsa „My Way” Dlaczego? Ten fragment broni się sam: „For what is a man, what has he got? If not himself, then he has naught (…)I did it My Way”
    Anna anna.olejniczak91@gmail.com
    vnd.youtube:PgKb4uWkXvE?vndapp=youtube_mobile&vndclient=mv-google&vndel=watch

  115. Justyna Wróbel

    A Tribe Called Red – Electric Pow Wow Drum
    https://www.youtube.com/watch?v=_zH9wHWMi_k

    Piosnka ta była mi towarzyszką nie tak dawno w kijowskim metrze, kiedy to mój niewieści korpus w parze z rokoszowym nastrojem maszerował na Majdan, by wesprzeć ukraińskich przyjaciół. Jej nuty odbywały podróż między młoteczkiem, kowadełkiem i strzemiączkiem, gdy na wyspie Qeshm nad Zatoką Perską na jednej z dzikich plaż, odziana niemal w nagość (bo bez hidżabu), pałaszowałam daktyle i granaty po trudach rozbijania naprędce namiotu, by zdążyć przed zachodem słońca. Także melodia ta stanowiła soundtrack podczas przekraczania górzystej granicy irańsko-armeńskiej autostopem: wtedy to w środku nocy, gdy mgła nie pozwalała ujrzeć nic poza zasięgiem 2 m, nasi dobrodziejcy na środku drogi urządzili na masce swojej n-letniej wołgi kulinarną ucztę obfitującą w przygotowane przez matki, żony i kochanki lokalne łakocie.
    Choć piosenka z nazwy i rytmu wskazuje na indiańską proweniencję, ma jednak w sobie uniwersalny (wy)dźwięk buntu, odwagi, braku granic. A to właśnie te elementy wydają się być składnikami gwarantującymi niezapomnianą podróż. Taką, z której nie będziemy żałować rzeczy, których nie zrobiliśmy. Taką, której sami sobie będziemy zazdrościć.

    Justyna, justine.moineau@gmail.com

  116. Wiedźma Magda

    Tyle Islandii w komentarzach! <3 Ja też dorzucę coś od siebie.
    Sigur Ros – Svefn-G-Englar, słuchaj i czytaj dalej:
    https://www.youtube.com/watch?v=Xow2gnVTUjs

    Wyobrażasz sobie, że jak usłyszałam w swoim życiu pierwszy raz Sigur Rósów, to czym prędzej wyłączyłam, bo nie mogłam słuchać tego niezdecydowanego wycia.

    Teraz, kiedy słucham tego utworu, przypomina mi się koncert Sigur Rós w Krakowie w Hali Ocynowni, na który dostałam bilet (bo przecież nie wydałabym tyle kasy na taki chory zespół). A tam wszyscy płakali… łącznie ze mną. Właśnie wtedy zaczęła się moja przygoda z Islandią. Zaczęło się od muzyki. Mam wrażenie, że od zawsze szukałam takiej, która wyraża moją osobowość i w końcu znalazłam. Zaczęłam się zachwycać wszystkim, co islandzkie. Zapisałam się na kurs języka islandzkiego i zaczęłam spotykać ludzi, którzy też się jarają lodową krainą. Aż pewnego dnia otwarłam fejsa, a STYLE DIGGER pisze, że tam była. Asia, nawet nie wiesz, jakiego kopa dałaś mi swoimi notkami! Chyba z pięć razy przeglądałam Twoje zdjęcia z Islandii. Dziękuję :)

    I właśnie trwa moja podróż na Islandię. Jeszcze nie podróżuję tam fizycznie. Najpierw przeprowadzam się tam mentalnie. Pewnego dnia obudzę się rano i stwierdzę , że mam dość Krakowa i chcę do Reykjaviku. Tak będzie…

    Lov, Wiedźma

  117. Kiedy przeczytałam pytanie konkursowe, od razu przyszło mi na myśl Arcade Fire i ich piosenka 'No cars go’. Jest to jeden z moich ulubionych zespołów i po prostu nie mogłam dokonać innego wyboru, bo bardzo utożsamiam się z ich tekstem. Ta piosenka sprawia, że za każdym razem, gdy jej słucham, chcę znaleźć się w tym tytułowym miejscu „bez samochodów”, którym jest nasza wyobraźnia. Dzięki niej możemy zrobić wszystko, bo nie ma rzeczy niemożliwych, a z nią wszystko wydaje się prostsze. Jej linia melodyczna przywołuje mi na myśl Szkocję (jednego z moich celów podróży) i słuchając tej piosenki, puszczam wodze fantazji i czuję się jakbym tam była przez te prawie 6 minut. Ostatnie zdanie tekstu tej piosenki jest takim moim mottem życiowym („nie wiemy dokąd zmierzamy”). Życie jest nieprzewidywalne, często z krętymi drogami, ale dzięki marzeniom możemy je przetrwać. Myślę, że ta piosenka jest w sam raz na długie podróże samochodem. Prosty tekst, ale skłania do przemyśleń. Po prostu uczta dla uszu i duszy :)

    Podaję drugi adres, mniej oficjalny :) harrynh@interia.pl

    No i link! https://www.youtube.com/watch?v=P77GfpzqDvQ

    Pozdrawiam!

  118. Choć dawno tej piosenki nie słuchałam, to bez wahania wybieram – http://www.youtube.com/watch?v=fsKk5_xftNI
    Choć wydaje się być niezbyt pozytywna, to za każdym razem kiedy czytam jej tekst czuję, że jest w niej sama prawda na temat życia, i właśnie naszej przez nie drogi. Szczególnie wersy „We’ve all been sorry, we’ve all been hurt, but how we survive, is what makes us who we are” trafiają do mnie zawsze, tak samo trafiały kiedy miałam 15 lat i pstro w głowie, i tak samo mocno trafiają dzisiaj. No i poza tym – jazda samochodem przy takiej piosence po szerokiej pustej drodze byłaby dla mnie kwintesencją wolności.

  119. Now we are free – Lisa Gerard i Hans Zimmer, soundtrack z Gladiatora
    https://www.youtube.com/watch?v=bOOOfK_heU4
    Traktuję ją od dawna jako soundtrack mojego życia, na tyle, że w niektórych sytuacjach sama brzmi mi głowie. Jest na tyle emocjonująca, że pasuje i do szczęśliwych i smutnych wydarzeń. Ma w sobie powagę, smutek, ale też optymizm i radość. Niesie w sobie przekaz, że niezależnie od tego co się dzieje, wszystko będzie dobrze. To jeden z tych utworów przy których przechodzą mi ciarki z emocji, to podobnie jak w życiu :)

    Pozdrawiam!

  120. Wybrałabym „Dni których nie znamy” Marka Grechuty.
    http://www.youtube.com/watch?v=oG6pEolAKm8

    Mam do tego utworu sentyment, ponieważ zapoznała mnie z nim mama, jeszcze we wczesnych latach podstawówki. Przeprowadzaliśmy się wtedy do miasta oddalonego o kilkaset kilometrów od rodzinnej wsi, a ja płakałam, bo miałam już nigdy nie zobaczyć przyjaciółek z podwórka. Dla 8- czy 9-latki było to równoznaczne z ich śmiercią… Mama włączyła magnetofon (słuchała Grechuty z kaset) i kazała wsłuchać mi się w słowa piosenki. Nie zrozumiałam przekazu :) ale mama pomogła. Ocierając łzy tłumaczyła jak wiele jeszcze przede mną. Magia piosenki zadziałała, a ja zrobiłam wszystko co w mojej mocy, by z odwagą spojrzeć w przyszłość. Z koleżankami ze wsi wymieniłyśmy jeszcze kilka listów, ale kontakt szybko się urwał. Może i szkoda? A może i nie, bo przecież ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy…

    PS zbyt melancholijnie? No nic, to melancholijny film, ja tu jestem reżyserem :)

  121. Droga każdego człowieka składa się z sukcesów i porażek. Moja z całą pewnością jest splotem pięknych wzlotów i spektakularnych upadków. Istna sinusoida… Wszystkie kopniaki staram się przyjmować ze zrozumieniem, a nawet uśmiechem. Codziennie się tego uczę i raz idzie mi lepiej, raz gorzej.
    Ostatnio zdałam sobie sprawę, że często rozdmuchuję swoje problemy, które z perspektywy czasu okazują się tak błahe, i proste do rozwiązania, że mam do siebie o ten cały stres pretensje. Oczywiście bywa też, że dostaję potężnego kopa i nie jest mi łatwo zaakceptować ów „podarunek” od losu. Wtedy zastanawiam się dlaczego jeszcze nikt nie wymyślił wehikułu, który pozwoliłby mi cofnąć się w czasie i zapobiec przykrym sytuacjom. Ale jak to się mówi: „Kretynem jest nie ten, kto popełnia błędy, ale ten kto wciąż popełnia te same”. Więc akceptuję fakt, że czasu nie da się cofnąć i staram się na błędach uczyć.
    Jako piosenkę charakterystyczną dla mojej drogi życiowej wybrałam „Hands” Jewel. Ta piosenka od ponad 10 lat mi towarzyszy i jest cały czas aktualna. Tekst mówi o tym, co ważne: nie ma co rozpaczać – w trudnych chwilach trzeba brać się w garść i iść do przodu. Jestem malutka, ale mam dwie zdrowe rączki i trochę mogę nimi zdziałać. Najważniejsze jest życie w zgodzie z własnymi zasadami i życzliwość do innych ludzi. Niby banały, ale jak się tak głębiej nad tym zastanowić to nie znam szczęśliwej osoby, która zmierza po trupach do swojego celu. Bądźmy więc życzliwi!! Bo jak nie, to Karma nas dopadnie ;)
    Kończąc – wiem co to znaczy zostać z niczym – w sensie materialnym, bo w kwestii bliskich mi osób los jest dla mnie łaskawy (tfu, tfu, odpukuje w niemalowane). Teraz się podnoszę, wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale kto wie co czeka za rogiem? Niezależnie od tego, co jest tam przez kogoś wysoko w gwiazdach zapisane, ta piosenka zawsze będzie ze mną, w dobrych i złych chwilach.

    https://www.youtube.com/watch?v=AfsS3pIDBfw

  122. piosenką, która towarzyszy mi przez całe życie jest „Wielka woda” Maryli Rodowicz z genialnym tekstem Agnieszki Osieckiej:

    Trzeba mi wielkiej wody,
    tej dobrej i tej złej,
    na wszystkie moje pogody,
    niepogody duszy mej,
    trzeba mi wielkiej drogi
    wśród wiecznie młodych bzów,
    na wszystkie moje złe bogi
    niebogi z moich snów.

    Oceanów mrukliwych
    i strumieni życzliwych,
    piachów siebie niepewnych
    i opowieści rzewnych,
    drogi biało-srebrzystej,
    dróżki nieuroczystej,
    czarnych głębin niepewnych
    i ptasich rozmów śpiewnych.

    I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
    gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
    i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
    nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
    tak zwanej życiowej mądrości,
    dopóki życie trwa, póki życie trwa.

    Trzeba mi wielkiej wody,
    tej dobrej i tej złej,
    na wszystkie moje pogody,
    niepogody duszy mej –
    trzeba mi wielkiej psoty,
    trzeba mi psoty, hej!
    na wszystkie moje tęsknoty,
    ochoty duszy mej,
    wielkich wypraw pod Kraków,
    nocnych rozmów rodaków,
    wysokonogich lasów
    i bardzo dużo czasu.

    I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,
    gdzie śmieją się śmiechy w ciemności
    i gdzie muzyka gra, muzyka gra,
    nie daj mi, Boże, broń Boże skosztować
    tak zwanej życiowej mądrości,
    dopóki życie trwa, póki życie trwa.

    Ona zawsze przypomina mi żeby: a) nigdy nie dorosnąć i nie żyć w przekonaniu, że znam już życie i wszystko wiem b) pamiętać, że „najważniejsze to się życia nie bać” ;)

    https://www.youtube.com/watch?v=dpcDE5d7K7I

  123. http://www.youtube.com/watch?v=u9DaXziq_Tc
    Maria Peszek – Wyścigówka

    Żyjemy w „szybkim” świecie, codziennie martwiąc się ile mamy do zrobienia,
    ile nie zrobiliśmy i co musimy zrobić.
    Ja jestem jedną z tych osób biegającą między pracą, uczelnią, chłopakiem, spotkaniami, książkami, filmami do obejrzenia, siłownią i jeszcze raz pracą.
    Dopiero niedawno tak na prawdę „dorosłam” do życia. Do życia w tym trybie, ale do bycia w nim szczęśliwą.
    A tekst Wyścigówki kojarzy mi się z momentem zrozumienia mnie przez samą siebie. Idealny soundtrack :))

    Magda
    mwarwas@vp.pl

  124. Witaj,
    obserwuję Twój blog od dość długiego czasu, jednak dopiero ten wpis zachęcił mnie do ujawnienia swojej obecności ;) Kiedy zobaczyłam zdanie konkursowe, od razu wiedziałam, co wybiorę- soundtrack z Amelii- „J’y Suis Jamais Alle” http://www.youtube.com/watch?v=okJpAybjpQs . Uwielbiam wszystkie utwory z tego filmu, a co najśmieszniejsze- nigdy nie udało mi się go w całości zobaczyć ;)
    Soundtrack mojej drogi życiowej jest dla mnie w miarę spokojny, ale żwawy. Uporządkowany, chociaż zdarzają się niespodzianki. Bardzo podoba mi się dynamika tej ścieżki oraz jej mocny akcent pod koniec utworu- jeśli żegnać się ze światem, to z klasą… W tych nutach jak na moje ucho pobrzmiewa ostrożny optymizm, który bardzo sobie cenię.
    I jeszcze jedno wspomnienie bardzo silnie łączy mnie z tą muzyką. Siedem albo osiem lat temu (w wieku lat około 13) byłam na kolonii w Iławie. To była pierwsza samodzielna kolonia, w dodatku tak daleko od domu (mieszkam w dolnośląskiem). Tego soundtracku słuchałam w drodze nad Kanał Ostródzko-Elbląski. Za oknem świeciło piękne, lipcowe słońce, wzdłuż drogi było mnóstwo intensywnie czerwonych maków. I „Amelia” w słuchawkach, kiedy reszta wycieczkowiczów smacznie śpi… Poczułam wtedy, że jestem tu i teraz. Tam, gdzie powinnam być. Że świat ma mnóstwo pięknych aspektów, możliwości… Niemal poczułam, że unoszę się nad ziemią z radości wynikającej z faktu, że…JESTEM. Czuję, chłonę i odbieram wszystkimi zmysłami naturę i otoczenie. Ach, rozmarzyłam się…:) Ten obrazek wrył mi się w pamięć i chyba na długo tam pozostanie ;)

  125. Podróżom mojego życia towarzyszy nieustannie ALEGRIA – Cirque du Soleil

    http://www.youtube.com/watch?v=YOIdB-GPa24

    Odbyłam już kilka ważnych, życiowych podróży – zaręczyny, ślub, urządzanie własnego mieszkania, poczęcie syna, pierwsze kroki, pierwsze słowa…każdemu z wymienionych przystanków akompaniuje właśnie Alegria…
    Kolejne podróże przede mną i wiem, że bez względu na wszystko – tłem dla nich będzie ta piosenka…

    Agnieszka
    aga.rapala@gmail.com

  126. https://www.youtube.com/watch?v=12zPU-8bsTE
    GOSSIP – Move in the Right Direction

    Raz, bo jest to wystarczająco energetyczny kawałek by dorównać rytmowi mojego życia, dwa, bo nie mogę się powstrzymać przed śpiewaniem tego w samochodzie mimo, że jestem świadoma swojego braku talentu w tej materii, i trzy, bo treść jest adekwatna – chyba każdy z nas z reguły stara się podążać we właściwym kierunku i tylko to jak często błądzimy, celowo się zatrzymujemy lub zawracamy decyduje o tym, jak barwne i niezapomniane będzie nasze życie!

  127. Jak tylko przeczytałam ten post, pierwsza i jedyna piosenka, która przychodzi mi na myśl to Bagdad Cafe „I’m calling you” koniecznie w wykonaniu Jevetty Steel. Nie dlatego, że jest to soundtrack, a film z którego pochodzi można podciągnąć pod film z gatunku filmów drogi ;) Ta piosenka swoją melodią hipnotyzuje i uwodzi jak życie. Jest delikatna i ciepła, choć niby niczym specjalnym się nie wyróżnia. Cenię sobie moje codzienne życie, małe przyjemności jak poranki przy kawie, słuchanie jadąc rano do pracy rowerem ulubionej muzyki. Ta piosenka ma właśnie takie małe smaczki, jak choćby dźwięk harmonijki nagle pojawiający się gdzieś w drugiej połowie. A tekst, no cóż, doskonale oddaje to wszystko z czym dzień w dzień musimy się zmagać. [ A hot dry wind blows right thru me, the baby’s crying and can’t sleep ]Bo takie właśnie, słodko-gorzkie i tak strasznie upierdliwe bywa życie. Potem kołysze nas i przyciąga do siebie, bo choć nadzieja matką głupich, to w końcu wszystko się może zdarzyć! – i się zdarza! –

    https://www.youtube.com/watch?v=oCLpLWcX2cg

    pozdrawiam
    Brenda

  128. Na chwilę obecną moją piosenką leit motivem była by zdecydowanie: „Life is strange” T-Rexa (https://www.youtube.com/watch?v=7IeOrhnmA94&list=PLCBPjCuCOqFKTsHsZCzeYvEBBsIIn-QEe), użyte w soudtracku Dallas Buyers Club (który nota bene absolutnie polecam wszystkim wszem i wobec! :D ).

    Dlaczego?:
    – po pierwsze: bo życie jest dziwne, ale taki jego urok. Dzięki temu, że jest dziwne zyskujemy naturalną ochronę przed nudą i stagnacją, marzymy, mobilizujemy się, realizujemy się, pniemy do celu.
    – po ostatnie: życie by było dziwne, gdybym po raz pierwszy coś wygrała :P

    Pozdrawiam,
    Kinga

  129. http://www.youtube.com/watch?v=hLhN__oEHaw

    Iggy Pop- The Passenger
    Od lat mój dzwonek w telefonie, od lat pierwsza piosenka jakiej słucham wychodząc z domu z plecakiem na dłużej. Idealnie dodająca energii, idealnie smutna na powroty. Zawsze nucona po imprezach, jak i na spacerach w obcych miastach, choć dla mnie miasta nigdy nie są obce. Pewnie będzie ze mną do końca podróży.

  130. Ludovico Einaudi „Una Mattina”
    https://www.youtube.com/watch?v=EoaPhxNubL0

    Oto moja piosenka drogi.
    Oddaje wszystko co było, jest i pewnie jeszcze będzie w moim życiu
    Bez słów
    Przechodząc w kolejne momenty/frazy/dźwięki muzyczne, raz niższe, smutniejsze raz bardziej radosne
    (myzkoznawca pewnie ujął by to bardziej profesjonalnie).
    W niej jest wszystko co jest w moim życiu.
    Wzloty, upadki, wyżyny, niziny
    Wielka radość i wielki smutek
    Narodziny i śmierć
    Czas beztroski i czas samoświadomości
    Zamknięte i otwarte serce
    Miłość
    Na szczęście nigdy nie nienawiść
    Błądzenie w labiryncie emocji – odnalezienie ścieżki do nich
    samotność, przyjaźń i wsparcie
    Życie :)

    mój mail
    aadam77@gmail.com

  131. Piosenka, która jednocześnie koi i pobudza zmysły. Sensualna, nostalgiczna i niepokorna. Zawieszona między przeszłością i przyszłością, wspomnieniami i marzeniami. Stworzona, by słuchać ją nocą, w podróży właśnie, kiedy tu i teraz nie istnieje, a świat i rzeczywistość nagle stają się magicznie nieuchwytne, nieokreślone…

    PS Poniosło mnie. ;)

    John Lee Hooker & Carlos Santana „Chill out”
    http://www.youtube.com/watch?v=43yvS6bPZDs&feature=kp

  132. The Tallest Man on Earth – You’re Going Back https://www.youtube.com/watch?v=BqXnzqB1sik

    Jak wybrać tą jedyną, kiedy słucha się tak wiele (w końcu serce, tfu ucho – nie sługa). Wybór ograniczyłam do tych ponad 744 utworów zapisanych w loved tracks na last.fm.
    Kierowałam się zasadniczo trzema kryteriami: tekst, wspomnienia jakie przywołuje dany utwór i dreszcze. Dzięki temu ostatniemu aspektowi, odsianych zostało 80% utworów z listy.
    Już chciałam zdecydować się na jakieś moje smęty, ale zaraz przypomniałam sobie – Hej, ja mam z tą piosenką iść przez życie, a nie wybrać najbardziej łzawy utwór świata. Poza tym, do smętów kiepsko się chodzi. A że dodatkowo niezły ze mnie człowiek demolka, to piosenka powinna jakoś odzwierciedlać tę cechę (postrzeganą przeze mnie jako zaletę), charakteru.
    Koniec końców, przez życie nie idzie się samemu. W mojej drodze od ponad dziesięciu lat towarzyszy mi dwójka tych samych ludzi. Razem tworzymy wybuchowy tercet – złożony z kompletnie skrajnych charakterów i silnych osobowości. Jednak pomimo tego, jak i burz, które są za nami, nadal chcę unosić się z nimi na łzach i płakać ze śmiechu.
    Cała nasza trójka równie mocno kocha tę piosenkę, napisaną ku pamięci zmarłego przyjaciela Kristiana Matssona. A po raz pierwszy, jak i samego wokalistę, usłyszeliśmy ją wspólnie na off festiwalu. I to wspomnienie, przy takim akompaniamencie, w towarzystwie moich przyjaciół, może prowadzić mnie nawet na koniec świata.

  133. Janis Joplin – Summertime

    https://www.youtube.com/watch?v=guKoNCQFAFk&feature=kp

    Leniwy, ale nie nudny. Nieśpieszny, ale z pazurem. Pełen emocji, sprzeczności. Ideał!
    Stworzony, by przemierzać pustynię. I kanion.
    Kojący w chaosie wielkiego miasta, pobudzający podczas słodkiego nicnierobienia.

    a poza tym…
    Jako kilkulatka z przejęciem wyśpiewywałam do dezodorantu piosenki znalezione na taśmach u rodziców.
    Chciałam być divą. Obok Whitney Huston i Mariah Carey, które lubiła mama, znalazła się niejaka Janis Joplin.
    Traktowałam wszystkie pani na totalnej równi. Divy właśnie!
    Jakież było moje zdziwienie kilka lat później, kiedy okazało się, że Joplin jest divą, i owszem.
    Tylko zupełnie innego gatunku.

    Milena

  134. Muzycznym soundtrackiem do mojej życiowej drogi jest piosenka Lhasy de Seli „Anywhere on this road”: http://www.youtube.com/watch?v=SUIEen5GRMc
    Bliskie są mi zwłaszcza te wersy: „There is nowhere to stop / Anywhere on this road”

    Zatrzymanie się może oznaczać tylko jedno, więc trzeba iść cały czas, nie oglądając się za siebie. W transowo-szamańskich rytmach, upadać i podnosić się, zwyciężać i przegrywać.

  135. ostatnio w głowie ciągle siedzi mi https://www.youtube.com/watch?v=o3mP3mJDL2k, myślę, że to głównie ze względu na cholernie sexowny teledysk ;) myślę, że to zdecydowanie będzie hit wakacji i już oczami wyobraźni widzę (oczywiście jedynie w marzeniach ;( ) impreze na copacabanie, w ręku mojito… piasek dopiero co zdazyl ostygnac, ja z piękną figurą ( jadę sobie cabrio podziwiając piękne widoki w słomkowym kapeluszu i aviatorkach… taaak! dobrze, że za marzenia się na płaci ;) pozdrawiam!

  136. https://www.youtube.com/watch?v=oGwXzrW5mFc

    Dla mnie najlepszym podkładem do życia będzie piosenka Amy Macdonald – Slow It Down.
    Tekst pasuje do pełnego przygód życia, jakie prowadzę, a czasem po prostu trzeba się zatrzymać i tego życia posmakować :). Przecież nawet powolna podróż samochodem, ciągle oglądając się na boki i zachwycając światem, jest nadal podróżą.
    Sam rytm piosenki od razu wprowadza atmosferę radości i chęci do życia, co też często się przydaje.

  137. Wielu komentujących pisało, że podkład muzyczny pod film życia nie powinien być spokojny i melancholijny… Mam odmienne zdanie, ponieważ wybór melodii zależy od charakteru bohatera filmu. Do mnie i mojego usposobienia pasuje zdecydowanie „Come Pick Me Up” Ryana Adamsa. Delikatna melodia, przyjemny wokal – to jest coś, co mi się podoba. Na dodatek historia opowiedziana w tym utworze pasuje do mojej historii. Za każdym razem, gdy tego słucham (bardzo często!), moje myśli płyną w kierunku mojego męża i tych chwil, gdy się poznawaliśmy; widzę jego zuchwałe oczy, słyszę śmiałe teksty, którymi mnie podrywał… „You know you could, I wish you would, Come pick me up, Take me out”… Słowa może nie porywają, ale doskonale opowiadają moją historię. Moje życie jest takie, jak ta piosenka i gdy ją słyszę, czuję motyle w brzuchu.

    http://www.youtube.com/watch?v=kM0mjukDGRw

  138. Lenny Valentino „Dom nauki wrażeń” http://www.youtube.com/watch?v=q-tlkdrXm68

    Jest to podróż w wielu kierunkach jednocześnie. Odsyła do czsów dorastania, razem z ukochanymi braćmi; do czasu zawierania przyjaźni, tych na całe życie. Przypomina o godzinach spędzonych na czytaniu wszystkiego, co wpadnie w ręce, na słuchaniu „pożyczonych” bez pytania płyt, z kolekcji Taty i na oglądaniu starych, głównie czarnobiałych filmów. Pięknych czasach zachwytów i odkrywania pasji, rozbudzania wyobraźni. To także podróż do wnętrza, do wrażliwości, uświadamianie sobie pewnego niedopasowania, czy wycofania, tego, że patrzy się na świat z dużą dozą dystansu.
    Filmy drogi to historie dorastania do przemiany. To patrzenie w przyszłość, pomimo wszelkich przeciwności, może nieśmiałe, ale z uśmiechem i jasnym spojrzeniem. Z ciekawością i całą życzliwością.

  139. https://www.youtube.com/watch?v=HgzGwKwLmgM

    Queen Don’t stop me now.

    Ciężko mi czasem wcielić tą dewizę w życie,ale jak mi smutno jak mi źle włączę sobie motywująca muzykę poskaczę po pokoju (to głupio wygląda,ale chyba każdy tak robi? ) i myślę sobie,że to może być najlepsza chwila mojego życia. Trzeba się cieszyć z małych rzeczy w tym chorym świece i nie poddawać się :)
    Realizować przede wszystkim siebie, bo tylko gdy my będziemy szczęśliwi możemy dać szczęście komuś!
    The end :)
    Agata

  140. „Safe and sound” – Capital Cities, bo to ulubiona szczęśliwa piosenka moja i mojej najlepszej przyjaciółki, a nie wyobrażam sobie mojego filmu drogi bez niej. Jechałybyśmy autem, tańczyłybyśmy w fotelach i darłybyśmy się w niebogłosy, podkręcając głośność „na maksa”, żeby nie było słychać, jak fałszujemy. Zawsze tak robimy :) Ponadto to radosna piosenka, a mój film drogi nie może być przecież smutny!

    https://www.youtube.com/watch?v=47dtFZ8CFo8

  141. http://www.youtube.com/watch?v=bEUM9ilk0CE
    Frededie Mercury- Living on my own

    Słucham tej piosenki za każdym razem, gdy wątpie w siebie oraz w swoje przekonania.
    Myśle, że moglaby ilustrowac moje dotychczasowe życie, ponieważ przeszłam długa droge odkrywania siebie oraz poważną zmianę swoich przekonań do momentu w którym mogłam z czystym sumieniem zacząć utożsamiać się ze słowami wskazanej piosenki.

    Z perspektywy czasu dostrzegam, że za często w mojej głowie padały pytania: ,, czy powinnam ? ” ,, czy wypada?”, ,,co powiedza inni?”. Udało mi się, przynajmniej w dużym stopniu wyzbyć się niesmiałości oraz braku pewności siebie. Wywyołane one były wieloma negatywnymi doświadczeniami, szczególnie w dziecinstwie.
    Obecnie uważam, że cieszę sie zyciem, realizuje swoje marzenia a przede wszystkim żyje sama dla siebie a nie dla innych :)

    Pozdrwiam :)

  142. Na tę chwilę chyba wybrałabym „Steel Street Blues” Tomasza Osieckiego (Ragaboy).
    https://www.youtube.com/watch?v=t7nccBAPmOg

    Mało jest takich piosenek, które zachwycają mnie od pierwszego przesłuchania. Czasem jednak już po kilku dźwiękach wiem, że to jest „to” i przez kilka minut nie potrafię robić nic poza słuchaniem takiego utworu. Tak było i w tym przypadku:)
    „Steel Street Blues” jest intrygujący i nieco melancholijny, a poza tym ciekawy i nietypowy, mogłabym go słuchać cały czas. Bardzo bym chciała, żeby taki był też film o moim życiu, więc wybór odpowiedniej piosenki był prosty:)

    Pozdrawiam,
    Magda

  143. http://www.youtube.com/watch?v=fLi0lQcHxgw The lumineers stubborn love
    Wybrałam ten utwór za to, że przypomina mi o ulotności czasu. Moje życie jest bardzo pokręcone i czasem zapominam o takich kwestiach jak otaczająca mnie zewsząd miłość (przyjaciół czy rodziny) i niekiedy potrzebuje takiego muzycznego 'przypominacza’ ;) poza tym ten utwór mimo swej melancholijności jest całkiem pozytywny, jak ja.

  144. http://www.youtube.com/watch?v=bsYp9q3QNaQ

    Myślę, że „Heroes” Davida Bowiego (koniecznie w wersji z koncertu w Berlinie :)) to najlepszy wybór zarówno, gdy dopiero myślimy o wyruszeniu w drogę, jak i gdy już znajdziemy się „w trasie”. Stwierdzenie „We can beat them, for ever and ever. We could be Heroes, just for one day” – jest jedną z najbardziej szczerych i możliwych do spełnienia obietnic – możemy każdego dnia wyruszać w drogę, pokonywać małe i większe przeciwności, podejmować decyzje błahe i przewracające nasze dotychczasowe życie i tym samym stajemy się „bohaterami” dla samych siebie, właśnie przez ten jeden dzień, jedną chwilę :)

    I jeszcze jeden powód – jakieś dwa lata temu zaczęłam słuchać „Heroes”, będąc w drodze na kolejne egzaminy na uczelni. Nie zdałam tylko wtedy, gdy Bowie nie zagościł w moich słuchawkach :D Od tej pory słuchanie Bowiego przed egzaminem stało się, czymś w rodzaju małego przesądu ;)

  145. zdecydowanie Louis Armstrong „What a wonderful world”
    https://www.youtube.com/watch?v=m5TwT69i1lU
    To piosenka która zawsze wprowadza mnie w pogodny nastrój, przypomina, jak ważnym jest przemierzanie świata z pozytywnym nastawieniem, zobaczenie, że szklanka jest do połowy pełna, a każdy kolejny dzień to nowe możliwości, rozwiązania, dążenia… to przypomnienie, jak ważne jest zatrzymanie się na chwilę, taka stopklatka, żeby zauważyc pierwszy wiosenny zielony pęd, poczuć wiatr na twarzy i pieszczotę słonecznego promienia… to piosenka, która przypomina, że każdy jest kowalem swego losu i tylko od nas zalezy czy świat widzimy w jasnym czy ciemnych barwach…

  146. Asiu!
    Nie muszę sobie wyobrażać, niedalej jak w piątek jechałam pociągiem z Warszawy (do Sosnowca) i miałam włączoną muzę na playerze. I tak się bezmyślnie gapiąc w mijane drzewa, tory, miasta, miasteczka, horyzont przyłapałam się na tym, jak idealnie współgra z tym widokiem „Seven devils” – jedna z moich ulubionych piosenek Florence. Byłam tak pod wrażeniem, że wyjęłam telefon i zaczęłam nagrywać filmiki z tym, co widzę za oknem w rytm 'diabłów’. Po prostu poczułam, że muszę się tą inspiracją podzielić. Ot, taka potrzeba chwili. No i mam ten film! Także zapraszam Ciebie do obejrzenia. I czytelników Styledigger również, o ile ich hobby pociągowym jest także gapienie się przez okno i słuchanie muzyki :)))
    Ilona
    http://youtu.be/4TMI6mJZiA8

  147. Po dłuższym zastanowieniu, doszłam do wniosku, że jest muzyka która prześladuje mnie od małego,dosłownie i to nią się z tobą podzielę. Ale nie obędzie się od wyjaśnienia całej dość długiej i męczącej historii mojego życia, więc – usiądź sobie wygodnie!
    W podstawówce byłam zmuszana by jeździć co tydzień na pro-symfonikę, gdzie młodzi ludzie mieli obcować z muzyką klasyczną. Jak każde raczej normalne dziecko nie cierpiałam tego. Wstawałam wcześnie rano – przynajmniej wtedy tak mi się wydawało, zakładałam „mundurkek” – białą bluzkę,która po powrocie była zawsze uświniona, pomimo, że filharmonii raczej się nie jada , czarną spódniczkę i lakiereki. Robiłam rzeczy które każde dziecko wręcz uwielbia. Miałam szczęście, że jeździłam tam z przyjaciółką, wiec miałam kogoś kto łączył się zemną w bólu , najczęściej starałyśmy się przegadać ten czas, ale niestety- stety (patrząc z dzisiejszej perspektywy) nie wychodziło. Więc siedziałyśmy z minami czkających na wyrok śmierci,w międzyczasie ziewając z nudów. Moja rodzina ogólnie uwielbiała filharmonie, opery i tym podobne więc chcąc nie chcąc kilka krotonie chociażby na sylwestrze w tych wspaniałych miejscach gościłam.
    Dziś jestem 20-letnią studentką kulturoznawstwa i gdy moi lubniewiccy słuchają Rihanny i tym podobnych, ja sobie odkurzam słuchając Chopina. Bawi mnie to, ponieważ owa przyjaciółka która zemną uczęszczała na te „dokształcające zajęcia” nie znosi muzyki klasycznej i słucha raczej rocka. Ja- ta najbardziej niesforna, kilkakrotnie karana za swoje gadulstwo, chodzeniem za rękę z Panem od muzyki (wtedy to była najgorsza z możliwych kar, teraz to by się wiązało raczej z wyśmianiem nauczyciela, albo posądzenie o molestowanie) słucham czegoś co teoretycznie powinno mi się kojarzyć z „zmarnowanym dzieciństwem”. Ale nie! siedzę słucham muzyki do której link masz pod tym przydługim wywodem, za który przepraszam. Muzyki dzięki której mam przypływ weny do pisania bloga, dzięki której zapominam o troskach codziennego życia. Muzyki głębokiej, przejmującej tak innej od tej dzisiejszej „łupanki”.
    P.S Dość długie bo ok. 55-cio minutowe nagranie, jest naprawdę warte wysłuchania. A i nie jest to wspomniany wyżej Chopin.
    https://www.youtube.com/watch?v=sPlhKP0nZII

    1. Cudna historia, chodzenie za karę za rękę z panem od muzyki = <3 Na muzyce klasycznej znam się naprawdę bardzo średnio, ale Mozarta bardzo lubię i czasem nawet coś rozpoznam. Tylko brakuje tytułu, a regulamin bezlitosny:(

  148. Marc Lavoine – Elle a Les Yeux Revolver
    Jak widać, to francuska piosenka, trochę ckliwa, jak na dzisiejsze czasy, ale jest w niej i o miłości i o wolności. Bez miłości życie byłoby puste, a wolność, poczucie swobody są nie do przecenienia. Nie warto być niewolnikiem ani własnych zasad,ani niczyich wymagań. Życie jest jedno, niektórzy mówią, że bardzo długie, a niektórzy przeciwnie, że bardzo krótkie, ale tylko jedno i nie da się powtórzyć żadnej chwili, warto więc żyć dla siebie.

    http://www.youtube.com/watch?v=ejyKrdWpn6s

  149. https://www.youtube.com/watch?v=zBhm7GcEk6E

    Po przeczytaniu konkursowego pytania od razu zaswitaly mni dwie piosenki w glowie, ale zdecydowalam sie wybrac „Keep ya head up” Tupaca. To jest jeden z pierwszysch kawalkow mojego ulubionego rapera, ktorego odkrywalam w czasach, gdy inne dzieciaki sluchaly Spice Girls czy Backstreet Boys;) Tupac towarzyszy mi niezmiennie od kilkunastu lat, to wlasnie dzieki niemu poznalam hip hop, rap , r&b, ktore kocham niezmienie do dzis. Poza tym malo w tej piosence swagu, bling blingu i wszystkiego co obecnie kojarzy sie z kultura rapu, Tupac byl prawdziwym poeta. Nie jestem czarna, nie mieszkam w gettcie, ale z wieloma linijkami tekstu sie utozsamiam. I zawsze kiedy mam juz dosyc, przypominam sobie: ya got to keep your head up!

    Dominika, domiss@op.pl

  150. https://www.youtube.com/watch?v=enBwL2hAH_g&list=RDenBwL2hAH_g
    Natalia Przybysz – Niebieski
    Dlaczego? Tekst to jedno, który po prostu jest piękny, mówi o niezrozumieniu, rzeczach banalnych. Oczywiście muzyka, kojarzy mi się z tyloma wykonawcami, których słuchałam i słucham do dzisiaj, takie gitarowe i klawiszowe brzmienie, trochę to przypomina Dżem, trochę, Janis Joplin.
    Sam motyw przewodni – niebieski, kojarzy mi się z kolorem nieba, na które niezależnie od humoru się widzi, przygląda się. Ono jest zawsze

  151. http://www.mp3j.pl/podglad-mp3/aPtL8V5u94T/w61/ Rodzinny Dom.

    Z powodu braku tego utworu na youtube – podaję inne źródło :)

    Kocham podróżować, uwielbiam pakować walizkę, latać samolotami, poznawać nowe smaki, kultury, języki, kolory, ludzi. Przez ponad 30 lat wydawało mi się, że mam naturę wędrownika, który nigdy nie znajdzie swojego miejsca. Aż do momentu, kiedy zamarzyłam o tym aby mieć swój dom, taki jaki chciałam mieć od zawsze będąc jeszcze małą dziewczynką. Dom z zapachem pieczonego chleba, gotującego się kompotu i przystrzyżonym trawnikiem, po którym moje dziecko będzie mogło chodzić boso. Dziś mam taki jaki sobie wymarzyłam, z tulipanami w wazonie, kominkiem grzejącym w zimie i dębowym dużym stole, przy którym często zasiadamy. Obok gwarnego miasta, daleko od samochodów, biegających ludzi i Podczas wszystkich podróży, wypraw, towarzyszyła mi właśnie ta piosenka. ” Mój Dom „…który wiem że zawsze na mnie czeka. Nie miałam takiego prawdziwego w dzieciństwie więc teraz postanowiłam go stworzyć do SAMA. I to mi się udało. Mam fajne życie…..

  152. Utwór będący soundtrackiem do mojego życia: https://www.youtube.com/watch?v=S-Xm7s9eGxU. Towarzyszy mi od najmłodszych lat, zasłuchiwałam się w nim przez ścianę dzielącą mój pokój i pokój rodziców. Wyobrażałam sobie wtedy, że płynę wielką łodzią odkrywać niezamieszkane wyspy. Być może chodzi o drogę morską, łagodny dryf wśród fal, doskonale rozłożone i zmultiplikowane wyraziste i gasnące akcenty. Według mnie, te uderzenia w dźwięki pianina są jak najmocniejsze punkty osobistej opowieści, być może w nich zamyka się i otwiera cały Świat, są jak wstęga Moebiusa, albo zdystansowane obrazy Bruegela (mimo wszystko nie chcę zbytnio eskalować emocjonalnie mojego uzasadnienia, to bardzo prywatne odczucia:)). Odczytuję prace Erika Satie jako metafory stanów melancholijnego wzruszenia i odwiecznej tęsknoty za Niepoznanym, przeplecione z gorącą człowieczą namiętnością. Nic bardziej nie porusza mojej duszy i serca, jak właśnie to – głęboko humanistyczne – połączenie. W Gymnopediach dodatkowo słyszę echo nadziei, że moje historie nie przeminą.

  153. Mam ogromną nadzieję, że moje życie będzie właśnie „filmem drogi”. Marzy mi się wolność absolutna, nieograniczona posiadaniem domu, pracy, statusu społecznego, pieniędzy… Wolność prawdziwa, nie namiastka czy złudzenie wolności, którą daje mi obecne życie. Czy jednak rzeczywiście byłabym w stanie wszystko porzucić? Rodzinę, przyjaciół, dom rodzinny, pewność dnia jutrzejszego? Droga, którą wybiera większość ludzi, a także na razie ja, jest wygodniejsza, bezpieczniejsza. Stoję na granicy, jedną nogą wciąż tkwiąc w przeszłości, drugą delikatnie przechylając się ku przyszłości. Czy pójdę naprzód, nie oglądając się za siebie, czy zostanę w świecie, który mnie ukształtował…?
    Utworem, który świetnie pasuje do mojego wewnętrznego rozdarcia i obaw jest Return of The King Howarda Shore’a z soundtracku Władcy Pierścieni. To ten moment, w którym kończy się stary świat, a nadchodzi nowy, inny, nieznany. Poddać się mu czy wycofać, uczyć się żyć na nowo czy żyć wspomnieniami? Kiedy Frodo po swojej wyprawie wraca do Shire odkrywa, że to już nie jest jego dom. Ocalił go dla innych, nie dla siebie. Obawiam się właśnie tego, że gdy zapragnę wrócić nie będę miała do czego. Ta podróż może zbyt wiele kosztować.
    Utwór polecam także tym, którzy po prostu marzą o podróżach na koniec świata i z powrotem, o przygodach i bohaterskich czynach ;) Cała twórczość Tolkiena jest dla mnie odzwierciedleniem moich marzeń o czymś nowym, pięknym, nieznanym, o lepszym świecie. Nawet jeżeli nie ma się odwagi na prawdziwą podróż, zagłębiając się w historię Śródziemia można odbyć podróż wgłąb siebie.
    Do posłuchania: https://www.youtube.com/watch?v=2jJnyyta07k

    Pozdrawiam,
    Ewelina, lange.ewelina@gmail.com

  154. The Verve – Bitter Sweet Symphony
    Sama nie wiem co mnie urzekło w tej piosence, może kompozycja wszystkich linii melodycznych, połączenie skrzypiec z innymi instrumentami. Słuchając ją po raz pierwszy, gdy jeszcze nie miałam pojęcia o znaczeniu tytułu tej piosenki, spodobało mi się samo jej brzmienie. Kilka lat później ucząc się angielskiego miałam możliwość dogłębnego zrozumienia całego tekstu i jedyne co mogę powiedzieć to 'WOW’. Idealnie oddaje co się działo i ciągle dzieje w moim życiu. Czasami jest jak „słodka” symfonia życia podczas których chcemy uchwycić moment i pragniemy, żeby ten czas wiecznie trwał, a czasami jest „gorzka” i pragniemy nigdy nie przeżywać ponownie tej chwili. Ale każda z tych sytuacji na końcu tworzy pełnie nas samych. Każdorazowo słuchając tej piosenki odczuwam wręcz wszechogarniającą mnie radość z życia:) Nawet w tej chwili. Ta piosenka najlepiej popycha mnie do działania, dzięki niej czuje się silna :D

  155. Mój utwór to Radiohead- Creep.
    Wybrana przeze mnie piosenka to doskonałe odbicie moich uczuć. Ciągła motywacja do porannego wstawania, karuzela emocji towarzyszących mi niezmiennie od świtu do zmierzchu. Słowa interpretuje zależnie od humoru, upijam się muzyką. Piosenka jest jak idealny komentarz do mojej codzienności, realiów mnie otaczających. To jak mój życiowy soundtrack do chwil gdy chciało mi się wyć z bezsilności w poduszkę, gdy czułam się wyjątkowo wśród przyjaciół i gdy przeżywałam kolejne wzloty i bolesne upadki. Zawsze wraz z ostatnimi nutami pojawia się nadzieja- jak w życiu 

  156. Patrick Wolf – To the Lighthouse
    https://www.youtube.com/watch?v=_5zjuLulK_o

    Dlaczego?

    Po pierwsze, nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo chciałabym pomieszkać trochę w latarni morskiej. Morze zawsze mnie fascynowało, ale to prawdziwe, wzburzone, zimne i ciemne, na którym dopiero przy trzech metrach fali zaczyna się zabawa, z piaszczystymi, szerokimi plażami, z zapachem sosen na wydmach, z zimnym wiatrem. Ja to jeszcze zrobię. To the LIGHTHOUSE, my friend!

    Po drugie, piękny londyński akcent Patricka. Przy całej mojej miłości do języka polskiego i jego brzmienia, jestem świadoma, że w piosenkach się nie sprawdza, za to po angielsku nawet największe kretynizmy brzmią dobrze. A skoro angielski, to brytyjski, od pana z Londynu, miasta, w którym podświadomie czuję się bezpiecznie, prawie jak w domu (po drugie i pół), z którym łączy mnie niewiele, bo ledwie kilka wizyt i wszystko, bo mam tam przepięknych przyjaciół (po trzecie, niżej).

    Po trzecie, wspomniani przed chwilą przyjaciele. Samodzielnie wybrana rodzina, ci, za których dałabym się pokroić. To the lighthouse, my FRIEND!

    Po czwarte, ostatnie: poczucie bezpieczeństwa wynikające z oderwania od rzeczywistości. Walka, przepychanie się łokciami i zdarte kolana i zniszczone buty to świetna sprawa, kiedy jest dobrze, tak sobie i źle, zależnie od sytuacji – z różnych powodów. Ale bywa też bardzo źle, a wtedy jedyne, co mi pomaga, to schowanie się, zniknięcie, odcięcie. Na chwilę. Dla świętego spokoju, by poukładać myśli, uspokoić walące młotem serce, szaleńczo rozbiegane myśli i drżenie rąk. Z garstką zaufanych, pokochanych ludzi, których dopuszczam do mojej samotni, krainy czarów.

    To the lighthouse, my friend!

  157. Dio – Holy Diver…

    …bo nie wiadomo o co chodzi. Utwór ani zły ani dobry, klipy też widziałam gorsze. Jest jakaś podróż, jest z punktu A do punktu B, jakieś perypetie, czasem śmieszno, czasem straszno, ale generalnie nic tam się nie trzyma kupy – zupełnie jak w życiu ;) o czym jest ten kawałek? Nie mam bladego pojęcia, ale chce się wybijać rytm o deskę rozdzielczą bo jak wiadomo nie ma niczego lepszego w podróży niż bezsensowny hewimetal XD

    http://www.youtube.com/watch?v=bkysjcs5vFU&feature=kp

  158. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po przeczytaniu zadania konkursowego to fakt, iż mój film byłby czarno-biały. Nic tak jak czerń i biel nie oddaje ludzkiego charakteru czy klimatu chwil. Idąc dalej tym tropem doszłam do wniosku, że piosenka powinna być równie ponadczasowa jak czarno-białe filmy. Zespołem, który nigdy mi się nie nudzi i i często leci w głośnikach jest The Beatles. Jedną z moich ulubionych płyt 4 z Liverpoolu jest Abbey Road, najczęściej odtwarzanym utworem z tego krążka śmiało mogę nazwać Here Comes The Sun: https://www.youtube.com/watch?v=C5E_zXbmrlM# . Ta piosenka kojarzy mi się ze wszystkim co najprzyjemniejsze: słońce, mnóstwo słońca, zwłaszcza wiosennego, ciepły wiatr, rześkie powietrze,a dookoła budząca się do życia przyroda! Wyobrażam sobie siebie jadącą swoim autkiem z wielkim uśmiechem na ustach, a w tle lecą własnie The Beatles. Równie dobrze kompozycje Georgea Harrisona można słuchać w dni kiedy na horyzoncie pojawia się trochę więcej chmur, tych dosłownych i tych w przenośni, bo przecież zawsze wychodzi słońce! Myślę, że tak naprawdę nie jedna piosenka The Beatles mogłaby nadać charakteru w filmie z mojej drogi, a gdybym miała ona miejsce kilka dekad wstecz, Paul McCartney byłby moim mężem, ewentualnie bylibyśmy przyjaciółmi. Mam nadzieję, że nie tylko mój film jest tak słoneczny i uśmiechnięty!
    P.S. Pozdrowienia dla Ciebie Asiu, Twój blog jest pierwszym blogiem, który parę dobrych lat temu zaczęłam obserwować. Z roku na rok Twoja strona zyskuje coraz więcej na wartości i szczerze uwielbiam Twoje wpisy, Twój styl pisania. Życzę dalszych sukcesów i czekam na więcej!

  159. Jestem w takim dziwnym momencie życia, że wydaje mi się, że każda jego minuta wybrzmiewa w rytm piosenki So Good At Being in Trouble. Kiedyś wydawało mi się, że moje życie jest dość nudne, ale od około dwóch lat czuję się, jakbym faktycznie była bohaterką filmu. Taki Truman Show. Ciągle przydarzają mi się Przygody. Przygody mają to do siebie, że nie zawsze jest przyjemnie i bezpiecznie, ale sytuacja rozwija się w zawrotnym tempie i zawsze jakoś odnajduję się na końcu drogi. Dlatego, mimo, że tytuł i tekst piosenki początkowo mogą wydawać się smutne, mnie uwodzi bujający rytm i puenta, że ktoś [jak ja] może być dobry w tym „byciu w kłopotach” i zawsze sobie z nimi poradzi.
    https://www.youtube.com/watch?v=PERf5un2nC0

  160. Nie wiem czy można zakwalifikować do piosenki, ale jako soundtrack wybrałabym bez większych zastanowień Koncert fortepianowy a-moll E. Griega : https://www.youtube.com/watch?v=fKfGDqXEFkE

    Powód. Muzyka Norwega poprzez następowanie po sobie, harmonie, przeplatanie się barw instrumentów, zmienne tempa oraz dynamikę, nadaje utworowi niestatyczny charakter. Uruchamiając wyobraźnię wyczuć da się zmienność, którą przetworzyć łatwo na emocje, które wywołuje, a im przypisać jakiś stan z przeszłości. Przypomnieć dni lepsze i te mniej też…
    Przez muzykę orkiestry słyszy się jednak solowy monolog fortepianu, przywołującego i kontynuującego główny motyw, który choć powtarza się, za każdym razem jest jednak w jakiś sposób inny.
    Powtórne przywołanie melodii nie jest nigdy takie samo.
    Tak jak w życiu.
    Cytując Wisławę Szymborską : ” Nic dwa razy się nie zdarza… ”
    Życie jest partyturą, której nie znamy. Z dnia na dzień a vista podążamy jak temat wśród akompaniamentu barw i dźwięków świata.

    Tak, jako soundtrack, klasyka wbrew pozorom nadaje się idealnie ;-)

  161. Hej Asiu, moją piosenką, która gra mi w duszy podczas codziennych zmagań z rzeczywistością jest La Vien En Rose Louis’a Armstrong’a. Jego mocny, acz delikatny głos budzi mnie codziennie rano do życia i jest budzikiem, którego z irytacją nie wyłączam. Jako osoba romantyczna odnajduję się w tych spokojnych, namiętnych rytmach, dźwięku trąbki, który czuję aż w żołądku i delikatnym stukocie pianina, chwytającym za serce. Moje życie nie jest harmonijne, jak ta piosenka, ale jestem osobą, która dąży do perfekcji i ideału. Ta piosenka to właśnie te dwie cnoty ukryte w tubalnym, słodko-słonym głosie mojego Mistrza. Louis trzyma moją Wewnętrzną Potworę w ryzach. Każe doceniać to, co mam, nie wyciskać z siebie na siłę soków na rzeczy nieistotne. Doceniać luksus bycia, zachwycać się prostotą. Przypomina mi, że warto marzyć i spokojnie dążyć do momentu, gdy stanę z moim ukochanym na brzegu Oceanu Spokojnego i wdychając powietrze, pachnące algami i miłością, będę nucić ją pod nosem, uśmiechając się do plażowiczów i samej siebie. Akceptując swoje ciało, niedociągnięcia, ogólnie: życie takim jakie jest. Słodko-słonym życiem.
    https://www.youtube.com/watch?v=8IJzYAda1wA

    Subtelnie pozdrawiam i ślę ciepłe, słoneczne uśmiechy ze Szczecina!
    Agata rusiecka.agata@gmail.com

  162. Chet Faker – I’m into you

    Całe szczęście mojego życia zaczęło się od samochodu. To w samochodzie spędziliśmy przerażająca większość czasu z moim obecnym narzeczonym. Tam się poznawaliśmy w każdym znaczeniu tego słowa. A ta piosenka wirowała w mojej głowie od początku i wciąż wspominam ją z prawdziwym sentymentem gdy wsiadamy do samochodu. Mam zatem nadzieje że będzie wytyczać dalsze drogi naszego życia już małżeńskiego.

    https://www.youtube.com/watch?v=uPy5igZJnVw&feature=youtube_gdata_player

  163. Cillie Barnes – Veranda (RAC Mix)
    https://www.youtube.com/watch?v=RZm1LfcOGpU

    Moje podróże i te dalekie i te bliskie zawsze są zwieńczone muzyką, która potem mnie do tych chwil przenosi. Najwspanialsze podróże przeżyłam przy tej właśnie piosence. To jest nuta mojego życia, mojej wiosny. Kawie pitej na Werandzie w otoczeniu kwiatów i kota :). Lubie tą chwilę, którą zawsze stwarza mi ta piosenka :)

  164. Paul Kalkbrenner – Aaron

    Ta piosenka ma dla mnie duże znaczenie ponieważ wiąże się z nią ciekawa historia, którą pozwolę sobie przytoczyć. Rzecz działa się w Bułgarii, wraz z moją przyjaciółką pojechałyśmy tam, by spędzić razem trochę czasu i oderwać się trochę od rzeczywistości. Na miejscu poznałyśmy wiele fajnych osób z całej Europy, miedzy innymi tancerzy z Danii, policjanta z Niemiec, 20-letniego (!) drwala ze Szwajcarii (miał problem z wyjaśnieniem tego, czym się zajmuje :)), a także dwie dziewczyny, z którymi chodziłyśmy na imprezy i spędzałyśmy wspólnie czas. To były najlepsze wakacje w moim życiu, a ich uwieńczeniem była własnie wspomniana wyżej piosenka, która stała się moją ulubiona i z pewnością mogłaby być soundtrackiem filmu pt.: „Moje życie”. :) Przedostatnia impreza; wszystkim już udzielał się melancholijny nastrój związany z powrotem do szarej rzeczywistości, nie byliśmy zbyt żywiołowi, a DJ chciał dać wszystkim do zrozumienia, że koniec imprezy, więc podał nam nutę, która miała nas uspokoić.. Pamiętam, że nigdy mi się tak dobrze nie tańczyło; Słońce wschodziło, wiał lekki wietrzyk, ludzi było już coraz mniej, dzięki czemu ta chwila była jeszcze bardziej wyjątkowa (nic nie piłam! byłam całkowicie trzeźwa :) ). Nie przyszło nam jednak do głowy, żeby zapytać o tytuł tej magicznej melodii; zrezygnowane, ale bardzo szczęśliwe wróciłyśmy do hotelu. Ostatniej nocy, czekałyśmy tylko na tę jedną piosenkę, wszystkie chciałyśmy ją jeszcze raz usłyszeć, ale niestety nie udało się. Wracając plażą, zbierałyśmy muszle, kiedy nagle usłyszałyśmy te dźwięki, niewiele myśląc, zerwałyśmy się do biegu, po drodze dostałyśmy papierową różę od jakiegoś Turka, wszyscy reagowali bardzo spontanicznie, widząc 4 dziewczyny biegnące przez środek miasta o 4 nad ranem. W końcu dotarłyśmy na miejsce, „odtańczyłyśmy” nasz ostatni taniec, a zaraz potem poszłam do DJa zapytać o tytuł. Okazało się, że włączył gotową kompilację, wiec odnalezienie jakiekolwiek nazwy było niemożliwe. Nie dałyśmy za wygraną! Moja przyjaciółka zapytała Pana, który już zabierał się za sprzątanie po imprezie: „jak nazywa się ta nuta?”. Przez dość duży hałas, słuch Dominiki zawiódł i usłyszała: „Berlicoli”. To nieco utrudniło moje późniejsze poszukiwania po powrocie do Polski. Jej odszukanie zajęło mi chwilę i przy okazji odkryłam, że był to soundtrack z filmu pt.: „Berlin Calling” – stąd całe nieporozumienie… To było dwa lata temu. Teraz, za każdym razem, kiedy słucham “Aarona”, przypominają mi się wszystkie najlepsze chwile, nie tylko te wakacyjne.

    Mam nadzieję, że udało Ci się doczytać do końca. :)

  165. Nie wiem dlaczego film drogi kojarzy się z długą, spokojną pełną refleksji podróżą….błąd!
    Życie jak droga, pełne zakrętów, zwrotów akcji, niespodzianek a jednak cały czas pędzimy do przodu, często ścigając się z przeciwnościami losu podejmując decyzję których nie możemy cofnąć.
    Żyjemy szybko i intensywnie kusząc los lub w zawieszeniu nie wiedząc co zrobić ze swoim życiem
    Ile razy mówiliśmy „dziś jest ten dzień w którym zmieni się wszystko!” ?
    Mimo, że mam dopiero ponad 20 lat, to wiozę niezły bagaż doświadczeń…
    TO JEST WŁAŚNIE TA PIOSENKA KTÓRA OPISUJE MOJĄ DROGĘ
    Aż chce się wykrzyczeć refren:

    A thousand times I tempted fate
    A thousand times I played this game
    A thousand times that I have said
    Today, today, today

    Whoah, oh oh oh oh
    Whoah, oh oh oh

    Thirty Seconds To Mars – Up In The Air
    http://www.youtube.com/watch?v=y9uSyICrtow

  166. Marek Grechuta i ,, Dni, których jeszcze nie znamy” niepodzielnie od moich trzydziestu lat sprawiają, że budzi się we mnie optymizm i szklanka, która wydawała się być do połowy pusta, staje się do połowy pełna. ;-)

    ,,Tyle było dni do utraty sił,
    Do utraty tchu tyle było chwil,
    Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic,
    Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że…
    Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy,
    Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy…”
    Marek Grechuta.
    http://www.youtube.com/watch?v=o_nNeAj6ghU

  167. Choć dość świeży,mój zdecydowaniu ulubiony soundtrack podróżniczo- życiowy to BOKKA ” Town Of Strangers”.
    Do posłuchania choćby tu:

    http://www.youtube.com/watch?v=aflmCuUfq-I

    Uzasadnienie jest bardzo proste. Kiedy pierwszy raz usłyszałam tę piosenkę, miałam przed oczami wielką, niczym nieograniczoną przestrzeń i siebie wędrującą z plecakiem. To była podróż bez pośpiechu, celu, w której nic się nie musi. Stan niesamowitej błogości. Ten obraz wraca, ilekroć ją słyszę.

  168. Podróże? Najlepiej w nieznane, z garstką przyjaciół.

    Eddie Vedder – Society
    http://youtu.be/lm8oxC24QZc

    Piosenka drogi, bo obrazuje ucieczkę od gwarnego miasta, od pośpiechu. Nawet lubię żyć z tą miejską szybkością, ale Eddie wywołuje u mnie uczucie ekscytacji, jakie czuje się tylko przed i w trakcie podróży. Wszystkie burzowe chmury nad głową zastępowane są przez błękitne niebo, szersze niż horyzont. Czystość umysłu. A nocą widać gwiazdy, takie same jak w oczach podróżnika, który chce chłonąć wszystko, co widzi.

    Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że całe nasze życie jest podróżą i że mamy do wyboru tyle dróg, ile pomysłów, możemy z tego uczucia zrobić kryjówkę i powracać do niej zawsze, kiedy tylko chcemy uciec na jakiś czas od społeczeństwa.
    x

  169. https://www.youtube.com/watch?v=Oextk-If8HQ , Keane – Somewhere Only We Know .
    Sam fakt tego, że piosenka po przeczytaniu zadania konkursowego od razu przyszła mi do głowy, świadczy o tym jak głęboko jest w niej zakorzeniona. Słuchając tej utworu, zamykając oczy, momentalnie funduję sobie retrospekcję znaczących wydarzeń w moim życiu. Ta muzyka sprawia, że jestem spokojna. Życie bywa pełne pytań, niezamkniętych rozdziałów. Kluczem jest to, by nie odpowiadać bezpośrednio na te pytania, a dążyć do tego czego zapragniemy i tego co za pytaniem się kryje. Miejsca znane tylko nam, te do których uciekamy gdy chcemy być sami lub z najbliższą osobą są magiczne. Czasem tkwią jedynie w naszej głowie, niekiedy są materialne. Całe życie starałam się nauczyć, że życie jest jak podróż. Nigdy nie wiemy co nam przyniesie, co się zdarzy, jakie będzie jej zakończenie. Dziś już wiem, że zarówno początki jak i końce potrafią być piękne…
    „This could be the end of everything
    So why don’t we go
    Somewhere only we know? „.

  170. Lenny Kravitz – Fly away

    http://www.youtube.com/watch?v=EvuL5jyCHOw

    Ciągle dalej, więcej, lepiej. Wciąż unosząc się wyżej i wyżej ponad szarą codzienność by zawsze dojrzeć choć odrobinę słońca w każdym dniu, uciekając monotonii w ramiona nieznanego horyzontu.

    PS. Stylowy kabriolet, jedna z opustoszałych amerykańskich dróg, promienie słońca na twarzy i rozwiane włosy – właśnie to widzę, słuchając tej piosenki :)

  171. https://www.youtube.com/watch?v=aHjpOzsQ9YI Crystallize – Lindsey Stirling
    Utwór warty więcej niż tysiąc słów! Zwroty akcji muzyki obrazowały by zwroty akcji mojego życia, wszystkie wzloty i upadki, i wszystkie najważniejsze momenty,najważniejsze uniesienia, najważniejsze smutki i łzy. Zamykając oczy, i wsłuchując się w samą melodię, wszystkie przyspieszenia, zwolnienia, mam przed oczami moje życie, wydarzenia, które chce pamiętać. Fakt, że jest to utwór bez słów ten efekt tylko potęguje, nie skupiam się na głosie piosenkarza/piosenkarki tylko na samej melodii i podróżowania dzięki niej przez moje życie. To melodia mnie prowadzi, płynę na niej, jak na łódce przez niekończącą się rzekę życia. Rzeka ta jeszcze się nie skończyła i mam nadzieję, że długo nie skończy, nie wiem, co mnie mnie czeka w przyszłości, ale wiem, że co by mnie nie spotkało to byłabym w stanie usiąść, włączyć tą melodię, wsiąść z powrotem do tej łódki i płynąć dalej..

  172. W życiu jak w drodze. Zawsze nadchodzi moment, kiedy wszyscy mają się dość, a końca nie widać.
    Jest jedna piosenka, która przywraca uśmiech. Jak podmuch świeżego powietrza.
    Charles & Eddie – Would I Lie To You?
    http://www.youtube.com/watch?v=G_UXvcr22rM
    Kto nie wypróbował, niech zapuści. Głęboki oddech i można jechać dalej.

  173. Shake it out – Florence and the Machine

    Jak wiadomo, każdy w życiu ma dobre i złe dni. Czasami się nam wydaje że więcej jest tych złych. Właśnie wtedy lubię założyć słuchawki, zamknąć oczy i nacisnąć 'odtwarzaj’. Dlaczego właśnie kawałek Florence wybrałabym jako ścieżkę dźwiękową swojego życia? Zawsze jakoś tak daje mi nadzieję, jakkolwiek banalnie to brzmi. Jak mam jakis problem lub obcuję z toksycznymi osobami, co się często zdaża, to lubię sobie 'w głowie’ zaśpiewać 'it’s hard to dance with the devil on your back, so shake him off!’. Więc strząsam go i często pomaga. A jak jest tak naprawdę, naprawdę ciemno i okropnie- nawiązując do tekstu piosenki – i trudno się pocieszyć jakimiś zwykłymi tekstami, to powtarzam sobie, że 'it’s always darkest befor the dawn’ :). Może się to wydawać głupie ale wtedy od razu przypomina mi się jedna z moich ulubionych postaci kinowych – John Coffey – i jego 'Będzie dobrze, chłopcy. Teraz będzie najtrudniej, a potem będzie już dobrze.’, póniej mój ciąg myślowy prowadzi do pana Jingles, smiesznej 'myszki cyrkowej’ i jego sztuczek. Wtedy taki wielki uśmiech wypływa mi na twarz i jakoś da się radzić z problemami, wszelkiego kalibru :-). I to wszystko dzięki jednej piosence!

    http://m.youtube.com/watch?v=WbN0nX61rIs

  174. Mimo tysięcy anglojęzycznych piosenek, które teraz przewijają się przez moją głowę, wracam do czegoś polskiego, trochę naiwnego i pełnego wzruszeń. Wybrałam właśnie tę, ponieważ łączy w sobie dwa bieguny życia – nostalgię kogoś po przejściach z nadzieją młodego człowieka. Jest to utwór do słuchania w pojedynkę, utwór drogi. W dodatku nie potrafię wytłumaczyć paradoksu z nim związanego – słuchając tej piosenki wracam myślami do słonecznych (to jest ważne, bo piosenka ta zupełnie nie przywołuje złych wspomnień! :)) letnich wieczorów, które już były, jednocześnie z bananem na twarzy oczekując tego, co będzie jutro.

  175. olazklasyfoto

    Długo nie mogłam się zdecydować, czy wybrać coś starszego, czy nowego, ale wystarczyło przejrzenie muzyki na komputerze by znaleźć ideał. Ogólnie, wybranie spośród bardzo wielu, konkretnej piosenki jest ciężkie, bo trudno jeden utwór dopasować do różnych sytuacji życiowych. Do piosenki, którą zaproponuję przekonywałam się bardzo długo, bo nie przepadam za polskim rapem, jednak gdy już ją pokochałam, to całym sercem. Uwielbiam podróżować pociągami, w ogóle to wynalazek jakim jest kolej uważam za najlepszy na świecie, więc już tutaj jest plus za początek. Wsłuchując się w słowa można naprawdę „odlecieć” i wycieczka staje się idealna, nie zważając na okoliczności. Rzeczony utwór pochodzi z płyty „Wilk chodnikowy” bydgoskiego rapera Bisza (tym bliższy jest mi on, że pochodzimy z tego samego miasta), a jej tytuł to „Trainspotting”.

    https://www.youtube.com/watch?v=oIADNbnWFV8

    podpisano, Ola
    e-mail: al.bi@vp.pl

  176. Utwór: „FIELDS OF GOLD” w wykonaniu Evy Cassidy
    Link: https://www.youtube.com/watch?v=ZGwDYBWEDSc

    Moje życie to melodramat, ale nie taki z pięknymi kostiumami i jeszcze piękniejszymi aktorami, wyświetlany w multipleksie i zarabiający miliony, a raczej taki z małego kina z biletami po 5 zł.
    Ale na przekór wszystkiemu na napisach końcowych brzmiałby przebojowy utwór „Fields of Gold” /Sting/, ale z kolei na przekór właśnie temu w wykonaniu Evy Cassidy. Znalazłam go przez przypadek, był bardziej przejmujący, smutniejszy i spokojniejszy. Później na długo o nim zapomniała, a gdy odnalazłam go z powrotem, wsłuchałam się w słowa, nauczyłam się ich i w końcu zrozumiałam, tak jak swoje życie, które teraz układam z widokiem na wzgórze.
    W prawdzie nie rośnie na nim złoty jęczmień, ale może go kiedyś tam zasadzę.

    Patrycja

  177. Don Henley – The Boys Of Summer

    http://vimeo.com/38296751

    Bo jak się tego słucha to aż boli brzuch. Czujesz jak pachnie, jak ci wiatr rozwiewa włosy. Rozpięta bluzka i gołe stopy. Żal za straconym, nie wiadomo czym. Że było pięknie ale nie wiesz co konkretnie. Niby smutek i łzy ale jednak nie chcesz się pozbyć tego uczucia, słuchasz tej piosenki ciągle i ciągle bo robi tak, że czujesz się jak bohater teledysku.

  178. Jest taka jedna piosenka. Pomimo mojego zmieniającego się gustu muzycznego ona zawsze jest na pierwszym miejscu. Mam na myśli „The Rain Song” zespołu Led Zeppelin. Przeżyłam z tą piosenką wiele wspaniałych chwil. Gdy tylko słyszę pierwsze jej dźwięki w mojej głowie pojawiają się dziesiątki niesamowitych wspomnień. Jak to w życiu bywa – raz lepiej, raz gorzej. To nie taka prosta droga. Pojawia się mnóstwo zakrętów i przeciwności. Ale każdy zły dzień ma na szczęście swój kres. I właśnie ta piosenka mi o tym przypomina. Mówi mi „hej, Agatka, nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze, posłuchaj tylko”. I słucham. Oddaję się każdemu dźwiękowi. Każdemu słowu. Dzięki tej piosence moja droga nie jest taka zła, nie jest taka straszna. I nawet wydaje się przyjemna.
    Więc jeżeli moja podróż ma nadal trwać – chcę, aby ta piosenka mi w niej towarzyszyła.

    Pozdrówka.

    http://www.youtube.com/watch?v=ffvZ7FfVRi0

  179. Tame Impala – „Feels like we only go backwards”
    http://www.youtube.com/watch?v=wycjnCCgUes

    Wiele osób uważa, że życie szybko ucieka. Być może. Ale wszyscy jesteśmy szczęściarzami, bo tego, co już przeżyliśmy nikt nam nie odbierze. Możemy nieskończoną ilość razy cofać się do naszych ulubionych wspomnień i przeżywać je na nowo. O tym właśnie jest ta piosenka. Dodatkowo daje nadzieję na miłość, a to przecież ona w podróży naszego życia jest najważniejsza. Polecam tę piosenkę wszystkim zabieganym. Można się zapomnieć.

  180. Jeśli moje życie miałoby przypominać film drogi to przecież nie mogło by na nim zabraknąć kolorowego minibusa ozdobionego milionem graffiti, podpisów, cytatów i ogromną mapą świata na zderzaku z zaznaczoną na czerwoną trasami naszych wędrówek !
    Cały bus oczywiście byłby pełen energii, jak to bywa na takich filmach. Minibus trząsłby się od muzyki wychodzącej z naszego skromnego radyjka. Wszyscy moi przyjaciele z przeogromnymi uśmiechami na twarzach ruszaliby się w rytm piosenki Mroza głośno śpiewając „Bo jak nie my to kto, no kto?!” i zmierzalibyśmy dalej na podbój kolejnych marzeń, pełni zapału, nadziei i energii. Tak właśnie wyglądałby mój kadr z filmu, którego scenariusz napisałoby za mnie moje własne życie, miejmy nadzieję pełne niezliczonej ilości kolorowych minibusów !
    A więc tak moim najlepszym podkładem muzycznym byłaby piosenka Mrozu feat. Tomson – Jak Nie My To Kto !!!
    http://www.youtube.com/watch?v=FG1c7NeofXU

  181. Piosenką do mojego filmu byłoby zdecydowanie Rox in the Box zespołu The Decemberists
    https://www.youtube.com/watch?v=-Waz7PMZHeg

    Nie chodzi tu o jej tekst i przesłanie, bardziej o masę emocji i wyobrażeń, jakie powstają w mojej głowie gdy jej słucham. Wyobrażam sobie wtedy, że jadę starym cabrioletem przez bardzo ciepły kraj i nie żałuję niczego, co zostało za mną. Piosenka ma w sobie bardzo dużo nostalgii, ale też pewną obietnicę, że dalej będzie lepiej. Dokładnie taki byłby mój film: ciepły, spokojny, z kilkoma gorzkimi momentami, ale pokazujący, że problemy się kiedyś kończą i przed nami jest jeszcze wiele dobrych dni. Prawdopodobnie nakręciłby go Wes Anderson ;)

  182. Pixies-Where is my mind
    Bardzo często pytam samą siebie „Where is my mind?”, gdybym moje życie było filmem, zwłaszcza filmem drogi chodziłoby w nim o szukanie tej odpowiedzi. Poza tym, jest to piosenka która nigdy mi się nie znudzi, jest idealnie wyważona, nie za mocna, nie za bardzo mdła. Mam z nią bardzo dużo przyjemnych wspomnień. Jest jeszcze „Fight club”, i jego rewelacyjne zakończenie. Trzymające w napięciu, niespodziewane, piękne. Takie mogłoby być idealne zakończenie mojego filmu drogi, a z tą piosenką na pewno by się to udało:)
    http://www.youtube.com/watch?v=RCD14IrOcIs

  183. Spice girls- Viva forever

    To nie jest moja ulubiona piosenka. Kiedy jednak przeczytalam pytanie, wiedzialam, ze to jest odpowiedz.
    Pamietam wieczor kiedy Tato wrocil z Niemiec z kilkoma kasetami. Spice girls dla mnie.Slowa nie znalam po angielsku, wiec memralam cos w dzieciecym jezyku udajac Mel C. Od tamtej pory za kazdym razem kiedy slysze vive mam gesia skorke. Teraz inaczej rozumiem jej slowa ale niezmiennie spiewam z Mel C. Viva forever!

  184. Oasis – Don’t look back in anger
    Swoją podróż zaczęłabym od jednej stacji, w mojej rodzinnej miejscowości, stacji która pamięta mnie zapłakaną, zakochaną i pijaną i pewnie pamięta więcej niż ja sama. Przez lata podrosłam, przesłuchałam kilkaset płyt i kilkaset razy zmieniłam playlistę w mp3, słuchałam rocka, bluesa, muzyki elektronicznej, hip hop’u, synthpopu, alt r’n’b i pewnie czegoś jeszcze. Kilka lat temu pisząc pod pseudonimem Vica na jednym z forów, starałam się by w każdym z moich kilkunastu wersowych utworów słyszalna była niekończąca się inspiracja muzyką.

    1. i dalej ja:)
      Jak dla mnie są dwa rodzaje „kawałków drogi” pierwszy które puszczasz rano, by opuścić bezpieczne cztery ściany bez zbytniego marudzenia, przy których dostajesz takiego przyspieszenia że unosisz się mimowolnie ponad chodnikiem.
      Drugi gdy wracasz do domu wieczorem, lub nad ranem, gdy masz za sobą ciężki dzień, lub cięższą noc. Gdy słyszę piosenkę Oasis, to tak jakbym wygrała ten dzień, rok czy miesiąc, ” nie oglądam się za siebie a tym bardziej nie w złości”.

      goodnight and goodluck

      jest stacja na której podarłam sukienkę
      błękitną jasną pełną spojrzeń
      gdzie paliłam pierwsze fajki
      uciekałam boso
      wypatrując pociągów

      i tory rozpięte od jutra do wczoraj
      głuche na prośby co wieczór co rano
      zatrzymaj lub ugaś
      pod stopami rozbite szkła

      las gdzie gubię i odnajduję
      w którym potrzebuję gdy tak cicho
      najbardziej

      a później pociąg za pociągiem

      jest stacja na której cię witałam
      gdzie udawałam że cię nie ma
      dziś uciekam
      goodnight and goodluck

      moja stacja i moja piosenka drogi: https://www.youtube.com/watch?v=r8OipmKFDeM

  185. Jestem człowiekiem i jak każdy mam swój świat, swoje kredki.
    No może moje są trochę bardziej kopnięte ze względu na dysleksje, która zjadała mnie na śniadanie każdego dnia i zwracała pod koniec . Nie chciałam jej mieć tak bardzo- bo powiedzmy sobie szczerze bycie odmiennym nie jest fajne zwłaszcza w pewnym wieku.
    Inne postrzeganie świata bardziej przeszkadza w życiu niż pomaga.
    Działało się tak do momentu odkrycia zbawiennego wpływu muzyki na mój zaburzony świat.I mam taki komfort że nie muszę się z nią rozstawać w ciągu dnia
    -ułatwia mi komunikowania się z ludźmi, czasami dobór właściwych słów staje się bardzo trudny,
    – muza dostosowuje się do stanu ducha, poprawia humor, to akurat nie tylko dyslektykom
    -usprawnia procesy uczenia się i poprawia pamięć- i to bardzo zwłaszcza naukę języków obcych
    -jest łącznikiem między mną a światem.
    Dzięki piosenką udało mi się oswoić swoją dysleksję do takiego stopnia,
    że jestem szczęściarą , ale nie powiem -miło ją mieć na smyczy

    Piosenka do filmu
    I’ve got the world on a string w moim ulubionym wykonaniu Franka Sinatry
    https://www.youtube.com/watch?v=h3nMbu0QuZg

  186. Foals – Everytime

    „I want to sail away…”. Przez całe życie „nosi mnie”, każdego dnia chcę być gdzieś daleko. Nie lubię monotonni, choć czasem potrzebuje spokoju (początek piosenki to przecież piękny, spokojny wschód słońca). Każdy pomysł, podróż i każda ważna dla mnie w życiu rzecz rozpoczyna się spokojnie, choć czuć w tym takie drżenie, radość, podekscytowanie. Potem nadchodzi chwila realizacji tego marzenia, pomysłu, która jest zwieńczeniem – pełna dynamizmu, energii, radości i wewnętrznego powera. W piosence ciągle się coś goni, jak ja gonię swoje marzenia. W dodatku piosenka świetnie daje motywacyjnego kopniaka do działania. Zamykam oczy i jadę w stronę słońca, które na koniec piosenki zachodzi za horyzontem.

    https://www.youtube.com/watch?v=qmTXpmfPpF0

  187. Klaudia Jachyra

    Zdecydowanie Hey brother-Avicii
    http://www.youtube.com/watch?v=6Cp6mKbRTQY
    A dlaczego?
    Otóż dlatego,że kojarzy mi się z wakacjami..z błogą wolnością,zwiedzaniem,opalaniem i przede wszystkim długimi przejażdżkami.Przy tej piosence widze osobe idącą drogą przy zachodzie słońca,bez żadnych zmartwień bez trosk.. po prostu droga muzyka i on..Ktoś kto ma jasno wyznaczony cel i dąży do niego pomimo wszystko,po marzenia.Błogość i spokój duchowy ogarniający każdego,tak wyobrażam sobie film przy tej piosence.Wakacje i spełnienie własnej osoby!

  188. https://www.youtube.com/watch?v=AwzaifhSw2c

    Muzyka drogi kojarzy mi się z monotonnym rytmem, jak stukot pociągu. Wybieram Venus in furs, to jedna z moich ukochanym piosenek z przejmującym, skrzypiącym tłem. Do tego tematyka… jestem trochę jak Venus w futrze. Podążając za tekstem, wyobrażam sobie siebie jadącą cadillakiem w lśniących skórzanych butach. Jadę do kogoś kto czeka na mnie jak na swoja panią. Nie wiem czy dojadę, czy spełnię jego marzenia i dlatego własnie piosenka ta jest dla mnie muzyką drogi. Drogi, która nie wiadomo czy kiedyś się skończy.

  189. Generalnie nie lubię polskich piosenek. Oczywiście jest kilka wyjątków. Zazwyczaj mam w słuchawkach głos Nosowskiej, wokalistki zespołu, który niedawno odkryłam – Bokki czy Mikromusic. Mimo wszystko męskie głosy bardziej napędzają mnie do działania. Jestem sentymentalna. Z tego powodu propozycja przeulubiony Tolkien i Ed Sheeran. Piosenka dla mnie całkowicie ambiwalentna – w mym ostatnim kalendarzu uczuć zapisana pod dwoma, całkowicie różnymi adresami. Z drugiej strony czuję się jak chodzący punkt zapalny, istny ogień. Mam wrażenie, że wszystkie decyzje wyzwalają we mnie pewien płomień, a emocje palą od wewnątrz. Czy więc można mnie uznać za spustoszenie? Nie, ten ogień to me ambicje, które rozpalają od wewnątrz i pochłoną przeszkody.
    Poza tym, zawsze chciałam umieć grać na gitarze. Zapisywałam się jednak na kółka teatralne i plastyczne. Bo muzyk ze mnie żaden. Czysty ogień.

  190. Robyn ft. Kleerup – „With every heartbeat”

    https://www.youtube.com/watch?v=-ojHWQrm4UM

    Rtym, tekst i teledysk tej piosenki idealnie odzwierciedla moją drogę przez życie – ciągłe, zautomatyzowane parcie do przodu, jak na autopilocie. Palę mosty, koncentruję się na przyszłości, staram się zapomnieć o dawnych błędach i bagażu doświadczeń z przeszłości, który tak bardzo mi ciąży – to pomaga w codziennym życiu, ale nie sprawdza się na dłuższą metę… To, co przeżyłam, zostanie ze mną na zawsze i przypomina o sobie „z każdym uderzeniem serca”, cichutko, ale tak, abym zawsze pamiętała, przed czym uciekam. Nikt nie powiedział, że film drogi musi kończyć się happy endem:). Nie szukam w sztuce wyidealizowanego obrazu rzeczywistości, najbardziej trafiają do mnie te utwory, w których odnajduję własne myśli i emocje, które na co dzień ukrywam tak głęboko, że ciężko jest mi je wyrazić osobiście. Czuję się wtedy tak, jakbym znalazła „pokrewną duszę” – nawet jeśli nie widzę rozwiązania problemu, to trochę pomaga mi świadomość, że gdzieś na świecie jest ktoś, kto myśli i czuje podobnie jak ja.

    Ania – an_99@gazeta.pl

  191. Po polsku. Bardzo mądrze. Słowa nawołują do przemyśleń, nie tylko w podróży. Jesteśmy zabiegani, współczesny świat próbuje nam narzucić wiele ograniczeń, a w tym wszystkim, żeby pozostać sobą trzeba być wolnym. Wolność jest dana, ale jest również zadana.
    „Bo wolność – to wśród mądrych ludzi żyć
    Widzieć dobroć w oczach ich i szczęście.
    Wolność – to wśród życia gór i chmur
    Poprzez każdy bór i mur znać przejście.”
    Ta piosenka towarzyszy mi od wielu, wielu lat. Polecam każdemu – w chwilach radości i smutku.
    http://www.youtube.com/watch?v=rHCotH2Q19c
    Pozdrawiam!

  192. ’… cut the rope and let the boat go free
    that’s why I’m writing from across the sea’
    Tak pozytywne dźwięki gwarantują uśmiech od szóstki do szóstki. Nie bez znaczenia jest ciekawe życie autorów piosenki, którzy jak mało kto przejawiają bakcyl włóczęgi. Jest ich czterech, przemiłych, energetycznych, z dużym dystansem nastawionych do poukładanej rzeczywistości. Dzieciństwo spędzili w Brazylii, a kiedy już wyrośli z szortów, zdecydowali się pokonać wielką słoną wodę i zacumować w Barcelonie. Ambitnie wspinali się katalońskie wyżyny, pogrążając Park Guell w kojących wibracjach. Ostatnio widuje się ich we Włoszech, już nie na ulicy, a w studiu nagraniowym. Kolejny dowód na to, że determinacja i cierpliwość popłaca.
    Ja już prawie finiszuję naukowo, miałam wielkie szczęście w życiu nabyć „fach w ręku” – potrafić leczyć zęby oraz wypracować w sobie pokorę i chęć wolontariackiego pomagania innym, dlatego też mam nadzieję na odcięcie się od stereotypowego myślenia i oczekiwań społeczeństwa wobec mojego życia: czyli kredyt na milion złotych, perfekcyjny gabinecik, bogaci jednostkowi pacjenci, metka zdzieracza kasy. Dlatego chcę szukać alternatyw, które będą mnie żywić, ale w inny sposób – satysfakcją. Zobaczymy, gdzie moja łódź mnie poniesie. Może across the sea…?

    Across the sea – Selton
    https://www.youtube.com/watch?v=JVx9NJYtNmY

  193. Piosenką, którą bym wybrała jest Florence + the Machine – What the water gave me. Zainspirowana historią Virginii Woolf oraz ludowymi legendami o morzu, które pochłania osoby które kochasz, a potem by je uwolnić, żąda ofiary w postaci ciebie samego. https://www.youtube.com/watch?v=am6rArVPip8

    Jest to moja ulubiona piosenka, którą słucham zawsze w drodze do szkoły, której rytm idealnie pasuje do szybkiego tempa moich kroków. Uwielbiam w niej to, że na początku jest tajemnicza, wręcz smutna, ciągle zmienia nastrój, kończy się głośno i wesoło. Uważam, że przez swoją zmienność idealnie odwzorowuje podróż wypełnioną różnymi przygodami, ale też chwilami monotonii. Wydaje mi się, że żeby mnie zrozumieć trzeba samemu mocno się w nią wsłuchać, w muzykę, w słowa, w wokal. Dla mnie perfekcyjny majstersztyk. :)

  194. Negatyw-Znikam
    Jeżeli miałabym wybrać piosenkę na resztę mojego życia byłaby to właśnie ta. Przypominałaby mi o tym, żeby nie sugerować się innymi. Moje życie-moje wybory i nikt inny nie może narzucać mi swojego zdania. Mówi, że nie możemy godzić się na krytykę z ust innych, przecież oni za nas naszego życia nie przeżyją. Pomaga uwolnić się z klatki stworzonej przez innych ludzi. Jest idealna. PAMIĘTAJ, ŻE KAŻDY MA PRAWO ŻYĆ JAK CHCE!
    http://www.youtube.com/watch?v=VJT9VWYvtXM

  195. Każdy człowiek jest stale w drodze.Nasze życie jest ciągłą podróżą w poszukiwaniu szczęścia,realizowania pasji i spełniania marzeń.Czasami się to udaje ale bywa,że nasza droga nabiera ostrych zakrętów i wiedzie pod górkę.W takich momentach próbuję patrzeć na życie z dystansem a najlepiej uciec i schować się przed światem,pomyśleć,nabrać nowej energii.Wtedy nucę pod nosem „Wsiąść do pociągu byle jakiego” Maryli Rodowicz : http://www.youtube.com/watch?v=zslI3XAo6eo I jakoś tak łatwiej mi podróżować drogą zwaną życiem…

  196. https://www.youtube.com/watch?v=TTAvNkiml9k
    Where do you go (to my lovely)/ Peter Sarstedt/ The Darjeeling Limited

    Odpowiedź, która nasuwa się jako pierwsza- BO TAK! Proste;)
    Jest wyjątkowa. Trudno jest się jej pozbyć z głowy. Sprawia, że czas upływa trochę wolniej, jakby było się w stanie nieważkości. Pomaga się zatrzymać i pomyśleć co dalej i o co właściwie w tym wszystkim chodzi. Że może nie zawsze warto robić plany i się wszędzie spieszyć, bo najfajniejsze są te małe niezapowiedziane niespodziewajki. I tak można z nią jechać i jeeeeechać:D

  197. Czytając pytanie bez wahania wiedziałam jaka będzie odpowiedź. Soundtrack mojego życia to zdecydowanie utwór Home – Edward Sharpe & The Magnetic Zeros (https://www.youtube.com/watch?v=DHEOF_rcND8). Wybór taki a nie inny, ponieważ to piosenka, z którą kojarzy mi się mnóstwo cudownych chwil. Jest piękna, prawdziwa, bez rzewnego zawodzenia o niespełnionej miłości. Do tego klip -pełen ciepła i fantastycznego sielankowego klimatu. Nie ma wątpliwości, że Home nastraja mega pozytywnie, a właśnie z takim nastawieniem powinniśmy iść przez życie! Ukochany fragment tej piosenki to rozmowa Jade i Alexandra – urocza!
    Sylwia, sylwiaukasik@gmail.com

  198. Od zawsze uwielbiałam słuchać winyli mojej Mamy. „Odpalałam”stary adapter i z wielkim poszanowaniem dla płyt, odsłuchiwałam jedną po drugiej. Jednak wciąż wracałam do jednej z nich. Tajemnicze spojrzenie mężczyzny z okładki hipnotyzowało. Był to Sting i album „…Nothing Like the Sun”. I to utwór z tej płyty jest idealnym podróżniczym soundtrackiem z mojego życia. Nosi on tytuł „Englishman In New York”.
    Dlaczego ta piosenka? Czasem czuję się „obco” w dzisiejszym świecie. Czuję, że wartości, które kierują mną i moim życiem, często odbiegają od wartości innych. Jak śpiewa Sting:
    „Skromność, dobre wychowanie mogą prowadzić do złej sławy
    Może się okazać, że pozostaniesz jedynym
    Łagodność, umiarkowanie są rzadkie w tym społeczeństwie
    W nocy świeczka jest jaśniejsza od Słońca”.
    Wybierając soundtrack z mojego życia pozostałam wierna sobie. Początkowo myśląc o soundtracku, skojarzył mi się widok rozpędzonego samochodu, kierowcy z rozwianymi włosami, pewną siebie miną i szybką, dobrą muzyką w tle. Tylko, że wtedy nie byłby to MÓJ soundtrack, a przecież mój soundtrack mówi: „BE YOURSELF NO MATTER WHAT THEY SAY” – i ta myśl przyświeca mi każdego dnia!
    P.S. Niedawno spełniłam swoje marzenie i byłam na koncercie Stinga. Po tym wydarzeniu przez dłuższy czas czułam się tak, jakbym unosiła się 10 cm nad ziemią :) … Warto spełniać swoje marzenia i być sobą, niezależnie od tego, co mówią inni!!!

    Sting „Englishman In New York”: http://www.youtube.com/watch?v=d27gTrPPAyk

  199. https://www.youtube.com/watch?v=GEZockGkEyY

    Moją piosenką byłaby właśnie ta – „Keep The Car Running” autorstwa Arcade Fire.
    Nad wyborem nie musiałam zastanawiać się długo. Nie wybrałam jej po zastanowieniu i dokładnym przeanalizowaniu pytania, nie pomyślałam torem: moje życie = film drogi z jedną piosenką jako soundtrackiem = piosenka na całe życie. Nie wybrałam jej również przez to, że tytuł wzywa do pozostawienia samochodu w biegu :) I, wreszcie, nie wybrałam jej jako utworu z którym wiążą się już przeżyte przeze mnie chwile, które kojarzą się jednoznacznie z podróżowaniem albo byciem w drodze.
    Wybrałam ją chyba dlatego, że jest w niej coś… coś, co odczuwam jak wolność. Nie mam pojęcia dlaczego, ale jej dźwięki wydają się być idealne do obserwowania świata z okna poruszającego się pojazdu. Może kojarzy mi się z samymi odgłosami podróży, trochę ze stukotem pociągu, trochę z wiatrem wpadającym przez uchyloną szybę. Kiedy jej słucham, może przez ten specyficzny rytm, który nie zmienia się niemalże przez całą melodię, mam przed oczami przelatujące widoki. Dolina, rzeczka, zielone pola, wydmy. Wzgórza. Miasta w oddali.
    Ale nie tylko. Kiedy tak piszę, zdaję sobie sprawę jak bardzo pasuje mi ona do tej roli soundtracku filmu drogi! Myślę, że nie kłóciłaby się z odgłosem uderzających mocno fal. Wręcz przeciwnie – wpasowałyby się fantastycznie w melodię! :)

    A to wszystko pomimo tego, że jej przesłanie nie do końca wpasowuje się w moje wyżej wysnute wizje. Cztery płyty Arcade i tak są jedną z podstaw w „soundtracku” mojego życia, a głos wokalisty jest dla mnie jedną z rzeczy, które są dla mnie niesamowicie ważne (jakkolwiek abstrakcyjnie to brzmi). Jeżeli więc ta piosenka miałaby dawać mi namiastkę bezpieczeństwa podczas tej życiowej podróży – to czyni ją już absolutnie i niezaprzeczalnie idealną.

  200. Ten film trwa dokładnie 3:41. Wyobraź sobie, że siedzisz w starym kinie na niewygodnym drewnianym fotelu obitym bordowym pluszem, a projektor miło trzeszczy. Na ekranie poznajesz znajome cyfry 3,2,1…
    https://www.youtube.com/watch?v=ePs6bHsQx6A

    To magiczna piosenka. Nieważne kim jesteśmy i co robimy, słuchając tej piosenki mamy przed oczami wyobraźni te najważniejsze momenty swojego życia. To mogą być momenty radości lub smutku. Sukcesu lub porażki. Ale zawsze są to przełomowe dla nas chwile. Ta piosenka nam je przypomina, bo wiemy, że za każdym razem, w każdej z tych chwil zrobiliśmy to, co powinniśmy, zrobiliśmy to „na swój sposób” – „I’ve lived a life that’s full/I’ve traveled each and ev’ry highway/And more, much more than this/I did it my way”.

    Ta piosenka towarzyszy mi w każdym ważnym momencie mojego życia. Przypomina mi, że cokolwiek się za chwilę zdarzy, za kilka dni, miesięcy, lat nie będę tego żałować, bo zrobiłam to dokładnie tak, jak chciałam. Nieważne, czy będę ten moment wspominać z radością, czy ze smutkiem, „zmierzyłam się z tym wszystkim będąc z siebie dumną”.

    Nasza podróż przez życie wiedzie skomplikowaną drogą, która co chwilę się rozwidla i stajemy na skrzyżowaniu pełni niepewności, gdzie mamy pójść dalej. Nieważne z jaką uwagą planujemy naszą podróż, zmiana trasy zawsze napawa nas odrobiną lęku. Ta piosenka przypomina, że nie ma znaczenia, którą ścieżkę wybierzemy, jeżeli to będzie nasza decyzja, ta ścieżka stanie się naszą drogą. I każdy krok na tej drodze, wypełniony śmiechem, płaczem, miłością, doznaniem uczucia spełnienia, ale i uczucia straty, to właśnie nasze życie.

    To piękna piosenka. Jeśli miałabym wybrać jedną piosenkę, która mogłaby być podkładem muzycznym do mojej podróży, wybrałabym właśnie Franka Sinatrę i My Way. I jestem pewna, że ta piosenka będzie pasować do każdego takiego filmu..

    Pozdrawiam,
    Monika

  201. YUI – Rolling star
    https://www.youtube.com/watch?v=G77VSY5CJgc
    Ta piosenka nie tylko sprawia, że od pierwszych nut się uśmiecham, ale pomaga mi też docenić to, że film drogi to nie tylko pędzenie autostradą prosto do celu z pełnym bakiem, ale też wyboiste, ciasne drogi pełne zakrętów, które będę przemierzać dzięki temu, że wiem, że za każdym zakrętem jest choćby mały kawałek prostej. Przypomina mi też, że skoro życie jest filmem drogi, to aby docenić tę podróż trzeba podejść do niej z odpowiednią dozą uśmiechu i motywacji, bo w każdym momencie możemy złapać kapcia oraz o tym, że warto też zabrać ze sobą jakiegoś dobrego towarzysza, który tylko umili nam czas przejazdu, bo nie ma dla mnie nic gorszego niż samotna podróż.

  202. Angelo Badalamenti, Twin Peaks Theme, piano

    http://www.youtube.com/watch?v=wEVbkWjeSBM

    Długo się wahałam nad wyborem, bo przecież muzyka z filmu Twin Peaks to Twoja ulubiona ścieżka dźwiękowa i wiedzą o tym wszyscy, którzy śledzą Twojego bloga, ale czy tylko dlatego mam na siłę szukać innego kawałka, kiedy to właśnie ten jest „tym jedynym” i towarzyszy mi od 22 lat?

    Moja podróż z tą piosenką zaczęła się w dzieciństwie. Chodziłam wówczas do szkoły muzycznej i grałam na fortepianie. Starsza sąsiadka podrzuciła mi nuty tego utworu- miałam wtedy może ze 12 lat. Nie wiedziałam nic o filmie, z którego pochodzi, ale pokochałam tą przepiękną melodię za dźwięki, które ją tworzą, za przepiękną kompozycję.

    Od tamtej pory grywałam ją często głównie w chwilach wzburzenia, wtedy, gdy potrzebowałam odzyskać spokój i równowagę- granie jej zawsze działało na mnie kojąco.

    Grywałam ją także dla przyjemności innych bywalców domu, którzy widząc pianino (instrumentu tego nie sposób schować, choć nieraz miałam ochotę ) zawsze usilnie prosili o próbkę talentu zawsze mając na myśli nieśmiertelne i morderczo ograne „Dla Elizy” Beethovena (koszmar wszystkich ówczesnych, a może i współczesnych, młodych pianistów, których rodziny i przyjaciele ciągle i ciągle proszą o wykonanie). Otóż piękny temat Badalamentiego stał się wyborną alternatywą i o dziwo, mimo niezwykle częstego odgrywania, mi wciąż się podobał przy okazji ciesząc uszy gości i pozwalając Elizie „zasnąć” na dnie szuflady z nutami, ku mojej nieskrywanej radości

    Od kilku lat nie gram już na pianinie (choć myślę o tym by wrócić do instrumentu), ale do dziś, po 22 latach, gdy szukam równowagi w trudniejszych momentach życia wracam właśnie do tej melodii. I niezmiennie uspokajam się wsłuchując w jej dźwięki. Jest w niej coś optymistycznego, nadzieja, że smutek i złość przeminą, bo są tylko chwilą, i że spokój, harmonia znów powrócą na dłużej. I takie jest życie. Myślę, że nieustannie poszukujemy ukojenia, równowagi w tym, co widzimy, czujemy i słyszymy. Wiem, że życie pewnie jeszcze nie raz mnie zaskoczy i cieszę się, że mam swoją piosenkę, która przywraca mi naturalny rytm.

    Jeśli moja podróż przez życie jest filmem drogi, to wiem, że w tej podróży najbardziej będę potrzebować impulsu przywracającego mnie do równowagi po wszystkich nieprzewidzianych działaniach losu. I wiem, że jak stanie się coś, co mi mój spokój skradnie, wystarczy wziąć głęboki oddech, zamknąć na chwilę oczy, wsłuchać się w dźwięki tej melodii i uwierzyć, że wszystko znowu będzie dobrze.

  203. Oczywiście „Makro” Nosowskiej! http://www.youtube.com/watch?v=foSpJhoyTOM&index=2&list=PLDC11025C68FE448E

    Pierwszy raz usłyszałam tą piosenkę w podróży- lato, Kaśka, jej świeżo zrobione prawo jazdy, zimny łokieć i Szymek czekający na nas w Olsztynie. Teraz wszystko jest inaczej, ale i tak te dźwięki budzą we mnie takie samo radosne, osiemnastoletnie pragnienie, by penetrować spojrzeniem przestrzeń za widnokręgiem – najlepiej w podróży!

    Chcieć ciut więcej- żaden wstyd!

  204. Jon And Vangelis – I’ll Find My Way Home

    https://www.youtube.com/watch?v=T9Y3m7fisOU

    Kiedy przeczytałam zadanie konkursowe natychmiast przywołałam w myślach twórczość Vangelisa. Wiele momentów w moim życiu wiąże się właśnie z jego muzyką. Mój starszy brat go słuchał, a ja właściwie większość wzorców muzycznych czerpałam właśnie od niego. Tak to się zaczęło. Zawsze te utwory wydawały nam się 'kosmiczne’, oderwane od rzeczywistości. Siadaliśmy razem w pokoju, brat znowu mi relacjonował ostatnio przeczytane książki o jakichś czarnych dziurach, robotach lądujących na Marsie, a w tle Vangelis.. i jego wesołe, lecz zastanawiające, pląsanie muzyczne. Wciąż żyję w przekonaniu, że w kosmosie na pewno właśnie taka muzyka gra! ;-) Większość utworów wyłącznie instrumentalnych, mocno poruszających.. Słuchałam ich w czasie wakacyjnych wypraw samochodowych, nawet przy nagrywaniu kamerą jakichś pięknych widoków – ze słuchawek w mp3 amatorsko robiłam podkład właśnie muzyką Vangelisa..!
    Jednak kiedyś trafiłam, zupełnie przypadkiem, na utwór tych dwóch artystów – Jona Andersona i Vangelisa – i ogromne zaskoczenie! – utwór niesamowicie pozytywny, radosny, szczególnie w swoim tekście, ale także ciekawe 'plum, plam’ w tle, a jednocześnie wciąż poruszający. Po prostu lekki! Wydaje mi się, że właśnie tak radosną, lekką i bardzo mobilizującą do działania muzyką dobrze jest się podzielić – dlatego też to czynię ;-) Co więcej – utwór ten stał się, sweg orodzaju, moją 'ścieżką dźwiękowo-życiową’, bo faktycznie, jak tylko go słucham w czasie drogi, rano – zawsze dobrze mnie nastraja, a to najważniejsze! Pewnie teraz powiem oczywisty banał – ” I’ll Find My Way Home” – ale zgodnie z tytułem – moją drogę do prawdziwego i tego jedynego domu znam i skąd bym nie miała do niego trafić (a realizując moje plany i marzenia, miejsca te się zmieniają) – trafiam do niego zawsze. I to mnie napawa jeszcze większą radością :-)

  205. Genialny pomysł. Aż zaczęłam się zastanawiać, przypominać chwile i momenty. I to właśnie chwile i momenty są tutaj kluczowe. Moje piosenki też są ze mną od dzieciństwa, na pewno zaczęłam je słuchać, lubić mając mniej niż 10. lat. Utożsamiać się albo podkreślać ulotność bycia w miejscu. Zobacz sama:
    http://www.youtube.com/watch?v=M1I4xfanokA – w języku rosyjskim, świetny głos ma ta dziewczyna.
    I klasyk, piękny, wzruszający. Jak go puściłam, przyszedł mąż mówiąc: Wołasz mnie tą piosenką o tobie. Więc chyba nie zmyśliłam jej sobie wybierając na jedną z programowych. Zresztą, zobacz sama: http://www.youtube.com/watch?v=fnLUWXfX4zQ

  206. Witam,
    Nazwa piosenki:
    „Her morning elegance” Oren Lavie
    Droga życia która w tym brzmieniu oraz wyjątkowym teledysku sprawia, że wprawiam się w ruch, od wewnątrz ku temu co mi bliskie, następnie dalsze i w końcu dalekie.
    Taka wędrowna codzienność, co wyjątkowość w szczególe skrywa. Poruszam się nieustannie, choć czasem zamieram na chwilę, by odejść a na końcu… powrócić do siebie.
    http://www.youtube.com/watch?v=jyaJfp2WQE8&feature=fvst

    Pozdrawiam serdecznie
    Dorota
    dorota.dunder@gmail.com

  207. https://www.youtube.com/watch?v=8m0dJXtwwiY

    Wiem, trochę patetycznie, ale co zrobić, kiedy wzrusza mnie za każdym razem, jak ją słyszę. Mam nadzieję, że będę dalej wierna wersji życia wg własnych zasad i nie ugnę się pod presją (którą jesteśmy bombardowani z wielu stron). Obym miała odwagę po 60tce razem z Frankiem zanucić sobie, że I did it my way…

  208. Chociaż wybór wydaje się być trudny i zwykle w takich sytuacjach zastanawiam sie godzinami (ba!dniami!), to teraz jakoś momentalnie pomyślałam, że to musi być ten kawałek! Pamiętam jak oglądając Vengo marzyłam, żeby kiedyś poczuć taką wolność, jaka jest w tym filmie, a piosenka Naci En Alamo, zawsze powoduje, że na moment odpływam. http://m.youtube.com/watch?v=DZxgVyZ3tMU

  209. Emilie Simon- The Frozen World
    https://www.youtube.com/watch?v=jZD2rFLbX2c

    dlaczego ona? zaczyna się powoli delikatnie- jak narodziny.
    potem rozkręca się, jest przez cały czas nasycona emocjami, miłoscią, energią, emilie spiewa jakby opowiadała, wciąga nas w tą opowieść, a my nie chcemy z niej wychodzić :) you will see…
    tak, to jest zdecydowanie ścieżka dzwiękowa mojego życia.

  210. Bez zbędnych opisów kwintesencję tego, co chodzi będąc w drodze, można wyrazić słowami:
    Freedom is mine
    And I now how I feel
    And I’m feeling good..!
    czego życzę każdemu niezależnie od tego w jakim miejscu życia się teraz znajduje:)
    a przed Państwem jedyna i niepowtarzalna: Nina Simone!
    http://www.youtube.com/watch?v=D5Y11hwjMNs

  211. przez wiele lat chwytałam się ludzi i spraw, które będą „na zawsze”. odkąd zrozumiałam, że zmiana jest istotą życia, dni stały się…lekkie – zmiana pracy, relacji, świadomości. samotny wyjazd w nieznane. bycie tu i teraz. bo mój dom jest tam, gdzie poleci mi kapelusz:

    JOHNNY CASH Any Place I Hang My Hat Is Home: https://www.youtube.com/watch?v=MSkudUWIJvQ

  212. Jacek Kaczmarski – 'Wakacyjna przygoda z metafizycznym morałem’
    http://www.youtube.com/watch?v=yLLyp23m79g

    Co prawda napisałam już praktycznie krótki esej o tym, jak 'Road Trippin’ Red Hot Chili Pepers jest piosenką tak słoneczną i spełnioną, że nic innego nie mogłoby być moją ścieżką dźwiękową, gdy nagle zrozumiałam, że to nie tego chciałabym słuchać każdego dnia w drodze przez życie. Mam nadzieję, że choć jedna osoba pokusi się o zajrzenie do linku i zrozumie, dlaczego.

    Aż się uśmiechnęłam, kiedy przed moimi oczami stanęło wspomnienie podróży samochodem na Krym z moimi rodzicami i bratem. Było to już ładnych parę lat temu, Krym nie był jeszcze tak gorącym tematem, ale za to wymarzonym miejscem na spędzenie wakacji – nie aż tak zatłoczony, słoneczny, w pewnym sensie dziki i nie do końca odkryty. I wtedy usłyszałam w swojej głowie tę piosenkę, której słuchaliśmy wtedy z kasety (sic!). Tę jedyną, którą chciałabym usłyszeć, patrząc wstecz na przeżyte lata (a może kiedy całe życie stanie mi przed oczami?). Tę właśnie, którą chórem wykonywaliśmy całą rodziną niezliczoną ilość razy podczas tej trzydniowej podróży samochodem.

    'Wakacyjna przypowieść z metafizycznym tłem’ Jacka Kaczmarskiego może wydawać się nietypowym wyborem, zwykłym opisem zbierania muszelek z dzieckiem, jednak dla mnie jest to przepiękna alegoria mojego życia i, w pewnym stopniu, również relacji z moim Tatą. Już od maleńkiego zamiast klasycznych kołysanek słuchałam na dobranoc właśnie piosenek Kaczmarskiego. Śpiewał mi Tata. Rosłam z licznymi kasetami, później płytami, raz czy dwa dokupiłam coś Tacie do kolekcji. Znajomość twórczości Kaczmarskiego u nowopoznanych osób była dla mnie wyznacznikiem jakości i obietnicą, że dana osoba będzie na prawdę warta uwagi. Teksty piosenek uczyły mnie historii i dziedzictwa narodowego. Ta muzyka zbliżała mnie do mojego Szanownego Rodziciela. W dalszym ciągu towarzyszy nam w każdej podróży – na Krym, przez Rzym, do Londynu. Wszędzie.

    Dlaczego 'Muszelki’, jak nazywa piosenkę cała moja rodzina, są tak wyjątkowe? Bo ta prosta melodia została przyozdobiona niezwykłym, przepełnionym poezją tekstem, który można interpretować na wiele sposobów. Może to tylko spełnienie zachcianki ukochanej córeczki (tak, tak… kiedyś też wyciągnęłam tatę na plażę, skończyło się spieczeniem ramion na ceglastą czerwień), a może upływający dzień? Życie? Do tego tekst sam w sobie jest wręcz odkrywczy. Kto jeszcze mógłby porównać księżyc do dna butelki? Komu przeszłoby przez myśl, że cienie rosną jak rozciągnięte szelki? A, jak wskazje 'tytuł właściwy’, w słowach ukryty jest morał. Czy chodzi o to, że w pogoni za celem nie zwracamy uwagi na piękno świata? A może o to, że zwykła muszla może stanowić prawdziwy skarb? Czy też mowa o poświęceniu dla bliskich? Jednocześnie jest to piosenka z lekka żartobliwa, tryskająca dobrym humorem.

    Melodia, choć wydaje się prosta, ma w sobie ogromny czar. Kiedy słyszę pierwsze nuty, na mojej twarzy natychmiast pojawia się uśmiech. Ta piosenka sprawia, że nie szłabym przez życie, a skakała jak mała dziewczynka w drodze ze szkoły. Kilka szarpnięć strun gitary, a jaki piękny efekt.

    Tylko ta piosenka mogłaby być nie tylko ścieżką dźwiękową mojego filmu drogi, ale i drogowskazem dla głównej bohaterki. A to ze względu na jej radosne brzmienie i pozorną prostotę, skrywającą bardzo ważną wiadomość. Jest ona właśnie jak moje życie – zrywam się przed świtem i dążę do celu. Wiem, że to ma sens. I wiem, że są ludzie, dla których warto to robić. Poza tym „Wakacyjna przypowieść (…)’ ma dla mnie wymiar bardzo sentymentalny i w tym przypadku przedkładam ją nawet nad długą listę ulubionych utworów. To piosenka, która wyraża wartości dla mnie najważniejsze – rodzinę i bliskich, zachwyt nad pięknem, które nas otacza, uparte realizowanie planów i marzeń. Nawet, kiedy czasem kończy się niepowodzeniem. To tylko kolejne doświadczenie do naszego portfolio – życia.

    Chciałabym, żeby było ono tak lekkie i radosne, jak ta piosenka.

  213. Piosenka nie musi mieć słów stąd też moim wyborem jest XX – Intro. W moim życiu często brak mi słów do wielu sytuacji stąd taki, a nie inny wybór. Co ciekawe jest wiele wersji tego intra – zarówno krótkie jak i bardzo długie (można je zapętlać). IDEALNE !

  214. https://www.youtube.com/watch?v=mqhLynJBw20
    Dog is Dead – Glockenspiel song

    Z głową wypełnioną marzeniami, kroczę beztrosko po krakowskim Rynku. Wiosennie wita mnie ciepły wiatr i nieśmiałe promienie słońca. Pozytywna energia bijąca z piosenki utwierdza mnie w przekonaniu, że to odpowiedni kawałek. Sukienka w kwiaty i kapelusz na rozwianych włosach sprawiają, że na czerwonych ustach pojawia mi się szeroki uśmiech a w głowie słyszę wciąż „we are a mess, we are failures, and we love it!”.

    Adrianna
    pivonsky@gmail.com

  215. Gogol Bordello – „Through The Roof 'n’ Underground”
    https://www.youtube.com/watch?v=xW8HuJQoEaw
    Idealne pytanie! Właśnie kilka dni temu wróciłam z trzytygodniowej wyprawy autostopowej, a w głowie miałam ciągle „Through the roof 'n’ underground”. Utwór można było usłyszeć w świetnym filmie „Wristcutters: A Love Story”. Jego bohaterka to autostopowiczka, a cały film to też takie trochę kino drogi. Sama piosenka idealnie oddaje moje uczucia do podróży – i tej przez życie i dosłownej. W moim przypadku obydwa znaczenia są ze sobą mocno związane. Już sam początek wiele mówi:
    „When there’s a trap set up for you
    In every corner of this town
    And so you learn the only way to go is underground”
    Z jednej strony, czasami by pokonać kolejne trudności, trzeba się napracować, znaleźć wyjście z pokoju bez klamek. Ja z podróży przez życie lubię „uciekać” w podróżowanie dosłowne. Może nie do „undergroundowego” podziemia, ale gdzieś dalej, by na chwilę oderwać się od pułapek codzienności. Nie zapomnę sceny z filmu, gdy bohaterowie sami zaczynają podśpiewywać z wokalistą – to samo dzieje się w samochodzie, gdy nagle z radia słychać jakiś znany szlagier. Jakbym siebie widziała. I (tu gorzej) słyszała ;)
    Spróbujcie posłuchać jadąc w samochodzie. Piękna pogoda, uchylone okno, wiatr we włosach – głowa sama się rusza w rytm muzyki, a większą przyjemność od dotarcia do celu jest droga sama w sobie.

  216. BOKKA,”Town Of Strangers”

    http://www.youtube.com/watch?v=aflmCuUfq-I

    Polski zespół który nie pokazuje twarzy zarówno na koncertach ,jak i w prasie.Zakładają maski,być może po to, aby dźwięki były na pierwszym miejscu. Płynie wraz z ich muzyką w rejony mi dotąd mało znane.Słuchając , zaczynam tęsknic za czymś czego nie widzę,za czymś co trudno zdefiniować,za czymś co nie wiem gdzie jest?Szukam.
    Przy tej piosence oddycha się inaczej….jakoś tak na niebiesko….a człowiek staje się uważny na to co dookoła, aby nic nie przeoczyć.Przecież właśnie w tym momencie, może życie cię zaskoczy?

  217. Moje życie było i jest pełne wzlotów i upadków, małych sukcesów i większych porażek, jest jednak w nim miłość do muzyki klasycznej, która dziwnym sposobem daje mi siłę i energię, której nie dostarcza mi żaden ze współczesnych utworów. Towarzyszy mi ona od dziecięcych lat i mimo że sama nie jestem uzdolniona muzycznie (nad czym ogromnie ubolewam) słucham jej z ogromnym zapałem i rosnącym serce. A kiedy słucham JOHANN’A STRAUSS’A – Nad Pięknym Modrym Dunajem, wszystko za oknem samochodu czy domu, zawsze wydaje mi się piękniejsze i czuję jak by wszystko o czym marzę było w zasięgu ręki.

    https://www.youtube.com/watch?v=tDb7LNXcifw

    Pozdrawiam Gosia :)

  218. Ale będziesz miała do czytania/słuchania ;)

    W zasadzie szkoda, że tylko jedną piosenkę można. Życie nabiera kolorów przy muzyce. :)
    Moja piosenka to (nie mogłam sie kurcze zdecydować) Phil Collins – Two Hearts.
    https://www.youtube.com/watch?v=SidxJz94Svs
    Generalnie to jest niesamowite, że jak się słucha jakiejś muzyki to wędrujemy po naszych wspomnieniach. Każda piosenka przenosi w inny okres w naszym życiu :)
    Tę piosenkę wybrałam bo uwielbiam muzykę lat 80/90tych. Przenosi mnie w beztroski czas dzieciństwa kiedy nie musiałam się niczym martwić i wszystko było takie proste, czyste i spokojne:) Chciałabym, żeby w dzisiejszych czasach było trochę bardziej jak wtedy. Żeby komercji było mniej, żeby ludzie się częściej spotykali. Do chodzenia w śmiesznych ciuszkach nie namawiam (wyobraziłam sobie te żakiety/sukienki z powypychanymi ramionami:)).
    Polecam przenoszenie się w czasie dzięki muzyce:)

  219. Wybrałam piosenkę „On the road again” Katie Melua, która jest coverem grupy Canned Heat. Gdy pomyślałam o podkładzie muzycznym do mojego życia, wiedziałam, że musi to być coś jazzo- albo rockopodobnego:) Może te dwa gatunki nie są do siebie podobne, ale je lubię, bo po części są definicją mojego gustu i wyborów. Z kolei wybór konkretnego tytułu był czymś instynktownym: „road” – droga, ciekawe aranżacje instrumentalne, które byłyby dobrym motywem muzycznym w filmie, a oprócz tego pierwsze słowa utworu wpasowały się w moją obecną sytuację… Tak też zaufałam przeczuciu – znowu.
    http://www.youtube.com/watch?v=Gs_hLMCZM7Y

  220. Jak tylko przeczytałam tytuł posta, od razu pomyślałam o „No cars go” zespołu Arcede Fire. Jest doskonale wyważony, pomiędzy spokojnym i pobudzającym, posiada piękną partię smyczkową i w ogóle wspaniały bukiet instrumentów. Ale przede wszystkim najważniejszy jest tekst, który doskonale opisuje mój cel: tam gdzie żaden ludzki pojazd nie dojeżdża. Daje mi poczucie wolności, motywację do działania (szczere, silne 'let’s go!!” Win’a), a niemalże anielski chór pod koniec, jakby oznaczał końcowy, tryumfalny etap podróży. Oto link: http://youtu.be/P77GfpzqDvQ

  221. U2 – I will follow

    http://www.youtube.com/watch?v=fVxzTb1ippM

    Wybór prosty i jakże oczywisty. Piosenka, która dodaje siły, energii i chęci do życia nawet w najgorsze jesienne poranki, kiedy wstanie z łóżka powoduje nieznośny ból istnienia. Sprawdza się zarówno w samochodzie, jak i na imprezie czy podczas wieczornej sesji na słuchawkach. Utwór (jak i miłość do U2) „sprzedał” mi tata, choć piosenka jest starsza ode mnie towarzyszy mi od dziecka i jestem pewna, że zostanie ze mną na zawsze! Pozdrawiam.

  222. To mądry temat do rozmowy ze sobą. W pierwszym odruchu pojawiło się kilka piosenek. Takich, które są ze mną od zawsze. I jeszcze w temacie: „Och życie, kocham cię nad życie” E. Geppert, „ Ja nie chcę spać, ja nie chcę umierać” K. Jędrusik, „My way” F. Sinatry. I tak mogłabym długo. Piosenki Osieckiej, Raz Dwa, Trzy. A jeszcze Black, Batles, Chack Mangione, Lao Che, Mela. I tak bez końca. Dużo mądrości, piękna. Ale coś mi się nie zgadzało. Piękne, porywające melodie, odpowiedni temat, ale często smutek w słowach. Wiele tych piosenek to takie już końcowe rozrachunki, albo wielkie songi, hymny. Tak, to też jest częścią mojego życia, ale nie zasadniczą treścią. Dążę do czegoś, chcę być szczęśliwa, realizować się. Spotkać się. Z ludźmi, światem, ideami. Dlatego wybrałam „Sail away”( „Orinoco flow”) – Enya. Za klimatyczną melodię, rozpiętość rytmu i nastroju, taki szeroki oddech który mi daje. Zupełnie jak w moim życiu. I jeszcze za to przesłanie:
    „ … We can sail we can sail
    Sail away, sail away sail away … “
    http://www.youtube.com/watch?v=LTrk4X9ACtw
    pozdrawiam,

  223. Myślę, że wybrałabym piosenkę „Ten za łukiem rzeki świat” śpiewaną przez Edytę Górniak w „Pocahontas”. Uwielbiam Disneya, uwielbiam Pocahontas i kusi mnie to, co jest za łukiem rzeki. Ta piosenka zawsze wywołuje we mnie dreszcz emocji, ekscytację i odrobinę melancholii :). Link: https://www.youtube.com/watch?v=ICNDlPKTBsQ

    Olga
    (olgaleg@onet.pl)

  224. Jest taka piękna piosenka” Naci en Alamo” pochodząca z filmu „Vengo”, która mi towarzyszy od dawna. Po raz pierwszy ją usłyszałam będąc daleko od domu, ale w miejscu które po pewnym czasie zaczęłam traktować jak drugi dom. I mimo, że nie rozumiałam tekstu, to instynktownie czułam o czym jest.
    Jej z pozoru smutne słowa, tak naprawdę stanowią mantrę każdego Cygana – tułacza, który nam kojarzy się z wieczną podróżą po świecie. Piosenka w stylu flamenco jest oczywiście autorstwa hiszpańskich Cyganów i w mojej ulubionej wersji śpiewa ją Cyganka Remedios Silva Pisa:

    Przychodzę znikąd
    Nie mam domu
    Nie mam gdzie iść

    Nie wyobrażam sobie innej piosenki do mojego filmu drogi, jej słowa, jej dźwięki, jej melancholijne tangos nigdy mi się nie znudzi, słuchałabym jej aż do zdarcia…

    https://www.youtube.com/watch?v=E-Zt7SGQvYI

  225. Kiedy myślę o motywie przewodnim mojego życia ( a dodam, że moją pasją jest montowanie filmów) na myśl przychodzą mi pewne kryteria, które owa piosenka musi spełniać. Powinna mieć, żywą wesołą melodię, być rytmiczna, a jej słowa powinny oddawać głębszy sens. Po dłuższym zastanowieniu, zdaje sobie sprawę, że to kompletnie nie ma znaczenia i już wiem jaką piosenkę wybrać. Jestem artystką, oraz młodą dziewczyną, która wyniosła z dzieciństwa masę problemów, utrudniających jej teraz życie. Jednym z nich (głównym) jest nadmierna wrażliwość. Dlatego bardzo łatwo mnie zranić, a każda porażka ciągnie mnie w dół. Wtedy na myśl przychodzą mi słowa:
    „Ona ma siłę
    Nie wiesz jak wielką.
    Będzie spadać długo,
    Potem wstanie lekko”
    I dają mi siłę, aby otrzepać się po upadku i lekko wstać :) Piosenka ta towarzyszyła mi już w wielu trudnych momentach i zawsze pomagała mi powrócić na tę właściwą drogę. To jest mój motyw przewodni. Podnieść się po każdym upadku i cieszyć się życiem. Nigdy nie zapominać o sile, jaką posiadam :)
    Varius Manx – Ona ma siłę
    http://www.youtube.com/watch?v=qhsOHhu_JII
    P.S. kiniiia555@onet.pl

  226. Tom Smith – wokalista zespołu Editors, na łamach wywiadu, udzielonego w radiowej 3, stwierdził, że boi się śpiewać o miłości. Przede wszystkim dlatego, by nie wydać się tandetnym. Teksty wokalisty są zaszyfrowane, słowa niejednoznaczne, sens głęboki. Powiedziałbym, że jego twórczość jest niczym palimpsest – zdejmujemy nowe warstwy interpretacji, z każdym kolejnym odsłuchaniem wyczytujemy nowe treści. Muzyka zespołu towarzyszy mi od kliku lat, każda kolejna płyta jest artystycznym majstersztykiem. Gdyby miała wybrać jeden utwór (a nie jest to łatwe) to byłby to: http://www.youtube.com/watch?v=Wq4tyDRhU_4, pochodzący z płyty „In This Light and on This Evening”. Tekst o miłości, o kulturze instant, w której brak czasu na uczucie… I ten dreszcz przeszywający ciało, kiedy odsłuchujemy utworu – twierdzę, ze jest to sztuka przez duże „S”.

  227. Cześć, w życiu każdego człowieka przychodzą takie momenty, że jest smutno, że jest źle. Ja tak miałam w ostatnim czasie. Dlatego ta piosenka stała się moim hymnem. Zaczęło mi być po prostu łatwiej, kiedy zdałam sobie sprawę, że życie jest tylko jedno i jest ono za krótkie na to, żeby się martwić. Polecam tę piosenkę wszystkim. Myślę, że ona najlepiej opisuje moje życie: są problemy, po co cierpieć? Trzeba zapomnieć i żyć dalej, śmiać się i tańczyć, np. zumbę ;) Piosenka to Vivir mi vida, Marca Anthony, byłego męża JLO, na piosenkach której uczyłam się języka hiszpańskiego i dzięki której zafascynowałam się tymże językiem :) Pozdrawiam!

    A link z tłumaczeniem na j. angielski, żeby każdy mógł tę piosenkę poczuć ;)
    https://www.youtube.com/watch?v=HYZBULGd7CU

    A tu link do oficjalnego teledysku, w którym Marc się przedstawia i mówi, że on „po prostu żyje” :)
    http://www.youtube.com/watch?v=YXnjy5YlDwk&list=PLKbKF8G_yZDolgkHCmb7MNKhcPhns6-dA&feature=share

  228. Bo ten utwór obdziera codzienność z pędu, szaleństwa i nerwowego stukotu szpilek. Otwórzcie szeroko okno, włączcie https://www.youtube.com/watch?v=q1pVFIoUEdA ustawiając głośność w połowie wskaźnika na youtube, załóżcie słuchawki.
    I jak? Fajnie, co? :-) Mieszkam w centrum Gdańska. Przed chwilą trąbili na siebie sfrustrowani kierowcy dużych samochodów, dzieci śpiewają piosenki z okazji Dnia Wagarowicza, młodzi chłopcy proszą o papierosa Panią sprzedającą wieńce pogrzebowe, pies sąsiadów wyje stęskniony, jego Pan nie wrócił jeszcze z pracy, przyjdzie o 16:20 i wyjdą na spacer. U mnie pachnie ziemniakami z koperkiem, ale nie mogę ich teraz zjeść. Poczekam na chłopaka, zjemy ziemniaki i pojedziemy nad morze. Tam też włączymy Arvo Parta.
    Ola
    Mail: kuliinska@gmail.com

  229. Linkin Park – „Numb”
    Kiedy po raz pierwszy usłyszałam „Numb” w 2003 roku coś we mnie drgnęło i od tego czasu ciągle mi towarzyszy. Choćbym słuchała jej w kółko przez ogromną ilość czasu nigdy mi się nie znudzi. Dzięki niej odkryłam jeden ze swoich ulubionych zespołów i dziś nie mogę sobie wyobrazić dnia bez mocnej piosenki Linkin Park.
    „Numb” to jedna z nielicznych piosenek, która na prawdę mnie motywuje i podnosi na duchu. W życiu miałam już wiele sytuacji, w których musiałam się do kogoś dostosować, dlatego słowa z refrenu
    „All I want to do
    Is be more like me
    And be less like you”
    przypominają mi ciągle, że mam być sobą niezależnie od środowiska w jakim się znajduję.
    Piosenka ta jest moim soundtrackiem życia bo towarzyszy mi bardzo długo, cały czas dodając energii.
    http://www.youtube.com/watch?v=kXYiU_JCYtU
    Ah… Już nawet nie wspominam o teledysku. Zawsze gdy go oglądam mam ciarki.
    Pozdrawiam :)

  230. Marta Okuniewska

    http://www.youtube.com/watch?v=IGac_nwEeuI

    Może się wydawać trochę nostalgiczna, trochę smutna, ale przecież opowiada właśnie o tym, żeby mieć nieustającą nadzieję na to, że wszystko będzie dobrze. A czy nie o to trochę po drodze chodzi? O podejmowanie decyzji, nawet jeśli nie wydają się one łatwe, ale powodują, że wciąż zmierzamy do celu, którego jeszcze nie znamy. Chodzi też o to, żeby przed duchami uciekać z kimś, kto w odpowiednim momencie, chwyci nas mocno za rękę i powie proste: „Obiecuję, że wszystko będzie dobrze”.

    Jest jeszcze jeden powód, dla którego wybieram tę piosenkę (a właściwie dwa) – „Ghost that we knew” były podkładem muzycznym do cudownego filmu, pokazywanego na tegorocznych spotkaniach podróżniczych Kolosy (o szkole pod żaglami). Od tego wydarzenia, za każdym razem, kiedy marzę o podróży, mam zaplątaną w myśli tę piosenkę. Po drugie inny utwór Mummfordów „I will wait” to piosenka naszych zaręczyn. A czy jest lepsza metafora podróży niż małżeństwo? ;)

    Pozdrawiam serdecznie ;)

  231. Przyznam, że większość moich ulubionych piosenek to ścieżki dźwiękowe mojego życia. Kojarzą mi się z chwilami niesamowitego szczęścia, większość z nich dotyczy jednak podróży – czy to porannej jazdy autobusem na uczelnię, czy nocnego powrotu do domu przez pustą Warszawę, czy w końcu długiej podróży z rodziną i przyjaciółmi. Jednak na piosenkę mojego filmu drogi wybrałabym Kropki Kreski, Moniki Brodki. Ze względu na tekst, ze względu na dreszcze, które czuję słysząc „to początek, wschód słońc i drżenie w kącikach ust”. Za to, że w tak piękny sposób mówi o przeżywaniu życia i o tym jak wszystko co nas spotyka podczas tej drogi zostawia w nas ślad.
    https://www.youtube.com/watch?v=X3wFC0CEOG4

  232. Ten utwór oprócz tego, że porusza bardzo ważną dla mnie kwestię wolności w życiu, to, biorąc „drogę’ dosłownie, przywołuje mi na myśl podróż w nieznane, po idealnej, gładkiej nawierzchni, w stronę zachodzącego słońca

  233. „The XX – Sunset”
    W rzeczywistości cała twórczość The XX byłaby idealnym podkładem pod film drogi mojego życia. Ale to ta piosenka zawsze mnie uspokaja w taki cudowny sposób. Poza tym wyobrażam sobię tę drogę mojego życia, oświetloną pięknymi, złocistymi, uśmiechniętymi promieniami zachodzącego słońca. To jedna z najprzyjemniejszych chwil w ciągu dnia. Niezależnie od pory roku, aura zachodu słońca zawsze pozostaje niezmienna. Budzi w nas nostalgię, podsumowujemy dzień, ale też myślimy nad ty co przyniesie nam noc. Z utęsknieniem czekamy też, na jego powrót -na najbliższy wschód słońca.
    Zachód słońca trwa jedynie chwilę. Jeden moment, który szybko znika za horyzontem. I takie też, jest nasze życie – ulotne, szybkie, kruche. Jest ono piękne jak zachód słońca i w ten sam sposób unikalne. Dwóch jednakowych zachodów słońca nie ma, tak samo jak dwóch jednakowych dni czy dwóch jednakowych żyć.
    http://www.youtube.com/watch?v=WGCtyvWAE3g

  234. Wczorajszy komentarz chyba się nie załadował. Więc jeszcze raz.

    F.O.U.R.S. – Treezz
    http://www.youtube.com/watch?v=r_M6U2E4xBI

    Podróż przez śmiech i łzy. Przez światło i cień. Do nieznanych, rzeczywistych zakątków i zapomnianych wspomnień. Przy porywających i kojących dźwiękach saksofonu, które wwiercają się w ucho.

  235. Arvo Part- Spiegel Im Spiegel
    Bo ten utwór obdziera codzienność z pędu, szaleństwa i nerwowego stukotu szpilek. Otwórzcie szeroko okno, włączcie https://www.youtube.com/watch?v=q1pVFIoUEdA ustawiając głośność w połowie wskaźnika na youtube, załóżcie słuchawki.
    I jak? Fajnie, co? :-) Mieszkam w centrum Gdańska. Przed chwilą trąbili na siebie sfrustrowani kierowcy dużych samochodów, dzieci śpiewają piosenki z okazji Dnia Wagarowicza, młodzi chłopcy proszą o papierosa Panią sprzedającą wieńce pogrzebowe, pies sąsiadów wyje stęskniony, jego Pan nie wrócił jeszcze z pracy, przyjdzie o 16:20 i wyjdą na spacer. U mnie pachnie ziemniakami z koperkiem, ale nie mogę ich teraz zjeść. Poczekam na chłopaka, zjemy ziemniaki i pojedziemy nad morze. Tam też włączymy Arvo Parta.
    Ola
    Mail: kuliinska@gmail.com

    PS komentarz wysyłam jeszcze raz, bo wcześniej zapomniałam (o losie) podać tytułu. Korzystając z okazji przyznam się, że chłopak zjadł ziemniaki sam, bo przez otwarte okno bardzo ładnie zapachniał mi falafel :-(

  236. The Royal Philharmonic Orchestra – Beautiful Day (U2 cover)
    https://www.youtube.com/watch?v=d4LrKxFU9oI
    Tak. Droga mojego życia ma soundtrack z symfonicznym brzmieniem… A jednak… Całkiem odbiega od klasycznej symfonii, bo gdy wsłuchasz się bardziej, podryguje wewnątrz niej dawna porywczość wynikająca z rockowej duszy. Dzisiaj jednak szarpnięcia strun gitary zastąpione dźwiękiem trąbki; a słowa, wciąż brzmiące w tyle głowy, okazują się być zbędne, gdy roztapiasz się w magicznej melodii, tak idealnie synchronizującej z rytmem twojego życia :)

  237. http://www.youtube.com/watch?v=FnyngmIeS50&feature=kp
    Afric Simone

    To pieśń do której się wraca parę razy w roku .Można na zwykłym spacerze wymruczeć magiczne słowo „pitonga” podskakiwać podczas długiej jazdy samochodem, i zorganizować bal dla dzieciaków. Piosenka ma moc ,bo wydaje się skonstruowana z samej radości i ta niechcący,mimochodem,udziela się i niebezpiecznie wzrasta skłonność do popełniania szaleństw!

    Pieśń jest ponad podziały wiekowe i terytorialne i to czyni ja niezwykłą. …nana Ramaja uuu ramaja awanturamaja!I niech te słowa mnie prowadzą przez życie!

  238. herbaciarka

    http://www.youtube.com/watch?v=N0ykm1v9xbU&list=PL16229FDD4576D152&feature=share&index=4

    Wydaje mi się, że gdybym miała wybrać jedną piosenkę na opisanie mojej drogi przez życie, byłaby to właśnie piosenka Switchfoot – This is home. Moim zdaniem, celem drogi przez życie jest znalezienie swojego miejsca na tej planecie, swojej ostoi, osób, które będą sprawiać, że będziemy wiedzieli, że stworzyliśmy coś co możemy nazwać domem. Miejsca, do którego zawsze możemy wrócić z dalekiej podróży, kiedy nasze życie nas znudzi, lub będzie gnało za szybko i będziemy musieli złapać oddech…

    pozdrawiam,
    Adrianna.

  239. Somewhere Over the Rainbow w wykonaniu Israela Kamakawiwo’ole. Jestem na egmigracji od prawie roku, w chwilach największej tęsknoty za domem i przyjaciółmi włączam ten utwór i od razu wraca mi nadzieja na ten świat ponad tęczą. I czuję, że już niedługo moje problemy stopnieją jak dropsy cytrynowe. ODWAŻCIE SIĘ MARZYĆ kochani! ;)

  240. Blondie – Maria

    Długo myślałam o tej piosence raczej jako o „napisach końcowych” do potencjalnego filmu o moim życiu, jednak mam z nią bardzo silne wspomnienie związane z podróżowaniem – w liceum mój kolega często zabierał mnie na przejażdżki (cóż za piękne słowo) po nocnym Lublinie, to była jazda dla samej jazdy i rozmowy, zawsze z tą samą plejlistą, a standardem i najgłośniej wyśpiewywaną pozycją była właśnie Maria. Stąd skojarzenie, że skoro zadziałała na lubelskich ulicach, to może i na roadtripie nawet po województwie…

    https://www.youtube.com/watch?v=EWtefb4VQNI

    mazurjagoda1@gmail.com

  241. Michael Kiwanuka – I’ll get along

    https://www.youtube.com/watch?v=rEA5lCcga-s

    Na początku pomyślałam, że to niemożliwe wybrać jedną piosenkę z tak dużej ilości ulubionych. Postanowiłam więc kierować się kilkoma kryteriami. Po pierwsze utwór ma wzbudzać emocje, ten wzbudza, zarówno te pozytywne, jak i dziwną do określenia melancholie. Po drugie, ma przywoływać wspomnienia, ten przywołuje, kojarzy mi się z super ludźmi. Od razu na myśl nasuwają się chwilę z mojego życia jak kadry z filmu z mega muzyką w tle. Po trzecie musiało być słychać gitarę i delikatny wokal, bo bez tego nie wyobrażam sobie piosenki do filmu drogi ;) … Krótko mówiąc utwór ten kojarzy mi się z przyjaciółmi, podróżami, szczęściem – czyli tym co dla mnie w życiu najważniejsze.

  242. https://www.youtube.com/watch?v=Q1DvVzKXktY

    Idąc przez zycie na pewno towarzyszył by mi kawałek: Uppermost – Beautiful Light

    Sam początek utworu zaczyna sie powoli, przez co zawsze wydaje mi sie, ze w tym momencie wstaje z łóżka, w kolejnych sekundach nabiera on tempa, które utożsamiam z intensywnością godzin, które przeżywam w danym dniu.
    W utworze Beautiful Light nie ma tekstu, dlatego nie mogę wyznaczyć sobie żadnego motta które śpiewam idąc przez życie. Główną role odgrywa muzyka i na tym właśnie to polega, to nie ja powtarzam dany tekst, wymyślony przez kogoś innego, tylko sama go tworzę i dopasowuje do muzyki :)

  243. Of Monsters and Men – „Dirty paws”

    Każda linijka tej piosenki jest w zasadzie o czym innym, różne nowe wątki pojawiają się znikąd. Nie opowiada jednej historii, tylko cały czas przeskakuje do nowych, jakby pisarz nie mógł się zdecydować, o czym właściwie chce opowiedzieć. Ale jest w tym niesamowity urok – piosenka jest intrygująca i niebanalna. (Nigdy wcześniej nie słyszałam piosenki o zwierzęcym synu, który był okej, jego zwierzątku ważce, lesie mówiących drzew, pszczelej wojnie i biorących w niej udział Dirty Paws oraz istotach śniegu.)

    Podobnie jest w życiu, przynajmniej moim. Jest niesamowicie nieuporządkowane. Nie mam w nim wyraźnie zaznaczonej ścieżki i mam wrażanie, że w ogóle nad nim nie panuję. Często okazuje się, że nagle znalazłam się w sytuacji, w której nigdy bym nie pomyślała że się znajdę. I w tym również jest urok. Lubię gdy życie mnie zaskakuje, dlatego mu na to pozwalam. Zaskoczył mnie też tekst tej piosenki, zatem idealnie pasuje do soundtracku mojego życia.

    Przepraszam za nieuporządkowany tekst, ale my head is an animal.

    http://www.youtube.com/watch?v=MrWd0m7pmq8

  244. Chemical Brothers – Alive Alone
    https://www.youtube.com/watch?v=CZIXItHqTLI

    Od zawsze kojarzy mi się z drogą. To jedna z tych piosenek, które do drogi mnie motywują. Zresztą w „S. Darko”, gdzie została użyta jako soundtrack, też jest podstawą do drogi. Ona opowiada w mojej głowie historię o drodze, którą jadę, by coś za sobą zostawić, by móc znaleźć coś innego, lepszego. Wyjątkowo nie jest całkowitą ucieczką, bo część mnie pozostaje przy przeszłości, ale się jej kurczowo nie trzyma.

    Poza tym to samotna droga, która otwiera możliwości na wiele, bo nikt mnie nie ogranicza. Po prostu jadę przed siebie, gdzie chcę, bez oglądania się na innych. Zresztą… ta piosenka nic mi nie zamyka – zawsze mogę wrócić, jeśli tylko tego zapragnę. Ale o końcu filmu mojego życia nie mówimy. Ruszamy w drogę, alive and alone. Bo czasem można poczuć, że się żyje, gdy jest się samemu. Choć czasem jest to też powolna śmierć, jeśli nie ma drogi, a jest statyczność. Dlatego ruszam sama, by móc coś zyskać. Wyrywam się z korzeniami i zabieram je ze sobą. Może i sama, ale nie bez przeszłości.

  245. http://www.youtube.com/watch?v=xk8Y-XxaAog

    Utwór kojarzący się z pięknymi chwilami spędzonymi bez pośpiechu, pod gołym niebem. Niewiele takich chwil potrafimy wyłapać dlatego są niewiarygodnie dla mnie cenne. Chciałabym żeby właśnie tak wyglądało życie. spokojne,bez pędu ale pełne emocji i chwil, których nigdy nie będziemy w stanie zapomnieć. Ten utwór poznałam dzięki osobie która jest dla mnie wyjątkowa dlatego też jest przeze mnie tak ciepło odbierany. Czasem nie potrafiłam znieść tych czterech minut bo łzy cisnęły się do oczu. Innym razem rozpływałam się słuchając. I właśnie to jest niesamowite, że jeden utwór potrafi wzbudzić w nas tyle emocji :)

  246. Filmy drogi to chyba najbardziej melancholijny gatunek filmowy. Bohaterowie wyruszają gdzieś i już nic nigdy nie będzie takie samo. Zupełnie jak w życiu.
    „Wieczór nad rzeką zdarzeń” to jedna z mniej znanych piosenek boskiego Andrzeja Zauchy (najlepsze wąsy polskiego szołbizu ever!) i chyba jedyna piosenka o przemijaniu, jaką zdarzyło mi się usłyszeć. Nie jest smutna, właściwie to dość lekka i pogodna. A jednocześnie niesamowicie melancholijna. Mam ją zawsze w samochodzie i śpiewam w trasie razem z Andrzejem: „I jeśli nawet wrócisz na ten brzeg, już w innej wodzie przejrzysz się…”
    https://www.youtube.com/watch?v=IYsHbvqt-nk

  247. U mnie wybór był bardzo oczywisty – piosenka wakacji 2013!
    Poolside – Harvest Moon http://www.youtube.com/watch?v=suWbFPaVoEA

    Mam nawet przed oczami całość tego wypadu zamkniętą w teledysk. Cały przejazd z Podbeskidzia na Pojezierze Drawskie w przyspieszeniu, później już moment wjazdu do takiej niewielkiej wsi – ulicówki. Samochód na „obcych blachach” wzbudza wiele zainteresowania w miejscu gdzie są 24 domy na krzyż. Powietrze stoi, jest niewyobrażalnie ciepło, a w promieniu 5 km jest kilkanaście jezior. Po odstawieniu samochodu (ten cały proces wysiadania i rozciągania kości jest czasochłonny więc można go również przyspieszyć;)), przesiadamy się z tatą na rowery i piaszczysto-żwirowymi drogami poruszamy się przez las. W samym jego centrum jest jedno z ładniejszych jezior jakie kiedykolwiek widziałam. Wjeżdzaliśmy sobie na rowerach do wody dla ochłody – tutaj slow motion, najazd na rozbryzgującą się wodę i delikatny blur coś a’la wzrok zanim przystosuje się do przejścia z ciemności do ostrego światła słonecznego. Później trasa ciągnęła się wokół jeziora, a do domu wracało się przez bajecznie kwitnące łąki. Tak z daleka wyglądały jak miękki, kolorowy puch/dywan. Pogoda nam wybitnie dopisywała więc codziennie mogliśmy się wybierać na takie leśne tripy. Chętnie wplotłabym w to wszystko jeszcze elementy pływania łódką po jeziorze o pow. 120 ha, ale tam mniej by się działo, bo jak już rzucisz kotwicę w miejscu idealnym to zmieniasz je dopiero jak odpłynie ławica.
    W ciągu tygodnia urlopu podczas tych wycieczek rozmawialiśmy caaaały czas – nadrabialiśmy zaległości, bo on daily basis każdego goni czas, praca i jakoś się nie składa na takie długie beztroskie gadulstwo ;) Finał teledysku to mój powrót zatłoczonym nocnym pociągiem aż do do końca świata, czyli do Krakowa!

  248. http://www.youtube.com/watch?v=bdGa8JLQkpk

    Rene Aubry – francuski gitarzysta, moje odkrycie sprzed kilku lat. Słuchając po raz pierwszy utworu „Salento” uśmiechałam się przez łzy do ekranu komputera. Żadne słowa nie są tutaj potrzebne, muzyka opowiada wszystko, buduje napięcie i specyficzny francusko-włoski klimat. Salento to także włoska miejscowość, to podróż, która jeszcze przede mną. Podróż, którą zainspirował jeden, przypadkowo odnaleziony w sieci utwór. To także fascynacja na lata, muzyka, do której regularnie wracam i która niezależnie od dnia, godziny i pory roku budzi te same emocje, przypomina o cieple letniego słońca. Salento to także obietnica wspólnej podróży, odnawiana raz na jakiś czas, bo takie odkrycia zawsze dobrze jest z kimś dzielić i mieć świadomość, że druga osoba uśmiecha się po kilku pierwszych sekundach utworu, dokładnie w tym samym momencie co ty.

  249. Regina Spector – The Call
    Pędząc przez moją życiową drogę, napotykam dziesiątki przystanków. To zmiany, które zaczynają nowy rozdział, nowy etap podróży.
    Z drugiej strony – coś się kończy i nie zawsze łatwo jest mi się z tym pogodzić. Wtedy przypominam sobie:
    Just because everything’s changing
    Doesn’t mean it’s never
    Been this way before
    Ten utwór od zawsze kojarzył mi się z jednym słowem: nadzieja. I to właśnie nadzieja jest motorem mojego działania, mojego istnienia.
    http://www.youtube.com/watch?v=sXcjpm5gCg8
    Btw: genialne wykonanie na żywo ;)
    ethiak@gmail.com

  250. Trudno jest uzasadniać prawdy absolutne. Piosenka,którą proponuje wyczerpuje wszystko co można napisać o urodzie życia.Pamiętać należy,że dzięki smutkowi wiemy jak bardzo cieszy radość:)

  251. Marek Grechuta „Dni których nie znamy”
    Proszę tutaj jest link: http://www.youtube.com/watch?v=oG6pEolAKm8
    Ta nuta towarzyszy mi od wielu lat, od podstawówki aż do dziś po studia:) Dla mnie piosenki Grechuty są nie zapomniane, które jak raz wpadną w ucho tak towarzyszą człowiekowi przez jego całe życie. Jako podkład pod film na całe moje życie ( w sumie to tak jest towarzyszy mi niemalże każdego dnia) to ideał, bo tak na prawdę to ważne są chwile,których jeszcze nie znamy:)
    A słowa ” Jak rozpoznać ludzi,których już nie znamy” są pełne dla mnie chwilą refleksji. Ta piosenka pokazuje,że w życiu najważniejsze są chwile, te chwile spędzone w gronie ludzi nam bliskim, te wszystkie wyjątkowe dni, o których nigdy nie zapominamy. „Dni których nie znamy” jest w moim życiu i zawsze będę ja nuciła pod nosem:)

    Pozdrawiam,

    A.

    nikola23@tlen.pl

  252. Bon Iver „Skinny love”
    http://www.youtube.com/watch?v=ssdgFoHLwnk
    Koniecznie w wykonaniu Bon Iver. Ma tu tak wymęczony, przejmujący głos, że pomimo słuchania tego kawałka kolejny i kolejny raz, ciągle czuję jego ból, i czuję swój. Dla mnie ten kawałek jest oczyszczeniem. Ciągle zdarza się, że przy nim płaczę. Przypomina mi wszystko, co straciłam, ale też pokazuje receptę na to, co chciałabym poprawić, dopracować kiedyś, w przyszłości. I kiedy myślę o tym w ten sposób, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Myślę, że muzyka życia powinna właśnie taka być – w zależności od momentu, w którym w danej chwili jesteś, wywołuje inne uczucia – a to ból, a to radość, a to NADZIEJĘ.

  253. Po przeczytaniu zadania konkursowego od razu pomyślałam o jednej piosence- Jason Mraz „I’m yours”. Ma tak pozytywny wydźwięk, że nie da się jej słuchać nie podśpiewując pod nosem!
    Mówi o tym, żeby się nie wahać, korzystać z życia i otaczać ludźmi. Jest też wers o tym, żeby wciąż uczyć sie nowych rzeczy i nie stać w miejscu. Być może interpretuję ją odrobinę na wyrost, ale bardzo mnie ona motywuje i jednocześnie rozwesela. To zdecydowanie mógłby być soundtrack do mojego życia, ale jest to też idealna piosenka do samochodowej playlisty- co może być lepszego do słuchania w samochodzie w poniedziałkowy poranek od:
    „And nothimg’s gonna stop me but divine intervention
    I reckon, it’s again my turn to win some or learn some”
    Cała piosenka jest tutaj:
    https://www.youtube.com/watch?v=EkHTsc9PU2A
    Byłabym przeszczęśliwa gdybym wygrała ten konkurs, ponieważ właśnie dzisiaj kurier przywiózł mi nowiutkie słuchawki (kompatybilne ze sprzętem Apple ;)), więc brakuje mi tylko iPoda :)
    Karolina

  254. Hej,

    Myślę, że zarówno Ty Joanno jak i Czytelnicy Twojego bloga natknęliście się kiedyś na któryś krótki klip z serii pt. „Where the hell is Matt?”. U mnie wydarzyło się to kilka lat temu, kiedy dostałam link do wspomnianego video na youtube. Muzyka, w jednym z nich to Garry Schyman – „Praan” ( https://www.youtube.com/watch?v=IiwpsKfFpoU koniecznie posłuchajcie!).

    Akurat byłam w trakcie podejmowania decyzji o przeprowadzce i podjęciu kolejnych studiów. Wypełniona marzeniami, ale i strachem ciężko było podjąć odważne kroki, jednak słysząc właśnie tę muzykę byłam gotowa na wszystko.

    Teraz, słucham tego za każdym razem, kiedy muszę się na coś zdecydować: odległa podróż, nowa praca, zmiana miejsca zamieszkania – tak bardzo dodaje mi ta muzyka odwagi. Krew zaczyna mi szybciej płynąć w żyłach, poziom adrenaliny podnosi się do niebotycznego poziomu i wiem, że musi się udać! Zgoła niesamowite uczucie! Słuchałam tego kilka miesięcy temu w samochodzie jadąc podjąć kolejne wyzwanie – setki kilometrów od tego wszystkiego co znałam. Słucham tego teraz planując kolejną odległą podróż (a i pisząc te słowa). Jest świetnie, będzie jeszcze lepiej bo świat stoi otworem trzeba tylko odważnie wyruszyć w drogę.

    Pozdrawiam
    Gosia

  255. https://www.youtube.com/watch?v=KpBMYjnCLRU
    Anna Maria Jopek- Ale jestem
    bo każdy z nas jest chwilą, przelotną chwila i musi nauczyć się korzystać z tej chwili na maksa, cieszyc sie z małych rzeczy, dostrzegać piękno każdego dnia. Nie jest ważne ile masz pieniędzy, ale jak nimi zarządzasz. Nie musisz jechać na wakacje na Karaiby, wystarczy wsiąść do busa lub samochodu i zwiedzić miejsca, które są jeszcze piękniejsze, a są w zasięgu naszej ręki. Piosenka wolna, pozwala zwolnić w świecie, w którym wszyscy biegną.
    Agata
    aga[at]eksperymentalnie.com

  256. Witaj, Asiu.
    Gdy przeczytałam konkursowe pytanie, od razu wiedziałam, o czym Ci tu opowiem.
    Kilka lat temu, gdy pierwszy raz obejrzałam film 'Once’ i gdy po raz pierwszy usłyszałam piosenkę 'Falling Slowly’ w wykonaniu Glena i Markety – wszystko uległo zmianie. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko piosenka, kilka minut, proste dźwięki. Otóż nie, moje życie jest tego zaprzeczeniem. Każda chwila kręci się wokół muzyki.
    W tamtym momencie owa piosenka wywarła na mnie ogromny wpływ. Uświadomiłam sobie, że tkwi we mnie już dojrzała miłość do muzyki. Uświadomiłam sobie, że chciałabym w przyszłości właśnie posługując się nią, wyrażać emocje. Po kilku dniach od razu zaczęłam ją grać na swoim pianinie. I podczas powtarzania tej prostej melodii kilka razy dziennie, rozmyślałam nad tym, w jakim kierunku chcę pójść w przyszłości. Wtedy nadszedł kolejny przełom – zrozumiałam, że to jednak muzyka jest sensem mojego życia i zaczęłam działać w tym kierunku.
    Z tą piosenką wiąże się też trochę smutku; w momentach, w których myślałam, że nie podołam postawionym sobie celom, że nigdy nie wywołam tak pięknych emocji w słuchaczach jak Glen&Marketa… Ale każdy taki moment, koniec końców, mnie wzmacniał. :)
    Wybierając tę piosenkę, wiem, że jest ona jak najbardziej adekwatna w moim przypadku. Jest kwintesencją tego, przez co przeszłam, jakie mam wspomnienia i… tego, co mnie czeka, mam nadzieję, za kilka lat. W tej fascynującej, ale też trudnej wędrówce, jaką jest życie ;)
    Cieszę się, że odważyłam się to napisać.
    Pozdrowienia ślę!
    Adrianna
    adrienne761@gmail.com
    https://www.youtube.com/watch?v=FkFB8f8bzbY&feature=kp

  257. A ja wybrałabym piosenkę Matisyahu 'Jerusalem’.
    Muzyka w niej jest zmienna tak jak i nasze życie – stanowi przez to doskonały podkład podczas podróży po krętych drogach mojego życia. Tekst piosenki mówi o domu, do którego każdy z nas chce wracać. Ale przede wszystkim 'Jerusalem’ to 'W pokoju’, a tak właśnie chce przejść swoje życie i chce by taki był otaczający mnie świat.

    Piosenkę można znaleźć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=H8ULIw0Zgaw

  258. Beyonce – I was here
    https://www.youtube.com/watch?v=rLLzkLO8Sh4
    Ta piosenka mówi o celu, jaki postawiłam sobie w życiu – pozostawienie po sobie wyraźnego śladu w życiu innych osób oraz przeżywanie każdego dnia świadomie i tak dobrze, jak tylko potrafię. Zawsze gdy ją słyszę, przypominam sobie twarze, smaki, zapachy i obrazy, jakie jakie miałam do tej pory szczęście poznać i uświadamiam sobie, że dostałam od życia dużo więcej niż oczekiwałam. Zmusza mnie także do refleksji nad tym, jak wielką jestem szczęściarą i jak bardzo powinnam doceniać wszystko, co mnie spotyka.

  259. Na początku byłam pewna, że napiszę tu albo o Pink Floyd, albo o ukochanym Bowiem… a może Lou Reed, może Iggy Pop, Dire Straits albo bardzo kojąco działający na mnie Doorsi? Ale akurat w momencie czytania o Twoim konkursie, słuchałam tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=Sl2JjhD6jT0 czyli : YOUTH LAGOON – Daydream. Przygotowując się w tamtym roku na wyjazd do Porto przygotowywałam playlistę („Porto przybywamy!”:)) i umieściłam tam tę piosenkę, gdzieś na samym początku. Kojarzy mi się ze słońcem, wolnością, nieznanym! Przez to, że słuchałam jej akurat w Portugalii, także z moimi ukochanymi Pastel de nata, pycha. W kazdym razie, ta piosenka działa na mnie jakoś tak motywująco, jak ją słyszę to mam ochotę ruszyć znów w nieznane, niekoniecznie miejsce;) np. zdobyć jakąś nową umiejętność, nauczyć się czegoś super, przeczytać te wszystkie książki, które mam na liście! No i chciałabym, żeby przez całe moje życie towarzyszyły mi właśnie takie emocje, jak przy wyruszaniu w podróż – ciekawość, ekscytacja, niepewność, ale też szczęście, dla którego warto pokonać strach przed nieznanym. Rozpisałam się, bo chciałam przekazać wszystkie swoje odczucia i myśli, ale pewnie i tak mi się nie udało do końca. Myślę jednak, że kazdy ma taką swoją piosenkę, którą jak słyszy i zamknie oczy, to przenosi się od razu w jakiś cudne miejsce:)
    Pozdrawiam z Krakowa,
    Ania

  260. Dave Matthews Band-You Might Die Trying

    http://www.youtube.com/watch?v=0xJS54vlFFc

    Piosenka jest o tym, że warto w życiu zaryzykować i coś zrobić, niż potem żałować że się czegoś nie zrobiło. Tym bardziej, że potem może być już za późno. Od paru lat ta piosenka jest ze mną i zawsze do niej wracam, kiedy uznaję, że już czas na zmiany.

  261. https://www.youtube.com/watch?v=NP-S20fqDDo

    Muzyko siłę daj – Jazgot

    Melodia bałkańska, tekst o przyjaźni, przemijaniu i o tym, że muzyka pozwoli przetrwać w tej drodze zwanej życiem, zaśpiewane w mojej ukochanej gwarze góralskiej – to wszystko sprawiło że wybrałam ten utwór. A na koniec jeszcze jeden wers z innego ich utworu, bo tak życie jak i szeroko pojęta droga kojarzą mi się przede wszystkim z wolnością ( ślebodą).

    Jak chłodny deszcz, swoją łzą liść zielony zrasza,
    tak wolna myśl, niepokój w sercu wygasza.

  262. http://www.youtube.com/watch?v=110nVTF26-U&list=PL8E70C95AC0C5B8C3&index=32
    Emiliana Torrini – Birds

    Melancholijnie, powolnym krokiem… nie pędząc przed siebie i nie spiesząc się. Staram się doceniać uroki każdego dnia, najmniejszej, ledwo zauważalnej chwili, z pozoru tak błahej, ale tak nieocenianej … Cały zgiełk pozostawiając za sobą, krocząc gdzieś obok, po cichych lasach i pięknych parkach. Tak spędzone chwile dają mi wiele energii, dlatego tak często uciekam od świata, szukając nieodkrytych przez nikogo terenów… Są jednak momenty, gdy trudno choć na moment wyrwać się od tych szarych ulic, w takich chwilach ta piosenka pozwala zwolnić tempo, piękny głos zabiera nas na odludzie, gdzie samotnie możemy na nowo cofnąć się do pięknych wspomnień… soundtrack mojego życia to właśnie niezwykle melodyjna piosenka „Birds” i chciałabym aby w mych uszach brzmiała nieprzerwanie.

  263. Jako soundtrack do mojej drogi przez życie wybrałam piosenkę Blue Foundation – Bonfires, trochę tragiczną, trochę smutną, trochę nieskomplikowaną, ale bardzo metaforyczną. Urodziłam się nad morzem (nie Bałtyckim) i całe moje życie dążę do morza, za każdym razem nowego. Może szukam tego, przy którym chciałabym zostać.

    Walk far far away
    Where to go and hide it?
    We’re going to the sea
    Walk far far away
    To laugh, to love

    Woda jest dla mnie jednym z najpiękniejszych symboli – zapomnienia, jak fale, ścierające z piasku wszystko, co jest nietrwałe, zalewające miasta i ludzi, jak żywioł, z którym nie da się walczyć, i jako symbol odrodzenia, w religii, literaturze, sztuce.
    A bonfires… cóż, to są właśnie te momenty szczęścia w naszym życiu, nie chwile spokoju i cichej radości, a momenty przepełniającej ekscytacji, hednizmu, rozkoszy, które każdy z nas pielęgnuję w swoim sercu i o których nigdy nie zapomni.

    Dźwięki tej piosenki, rytm i melodia przepełniają mnie jednocześnie smutkiem i nadzieją, wiarą w to, że będzie inaczej, lepiej, kiedy o to zawalczę, lub będzie po prostu tak, jak być musi, bo:

    This is what I give
    A circle is complete
    Another circle spins
    There’s life within
    Within

    A na razie siedzę przy ognisku w drodze do kolejnego morza :)

    http://www.youtube.com/watch?v=iyJy1GLxYf0&list=RDiyJy1GLxYf0

    Marina
    yesraisgod@gmail.com

  264. Piosenka, która wybralam, to „Kingdom of rust” Doves : https://www.youtube.com/watch?v=dFM0pUn4dcA
    Ta piosenka opowiada o ulotnosci zycia, ktore jest nieustanna podroza wypelniona zarowno przyjemnosciami, jak i walka pomiedzy tym co podpowiada rozum a tym, co wybiera serce. Walka o siebie, o swoje marzenia. Slowa piosenki przynosza mi ukojenie. A do tego teledysk, ktory wzbudza we mnie taka nostalgie, ze czasami ciezko powstrzymac lzy. Warto sie na chwile zatrzymac, wsluchac w slowa a jednoczesnie i w siebie. Dodatkowo jako uzasadnienie napisalam wiersz po angielsku + uzasadnienie. Z racji tego,ze ten jezyk towarzyszy mi w codziennym zyciu, jest mi nawet latwiej cos w nim wyrazic, a nie chcialam tez gubic przekazu tlumaczac go na polski, ciezko byloby zachowac jego strukture.

    „So, you’re on a journey called life and you need a soundtrack.
    choose wisely friend, ‘cos there’s no turning back

    Maybe you speed down the highway like a petrol-headed freak
    But Look out Jimmy, you’ll be gone in a week

    Or you drift along, admiring the views?
    Speed, style, and route are yours to choose

    Do you stop on the way to meet new friends
    Do you carefully slow for dangerous bends?

    Love, loss, triumph and procrastination
    All heading straight for the same destination”

    This song is a singalong about fleeting life.
    The journey that’s filled with pleasure and strife

    The words sting and soothe in equal measure.
    It’s a bleak philosophical aural treasure…

  265. Fismoll – Let’s play birds. http://www.youtube.com/watch?v=Z2LsuTMXQzo Lirycznie i baśniowo, odmiennie i naturalnie, intensywnie i skromnie, cicho ale głęboko. Dokładnie to chciałabym zabrać ze sobą w długą podróż. Coś nie na siłę, coś co nie powodowałoby bólu głowy, coś co sprawiłoby, że na te trzy minuty droga byłaby nieskończona, a czas przestałby się liczyć.

    ch.kar@wp.pl
    Karolina

  266. Wybrałbym Ol’55 Waits’a. Dla mnie to jedna z piękniejszych piosenek o życiu, starości i umieraniu. Piosenka pełna spokoju. To utwór o podróży, która zmierza ku końcowi, ale jest to podróż człowieka, który wykorzystał życie w pełni i jest pogodzony z tym, co nieuchronnie czeka na końcu jego drogi. Wreszcie może zwolnić, pozwolić, aby inni go wyprzedzili, nie musi się już spieszyć. Czuje się mocny i wartościowy. Chciałbym tak przeżyć swoje życie, by właśnie w taki sposób poczuć się na starość ;)
    Tom Waits – Ol’55
    https://www.youtube.com/watch?v=PejBkU4-1fk

  267. Droga jaką jest życie to bardzo ciężka wędrówka. Posiada zakręty, skróty, zakazy, nakazy. Prowadzi nas ona jednak do celu, który biorąc pod uwagę długą trasę i zdobyte doświadczenie-staje się nieistotny, zaczyna liczyć się tylko moment, chwila, przeżywanie najmniejszych spraw, docenianie samej istoty życia bez zastanawiania się o przyszłość. Takie momenty sprawiają, że jestem szczęśliwa..jadąc nawet w najkrótszą podróż, mijając lasy czy jeziora dostrzegam przemijający tuż obok mnie piękny świat..mogę zastanawiać się wtedy nad sensem istnienia, codzienności, problemów..tego rodzaju refleksje pozwalają mi spojrzeć na wszystko to, co mnie otacza trochę z boku, z perspektywy, której zazwyczaj nie dostrzegam. Idealną piosenką na tego typu wyprawy jest utwór Rodrigueza pt.”I wonder” (http://m.youtube.com/watch?v=t6bjqdll7DI) , który od pierwszych dźwięków wytwarza pozytywne emocje, daje poczucie spokoju, ładu i skłania ku zastanawianiu się nad tym co nas spotkało i tym co jeszcze spotkać może. Piosenka została wykorzystana także w filmie pt.”Searching for sugar man” opowiadajacym o losach Rodrigueza, który jest piękną historią o marzeniach, nadziei i spełnieniu. W rozpoczynającej film scenie widzimy samochód pokonujący pewną trasę, któremu w tle towarzyszy właśnie „I wonder”

  268. Gdyby moje życie było filmem drogi to wybrałabym ten kawałek: http://www.youtube.com/watch?v=X9i3XXeUyXs dlatego że to wspaniała opowieść. Wyjątkowo piękny teledysk w którym wyjątkowo piękny Kraków i wyjątkowo piękny kocur. Muzyka jest świetna, głos mocny, droga daleka. W moim filmie muzyka buduje narrację.

  269. „Bridges and balloons” Joanny Newsom.

    Od pierwszych dźwięków harfy wiadomo, że to życie podróżnika-marzyciela. Poszukiwacza przygód ze składaną lunetą, płynącego wśród wzburzonych hałd pustynnego piasku. Żeglarza dryfującego w niewielkiej łódeczce zbudowanej z kawałka kory lub łupiny orzecha włoskiego (zależnie od aktualnego stanu posiadania). Odkrywcy, w kapeluszu a’la Livingstone, który stuka obcasami o kamienne posadzki nieznanych, wyśnionych miast. Życia pełnego nieco dziecięcej ciekawości, kreatywności i radości odkrywania, które warto w sobie pielęgnować niezależnie od wieku.

    Do posłuchania tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=nQbgIy2bj9Y

  270. https://www.youtube.com/watch?v=EabB55IYyOg

    Moje życie jako film drogi. Bardzo chętnie, poproszę.

    To jest piosenka, którą uwielbiam od naprawdę niepamiętnych czasów, i której słuchałam z wielkim upodobaniem zwłaszcza w okresie burzy i naporu, i tego nastoletniego egzystencjalnego umartwiania się nad swoim życiem. Tak, still haven’t found what I’m looking for, i co dalej, i jak tu dalej żyć, i co ze sobą zrobić, i och i ach, jakież to życie jest ciężkie.

    Teraz, trochę lat później, po skończeniu dobrych studiów, rzuceniu dwóch kolejnych dobrze płatnych prac w dwóch szacownych korporacjach, wyjeździe do Hiszpanii, powrocie, i nadal nie znalezieniu tego, what I’m looking for, to dopiero mogłabym mieć powód do rozpaczy. I właśnie dopiero teraz zrozumiałam, że życie to powinien być właśnie film drogi- inaczej byłoby nudno. To, że nie znalazłam jeszcze tego bliżej niezdefiniowanego CZEGOŚ (what I’m looking for, naturalnie), to jest właśnie cała frajda. To tak, jak z wakacjami- planowanie, pakowanie, wyobrażanie sobie, jak będzie na miejscu, i to „już nie mogę się doczekać”, to co najmniej połowa przyjemności.

    Włączam więc U2, i już nie mogę się doczekać tego, co za kolejnym zakrętem.

  271. Na „podróżniczy soundtrack życia” wybieram motyw muzyczny z filmu „Czarnoksiężnik z Krainy Oz”, piosenkę „Somewhere over the rainbow” , którą wykonuje Israel „IZ” Kamakawiwo’ole.
    Kiedy słucham tej piosenki z zamkniętymi oczami, widzę kolory miejsc, czuje zapach wiatru, ciepło bijące od słońca i chłód, który towarzyszy deszczowi.
    Ta piosenka ma również magiczną moc przypominania mi, że w naszej podróży przez życie najważniejsi są ludzie. Nigdy bowiem nie wiemy, kiedy na swojej drodze spotkamy Cynowego Drwala, Stracha na Wróble, czy też Tchórzliwego Lwa – ludzi, którzy, dzięki wzajemnej pomocy, mogą stać się naszymi towarzyszami, aż do miejsca, które jest gdzieś ponad tęczą.

    Link: http://www.youtube.com/watch?v=w_DKWlrA24k

  272. Hans Solo – Dopóki jestem
    https://www.youtube.com/watch?v=4Y0OjXN095Q

    Pierwszy utwór, który przyszedł mi do głowy. Dlaczego? Bo już kiedyś stwierdziłam, że to genialna piosenka do słuchania… przez całe życie. Zazwyczaj nie obracam się w tego rodzaju muzycznych rejonach, ale tekst Hansa powala mnie na łopatki i jak mało co/kto daje kopa. Naprawdę polecam, nawet tym, którzy nie przepadają za takimi klimatami. Posłuchajcie słów – to one są mocą tego utworu. Sami zobaczycie, o czym mówię ;).

    Pozdrawiam
    Ania

  273. Zamykam oczy, wyobrażam sobie że jadę samochodem przez własne życie, a w samochodowym radiu leci Manu Chao, z piosenką „Me gustas”, bo właśnie ona byłaby idealnym podkładem muzycznym do tej długiej podróży. Za oknem samochodu widać najważniejsze osoby, które wprowadziły do tej podróży wiele uśmiechu, radości i zmian. Mijam miejsca, w których byłam, i przypominam sobie wszystkie pozornie drobne chwile, które z perspektywy czasu okazują się wielkie i cieszą najbardziej. I tak jak Manu Chao nucę pod nosem „Me gusta viajar, me gustas tu, me gusta la mañana, me gustas tu” (lubię podróże, i lubię Ciebie, lubię jutro i lubię Ciebie), myśląc właśnie o wszystkich małych rzeczach, które cieszą i ludziach z którymi lubię te małe radości przeżywać. A dokąd ta podróż prowadzi? „Que voy a hacer, je ne sais pas” – nie wiem co będę robić, ani gdzie się znajdę, jakby kierował mnie tajemniczy GPS. I ta perspektywa mi się podoba. Jadę dalej.

    Link: https://www.youtube.com/watch?v=mzgjiPBCsss&feature=kp

  274. Moją drogą są emocje, a celem tej długiej podróży, jaką jest życie – wchłonięcie jak najwięcej miłości, radości, zachwytu…

    Puszczając „Howling” Franka Wiedemanna wybucha we mnie cały arsenał wzruszeń. Przypominają się wszystkie miłe chwile, wspaniali ludzie, pierwsze fascynacje…Wsłuchuję się w piękny tekst i znowu wierzę, że jeszcze nie raz doświadczę czułości, ciepła, uśmiechu.

    Mówię sobie „będzie ok” i dodaję gazu ;)

    Link do piosenki:
    Frank Wiedemann „HOWLING”

  275. Szczerze mówiąc nigdy nie skomentowałam żadnego postu na jakimkolwiek blogu. Dziś zrobię wyjątek, jedynie ze względu na wyjątkową chęć podzielenia się moją piosenką. A więc piosenka w zasadzie nie jest moja. Gdy poznałam mojego obecnego chłopaka przy pierwszym spotkaniu puścił mi ją. Mówi ona o dwóch wilkach drzemiących w człowieku. Między nimi stale tyczy się walka, nasza wewnętrzna walka. Owej piosenki słuchałam w różnych momentach mojego życia. Raz wypełniona po brzegi szczęściem, raz zalana łzami. Mój związek był bardzo burzliwy, jest stałą podróżą w której codziennie odkrywamy coś nowego, wciąż coś ulega zmianie. Walczymy sami ze sobą, a jedynie od nas zależy który z wilków przejmie kontrolę. To pole bitewne. Pojedynek za pojedynkiem.
    Uwielbiam w tej piosence to, że słuchając jej mam przed oczami JEGO uśmiech, przypomina mi jego starania i wysiłek, przeciwności które wspólnie pokonujemy by być razem. Ona w przedziwny sposób umacnia mnie w mojej miłości.
    Tyle w temacie. „[..]wiara i miłość nad wszystko[..]” :)
    Luxtorpeda – Wilki dwa
    https://www.youtube.com/watch?v=SV0IPygRsW4
    Pozdrawiam.
    PS: Jeśli moja wypowiedź nie ma składni oraz bogata jest w wiele innych błędów, to wybaczcie. O 2:15 mój mózg nie funkcjonuje tak jak powinien.

  276. Będąc na drodze naszego zycia , każdego dnia zblizamy się do jego krawędzi. Ważne by: nigdy nie zapominać, nigdy nie żałować, żyć swoim życiem. Moje motto, moja piosenka drogi…
    30 Seconds To The Mars – Closer to the edge
    http://youtu.be/mLqHDhF-O28

  277. Moja piosenka to Roxy Music – More Than This: https://www.youtube.com/watch?v=kOnde5c7OG8
    Pochodzi ona z soundtracku do niesamowicie klimatycznego filmu pt. „Lost in Translation” („Między słowami). Film, jak i piosenka, w harmonijny i poruszający sposób łączą składowe życia takie jak melancholia, szalona zabawa, odrobina kiczu, bliskość, samotność w tłumie czy bezbronność. Co ciekawe, za każdym razem, gdy przypominam sobie jakieś momenty z przeszłości, wydają mi się one właśnie taką mieszanką smaków. Może dlatego, że ich początki i końce zlewają się w pamięci w jedno wrażenie, zabarwione nutą tęsknoty.

  278. Podążając za przykładem Raymonda z „Innego chłopca” W. Russella, w każdą podróż warto zabrać ze sobą Morrisseya.

    Nieustający Wanderlust można zaspokajać na różne sposoby, jednak nic nie może równać się z tą wolnością, gdy prowadzisz samochód, czujesz blask porannego słońca na masce, wiatr rozwiewa Ci włosy i masz poczucie pełnej kontroli nad tym co się za chwile stanie, gdzie skręcisz, gdzie się zatrzymasz.

    Niestety to poczucie bywa niejednokrotnie zatrważająco złudne. Takie właśnie okazało się gdy jadąc około 100 km/h okrążającą Islandię drogą numer 1 nieopodal lodowca Vatnajökull, od samochodu odpadło mi przednie koło. Siedząca obok przyjaciółka nie miała pojęcia co się dzieje, naiwnie sądząc że wysypuję z siebie falę nerwowych inwektyw, bo potraciłyśmy właśnie ptaszka.
    Koło potoczyło się do fosy a mi jakimś cudem udało się utrzymać samochód na drodze. Gdyby śruby poluzowały się zaledwie kilka godzin wcześniej, gdy przejeżdżałyśmy nocą, w deszczu, krętymi, górskimi drogami, pewnie bym teraz tego nie pisała.

    O tej i wielu innych islandzkich przygodach, zawsze przypominać mi będzie kawałek The Smiths – „There is a light that never goes out”, który leciał wówczas w samochodowym radio.
    https://www.youtube.com/watch?v=DRtW1MAZ32M
    Wolność, niezaspokojenie, gotowość i takie tam inne wzniosłe ogólniki. Za każdym razem gdy do niego wracam, znów widzę ten krótki moment, gdy życie przeleciało mi przed oczami.

  279. Barry White
    http://www.youtube.com/watch?v=Fcd3XuQwDQQ

    Moje życie to zdecydowanie film naszej polskiej drogi – fragmenty ekspresówki i rozległe ciągnące się kilometry wybojów ;)
    . Ale każdy moment tego utworu,każda sekunda brzmienia głosu Baryrego powoduje,że – bez względu na drogę – bez względu na pogodę i wszystko co spotkać nas może – spoglądam na życie i chcę by ta droga ciągneła się kilometrami !
    Ten utwór wyzwala moc :)

  280. Sam wybór piosenki nie jest dla mnie problemem – to „Across the universe”. Gorzej jednak z wersją: oryginalna Beatlesów, Jima Sturgessa do filmu o tym samym tytule, a może Rufusa Wainwrighta? Jako że jestem dziewczyną, wybieram trochę inną opcję: wersję Fiony Apple (http://www.youtube.com/watch?v=AZ5WPXxNzPU). I to nie tylko dlatego, że gdybym mogła sobie wybrać dowolny głos, zabrałabym go Fionie, uwielbiam jej chrypę, która chyba zawsze brzmi tak, jakby artystka dopiero co wstała z łóżka. Po pierwsze, jej wersja piosenki znalazła się na soundtracku do jednego z najbardziej inspirujących filmów świata, a mianowicie „Pleasantville”. Jest to nie tylko historyjka o parze współczesnych nastolatków, którzy trafili do sitcomu z lat 50., ale i o tym, że każdy, nawet swoim najmniejszym działaniem, może zmienić świat i że nigdy nie jest za późno, żeby to zrobić.

    Po drugie, sama piosenka jest niesamowita. Hipnotyczna melodia z indyjskimi wpływami i słowa, które można długo analizować i nie dojść do żadnych konkretnych wniosków sprawiają, że „Across the universe” nigdy mi się nie nudzi i chociaż czasami zapominam o niej na całe miesiące, to jednak koniec końców zawsze ląduje na mojej playliście. Bo utwór, w której są takie perełki, jak: „Images of broken light, which dance before me like a million eyes” po prostu nie może się osłuchać.

    Tak, „Across the universe” to po prostu piosenka na roadtrip zwany życiem:)

  281. Eddie Vedder – Guaranteed
    https://www.youtube.com/watch?v=ZtZ1TK1Sfpg#t=55

    ogromnie trudno jest wybrać jedną piosenkę! co pewien czas docierają do mnie różne dźwięki, które kojarzą się z kochanymi osobami, przywołują wspomnienia i sprawiają że robi mi się przyjemnie ciepło. wybrałam piosenkę Eddiego Veddera, bo kojarzy mi się z wolnością, a delikatne dźwięki gitary w połączeniu z mruczącym głosem sprawiają że gdy zamykam oczy – widzę słońce.
    Przy jego muzyce lubię wyciągać moje mapy i planować gdzie pójdę, jakie miasto muszę jeszcze odwiedzić, jaką wybiorę trasę.

  282. natilezombie

    Blur Trimm Trabb
    https://www.youtube.com/watch?v=Me9rv9L79l4

    Mój ulubiony zespół i moja najukochańsza piosenka. Dość akustyczny początek, który potem dostaje elektrycznego kopa i pozwala się rozpędzić, nie tylko na drodze w aucie.
    Przyznaję, nie jest to wesoła piosenka, ale sama nawet melodia (bez tekstu) jest tak pełna różnych emocji: beznadziei, smutki, złości… Mimo to, gdy się wsłuchać, daje mnóstwo nadziei i siły na dalsze działanie (to przy nagłej zmianie w drugiej części utworu). Jest jak samo życie, gdy raz bywa lepiej, raz gorzej, ale nie poddajemy się i idziemy dalej! To piosenka idealna do słuchania, gdy jest Ci smutno, gdy jest Ci źle, gdy potrzebujesz pocieszenia i mobilizacji. Potem włączysz kolejny utwór i idziesz pewnie przed siebie. :)

    Poza tym, ona nie może się nie podobać. I zawsze, ale to zawsze, brzmi genialnie w wersji koncertowej. I słyszałam ją na żywo w Berlinie. Było przepięknie.

    Natalia

  283. https://www.youtube.com/watch?v=gNn3bUygUtk

    Fredrika Stahl, Rocket Trip to Mars – słuchana przeze mnie w trudnych momentach życia, pozwala spojrzeć na pewne rzeczy z dystansu i po chwili refleksji daje mi pozytywnego kopa :) Paradoksalnie, bo piosenka jest smutna, uspokaja mnie i wprawia w pogodny nastrój. Szkoda, że mało osób w Polsce słyszało o F.S., bo tworzy naprawdę piękną muzykę. I wybieram Rocket Trip to Mars, mimo że w pierwszej chwili przyszło mi do głowy fenomenalne Paradise City Guns&Roses – to chyba wystarczająca pochwała :)

  284. Anna Jantar – Najtrudniejszy pierwszy krok
    Moje życie jest pełne optymizmu – nie oznacza to jednak, że trudne momenty i problemy omijają mnie szerokim łukiem, o nie. Mimo wszystko staram się je pokonać porządną dawką uśmiechu.
    Odkąd pamiętam, rodzice uczyli mnie, że najważniejsza w życiu jest miłość i szacunek do drugiego człowieka. A właśnie o radzeniu sobie z kłopotami, niezamartwianiu się i najważniejszym uczuciu na świecie – miłości pięknie i prosto śpiewała, nieżyjąca już niestety, Anna Jantar. Na drodze swojego życia stawiamy mnóstwo kroków, ale niezaprzeczalnie zawsze ten pierwszy jest najtrudniejszy. W moim życiu było już wiele takich kroków, ale jestem świadoma, że setki z nich cały czas przede mną. Nieważne, czy to pierwszy krok po skręceniu kostki, pierwszy krok w nowej szkole, w odległym kraju czy nawet pierwszy krok w kierunku nieznanych osób (które później stają się moimi przyjaciółmi :)) Wszystkie wymagają odwagi. Często na wyboistej drodze życia przeszkadza mi mój „talent” do przejmowania się wszystkim… za bardzo. Ale na szczęście nauczyłam się z nim walczyć. Powtarzam sobie, że tylko te pierwsze chwile, pierwsze kroki są przerażające – później jest już łatwiej. Dzięki temu daję radę.

    https://www.youtube.com/watch?v=xMxCj8B6Sg8

    Sara

  285. „Happy” bo dlaczego na naszej drodze ma być smutno? powinniśmy się cieszyć i doceniać to co jest i przyjmować niepowodzenia jako motywację do dalszego działania i skupiać się na rzeczach istotnych. Warto też otaczać się pozytywnymi osobami w naszym życiu co sprawi, że będzie ono jeszcze piękniejsze i będziemy mogli być HAPPY! :D
    https://www.youtube.com/watch?v=y6Sxv-sUYtM

    Klaudia

  286. Zapraszam Cię do mojej łajby. Choć przez chwilę bądź mi towarzyszem w mojej podróży przez rzeki, jeziora a czasami nawet – ho, ho – morza mojego życia. Pomyślałam o mojej podróży-życiu, jako żeglowaniu, bo ja przepadam za klimatami irlandzko-szantowymi. Irlandię to nawet kocham.
    … W taką noc, gdy morze śpi
    marzę o tym gdy przyjdzie ten dzień
    Kiedy znów popłynę tam
    Do Irlandii zielonej mej …
    Tak to widzę. Moi towarzysze podróży – załoga i ludzie poznawani w drodze. Stare, znajome porty, do których wracam i nowe, do których zawijam raz i płynę dalej. I takie, z których uciekam. Mapy wiodące do skarbów. Tajemnicze wyspy. Wzburzone morza i łagodne zatoki. Kolory wschodów słońca i szarości deszczowego nieba. Czasami mocno kołysze. Ale częściej wiatr w sam raz. Tak sobie płynę. I naprawdę marzę o tym, że kiedyś dotrę na moją Zieloną Wyspę, słuchając „Ląd Irlandii”. Śpiewają i grają mi Trzy Majtki:
    http://www.youtube.com/watch?v=LY_2psqXYhw

  287. jeśli piosenka na całe życie to tylko disclosure latch feat sam smith. nie jest to może typowy wybór na soundtrack do filmu – drogi ale co mam zrobić jeśli ta piosenka siedzi w środku i nie chce wyjść :P przepiękny głos Sama i muzyka Disclousure to niesamowita mieszanka. Seksowana, uwodzicielska, tajemnicza, pełna energii, z nią chce się poznawać świat i kroczyć w nieznane. Dodaje mi odwagi i nadziei hehe
    do posłuchania tu: http://www.youtube.com/watch?v=93ASUImTedo

  288. ojej, ojej! napisałam o Bon Iver, a na śmierć zapomniałam o mojej drugiej „życiowej” piosence! Myślę jednak, że można uznać, iż „Skinny love”, to piosenka z kategorii „obcojęzyczne”, a ta, o której mówię, to piosenka polska.
    Anna Jantar „Radość najpiękniejszych lat”
    http://www.youtube.com/watch?v=AlQkoLozso4
    Wnosi słońce do mojego dnia, nawet w zimie czuję się jak w lecie. Mówi o tym najważniejszym – że niezależnie, w jakim się jest wieku, można mieć swoje „najpiękniejsze lata”, odkrywać małe radości, spotykać cudownych ludzi (lub przypominać sobie o nich). Niech więc ta piosenka będzie tu z okazji wiosny, i z miłości do polskiej muzyki.
    Pozdrawiam:)

  289. zołzowata Sylwia

    Moja podróż przez życie jest trochę wyboista i kręta, co krok spotyka mnie coś nieoczekiwanego (i nie mówię tu o miłych niespodziankach), nierzadko wynika to z mojej lekkomyślności i naiwności, ale człowiek uczy się całe życie, myślę, że prawdziwa życiowa mądrość i do mnie kiedyś przyjdzie ;). Zresztą przeczytałam gdzieś bardzo mądre zdanie: żeby przeżyć oblężenie, trzeba długo obchodzić się bez wygód.
    Perfekcyjnym soundtrackiem, który odzwierciedla moje życie jest więc piosenka z genialnego filmu „Crazy Heart” (ah ten Jeff Bridges:)) – Fallin’ & Flyin’. Trochę dzika, ceniąca wolność i własne, czasem dające w kość, ale zawsze pozostawiające po sobie cenną naukę, wybory – to właśnie ja i moje życie. Słuchając tej piosenki, czuję, że każdy z nas ma prawo popełniać błędy, liczy się to, żeby być po prostu sobą, autentycznym, szczerym człowiekiem. Nikt nie jest bez wad, a ukrywanie się za maską „perfekcjonisty” prędzej, czy później zabije w nas wewnętrzną radość i spontaniczność, a także coś, czego tak bardzo w głębi serca pragniemy, być po prostu wolnymi.
    I coś w tym jest, że czasem spadanie przez chwilę przypomina latanie. Ważne, żeby umieć się po wszystkim podnieść i iść dalej przed siebie z podniesionym czołem.
    https://www.youtube.com/watch?v=LTYyS8bxV78

  290. Oasis- Wonderwall
    Tekst tej piosenki i brzmienie mają w sobie wszystko, co (moim zdaniem) odzwierciedla nasze życie: miłość i szczęście, odrobinę smutku i zwątpienia, ale także wiarę i wolę walki. Słowa są kierowane do kobiety, a ja pod „you” widzę moje cele w życiu, ważne osoby, chwile, które już dawno minęły i te, które jeszcze przede mną. Słowa nie opowiadają tylko o szczęściu i miłości, o utopii, ale również o zakrętach, które na nas czekają; melodia jest spokojna, lecz mimo to nastraja pozytywnie. Jest to jedna z tych niewielu piosenek, które uważam za kultowe. Nie oszpecają jej żadne sztuczne komputerowe dźwięki- tworzy ją tylko gitara i pozornie zwyczajny męski głos. Czasami mniej znaczy po prostu więcej.

    https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=6hzrDeceEKc

  291. Pan Profeska ,,Wielkie Ptaszyska” (bardzo specyficzna styliska).

    Życie każdego z Nas w głównej mierze uzależnione jest od otaczającego Nas świata, jego zasad, w których próbujemy się odnaleźć. Wielkim Ptaszyskom wydaje się, że mają nad szarym tłumem kontrolę. Kawałek Pana Profeski szydzi z Wielkich Ptaszysk; opowiada o tym, że w miarę potrzeb, człowiek przybiera wymagane od niego przez zewnętrzny świat twarze, po czym zrzuca maskę i cieszy się wolnością. Ma on satysfakcję z tego, jak może wykorzystywać tę wielką korporacyjną machinę, przekonaną o swojej skuteczności.

    Podsumowując, świat kreowany przez Wielkie Ptaszyska, jest pełen schematów, niebezpieczeństw i pułapek, by do cna wyssać z szarej jednostki to, co cenne. Każdy z Nas jednak potrafi się im przeciwstawić, przechytrzyć je, zmanipulować, by przetrwać i realizować swoje zamiary. Życie jest poszukiwaniem szczęścia, a jednocześnie areną walki. Dodatkowo, specyficzna, żywiołowa muzyka, lekko schizofreniczna, przekazująca pęd życia i to, jak łatwo w nim zwariować.

    Obraz mojej drogi – poczucie ograniczania przez rzeczywistość, ale równocześnie świadomość o tym, że mam jednak wybór, mogę kierować swoim życiem. Wszystko wymaga odpowiedniego planu, przemyśleń, szczegółowych obserwacji, by móc kontynuować swoją drogę, i nie zwariować. W gruncie rzeczy, każdy realizuje tu swój mały, lub większy spisek :P Skomplikowane, filozoficzne, ale wierzę, że ma to sens.

    http://www.youtube.com/watch?v=NdRbpQhzBGY&hd=1

  292. Od kiedy przeczytałam o konkursie, wiedziałam że to głosu Juliana Casablancasa mogłabym słuchać przez całe życie! Nie byłam tylko na 100% przekonana co do utworu. Z tego powodu wstrzymałam się z odpowiedzią do końca weekendu, by będąc w drodze przez 2 x 6h w ciągu tego weekendu to tę piosenka powtórzę najczęściej. 12h to marne przybliżenie całego życia, ale na swój sposób pomoglo mi potwierdzić mój typ The Strokes – You Only Live Once ( http://www.youtube.com/watch?v=pT68FS3YbQ4 ). Melodia nie jest smutna (z taką nie chciałabym iść przez całe życie) ani za wesoła (taka mogłaby się nie sprawdzić w chwilach gdy jednak życie nie rozpieszcza) jest po prostu w sam raz! No a już sam tytuł niesie za sobą najlepsze przesłanie na to jak przejść przez życie! Polecam :)

  293. Cass Elliot – Make your own kind of music

    http://www.youtube.com/watch?v=SbSM02_1k34

    Jedna z moich ulubionych. Do śpiewania przy zmywaniu naczyń, do jazdy autem, do tańca, do tych wstrętnych chwil kiedy wszystko jest nie tak jak powinno być i ma się wrażenie, że już nigdy nie będzie lepiej. Zawsze służy za świetny drogowskaz w życiu. Pomaga podejmować decyzje i utwierdza w tym, że są słuszne i dobre dla mnie, bo są w 100% moje. To naprawdę piękna, prosta i szalenie uniwersalna piosenka. A ta metafora życia jako piosenki tworzonej przez nas samych? Urocze i ujmujące. No i oczywiście energia, którą mi przekazuje. Z każdą sekundą czuję jak wypełnia mnie optymizm i odwaga. Super sprawa. Aż chce się żyć. A więc tak, to by było te kilka powodów :)
    Trzymaj się ciepło.

  294. Och, ciężko sprecyzować wybór do jednej piosenki! Wybiorę jednak tę, która kojarzy mi się z życiem, przez jakie chciałabym „przejeżdżać” wciąż i wciąż.
    Sama melodia kojarzy mi się jednoznacznie – z Amelią, graną przez Audrey, która notorycznie podśpiewywała sobie ten kawałek. Słowa natomiast również mają tu duże znaczenie, bo dążę do tego, by spoglądać na życie wyłącznie na różowo :-)
    Podsumowując – moja piosenka wskazuje na drogę, jaką chcę prowadzić przez życie. Z przymrużeniem oka ( dlatego wybrałam wykonanie Zaz, a nie melancholijna Edith) w miłości i szczęściu zarazem.

    Stąd mój wybór – https://www.youtube.com/watch?v=_zdlqtiMb24

    Pozdrawiam,
    Karolina

  295. The drums – I don’t know how to love

    http://www.youtube.com/watch?v=i1Qle-FrhpY

    Pozornie mało optymistyczny tytuł, a jednak cała piosenka wywołuje we mnie jedynie pozytywne emocje. Kojarzy mi się z latem, beztroskimi chwilami z przyjaciółmi. Każdy z nas szuka w życiu miłości; jedni potrafią kochać, inni nie; ktoś się pojawia, ktoś inny odchodzi. Ostatecznie okazuje się, że życie i miłość to piękna gra, do której nikt nie da Ci instrukcji obsługi! :)

  296. Odkąd opublikowałaś post z tym pytaniem konkursowym to zastanawiam się nad odpowiedzią. Bo tak naprawdę nie sposób mi jest wybrać jedną jedyną piosenkę, która obrazowałaby moją życiową drogę. Kocham muzykę, muzyka to moje życie. Na każdy dzień mogę mieć inną piosenkę, bo znam ich tysiące. I tak szukając tej piosenki przewodniej pomyślałam o piosence „Imagine” Johna Lennona. https://www.youtube.com/watch?v=yRhq-yO1KN8
    To takie wyobrażanie o świecie idealnym, o którym każdy z nas marzy, choć dla każdego idealne życie, idealny świat są zupełnie inne. Ja cały czas dążę do tego, aby moje życie było piękne, wspaniałe. Może to brzmi trochę naiwnie, ale to moja droga, po której stąpam twardo i zdecydowanie. Czasem upadam, mam problemy, ale staram się wychodzić z tego wszystkiego z uśmiechem. Uczę się na błędach swoich i cudzych. Wiem, że życie ma się tylko jedno, dlatego korzystam z życia – wierzę w miłość i przyjaźń.

    Katsue.
    dominika_r@interia.eu

  297. David Bowie – Heroes

    https://www.youtube.com/watch?v=Tgcc5V9Hu3g

    Jeszcze jedna piosenka – klasyk! Gdyby ktoś miał nagrać o mnie film to w ostatniej scenie osiągam swój od dawna wyznaczony cel, ociekam szczęściem, jadę wozem z przyjaciółmi, mam wiatr we włosach. Ostatnie ujęcie – mój błogi uśmiech. Cięcie!

  298. Zawsze chodzilo o taszczenie. O zmiane. Nocny pociag do Kijowa, autobus ktory nigdy po nas nie przyjechal w Tallinie, najciezszy plecak swiata w Perugii, przesuwanie mebli w Sevilli, skladak mojego najkochanszego dziadka, ktory wlasnie wtedy odszedl, zlozony w Berlinie, pociag z Neapolu do Kalabrii, noc w bergamo z tak samo porobionymi przez zime muzykantami z cosenzy, ciagly check-in-out, setki lotow, pociagow, autobusow. Taksowki, papierosy, spotkania w polowie drogi, obietnice, zaklepania, drugi jezyk, a potem tez czwarty.  Walizki, torby, plecaki, przypadki, stukot filizanek i syk ekspresu, ludzie podrozni, nocne autobusy, paczki Madrycie, powroty na sluby. Wiosna, ktora pachnie inaczej i beton za ktorym sie teskni. Ciagle unoszenie glowy, Spogladanie w niebo z mysla „a moglam tego nie miec”.

    Soundtrackiem to tego radosnego zamieszania jest toskanska elektronika. To zaciaganie suwakow, zbieganie po schodach, ogladanie sie za siebie i slodki chaos.

    Mooval „Emanating warmth”
    http://noisey.vice.com/it/video-premiere/mooval-emanating-warmth

    Przepraszam za brak polskich znakow

    Pozdrawiam

    Doro

  299. Bez wahania wybrałam: Mark Ronson feat. Amy Winehouse – Valerie ft. Amy Winehouse. (link: http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=4HLY1NTe04M)
    Uzasadnienie brzmi bardzo prosto – piosenka towarzyszy mi od momentu powrotu z Barcelony, w której przez jakiś czas mieszkalam, i która wynagrodzila mnie wielkim zauroczeniem w pewnej uroczej studentce mody, Monici, która niestety nie była w stanie odwzajemnić moich uczuć (z prostej przyczyny: brak zainteresowania kobietami). Od tamtego momentu mieszkałam też we Francji, gdzie miałam inne historie miłosne – tak samo niezbyt udane! Wydaje mi się zatem, że gdyby moje życie było filmem drogi (a biorąc pod uwagę jak często się przeprowadzam – całkiem taki film przypomina!) wybrałabym Valerie – Amy Winehouse, bo chociaż historie są różne, nadal utrzymuję pogodę ducha i jestem wesoła, tak samo jak melodia we wspominanej piosence. Wszystkie te retoryczne pytania w niej padające bardzo kojażą mi się z mnóstwem historii i ludzi, któych poznałam, i z którymi się zaprzyjaźniłam, ale po kolejnej przeporwadzce pozostało mi tylko myśleć o tym, co u nich słychać. Tytułowa Valerie to dla mnie wszyscy moi przyjaciele rozproszeni po wszystkich krajach. Żwawo hasam przez życie, ale czasami… Well, Sometimes I go out, by myself, and I look across the water…

  300. Basia Piotrowska

    ,,SUNSHINE (I can fly)” Raul Midon
    http://www.youtube.com/watch?v=woCRrXxw2hk
    Ta piosenka kojarzy mi się z beztroską, wakacyjną podróżą w nieznane. Ciepłe promienie słońca ogrzewające moją twarz, wiatr oplatający moje włosy, gorący piasek na moich stopach, a w dali roześmiane głosy moich przyjaciół. Dzięki tej piosence po prostu czuję, że mogę pojechać na koniec świata i zacząć latać.
    Basia

  301. Louis Armstrong – What A Wonderful World
    http://www.youtube.com/watch?v=A3yCcXgbKrE
    Ta piosenka za każdym razem przypomina mi co tak naprawdę liczy się w życiu, czyli docenianie małych rzeczy, drobiazgów, ludzi – nawet tych przypadkowo spotkanych, krótkich i ulotnych chwil, które tworzą jedną całość – wonderful world :) Wystarczy jedynie chęć do odkrywania go i radości z tego, co już posiadamy :)

  302. Iggy Pop, Goran Bregović „In the death car”

    Kiedy zobaczyłam film „Arizona Dream” po raz pierwszy (a było to w wieku lat –nastu) i usłyszałam piosenkę „In the death car”, poczułam jakiś ścisk w brzuchu (w brzuchu? ścisk?), jakiego wcześniej nie czułam nigdy. Pomyślałam, nie, nie pomyślałam, odkryłam całą nieokreśloną sobą, że chcę się ruszać, szybko, daleko, w górę, powoli, blisko, w dół – nieistotne. Wiedziałam, że gdziekolwiek nie pójdę, nie pojadę, mogę dorobić sobie własne skrzydła, skonstruować jakąś maszynę do latania. I choć cały czas siedzę w „samochodzie śmierci” (jak każdy właściwie) wiem, że jestem we właściwym samochodzie, a to poczucie jest chyba sensem i istotą całej tej podróży życia. Codziennie widzę rzeczy zwykłe i niezwykłe, cały czas czuję, jak „something’s pulling me outside to ride around in circles”, a dopóki tak czuję, jest dobrze. I tę właśnie piosenkę – „In the death car” słyszę, kiedy sięgam myślą i okiem wstecz, to chyba jest soundtrack mojego bycia.

    https://www.youtube.com/watch?v=vmFAwzpLbGw

  303. Wielokrotnie już rzucałam wszystko, zabierałam namiot i zarzucałam plecak na ramię. Zamykałam drzwi, ruszałam przed siebie. Uwielbiam sposób w jaki żyję, a nieodłącznym elementem mojego sposobu na siebie są podróże. Takie z plecakiem, otwartymi przestrzeniami, przejrzystą wodą, wiatrem we włosach i wolnością w myślach. Najczęściej w samotności, bo wtedy myśli się najlepiej. Bo wtedy czuję co tak naprawdę jest w życiu istotne. Dystans pozwala docenić małe rzeczy, które zazwyczaj pomijamy. Pozwala odetchnąć i nabrać pokory. U mnie zawsze ważniejsza jest droga, a nie cel sam w sobie. I dlatego też wychodziłam z domu, żeby wyruszyć na autostopową podróż na Bałkany, żeby rozbijać namiot na plaży w Chorwacji i spać z jednym okiem otwartym w górach Albanii bojąc się o pozostawione miny przeciwpiechotne, którymi straszyli lokalni ludzie. Marzłam w Norwegii, spałam na dachu hostelu w Maroku, skąd żar wschodzącego słońca zmuszał do wstawania, do łez wzruszyła mnie gruzińska gościnność, zaproszono mnie w drodze na białoruskie wesele, patrzyłam na niebo w Kazachstanie i na tych bezkresnych przestrzeniach wydawało mi się, że jest najbardziej przejrzyste na świecie. Z grupą nieznajomych porwałam się na Kaukaz. Widziałam chmury pod swoimi stopami i byłam pewna, że zrobiłabym to znowu, bo to moment na który się czeka, dla którego warto wiele poświęcić.
    Nie jest ważne, że ciągle podczas podróży towarzyszy mi zmęczenie. Padam z nóg, momentami zasypiam na stojąco.
    Kolekcjonuję wrażenia, żyję intensywnie, z każdym kolejnym wyjazdem czuję, że dojrzałam jeszcze bardziej.

    Ale najbardziej wzruszające są powroty. Bo wtedy jest czas na przemyślenie tego, co się przeżyło i skonfrontowanie tego z życiem do którego wracamy. I zawsze pojawia się ogromny szacunek dla tego, co się ma. Dla rodziny, dla zdrowia, czy dla sąsiada, który zawsze kosi trawę w sobotę o świcie i budzi całą okolicę. Kawa smakuje obłędnie, luzie w tramwaju są uprzejmi i uczynni. Bo nagle to wszystko jest warte docenienia. Bo warto być, a nie mieć.
    I warto uczcić to, co mamy, bo to jest wspaniałe i niepowtarzalne.
    I taka jest właśnie moja droga, a już od dawna piosenką, która mi towarzyszy jest :
    https://www.youtube.com/watch?v=eLYJBU168QQ
    Jest pełna pokory, szacunku, nostalgii i ilustruje to jak teraz wygląda mój film drogi i jak chciałabym, aby wyglądał w przyszłości. Mówi o wartościach, których nie chciałabym zatracić.

  304. https://www.youtube.com/watch?v=ELhoHQEGGUc
    Wybrałabym nawiązujący do mitologii utwór Dead Can Dance „The Lotus Eaters”. Podobnie jak z niemal całą twórczością DCD, słuchanie tego utworu jest wspaniałym doznaniem. To podróż, smutek, radość, poszukiwanie, piękno. Tak jak w życiu. I tak jak podróżni częstowani przez Lotofagów chcieli pozostać tylko w ich kraju, tak ja „częstowana” tym utworem nie mam ochoty się z nim rozstawać.

  305. Bez chwili namysłu Joni Mitchell „All I Want”
    http://www.youtube.com/watch?v=W17kePv4s3Y

    Cudowna Joni wyśpiewuje tutaj kluczowe dla mnie wartości i doświadczenia. W sposób niezwykle prosty, subtelny, chwytający za gardło i serce ilustruje moją drogę w poszukiwaniu spełnienia, swojego powołania, miejsca w świecie. Szczypta tańca, unia radości i spontaniczności, haust wolności. A przede wszystkim siła miłości. Takiej bezinteresownej, czułej, świetlistej, gotowej do poświęceń, która pozwala nam i drugiej osobie wzrastać, ale też tej, która czasem cholernie rani i boli jak otwarta rana. Ale nigdy nie można tracić nadziei, bo na tej drodze jeszcze wiele może się zdarzyć. Z podniesioną głową, wiatrem we włosach i w duszy „I am on a lonely road and I am traveling, traveling, traveling looking for something, what can it be…”.

    Kasia
    karenin@op.pl

  306. Za soundtrack do swojej życiowej drogi wybieram piosenkę „On top of the world” Imagine Dragons. Dostarcza dawki pozytywnej energii, którą każdego dnia chcę i staram się emanować. Gdy jej słucham w głowie malują mi się obrazy wszystkich cudownych momentów w moim życiu a także wizje tego, co może (i dołożę do tego wszelkich starań!) się jeszcze wydarzyć. Dzięki niej chce się krzyczeć: „I’m on top of the world!”, zwłaszcza po ukończonym biegu :)

  307. zdecydowanie:
    https://www.youtube.com/watch?v=DAePJ3cpmn8

    ta piosenka to moja samotna włóczęga, kiedy szwendam się po ażurowych drogach i wyłamanych chodnikach, kiedy przedzieram się przez chłód i mrok, kiedy skręcam we wszystkie możliwe boczne ulice; wiele się zmienia, ale ta piosenka zostaje, zostaje…

    Ps. wspaniałe pytanie, świetnie czyta się te odpowiedzi

  308. „Znów wędrujemy”
    Wykonanie Grzegorza Turnau/ słowa Krzysztof Kamil Baczyński.
    https://www.youtube.com/watch?v=pgWkjbbgKTY
    Piosenka po Polsku, bo mimo umiejętności porozumiewania się w kilku językach, niektóre metafory brzmią w moich uszach tak pięknie tylko w mowie ojczystej. Paradoksalnie „wędrowanie ciepłym krajem” w Polsce zdarza się rzadko, zazwyczaj więc wędruję po tych cieplejszych. Baczyński też ten wiersz napisał będąc w Chorwacji (wtedy Jugosławii). Piosenka ta oddaje więc moją podróżniczą przeszłość, ale też, w związku z tym że jest po Polsku – przyszłość. Plan na przyszłość bowiem zawiera przewędrowanie latem po Polsce.

  309. oh_how_cute

    http://www.youtube.com/watch?v=jrolhm3CES0

    Idealną piosenką było Down On life, począwszy od pierwszego wersu „We are waking up in a pail of shit”, skończywszy na refrenie „I could use a brake, me need to go, down down down on life” często „odzwierciedla” codzienność :)) wg mnie utwór jest bardzo klimatyczny, niby spokojny, ale nie do końca, idealny na życiową piosenkę w tle :)
    Paula

  310. Mam takie dni, że jestem zmęczona nowoczesnością, całym tym zamieszaniem z mediami, modą, polityką, tym jak czas szybko płynie i wszyscy są zabiegani. W takie dni bardzo cieszę się, że mieszkam na wsi, że mogę się jeszcze cieszyć surową przyrodą, która przypomina mi o moim dzieciństwie i zabawach w polu. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że najlepszą piosenką opisującą moją drogę życiową jest piosenka Keane – Somewhere only we know, bo gdziekolwiek bym nie była zawsze będę pamiętać skąd pochodzę.
    https://www.youtube.com/watch?v=oCBSd39e0qo
    Edyta

  311. http://www.youtube.com/watch?v=oZdiXvDU4P0&feature=share

    Wybrałam utwór Billy Joel „Vienna”.

    Dlaczego? Bo powinien stać się hymnem wszystkich zabieganych i przepracowanych w tych dziwnych czasach, gdzie wszyscy do czegoś się spieszą. Dla mnie to idealna piosenka na podróż, bo zachęca Cię, żeby zrzucić z siebie cały ciężar dnia powszedniego. Mówi: „Odpocznij, przecież zasłużyłeś. To, że czasem odpuścisz i zrobisz coś dla siebie nie uczyni Cię przegranym. Otwórz oczy na otaczający Cię świat i ludzi, podróżuj. Wszystko inne może na Ciebie chwilę poczekać.”. Kiedy słyszę tę piosenkę, za każdym razem wyobrażam sobie jak zmierzam w stronę zachodzącego słońca siedząc „za kółkiem” starego Cadillaca. Przede mną droga w nieznane. A w radiu gra właśnie ta piosenka.

    W moim życiu nastał akurat taki okres, kiedy nie wiem, w co najpierw powinnam włożyć ręce. Ten utwór pomaga mi nie tylko zatrzymać się na chwilę, zrzucić z siebie stres i zapomnieć o wszelkich problemach. Pomógł mi też podjąć ważną decyzję o tym, że wszystkie zawodowe plany mogę na chwilę odłożyć na bok i w tym roku nareszcie wybrać się w podróż życia. Polecam go wszystkim tym, którzy zwykli odkładać wszystkie swoje marzenia na „później”.

    „Slow down, you crazy child.
    Take the phone off the hook and disappear for a while.
    It’s all right you can afford to lose a day or two.
    When will you realize Vienna waits for you?”

  312. Na Bani – Sponad kufla piwa

    Poezja śpiewana i piosenka turystyczna towarzyszyły mi od najmlodszych lat, odkąd w piatej klasie podstawówki pierwszy raz poszłam na lekcje gitary w lokalnym „emdeku”. Później za gitarą pojawili się i ludzie, tak jak ja kochający wędrówki oraz wspólny śpiew przy ognisku. I tak trwamy razem od tych prawie trzydziestu lat, moja gitara, moje góry, a przede wszystkim moi ludzie – rodzina i przyjaciele, z którymi przedreptalismy już wiele kilometrow w górach i na nizinach, w miastach i na odludziach, wypijając wspólnie niejeden kufel piwa. Śpiewamy razem nie tylko podczas wypraw, co tydzien widzimy się na gitarowych spotkaniach w naszym mieście. Od niedawna zarażam tą miłością takze swoje dzieci, dwuletnia Joasia bardzo lubi chodzic i była już w Górach Sowich, a w tym roku, razem z dwumiesięcznym braciszkiem Jasiem pozna też Pieniny. Wszystko z piosenką na ustach. :)

    https://www.youtube.com/watch?v=fWnDZy5kfis

  313. Kiedy nie widzę już sensu,
    owiniam się o kolejne niepowodzenia,
    zbytnio uzależniam swoje decyzje od innych
    i po ludzku boję się zostawić dawne przyzwyczajenia zaczynając wszystko od nowa…

    wtedy właśnie „Ready to start” Arcade Fire motywuje mnie do pisania własnego scenariusza filmu o roboczym tytule „Życie”. Nikt nie zrobi tego za mnie.

    Wiem, że jestem gotowa!

    youtu.be/9oI27uSzxNQ

  314. O raju! Ile odpowiedzi:)
    Być może to przez moją melancholijną, depresyjną naturę, ale mnie życie czasem wydaje się niepokojącym snem, w którym gdzieś zgubił się ciąg przyczynowo- skutkowy. A doskonałym soundtrackiem do takiej onirycznej podróży jest „I’m Deranged” Davida Bowie.
    http://www.youtube.com/watch?v=aepBpZ3kXek
    Piosenka pochodzi z filmu „Lost Highway” Lyncha. To taki film, który się kocha lub nienawidzi. Do dziś zdarza mi się posprzeczać z Mężem na jego temat:) Ale oboje zgodnie słuchamy (zwykle podczas naszych samochodowych wypraw) genialnej ścieżki dźwiękowej. Polecam i śpieszę poznawać propozycje innych, bo to kopalnia inspiracji:)

  315. „The Dark Side of the Moon” i Pink Floyd – od tej płyty zaczęła się moja przygoda z „prawdziwą” muzyką.
    Miałam 12 lat kiedy tato stwierdził, że nadszedł odpowiedni moment i przyniósł mi swoje płyty z młodości – Iggy’ego Popa, AC/DC, Guns&Roses,… Sięgnęłam po płytę o intrygującej okładce, włączyłam odtwarzacz i … zamarłam. To, co wtedy odczuwałam, ciężko jest opisać. Dziwne dźwięki – bicie serca, tykanie zegara i ten przerażający demoniczny śmiech sprawiły, że momentalnie miałam ciarki na całym ciele. Muzyka pochłonęła mnie bez reszty. Zamknęłam oczy i przeniosłam się w odległy świat. Wysłuchałam całej płyty w napięciu jeszcze raz i potem kolejny. Rok później siedziałam już na koncercie Floydów i śpiewałam wraz z tłumem „Run, rabbit run”. To był mój pierwszy koncert i jak do tej pory zdecydowanie najlepszy :)
    Teraz na moim odtwarzaczu gości muzyka klasyczna, jednak w najważniejszych momentach swojego życia wracam zawsze do Floydów. Za 6 tygodni czeka mnie matura i to właśnie muzyka Syda i spółki towarzyszy mi w nauce ;)

    „Time” http://www.youtube.com/watch?v=dS1RjzKqax8
    Żeby nigdy nie zapomnieć, że ma się tylko jedno życie i trzeba je w pełni wykorzystać tak, aby nigdy niczego nie żałować.

    Pozdrawiam,
    Julie :D

    j-blully@wp.pl

  316. Afro Kolektyw, Czasem pada śnieg w styczniu: http://www.youtube.com/watch?v=N89_wQ_jzE4
    To trochę o mnie. O tym, że niepowodzenia i problemy sprzed „nastu” lat rzutują na późniejsze życie. Nie tak dosłownie – w moim przypadku nie chodzi o nieudane romanse z czternastolatkami ;) Raczej o to, że dopiero teraz powoli osiągam ten poziom lubienia samej siebie, który przydałby mi się, gdy miałam 15 lat i zamiast cieszyć się życiem siedziałam zagrzebana we własnych kompleksach. To jednak dobry soundtrack głównie dlatego, że nie jest taki bardzo serio – mimo poważnego tematu, wprawia w nastrój podchodzenia do pewnych kwestii na luzie. Zawsze przy tej piosence myślę, że nie warto „przegadywać” swojego życia, mielić w myślach kolejny raz tych samych minionych zdarzeń, nadinterpretować nieistotnych faktów – bo może wtedy umknąć to, że w końcu jednak jest fajnie :) W praktyce jeszcze średnio mi to wychodzi, ale staram się i pracuję nad sobą – trzymajcie kciuki! :)

  317. Jest niesamowicie wiele utworów, które uwielbiam i które wywołują u mnie pokaźne grono emocji. Wiele z nich należy do Bruce’a Springsteena i Anathemy. Natomiast gdyby powstawał film o moim życiu i miałabym wybrać do niego podkład muzyczny, wybrałabym utwór japońskiego zespołu Mono – Moonlight.

    http://www.youtube.com/watch?v=R2toK3cIbYE

    Utwór ten przede wszystkim nie ma słów. Ja w życiu wolę słuchać niż mówić. Lubię słuchać. Lubię także przekształcać słowa w czyn, gesty i mimikę. Taka to już ze mnie nieśmiała osoba, która delektuje się tym, co ktoś inny ma do powiedzenia. Utwór Moonlight jest dla mnie bardzo poruszający i sentymentalny. Od pierwszych minut utworu widzę w tej piosence siebie – pełną obaw i niepokoju. Zagubioną dziewczynkę, która po chwili dorasta, dojrzewa, mądrzeje i pielęgnuje swoje wartości. Minuta 2.40 – 3.30, to już iście piękny motyw filmowy! Uwielbiam ten fragment. Za każdym razem mam przy nim jedno z dwóch odczuć. Pierwszym jest niewątpliwy optymizm. Jestem ogromną optymistką. W nawet najbardziej brutalnej sytuacji życiowej potrafię znaleźć choć odrobinę pozytywnej myśli. Czerpię z życia garściami, kocham wszystko co mnie otacza, cieszą mnie najdrobniejsze rzeczy, jak tęcza, pierwsze płatki śniegu czy też uśmiech bobaska na warzywnym bazarku. Idę przez życie mając na nosie różowe okulary, a na ustach uśmiech! Drugie odczucie, to wspomnienia i tęsknota. Słuchając tego fragmentu tęsknię na przykład za moimi Dziadkami, którzy mieszkają na Mazurach. Tęsknię za chodzeniem na grzyby z Dziadkiem, za Jego świetnymi śmiesznymi opowieściami. Tęsknię za Babcią i za Jej fantastycznymi opowieściami o fantastycznych książkach z gatunku fantastyki! Nie mam możliwości odwiedzać Ich tak często jakbym tego chciała, natomiast kiedy już się widzimy, delektujemy się wspólnie spędzonym czasem. Tęsknię i za moim psiakiem kochanym, z którym żyłam 13 lat…

    Najczęściej po tym pierwszym odczuciu, optymistycznym akcencie, wyobrażam sobie przyszłość, której oczekuję. Życie z moim cudownym Mężczyzną i dwójką naszych uroczych dzieci. Z cudowną Rodziną u boku. Wszyscy w różowych okularach na nosie i z uśmiechem na ustach!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Natalia

  318. http://www.youtube.com/watch?v=4ZHwu0uut3k
    Tom Odell – Another Love (Zwette Edit)
    naciskam 'play’ i wszystkie wspomnienia wracają; wiosna 2013, powrót do domu i tysiąc myśli w głowie. przesuwający się krajobraz za oknem, cudowne oślepiające słońce i postanowienie, że od teraz zacznę wszystko od nowa. z czasem -00:05 na dodatkowy rozbieg. i od tamtej pory biegnę z uśmiechem na ustach i nie zamierzam się zatrzymywać ;) to piosenka-symbol, przypomina mi, że nigdy nie jest za późno na zmiany i dlatego tak bardzo pasuje na soundtrack mojego życia :)
    pozdrawiam

  319. Dire Straits Telegraph Road

    Dlaczego ta piosenka? Ponieważ słucham jej w każdej trudnej życiowej chwili, niesamowicie mnie uspokaja, pozwala się odprężyć i wyciszyć. Po wysłuchaniu tego kawałka mam z powrotem energię do działania, ale nie jestem już tak zestresowana, a problem, który zaprzątał mi głowę nagle zmniejsza swoją rangę, bo zdaję sobie sprawę z tego, że jaka by nie była moja decyzja, to zawsze wniesie jakieś nowe doświadczenie w moje życie. Utwór ten sprawia, że wyłączam na tą krótką chwilę myślenie, regeneruję się po całym dniu. Dodatkowo nawiązuje on do naszej codzienności, do życia jakie każdy z nas prowadzi. Staje się też dla mnie natchnieniem na kolejny dzień, na kolejną podróż, która nie wiadomo dokąd zaprowadzi, choć wiem, że będzie ona wyzwaniem. Słuchając tego utworu często przywołuję w głowie wspomnienia z przed lat, do których w duszy się uśmiecham. Ta piosenka pozwala pójść dalej, zamiast stać w miejscu, nieważne, czy jest źle czy dobrze, pada deszcz, czy świeci słońce, najważniejsze to stawiać sobie nowe wyzwania i w zgodzie z samym sobą je realizować. Tak ja odbieram ten utwór, który poprzez swoje gitarowe brzmienie zawsze mnie ogromnie inspiruje i naprawdę warto przesłuchać go w całości. Posłuchać go można tutaj https://www.youtube.com/watch?v=dd3btVhwr48

  320. Tekściarz/Justyna

    Piosenka drogi/życia?

    Pytanie trudne, bo wymagające podsumowania własnego (dotychczasowego) .
    Więc wybrałam
    R.E.M. – Losing My Religion

    Lawiruje między lirycznością a nadzieją.
    Ma w sobie coś szaleńczego, obłąkańczego.
    w zasadzie słuchając jej, nie można się zdecydować czy jest się jeszcze wesołym, czy już smutnym.
    Idealny środek. Jest pomiędzy. Jak my wszyscy.
    Nie pozwala popadać w skrajności.
    Grawituje w stronę nieoczywistości.
    Jej wielowymiarowość pozwoliła mi dokonać wyboru.
    No i Michael Stipe. Człowiek z głosem na granicy jawy i snu.
    Tak słyszę swoje życie.

    https://www.youtube.com/watch?v=xwtdhWltSIg

  321. Mój wybór padł na wspaniały utwór, który w swoim repertuarze posiada niejaki Van Morrison „brown eyed” http://www.youtube.com/watch?v=UfmkgQRmmeE
    Ten a nie kilkadziesiąt innych, które również brałam pod uwagę…ponieważ kojarzy mi się z domem rodzinnym, do którego zawsze chciałam , chcę i będę pewnie wracała. Od bardzo dawna nie mieszkam w rodzinnym mieście i wiem co oznacza słowo przeprowadzka aż za dobrze to ta piosenka w aucie, w drodze jak i we wszelakim momencie mego żywota dodawała mi otuchy. Jest pogodna i wesoła. Koi duszę , przypomina dzieciństwo , napawa optymizmem i fajnie się ją „pieje” razem z autorem :)

  322. pennyaldaya

    Carry on my wayward son grupy Kansas to utwór o duchowej podróży młodego człowieka. Czeka go jeszcze wiele niepowodzeń i upadków zanim będzie mógł odpocząć w spokoju. W przeciwieństwie do autorów pozostałych komentarzy nie mam okazji odbywania długich wojaży i podróż mojego życia jest raczej metaforyczna – to kształtowanie charakteru, uczenie się na błędach i dążenie do celu. I właśnie w pokonywaniu codziennych granic towarzyszą mi słowa Carry on my wayward son, For there’ll be peace when you are done. Lay your weary head to rest, Don’t you cry no more.
    Dodatkowym autem utworu jest typowy dla lat 70. rockowy styl, który kojarzy się z filmami drogi, jazdą niekończącą się amerykańską autostradą i rozwianymi włosami.
    Pozdrawiam :)

  323. Choć uwielbiam wiele zespołów, kocham wiele piosenek, nie zważam na muzyczne style, a wybór to moje znienawidzone słowo – tu nie musiałam się zastanawiać ani minuty. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę, zatrzymałam się na sekundę, moje powieki zamknęły dostęp do rzeczywistości, a ja znalazłam się w innym miejscu. Poczułam przestrzeń i to jak pachnie wolność, a ja te dwie rzeczy w swoim życiu cenie najbardziej. Tak jak bohater filmu drogi, buntuje się i szczycę niezależnością, a ta piosenka mi o tym przypomina. Nikt mnie nie zatrzyma. Zmierzam tam gdzie chcę, w kierunku moich snów i marzeń, zostawiając za sobą nudę i rutynę.

    w inny świat przez 4 minuty i 13 sekund zabiera nas fleetwood mac – dreams

    https://www.youtube.com/watch?v=mrZRURcb1cM

    polecam, ms

  324. The Shins „The Past&Pending”
    https://www.youtube.com/watch?v=SmGSKJJmhDo
    Gdy tylko przeczytałam motyw przewodni tego konkursu- piosenka z mojego filmu drogi, od razu pomyślałam o tym utworze.
    Chyba najlepiej oddaje melancholijny, ale i piękny charakter upływającego czasu, zgromadzonych wspomnień oraz poznanych na swojej drodze życia ludzi.

  325. OneRepublic „Good life”
    Świetna jako soundtrack do filmu drogi. Energetyczna, rytmiczna – aż chce się podkręcić głośniki, łyknąć kawkę i dodać gazu. Jest tu wszystko co piękne w podróży, czyli ruch, zmiana, ludzie, miejsca, refleksja i jakaś obietnica, że będzie/jest fajnie. Czasami włączam tę piosenkę na poprawę humoru, licząc ze sąsiedzi z naprzeciwka nie będą podglądać jak tańczę sama dla siebie :) Tak naprawdę, kiedy muzyka cichnie to zapominam cały kontekst i to że był i Londyn i Piccadilly a pozostaje wyryte gdzieś głęboko w mózgu „good, good life”. Nucę te słowa potem jeszcze długo i za ten świetny nastrój uwielbiam tę piosenkę! Pozdrawiam gorąco!
    http://www.youtube.com/watch?v=jZhQOvvV45w

  326. Fiona Apple „Why try to change me now” https://www.youtube.com/watch?v=8uf1n1wUfxE

    Nie miałam wątpliwości, ani żadnych problemów z wyborem. Jest niespiesznie (bo i szybko nie jeżdżę), nostagicznie i klasycznie (bo sama przedkładam klasykę nad nowinki i dobrze mi z tym; chociaż pierwotnie ten utwór wykonywał Cy Coleman, a potem jeszcze niedościgły Frank Sinatra, piękna Fiona robi to „po bożemu” – niby bez fajerwerków, ale poruszająco). Bo liczy sie tekst, a ten jest o mnie.

  327. Sprawa jest ciężka ponieważ, mówiąc szczerze ani się specjalnie nie znam na muzyce, ani nie potrafię wskazać jakiegoś klasycznego przeboju mogącego w poprawny sposób spuentować moje dotychczasowe życie. Wybiorę więc nietypowo, kawałek powstały w ramach projektu Symphony of Science – „A Wave of Reason”. https://www.youtube.com/watch?v=1PT90dAA49Q
    Nie jest to typ muzyki, który daje rozrywkę, ani taki przy którym można się wyłączyć. Nawet nie uważam tego utworu za najlepszy (muzycznie) z serii, ale ma jedną niepodważalną zaletę – treść skłaniającą do zadumy. Z racji swoich okołonaukowych zainteresowań pozostaję niestrudzonym racjonalistą, a żaden utwór nie zdefiniuje takiej postawy tak jak ten. Tekst to po prostu cytaty wskazujące na to jak daleką drogę przebył ludzki intelekt i jak wiele wyzwań jeszcze przed nim stoi. Rozumiem, że większość ludzi nie zaprząta sobie głowy tak mało przyziemnymi kwestiami, jednak czułbym się nieszczery wklejając tu link do utworów AC/DC, Rolling Stones, czy Red Hot Chili Peppers. Oznaczałoby to, że nasze „filmy” są w istocie takie same i cała zabawa nie ma żadnego sensu.

    Pozdrawiam.

  328. Dlaczego wybrałam tę piosenkę jako soundtrack mojej drogi? Na pewno dlatego, że już sama melodia oddaje ducha podróży, wolności, nieograniczonej duszy. Słysząc te dźwięki, widzę bezkres pustyni, prostą, niekończącą się drogę, która znika za horyzontem, słońce, które znajdując się wysoko, na czysto błękitnym niebie, rozpala złotą, suchą ziemię. Dodając do tego prosty, ale niebanalny tekst, dostaję piosenkę o podróży, wolności, nieograniczeniu czasowym, ale również o anonimowości i samotności człowieka, której nie odczuwam tutaj jakoś coś złego, bardziej jako coś co dotyka każdego człowieka i jest nieodłączonym elementem jego życia.
    Dla niektórych utwór kultowy. A dla mnie? Absolutnie soundtrack życia.

  329. we’re magical
    we’ll wake the dead from sleep
    we’ll shed our skin
    we’ll walk the other side
    we’ll brace for it
    and conquer everything

    tear me away from this fight
    tear me away
    take me to an
    alternate world
    alternate age
    alternate life

    make what we believe
    don’t we make what we can

    Jeśli życie ma być filmem drogi, a drogę postrzegam jako poszukiwanie, to wiem czym ma być wypełnione życie, szukaniem.
    Cel poszukiwań całkowicie dowolny, zależny od zawartości serducha i głowy. Moim 'życiowym’ soundtrackiem byłby 'alternate world’. Celem mych poszukiwań, miejsce odskocznia, bezpieczne i nieustannie inspirujące, gdzie nie liczy się wiek, status,w którym wszystko jest możliwe. A najważniejsza jest wiara (jakie to banalne :)) że możemy osiągnąć wszystko. ’ make what we believe
    don’t we make what we can’
    pozdrawiam,
    Alicja

  330. Do mojego filmu wybieram „Take on me” w wykonaniu Anni B.
    http://www.youtube.com/watch?v=GJuwdcQlT1g
    Piosenka bardzo pozytywna, tak jak i moje życie. Życie jest ok, codziennie się tego uczę! Staram się nie mówić „jutro będzie lepiej”, „jutro będzie mój czas”. Mój czas jest dzisiaj, doceniam każdy dzień, cieszę się drobnostkami i… kocham mojego męża! Codziennie (jak w piosence:)) staram się o jego miłość, a on o moją:):):)!

  331. Do mojego filmu wybieram „Take on me” w wykonaniu Anni B.

    http://www.youtube.com/watch?v=GJuwdcQlT1g

    Piosenka pozytywna, tak jak moje życie. Życie jest ok, uczę się tego codziennie. Staram się nie mówić „jutrzejszy dzień będzie dużo lepszy”, „jeszcze przyjdzie mój czas”. Mój czas jest dzisiaj, doceniam każdy dzień, cieszę się z drobnostek i… kocham mojego męża!!! Codziennie (jak w piosence:)) staram się o jego miłość, a on o moją!!! I to jest wspaniałe!

  332. „Lion’s Den” Dry The River, początek tej piosenki kojarzy mi się z moim dzieciństwem, przychodzi mi na myśl sielankowy obraz wakacji spędzanych na wsi u dziadków, skakanie w sianie, zabawy w ciuciubabke, plecienie wianków z kuzynką….druga bardziej żyłowiowa część to jak nabranie wiatru w żagle, zachłyśnięcie się dorosłym życiem, a raczej marzeniami i nadziejami jakie są do spełnienia, czasem i niepowodzeniami i podejmowaniem nowego kolejnego wyzwania – poczuciem nie wiadomej – dopiero na końcu drogi zobaczymy co jest u celu:) https://www.youtube.com/watch?v=yO5_xHi0mGQ

  333. Jeden z moich ulubionych momentów, to ten, kiedy wyjeżdżam gdzieś daleko, za miasto, na wakacje, odwiedzić rodzinę, na weekend… obojętnie, Wtedy zawsze w aucie rezerwuję sobie miejsce z tyłu, mówiąc dokładniej, to miejsce zaraz za siedzeniem pasażera z przodu, po prostu okno muszę mieć po prawej stronie, takie moje małe dziwactwo. Wtedy naprawdę, wystarczy mi ten mały kawałek przestrzeni, „przelatujący” za oknem świat, i ulubiona muzyka w słuchawkach by czuć się niezmiernie szczęśliwą. Może jestem dziwna, ale właśnie dlatego sama podróż w dane miejsce, jest dla mnie często o wiele bardziej wyczekiwana, niż sam jej cel.
    Piosenka zespołuThe Temper Trap – Sweet Disposition (https://www.youtube.com/watch?v=jxKjOOR9sPU) jest numerem jeden na mojej playliście „do jazdy”, i dlatego właśnie ją wybrałabym jako podkład muzyczny do mojego filmu drogi. Uważam, ze idealnie wpasowuje się w klimat, zarówno jeżeli chodzi o muzykę, jak i o tekst.

    Pozdrawiam, Weronika :)

    mail: weronika1107@gmail.com

  334. Soundtrack mojego życia powinien mieść ze sobą to, co w nim dominuje, a więc

    zatrzymanie chwili i radość z drobnostek („I will take that simple pleasure”),

    magię wspomnień („I will take it and be gone forever now”),

    potrzebę odkrywania, niezwykłość, przygodę („I wanna live forever on a boat out in the sea”),

    kreatywność, pogoń za marzeniami i zarazem spełnianie większości z nich („I wanna touch the silver lining we’ll be shining everywhere”),

    niezłomną wiarę w to, że wszystko zawsze wyjdzie na dobre („The things you say are in the way Aren’t really there it’s just a scare”)

    energię, siłę i chęć do życia, bo przecież jest tak niesamowite („I wanna live forever I don’t care”)!

    Ale też potrzebę tego, bo w końcu gdzieś wylądować, osiąść w małym domku na dzikiej plaży z moim Towarzyszem Podróży przy boku. („I wanna build a happy home, a home for you and me”),

    Bo przecież podczas takiej podróży szalenie ważne jest wsparcie i to, aby mieć się z kim dzielić tym szczęściem („We’ll be fine, I’ll have you anytime, We’ll live forever in the sea”)

    I wszystko to zawarte jest w tekście tej energicznej, pozytywnie nastrajającej piosenki. Słucham sobie i myślę: „Miło, że ktoś o mnie napisał” ;)

    1. Widzę, że nie dodał się link, wysyłam jeszcze raz:)

      https://www.youtube.com/watch?v=gm7sxSXYrZk

      Soundtrack mojego życia powinien mieść ze sobą to, co w nim dominuje, a więc

      zatrzymanie chwili i radość z drobnostek („I will take that simple pleasure”),

      magię wspomnień („I will take it and be gone forever now”),

      potrzebę odkrywania, niezwykłość, przygodę („I wanna live forever on a boat out in the sea”),

      kreatywność, pogoń za marzeniami i zarazem spełnianie większości z nich („I wanna touch the silver lining we’ll be shining everywhere”),

      niezłomną wiarę w to, że wszystko zawsze wyjdzie na dobre („The things you say are in the way Aren’t really there it’s just a scare”)

      energię, siłę i chęć do życia, bo przecież jest tak niesamowite („I wanna live forever I don’t care”)!

      Ale też potrzebę tego, bo w końcu gdzieś wylądować, osiąść w małym domku na dzikiej plaży z moim Towarzyszem Podróży przy boku. („I wanna build a happy home, a home for you and me”),

      Bo przecież podczas takiej podróży szalenie ważne jest wsparcie i to, aby mieć się z kim dzielić tym szczęściem („We’ll be fine, I’ll have you anytime, We’ll live forever in the sea”)

      I wszystko to zawarte jest w tekście tej energicznej, pozytywnie nastrajającej piosenki. Słucham sobie i myślę: „Miło, że ktoś o mnie napisał” ;)

  335. Jeżeli mój prywatny film drogi miałby mieć jednopiosenkowy soundtrack (uff, jak to w ogóle możliwe?!;)) to byłby to, legendarny chyba już, utwór Muse „Knights of Cydonia”.
    Po pierwsze ze względu na doskonałe i trafne słowa, które w chwilach największego zwątpienia jak i największego triumfu mogę śmiało zaśpiewać razem z Matt’em Bellamy. W pierwszym przypadku ku pokrzepieniu i motywacji, w drugim żeby przypieczętować sukces – sprawdzone, działa;)
    Muzycznie to bomba zegarowa – wspaniały moment, gdy w drugiej części refrenu wchodzi riff zawsze wywołuje u mnie niekontrolowane ruchy kończyn i szybsze bicie serca w takt fenomenalnie poprowadzonej gitary. Ten utwór uwalnia we mnie energię i działa na głęboko schowane emocje. Wiele melodii gra mi w uszach i sercu, ale chciałabym żeby to właśnie „Rycerze” i słowa „no one’s got to take me alive (…) you&I must fight to survive” stanowiły podkład dla mojej podróży.
    Moje życie do tej pory wyobrażam sobie trochę tak jak ten utwór – odrobinę chaotyczne, z ciągle zmieniającym się tempem, zaskakujące in plus (i in minus), z jasno obranym celem i przeświadczeniem, że nigdy nie można się poddawać.
    A moim nieśmiałym marzeniem jest, aby ten kręcony przeze mnie film drogi, okazał się równie legendarny jak piosenka Muse;)
    http://www.youtube.com/watch?v=Q3Yc3HhSl1Q

    Pozdrawiam,
    Aga

  336. „Lovers in Japan” Coldplay
    Pierwszy raz słuchałam jej jadąc pociagiem na drugi koniec Polski, zeby złożyc dokumenty na studia. Wtedy wpatrzona w przesuwajacy sie obraz, myslalam nad dobrze podjeta decyzja, ale wiedzialam jedno musialam isc naprzód mimo przeciwności losu, tak jak mówi piosenka,poniewaz wiem ze to właściwa droga, droga mojego zycia:)
    https://www.youtube.com/watch?v=OTFFQkdhw6Q

  337. https://www.youtube.com/watch?v=KfhK86EUP40

    Tak się w moim życiu zdarzyło, że dwie drogi złączyły się w jedną i teraz już idziemy razem. Nie wiem, jak to się stało, ale jeśli to był zbieg okoliczności to dziękuję za niego, bo był najwyraźniej najmniej przypadkowym przypadkiem tej ziemi ;) I dopiero, gdy obok mnie pojawił się ten drugi podróżnik zrozumiałam, że są w życiu rzeczy, których nie da się wyrazić. I jak to jest, gdy nawet nie wiesz, do czego porównać Twoje odczucia, bo nic nie znaczy więcej niż ta osoba, cytuję „You’re more than meaning” :) Właśnie o tym jest moja, albo raczej nasza piosenka.

  338. Sabina Gurgacz

    http://www.youtube.com/watch?v=SFP5afPweVI- Creedence Clearwater Revival: Long As I Can See The Light

    Jest środek nocy, siedzę na siedzeniu dla pasażera w samochodzie . Właśnie przejechaliśmy dwa tysiące kilometrów , przed nami jeszcze tysiąc. Oczy sama mi się zamykają, chcę spać, drzemię. I właśnie w tym momencie słyszę tę piosenkę, po raz pierwszy w życiu. Otwieram szeroko oczy i słucham. Czuję jakby przypływ energii, może nawet lekka adrenalina. Czuję radość, nadzieję, na przemian z nostalgią i tęsknotą. Czuję, że ta piosenka do mnie przemawia, ma w sobie to wszystko czego można od piosenki oczekiwać. Niesie ze sobą burze emocji. Wraz z ostatnim dźwiękiem piosenki napływ myśli, muszę ją szybko odnaleźć, jest udało się. Mam ją na play liście i do rana słucham jej niemal bez przerwy. Przesłuchałam ją już tysiąc razy i za każdym razem gdy jej słucham czuję te same emocje. Od razu wiem, że ta piosenka zostanie ze mną na długo. To moja piosenka drogi , moja piosenka życia.

  339. The Proclaimers – I’m Gonna Be (500 Miles)

    http://www.youtube.com/watch?v=tbNlMtqrYS0

    W życiu lubię wiele rzeczy, lubię swoją pracę, podróże, skrzypiący śnieg pod butami, zapach jesiennych liści, picie coli w kinie, jazdę autem bez celu, po to tylko, by jechać. A wszystko to lubię robić z moją żoną:)! To nadaje sens mojemu życiu.

  340. Moja piosenka życia: oly. – lullaby for the outkast

    https://www.youtube.com/watch?v=4huvvODXbCU

    Znalazłam ja w Internecie i moim marzeniem było kupić płytę. jak się okazało, płyty jeszcze nie ma, bo Ola – autorka jest bardzo skromną i – na pierwszy rzut oka – cichą studentką, która dopiero wkracza na rynek muzyczny.
    Jak dla mnie piosenka jest niesamowita, zaczarowana, tajemnicza, pozytywna i oniryczna, trochę jak życie, które mija nawet nie wiadomo kiedy. Często mam wrażenie, że to taki nierzeczywisty sen z moim udziałem, wciąż daję się zadziwić i zaskoczyć, podziwiam, oddycham pełna piersią, idę i patrzę na to wszystko szeroko otwartymi oczami, nie wierząc wręcz w swoje szczęście. Trochę jak Alicja w Krainie Czarów.

  341. Jeszcze chyba zdąże!:-) Długo nie mogłam zdecydować, która piosenka byłaby najlepsza, przecież jest tyle, które są piękne i z którymi się identyfikuje. Ale chyba trafiłam na tą, która aktualnie najbardziej odpowiada mojemu pomysłowi na moją podróż przed życie. Oto mój podróżniczy soundtrack: Emeli Sandé, Where I sleep, http://m.youtube.com/watch?v=BkPSVrl0x9Y . Jest prosta, melancholijna, a jednocześnie energetyczna! Aż chce się żyć, robić niesamowite rzeczy i spotykać niezwykłych ludzi…a poza tym niezwykle kojarzy mi się z moimi szczęśliwymi rodzicami… Pozdrawiam!

  342. Joasiu, od kiedy umieściłaś ten post miałam straszny problem z wyborem tej jednej jedynej piosenki, a że kończy się czas to muszę w końcu wybrać i już wiem..
    http://www.youtube.com/watch?v=4qQ8qNrP3IY
    Skubas i „Wilczełyko”, tę piosenkę zabrała bym ze sobą. Przypomina mi ona nieustannie, że jesteśmy zarówno TYLKO jak i AŻ ludźmi, że „Nigdy za późno by wstać..”. Jest to dla mnie bardzo ważna piosenka, którą po raz pierwszy usłyszałam na pięknym koncercie w Bieszczadach w 2013 roku, przy organizacji którego miałam przyjemność pracować. Koncert ten stał się poniekąd przełomowym momentem w moim życiu, a słowa zawarte w tej i innych piosenkach pozwoliły mi się wyciszyć, pogodzić samej ze sobą, zrozumieć wiele rzeczy, a wtedy szczególnie przygotować się na długie rozstanie z bliską mi osobą, które było dla mnie bardzo ciężkie. Do dziś piosenka „Wilczełyko” a także inne piosenki tego samego artysty pozwalają mi się zatrzymać na moment w moim zabieganym życiu, zastanowić się jaka naprawdę jestem, co chcę osiągnąć, do czego zmierzam i czy w ogóle warto. Uczę się jak doceniać, ale nie przeceniać życia, nie oczekiwać za wiele od innych, a od siebie wymagać zawsze najwięcej. Szukam wciąż siebie i swojego miejsca na ziemi („Szukam na próżno sam różnych miejsc…”) , a tą piosenkę zabieram ze sobą, żeby w tym szukaniu i w świecie zanikających wartości się nie pogubić.
    Wszystkim, którzy jeszcze nie słyszeli gorąco polecam tę piosenkę, a także całą twórczość artysty. Warto. A Tobie Joasiu dziękuję za piękną treść konkursu, oby takich więcej. :)

  343. Muzyka jest dla mnie niezwykle ważna i wciąż poszukuję nowych brzmień i doznań z tym związanych. Bardzo trudno jest wybrać jedną piosenkę wśród tylu utworów, które są mi bliskie a jednocześnie tak dalekie w estetyce od siebie.
    Przejrzałam moją ogromną wirtualną 'audiotekę’ i zastanowiłam się, który utwór przesłuchuję najczęściej. Gdybym mogła wybrać jedną osobę to zapewne bym wybrała Claudio Monteverdiego, jednak trudno mi u niego wskazać tylko jeden utwór, więc musiałam poszukać zupełnie gdzie indziej.
    I w ten sposób tym wyjątkową piosenką jest „Perfect Day” Lou Reeda:
    http://www.youtube.com/watch?v=QYEC4TZsy-Y&list=PLG1ChE_c5cYKCYrBolLjtcrKX82wWJAMd
    Uwielbiam tą prostą wizję szczęścia, którą roztacza ta piosenka, piękną – pozornie prostą – linię melodyczną i pełen radości głos Lou Reeda. Kiedy ją słucham czuję łagodność, energię i zaczynam wierzyć, że ten dzień będzie moim 'perfect day’.
    Kochająca osoba obok, zabawa, uśmiech, relaks, „problems all left alone” – czego chcieć więcej? Idealna wizja podróży (i) życia. Just a Perfect day – Perfect journey – Perfect life!

  344. Coldplay- Violet Hill
    https://www.youtube.com/watch?v=IakDItZ7f7Q

    Byłem tchórzem. Bałem się. Co powie, jak to przyjmie. Czekałem 2 lata. Tej zimy się odważyłem. Zrobiłem to.

    Zapukałem do drzwi, całkowicie wstrząśnięty kazałem się Jej ubrać. Zniecierpliwiony jej powolnym tępemu i dociekliwymi pytaniami, wziąłem Ją za rękę i niemal wyrwałem z ciepłego domu na późnopopołudniowy mróz, prowadząc prosto na pobliskie wzgórze. Szła za mną dopinając szarą kurtkę i poprawiając długi biały szalik, żeby było jej chodź odrobinę cieplej.
    Szedłem tak szybko, że niemal musiała za mną biec, aby dotrzymać mi kroku. Miała czerwony nos i czerwone policzki, zmierzwione włosy i trzęsące się dłonie, ale jeszcze nigdy nie wyglądała bardziej idealnie, z tą miną zdradzającą jej zamyślenie, trochę strach, może niepokój, ale na pewno zaciekawienie.
    Gdy byliśmy już na wzgórzu i otaczało nas filetowe styczniowe niebo, powiedziałem To. Wyznałem wszystko co chciałem. było to zupełnie bez składu, zbyt emocjonalne, zbyt chaotyczne, ale tak jednoznacznie oczywiste.
    Tego dnia tylko słuchała, ale pół roku później, gdy pomagałem jej wieszać pranie wyznała mi wszystko, to co chciałem usłyszeć. Nie pozostawszy żadnych niedomówień i rozwiewając wszelkie wątpliwości.

    To wydarzenie zdefiniowało moje życie i nakreśliło przyszłość. Przeżyłem scenę jak z teledysku, będącego singlem mojego życia.

  345. Ok, mam niespełna dziewięć minut na napisanie tego komentarza, ale uważam za absolutne przeznaczenie fakt, że nadrabiam zaległości na Twoim blogu dokładnie teraz, kiedy zostało mi… o kurcze, już osiem minut. Więc może do rzeczy.

    Piosenka drogi. Zacznijmy od tego, że droga w tym sensie, że wsiada się w samochód, puszcza WŁAŚNIE TĘ piosenkę i jedzie przed siebie, kojarzy mi się – może niezbyt poprawnie, bo teraz na czasie jest być szczęśliwym, pozytywnym i tak dalej – ze smutkiem. Ogólnie negatywnymi emocjami, choć może nie tyle negatywnymi, co właśnie przygnębiającymi – melancholią, nostalgią. Stąd też mój wybór. Stawiam na Forget It Sixto Rodrigueza. Najpiękniejsza piosenka na rozstanie na świecie, a właśnie z rozstaniem kojarzy mi się ta droga. Ostatnie pożegnanie, łzy w oczach i zezwolenie na ich popłynięcie dopiero po ruszeniu samochodu. Absolutnie.

    Link do piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=vMv9kjFp1gk

    Swoją drogą toruński zespół Manchester również ma piękną piosenkę o drodze… drodze na rozstanie właśnie. Tytuł to „Autostrady kłamstw”.

  346. „Piszemy swoją podróż. Gdzie jest początek, gdzie koniec? Kto wie, jak to działa?”
    Nasze życie jak rzeka, pełna niespodzianek, zawirowań, ale płynąca w określonym kierunku.

  347. Trochę nad tym myślałam, bo ciężko się zdecydować na jeden utwór. Ale dobrze znana piosenka zasłyszana dziś przypadkiem w autobusie uświadomiła mi, że to wybór idealny, jako że moje drugie imię powinno brzmieć „ambiwalencja“, a całe życie pełne jest sprzeczności. Dodatkowo, choć bardzo znana i już dla wielu nudna, zawsze będzie mi się kojarzyć z konkretnym, przyjemnym czasem w moim życiu. Mimo że piosenka rozpoczyna się od słów „nienawidzę dziś świata“, jej brzmienie wywołuje chęć wyjścia temu światu naprzeciw. Myślę, że słowa mówią same za siebie. i są idealnym podkładem dla filmu z życia, które przecież wymaga od nas pełnienia mnóstwa funkcji na raz. I które nieustannie się zmienia, a …
    „ just when you think you’ve got me figured out, the season is already changing“

    Pozdrawiam,
    Ewelina

  348. Wybrałabym tę (John Cage – ”4’33”’) – http://www.youtube.com/watch?v=7C5qfMfhjZk, ponieważ jestem wystarczająco chaotycznym przypadkiem i nie muszę rozpraszać się dodatkowo dźwiękami, a ten utwór pozwala wszystko przemyśleć i zaplanować. To by była moja ścieżka, bo mam naturę dość melancholijną, a i często bezdennie głupio wszystko przeżywam, za dużo myślę, zbytnio analizuję.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.